Wydaje mi się, że też tam głosowałam, a na pewno słyszałam o tym kocurku
Włochaty wątek na 4 łapach [wydzielony OT kociarzy z pupili]
Collapse
X
-
-
Na pierwszym miejscu był kocurek w kwiatach, na drugim ten mój, czyli zaprzyjaźnionej osoby, na trzecim chyba piesek niepełnosprawny. Odrzucono jakiegoś pseudohodowcę z pierwszego, który automatycznie sobie generował głosy.Skomentuj
-
Napisał sister_luDolar, daj znać, gdy Ci słodki Azor całą firankę ściągnie Powiem Ci, jak zareagować
Btw bardzo ciekawy artykuł: Jak czytać informacje na opakowaniu karmy oraz Dlaczego kot.... czyli odpowiedzi na trudne pytaniaIf you try and take a cat apart to see how it works, the first thing you have on your hands is a non-working cat.Skomentuj
-
Dzięki za pomoc w razie jakichkolwiek problemów z pewnością się poradzę jak będę mieć kłopoty czy pytania.Kto pod kim dołki kopie......
Skomentuj
-
Myślę, że ten link przyda się wszystkim: http://lew.wsinf.edu.pl/~klimek/rokcafe/karmy_polecane/
Jest tu spis wszystkim karm polecanych oraz kilka prostych przepisów BARFowychSkomentuj
-
-
Co Whiskas? Przecież mówię, że to jest spis karm polecanych. Whiskas zdecydowanie nią nie jestSkomentuj
-
-
Whiskas ma okropny skład - moje koty tego nie tkną„(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.”Skomentuj
-
Bo - patrz na pierwszą stronę wątku - Whiskas to syf, który ma 4% produktów pochodzenia zwierzęcego. Nawet nie mięsa, tylko pochodzenia zwierzęcego. Zlituj się, to jest tak, jakbyś Ty dzień w dzień w MacDonaldzie zajadał.Skomentuj
-
-
Jak dasz mu karme lepszej jakości nie będzie już chciał tego jeść„(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.”Skomentuj
-
No, bo jest napakowany uzależniaczami. I zbożem, ale to już akurat inna bajka... ale wyjaśnia, czemu koty na nim tak szybko tyją i czemu jedzą go tak dużo. Oraz czemu po nim mają tak śmierdzące odchody i czemu mają ich tak dużo...Skomentuj
-
-
Za www.chatul.pl (najlepsza strona o BARFie ever)
Mysz, jako pokarm wzorcowy dla kota, ma następujący skład (bez wody): 55-60% białko zwierzęce, 23-30% tłuszcz zwierzęcy, 3-8% węglowodany, minerały. I tego będziemy się trzymać.
Kot nie jest fizycznie zdolny do trawienia węglowodanów (którymi faszerowane są tanie, marketowe karmy), ponieważ ma bardzo krótki przewód pokarmowy (charakterystyczny dla drapieżników, zwierzęta roślinożerne mają długi przewód pokarmowy, który jako jedyny daje czas organizmowi na trawienie węglowodanów). I dalej:
Ich organizmy wykształciły specjalne mechanizmy biochemiczne, aby poradzić sobie z dietą bogatą w białko i tłuszcz zwierzęcy, a pozbawioną całkowicie lub prawie całkowicie produktów roślinnych. Do produkcji energii wykorzystują wyłącznie białko i tłuszcz. Dlatego mechanizmy potrzebne do trawienia i wykorzystywania węglowodanów są u kota praktycznie nieobecne. W ślinie kota brak jest amylazy, niezbędnej do rozpoczęcia procesu trawienia węglowodanów. Enzymy jelitowe i trzustkowe, odpowiedzialne za rozkład węglowodanów mają niską aktywność. U większości zwierząt takie enzymy jak heksokinaza, glukokinaza i syntetaza glikogenu są aktywne i odpowiedzialne za „przerób” glukozy (powstającej z węglowodanów) w celu produkcji energii. Kot różni się pod tym względem znacznie, gdyż jego glukokinaza i syntetaza glikogenu są nieaktywne. Dodatkowo, w wątrobie kota nie ma fruktokinazy (enzymu potrzebnego do metabolizmu cukrów prostych). Dlatego można powiedzieć, że kot jest zaprogramowany do produkcji energii z tłuszczu oraz częściowo z aminokwasów (budulców białek). Kot będzie w pewien sposób „przerabiał” dostarczane mu węglowodany (głownie skrobię), jednak efektem tego procesu nie będzie uzyskanie energii, lecz magazynowanie tłuszczu.
kot zjadający rośliny (zwłaszcza wysokoskrobiowe jak kukurydza, pszenica, żyto, jęczmień, soja, ryż, ziemniaki itp.- czyli główny składnik suchych karm) będzie je "przerabiał" na tłuszcz i odkładał w organizmie. Jeśli zamiast białka i tłuszczu dostarczymy kotu węglowodanów w diecie, to i tak nie będą one przez niego wykorzystane w żaden inny sposób niż magazynowanie tłuszczu. Tymczasem jego komórki będą głodowały, bo będzie im brakowało właściwych „cegiełek” czyli białek i tłuszczy zwierzęcych. Natomiast w jego krwi poziom cukru będzie bardzo wysoki. Taki stan prowadzi z czasem do wyniszczenia organizmu i powoduje wiele chorób metabolicznych, między innymi otyłość, cukrzycę, niewydolność serca, wątroby, nerek, alergię, niestrawność, zapalenie jelit.
Teraz składniki pochodzenia zwierzęcego. Na etykietach karm znajdziemy takie napisy: mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego, tłuszcz zwierzęcy, hydrolizowane białka zwierzęce, ekstrakty z białek zwierzęcych i wiele innych. Co one oznaczają? Jedyne, co można powiedzieć na pewno to, że są to białka i tłuszcze zwierzęce. Skąd one pochodzą? Z bardzo różnych, wiadomych i niewiadomych źródeł. Jednym ze źródeł są przedsiębiorstwa zajmujące się utylizacją odpadów zwierzęcych (ładnie brzmi). Jakie „odpady” tam trafiają? Wszystkie – począwszy od odpadów rzeźnych (np. kopyta, sierść, ogony, głowy, padłe, chore zwierzęta), poprzez odpady gastronomiczne (przede wszystkim zużyte oleje do smażenia), odpady sklepowe (przeterminowane mięso), a skończywszy na martwych zwierzętach domowych i dzikich (psy i koty zmarłe w schroniskach, zebrane z dróg po wypadkach, usypiane przez weterynarzy, zdechłe zwierzęta w zoo, w lasach). Ten cały „materiał zwierzęcy” wędruje do firm utylizacyjnych. Tam rozpoczyna się proces przeróbki. Wszystko wrzuca się do specjalnego kotła, gdzie jest gotowane w temperaturze 140 stopni przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu. W czasie tego procesu mięso oddziela się od kości i rozgotowuje się, tworząc gorącą „zupę”, z której wydziela się tłuszcz lub łój, zgarniany z powierzchni do oddzielnego pojemnika. Rozgotowana zupa mięsno-kostna wkładana jest do prasy i młyna, które wyciskają resztę wody i mielą na granulat. Sita wstrząsowe oddzielają nadmiar włosia i zbyt duże kawałki kości. Z takiej „utylizacji” wychodzą dwa produkty – tłuszcz zwierzęcy oraz pożywienie mięsno-kostne (mięso i produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego). Zakłady utylizacji zwierząt mają różne specjalizacje. Stąd z ich „fabryk” wychodzą produkty, mające w swym składzie znaczną część określonego typu „półproduktu” – np. karma mięsna, mięsny produkt uboczny, drobiowy produkt uboczny, rybny produkt uboczny itp. Nie do wiary? To jeszcze nie wszystko....
Ponieważ zwierzęta domowe często dostarczane są do utylizacji z niezdjętymi obrożami przeciwpchelnymi (bo kto miałby czas się tym zajmować), do roztworu zwierzęcego przedostają się preparaty owadobójcze (insektycydy). Wszelkie znaczki identyfikacyjne zwierząt – blaszki, kolczyki, chipy nie są oczywiście zdejmowane przed wrzuceniem do kotła, stąd mamy w produkcie końcowym metale ciężkie. Odpady sklepowe nie są często rozpakowywane z folii (szkoda czasu), więc mamy w „produktach pochodzenia zwierzęcego” tworzywa sztuczne. No i jeszcze fenobarbital (środek używany przez weterynarzy do usypiania zwierząt), który znajduje się w organizmach psów i kotów, także staje się częścią „zupy mięsnej”, gdyż nie ulega rozkładowi w procesie utylizacji. Aby zapobiec rozkładowi produktu końcowego, dodawane są stabilizatory tłuszczu (np. BHA, BHT – niszczące wątrobę i nerki). Ponieważ do utylizacji trafiają też zwierzęta laboratoryjne, poddawane różnym testom czy eksperymentom medycznym, do produktu końcowego przedostają się nieznane ilości nieznanych środków farmaceutycznych i chemicznych.Skomentuj
Skomentuj