W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Mówimy jeszcze po polsku ?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • jezebel
    Emerytowany Pornograf

    Zboczucha
    • May 2006
    • 3667

    #46
    Globalizacja i makdonaldyzacja jest już starym jak świat zjawiskiem, myślałam, że dość oczywistym. Ja myślę, że to co polskie jest przede wszystkim mało znane - a wcale nie tak niedostępne. Trzeba jednak chcieć dbać o tożsamość kulturowo narodową.
    Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

    Skomentuj

    • Nilieth

      #47
      Jezebel, masz rację, to są zjawiska stare. Są one od długiego czasu nieodłącznym elementem naszej rzeczywistości. Ale to właśnie one czynią to, co dzieje się z językiem. Kiedyś, jak już Ktoś zauważył, panowała moda na francuszczyznę, gdzie dyshonorem było posługiwanie się w towarzystwie językiem polskim. Dziś mamy czas j. angielskiego, i ten proces jest raczej niemożliwy do zatrzymania. O ile jeszcze zastąpienie jakiegoś polskiego wyrazu tym obcym można jakoś tam zaakceptować, to tworzenie jakiś neologizmów (czyli miksowanie wyrazów, spolszczanie końcówek, tworzenie dziwacznych czasowników itp. np. słyszałam raz w radiu ,,luknijcie na naszą stronkę www....") uważam już za przesadę, gdyż w ten sposób dokonuje się proces modyfikacji języka w negatywnym tego słowa znaczeniu. Takie ,,widzimisiowate" słowotwórstwo jest przyczyną zniekształcania języka, jego zubażania i wypaczania.

      Pozostaje tylko świecić własnym przykładem i starać się mówić poprawnie. Nic więcej raczej nie da się zrobić w tej kwestii.

      Skomentuj

      • glizdziarz
        Banned
        • Sep 2005
        • 1981

        #48
        Nelli przeca mamy polski parlament. A ustawą w profanów językowych!! A dekretem ich!
        Ja to bym batożył dziennikarzy i tych wszystkich gadających w przekaziorach za kaleczenie polskiej mowy. No i szkoły. Niechaj poloniści zaczną wymagać czytania lektur u z nich rozliczają.

        Skomentuj

        • Nilieth

          #49
          Glizdziarz, mamy parodię, a nie parlament. Oni nie mogą się dogadać w istotnych sprawach, nie umieją składnie i gładko stworzyć projektów, które są konieczne oraz istotne, a gdzie tu jeszcze ,,ustawa językowa". Pękliby chyba w trakcie tych obrad, tym bardziej, że i niektórzy posłowie są na bakier z polszczyzną

          Za to batożenie to już by było bardziej wymowne, można by ustawić w każdym mieście publiczny pręgierz i łajać na nim wszelkich profanów naszej mowy ojczystej... Zaś poloniści to raczej wymagają, ale nie mają możliwości stania nad każdym uczniem i dopilnowania, by przeczytał książkę, a nie bryka. Toteż i rozliczać nie ma z czego, poza tym jest mnóstwo uczniów, którym wystarcza coś na szynach w dzienniku, a do tego nie potrzeba wyszlifowanej polszczyzny. Moja ciotka jest nauczycielką w szkole gimnazjalnej i czasem opowiada, jakie bzdury dzieciaki wypisują na sprawdzianach. Oni nie potrafią zbudować zdania podrzędnie złożonego, nie mówiąc juz w ogóle o interpretacji tekstu, czy przeczytaniu np. ,,Syzyfowych prac". Objętość tej książki przerasta sporą część uczniów. Niestety, smutne to bardzo.

          Skomentuj

          • kicia!
            Erotoman
            • Feb 2009
            • 629

            #50
            Ja zamiast amerykanizacji języka bałabym się bardziej wtórnego analfabetyzmu, dysleksji, dysortografii, i nauki wypowiedzi poprzez "komcie" na nk i smsy.

            Skomentuj

            • Nilieth

              #51
              A dlaczego należy się bać dysleksji, albo dysortografii, czy innych dys-?
              To są akurat dysfunkcje niezależne od wykształcenia, oczytania, osłuchania się, czy wpływu innych czynników.

              Skomentuj

              • Arctor
                Ocieracz
                • Oct 2006
                • 134

                #52
                Ponieważ te słowa są nadużywane. Każdy debil, analfabeta i idiota powie "jestem dyslektykiem", czy innym "dys-" i myśli, że jest usprawiedliwiony.

                Skomentuj

                • Nilieth

                  #53
                  Niom, a o tym, że trzeba przejść specjalnie badanie, które wykonywanie jest w poradni psychologiczno-pedagogicznej kolega zapomniał? Nie każdy ,,analfabeta" może się wykręcić sianem i powiedzieć, że jest dys-, potrzebuje na to dokumentu w postaci orzeczenia.

                  Skomentuj

                  • glizdziarz
                    Banned
                    • Sep 2005
                    • 1981

                    #54
                    Dokładnie. Kiedyś tych dys- nie było tak wiele. Już są klasy w podstawówce gdzie połowa uczniów ma jakieś dys i zwolnienie z czegoś tam. To zwykłe wygodnictwo.

                    Skomentuj

                    • Nilieth

                      #55
                      Racja, jest sporo uczniów z różnymi dys-. Ale to znaczy, że te poradnie po prostu szafują świstkami na lewo i prawo, czy jak? Bo z tego co wiem, żaden nauczyciel nie usprawiedliwi ucznia bez okazania przez tego odpowiedniego dokumentu. Przynajmniej tak było w mojej szkole.

                      Skomentuj

                      • Bujda
                        Erotoman
                        • Feb 2009
                        • 725

                        #56
                        Na chwilę obecną żaden problem załatwić sobie odpowiednie orzeczenie. A pod wszelkimi dys przeważnie kryje się lenistwo na pół z nieznajomością podstawowych zasad ortografii, interpunkcji itp. itd.
                        Straszne jest też przechodzenie emot z gg do rozmów. Jak usłyszałam stado gimnazjalistów, gdzie co drugie słowo to było "lol" to normalnie witki mi opadły. Nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać.

                        Do tego dochodzi właśnie era internetu i komórek. Wszelakie skróty językowe plus niestety wszelakie błędy chociażby ortograficzne o stylistycznych już nie wspominając. Niestety też ulegam tym wpływom, w wielu przypadkach zaczynam się zastanawiać często nad poprawnością treści własnych postów.
                        Komm doch bitte, bitte, bitte, noch ein bisschen näher…

                        Skomentuj

                        • glizdziarz
                          Banned
                          • Sep 2005
                          • 1981

                          #57
                          Niestety szafują. Albo rodzice używają tzw "dojść" i zdobywają takie świstki. W necie sąporady co zrobić, żeby taki kwitek dostać. Moja młodsza panna miała kłopoty z wymową to po wizycie w poradni zafundowałem jej roczne zajęcia z logopedą i nie ma zadnej dys-. tylko rodzice są wygodni, bo z takim dzieckiem trzeba pracować i to nie tylko specjalista ale i w domu odrobić zadane ćwiczenia.

                          Skomentuj

                          • Nilieth

                            #58
                            Więc tak to działa...A ja tu naiwnie wierzyłam, że wszystko dzieje się bez żadnych przekrętów. Ech, te klapki na oczętach.

                            Tak więc wniosek z tego taki, że społeczeństwo po części samo jest wytworem analfabetyzmu wtórnego, a wszystko poprzez wygodnictwo, lenistwo i totalną ignorancję. Przykre to tak jakoś.

                            Skomentuj

                            • e-rotmantic
                              Perwers
                              • Jun 2005
                              • 1556

                              #59
                              Zangielszczone nazwy stanowisk pracy są naturalną konsekwencją wejścia danej firmy na rynek międzynarodowy. Wówczas to nie jest fanaberia tylko konieczność. Co innego, gdy zasięg działania firmy obejmuje co najwyżej kawałek polskiego miasta, a sprzątaczka w umowie ma napisane "cleaner". Takie coś jest po prostu żałosne.

                              Swego czasu również miałem hopla na punkcie używania języka polskiego. Denerwowały mnie amerykanizmy, a jeszcze bardziej zapożyczenia z łaciny. Dojrzałem jednak i rozgraniczam bufonadę od naturalnej kolei rzeczy. Siłowe wplatanie słówek typu "ergo", "cito", "nota bene" czy "vis-a-vis" traktuję jako przejaw pseudointelektualizmu, który wywołuje u mnie wstrząs anafilaktyczny i wymioty. Jednak zwroty w stylu CV, Product Manager ani nie robią na mnie wrażenia, ani też nie irytują. Świat staje się coraz mniejszy, narodowości się ze sobą mieszają i zupełnie normalnym zjawiskiem jest, że również język komunikacji staje się w jakimś stopniu wspólny. Śmieszą mnie zarówno Polacy jak i Francuzi, którzy próbują grodzić swoje języki drutem kolczastym. Panuje jakiś przedziwny mit (głównie wśród starszego pokolenia), że używanie zapożyczeń prowadzi do wynarodowienia, zatracenia dożsamości narodowej, bla bla bla. Bzdura. Niech ktoś mi wskaże taki okres w polskiej historii, kiedy nie stosowano obcojęzycznych zapożyczeń. One zawsze funkcjonowały, w zależności od epoki używano wstawek łacińskich, francuskich, niemieckich... I co? Polska wciąż istnieje. Dziś najpopularniejsze są zapożyczenia anglojęzyczne.

                              Języki mają to do siebie, że nigdy nie są w stu procentach związane z jedną narodowością. Każdy język powstaje a później ewoluuje na kanwie innych języków. Natomiast językowi żandarmi nawet pojęcia nie mają, że większość słów i zwrotów, których używają na codzień, nie jest rdzennie polska.

                              Skomentuj

                              • glizdziarz
                                Banned
                                • Sep 2005
                                • 1981

                                #60
                                E-romantic czeeeepiasz się.

                                Skomentuj

                                Working...