tak, ale tu mam wspomnienie mej wredności.
ulica pod moim balkonem miała świeżo położony asfalt i była zamknięta dla ruchu (prócz zaopatrzenia no i tych.. 997 i dalej)
istny raj dla kapslowców
tylko że na 5. piętrze, na balkonie - czaił się Fredal z kumplami...
foliowe woreczki napełnione wodą rozbryzgiwały się z hukiem wśród pędzącego peletonu kapsli i ich 'popstrykiwaczy'...
że nikt mi nigdy ryja za to nie obił - to cud...
ulica pod moim balkonem miała świeżo położony asfalt i była zamknięta dla ruchu (prócz zaopatrzenia no i tych.. 997 i dalej)
istny raj dla kapslowców
tylko że na 5. piętrze, na balkonie - czaił się Fredal z kumplami...
foliowe woreczki napełnione wodą rozbryzgiwały się z hukiem wśród pędzącego peletonu kapsli i ich 'popstrykiwaczy'...
że nikt mi nigdy ryja za to nie obił - to cud...
Skomentuj