W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Polskie uczelnie wyższe, jak to jest?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Sexy_man
    Perwers
    • Feb 2007
    • 1163

    No dobra Panie i Panowie. To skoro problem leży w zbyt dużej ilości studentów, w konfrontacji z potrzebami rynku pracy, to co zrobić z tą nadwyżką studentów "aby coś studiować"? Wyrzucić siłą na inne kierunki, wyrzucić w ogóle z uczelni, zaoferować coś w zamian?


    I jeszcze co do wypowiedzi outa:

    Napisał outgoing
    Mało tego ja uważam osobiście że w Polsce powinno być na publicznych uczelniach wprowadzone accountability oparte o losy absolwentów na rynku pracy i za tym powinna iść kasa, a nie za głowami studentów per se.
    Co to znaczy? Możesz to wyjaśnić szerzej?

    I czemu Twoim zdaniem powinno się wprowadzić obowiązek monitorowania zawodowych losów absolwentów?
    Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.

    Skomentuj

    • iceberg
      PornoGraf
      • Jun 2010
      • 5113

      problem z dużą ilością studentów wynika też ze złej organizacji systemu rozliczania pensum akademickiego. No bo jak wyrobić pensum dydaktyczne jeśli nie ma odpowiedniej ilości grup studenckich?? Wiadomo - wtedy nie jest potrzebne tyle etatów akademickich ale w takim razie należy ograniczyć ilość przyjmowanych doktorantów co wraz z mniejszą ilością studentów wiąże się z ograniczeniem finansowania niektórych katedr. Kwadratura koła postawiona na przestarzałych założeniach systemu kształcenia.
      Na szczęście mnie to już przestaje dotyczyć - wysiadam z tego pociągu zwanego szkolnictwem wyższym bo niestety nie jedzie on w pożądanym kierunku a fikcji nie chcę współtworzyć
      Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

      Skomentuj

      • Eris
        Perwers
        • Feb 2009
        • 851

        Napisał Sexy_man
        No dobra Panie i Panowie. To skoro problem leży w zbyt dużej ilości studentów, w konfrontacji z potrzebami rynku pracy, to co zrobić z tą nadwyżką studentów "aby coś studiować"? Wyrzucić siłą na inne kierunki, wyrzucić w ogóle z uczelni, zaoferować coś w zamian?
        Imo dobra rzecza bylyby bezplatne, 2-letnie szkoly policealne i wielki come back technikow, gdzie nauka odbywalaby sie na wysokim, solidnym poziomie.
        Obecnie wiekszosc szkol policealnych jest platna (i ma najogolniej rzecz ujmujac niezbyt wysoki poziom) i tak jak technikum jest uwazana za szkole dla tepakow, ktorzy sie do LO nie dostali, tak szkoly policealne sa uwazane za mierna alternatywe dla studiow.
        A w polsce sie mysli, ze lepszy jest magister *******ogii stosowanej z wyzszej szkoly gotowania na gazie niz konkretny fach.
        Czyli najpierw nalezaloby przestawic mlodym ludziom myslenie, promowac wyksztalcenie zawodowe jako perspektywiczne i dobrze platne. Pokazac, ze dobry fachowiec to dobry fachowiec i zawsze bedzie w cenie.
        Czyli mowiac wprost - zmienic myslenie, ze te 3 magiczne literki przed nazwiskiem robia z ciebie erudyte i ynteligenta a ich brak powoduje totalnie uwstecznienie.

        Jednoczesnie nie powinno sie zamykac mlodym ludziom drogi na studia. W dawnych czas technika (np. elektryczne) mialy podpisane umowy z politechnikami (np. wydzial elektryczny) i czesc absolwentow, ktora szla na studia radzila sobie nienajgorzej, bo program byl tak dopasowany, by dac wyksztalcenie zarowno techniczne jak i scisle.
        Bodaj w ameryce jesli po liceum robisz 2-letni dyplom a pozniej wybierasz sie na studia z tej samej dziedziny, masz "darowane" 2 lata. Innymi slowy np. taki technik farmacji idac na farmacje nie powinien zaczynac od zera, lecz miec przepisana czesc przedmiotow.


        Zaraz sie odezwa glosy, ze ksztalcenie w konkretnym kierunku uwstecznia, nie uczy myslenia i takie tam ale kurcze nadprodukcja absolwentow pokazuje, ze czesc ludzi nie jest do tego zdolna i nigdy "nie wyjdzie poza ramy" i "nie pojdzie innowacyjna sciezka". Koniec i kropka. Zamiast probowac slonia nauczyc tanczyc, lepiej dac mu alternatywe na miare jego mozliwosci.

        Jak ladnie pieprze, chyba zostane politykiem


        Napisał iceberg
        problem z dużą ilością studentów wynika też ze złej organizacji systemu rozliczania pensum akademickiego. No bo jak wyrobić pensum dydaktyczne jeśli nie ma odpowiedniej ilości grup studenckich?? Wiadomo - wtedy nie jest potrzebne tyle etatów akademickich ale w takim razie należy ograniczyć ilość przyjmowanych doktorantów co wraz z mniejszą ilością studentów wiąże się z ograniczeniem finansowania niektórych katedr.
        Ale czemu zamiast mnozyc studentow, nie mozna zwiekszyc liczby godzin zajec na danym kierunku? Poziom ksztalcenia jest coraz nizszy, wszyscy mamy braki wyniesione z liceum a godziny przeznaczone na przedmioty sie tnie, zamiast zwiekszyc. Wszystko jest robione po lebkach i albo wykladowcy obnizaja poziom albo studenci jada na sciagach. Czemu nie mozna np. podwoic liczby godzin na dany (wazny) przedmiot i zrobic go przyzwoicie? Wtedy i godziny dydaktyczne by byly i malo studentow mogloby byc.
        0statnio edytowany przez Eris; 28-12-10, 22:20.

        Skomentuj

        • glizdziarz
          Banned
          • Sep 2005
          • 1981

          Eris masz w zupełności rację. pierwszy odsiew powinien być już na poziomie gimnazjum. Ilość punktów uzyskanych z testu gimnazjalnego powinna kierunkować: szkoła średna albo zawodówka. Absolwenci zawodówk też powinni mieć możliwość dalszego kształcenia się np w szkołach wieczorowych. Kiedyś to było i się sprawdzało. Technikum na dobrym poziomie nie jest wcale gorsze od liceum. iestety ostatnia reforma obcięła poważnie ilość godzin ze wszystkich przedmiotów i to do chorych proporcji. W zawodówce trzyletniej (są i dwuletnie) ilość godzin z matematyki w całym cyklu kształcenia jest mniejsza od ilości godzin z religii. matmy łącznie jest 5 godzin a katechezy 6. W technikum praktycznie ilośc godzin matematyki jest równa ilości godzin religii. Moim skromnym zdaniem, żeby uzdrowić polskie szkolnictwo wyższe trzeba uzdrowić całą oświatę od podstaw. Ostatnia reforma zrobiła więcej zła niż dobra. Powrót do podstawówki z ośmioma klasami. czteroletniego liceum i pięcioletniego techniku oraz odświerzenie podstaw programowych i programów kształcenia da lepsze efekty niż to co uzyskujemy na wyjściu z polskiego systemu edukacyjnego. Gdzie na świecie jest tak że większość absolwentów szkół ponadpodstawowych może iść na studia i studjuje?

          Skomentuj

          • outgoing
            Perwers
            • Apr 2009
            • 807

            @ glizdziarz
            Nigdzie tak nie jest ale myślenie reformy było takie że jak będziemy produkowali w **** absolwentów to podniesiemy jakość społeczeństwa. No się nie da niestety i jedyną konsekwencją reformy jest obniżenie jakości szkolnictwa.

            @ Eris
            Godzin jest już wystarczająco. Widzisz studia to nie liceum czy studium policealne gdzie nauczyciel ma wziąć za rączkę i przeprowadzić. Tak powinno być na tzw. edukacji obowiązkowej (compulsory education), a następnie poziom samodzielności ucznia/studenta ma być zwiększany. Profesor powinien być przewodnikiem, a nie nauczycielem. Tak jest przynajmniej w USA. I jak powiadam chętnie bym tych naszych studenciaków zobaczył w takim systemie, gdzie samemu trzeba pójść poszukać, wywnioskować etc. zamiast odpytywać na egzaminie z tego co się podyktowało na wykładzie jak jest w wielu przypadkach teraz. Ta część, która jest dobra i nadaje się na studia tylko by na tym skorzystała, a ta która się nie nadaje odpadłaby. No oczywiście to wymagałoby również zmiany jakościowej po stronie dydaktyków, na którą się nie zanosi.

            @ iceberg
            Wszyscy normalni akademicy, którym choć trochę zależy trąbią od kilku lat już że pensum to fikcja i trzeba to zmienić. I do cholery wprowadźmy w końcu podział na research i teaching faculty.

            @ sexy

            Nie ma niestety odpowiednika polskiego bo jest to u nas koncept nie znany niestety. Generalnie idea polega na tym żeby ponosić odpowiedzialność za swój produkt, ergo za jakość studenta. Skoro są oni kształceni za publiczne pieniądze z podatków to powinno nam zależeć żeby byli jak najlepszej jakości. Student w tym przypadku nie różni się niczym od auta. Jak klient dostanie wybrakowane auto to fabryka/marka traci opinię i musi je naprawić. A aktualnie jak uniwerek produkuje zbędnych absolwentów którzy lądują na bezrobociu to nie dość że nie ponosi żadnych konsekwencji tego działania, a wręcz jest do niego zachęcany by pieniądze idą per głowa, a nie per osiągi.

            Monitorowanie powinno być dlatego by móc zrozumieć jakie są potrzeby rynku pracy i pomóc tym młodym ludziom wybrać odpowiednie kariery.

            @ wszyscy
            A co do zawodówek i jakości techników, to imho potrzebny jest taki edukacyjny Jacek Kuroń (on wyszedł i jadł tą zupę i mówił ludziom, że tak a nie inaczej trzeba postępować), który by wyszedł i uświadomił ludziom że jak wszyscy będą mieli wyższe to każdy będzie miał gówno i że opłaca się być wysoko wyspecjalizowanym fachowcem zawodowym. Zresztą już teraz taki absolwent zawodówki zarabia więcej niż niejeden magister.
            The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

            Skomentuj

            • Sexy_man
              Perwers
              • Feb 2007
              • 1163

              Napisał outgoing
              @ sexy

              Nie ma niestety odpowiednika polskiego bo jest to u nas koncept nie znany niestety.

              Monitorowanie powinno być dlatego by móc zrozumieć jakie są potrzeby rynku pracy i pomóc tym młodym ludziom wybrać odpowiednie kariery.

              @ wszyscy
              A co do zawodówek i jakości techników, to imho potrzebny jest taki edukacyjny Jacek Kuroń (on wyszedł i jadł tą zupę i mówił ludziom, że tak a nie inaczej trzeba postępować), który by wyszedł i uświadomił ludziom że jak wszyscy będą mieli wyższe to każdy będzie miał gówno i że opłaca się być wysoko wyspecjalizowanym fachowcem zawodowym. Zresztą już teraz taki absolwent zawodówki zarabia więcej niż niejeden magister.
              A w jaki sposób można robić takie monitorowanie?
              Poza tym czy jest sens?? Bo popatrz na tę pedagogikę: jest powszechnie wiadomo - według statystyk!, że jest za dużo absolwentów pedagogiki i większość siedzi na bezrobociu lub pracują w innych branżach. A mimo to, nowych studentów pedagogiki przybywa. Więc o co chodzi?
              - o studiowanie lekkiego kierunku
              - o przedłużenie sobie 5 lat "edukacji" i imprezowania
              - o naiwność/głupotę abiturientów

              Out, czy jesteś w stanie udowodnić (wg jakichś wyników badań, artykułów), że naprawdę opłaca się być wysoko wyspecjalizowanym fachowcem zawodowym?
              Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.

              Skomentuj

              • iceberg
                PornoGraf
                • Jun 2010
                • 5113

                Napisał Sexy_man
                Out, czy jesteś w stanie udowodnić (wg jakichś wyników badań, artykułów), że naprawdę opłaca się być wysoko wyspecjalizowanym fachowcem zawodowym?
                Sexy - mówiąc o polskich realiach mogę Ci od razu powiedzieć, że nie . Może w niektórych dziedzinach przynosi to jakieś wymierne korzyści ale z własnego podwórka mogę podać przykłady ludzi ze specjalizacją, doktoratem i dodatkowymi uprawnieniami, którzy netto nie osiągają nawet pułapu 2300-2400 na rękę. Ten sam zawód w GB lub Irlandii jest pozycjonowany na poziomie 40-60 tys GBP lub 45-50 tys Eur/rocznie. Może to nie są kokosy w tamtych realiach ale już kwoty pozwalające na w miarę normalne życie...
                Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.

                Skomentuj

                • Sexy_man
                  Perwers
                  • Feb 2007
                  • 1163

                  Patrzcie co znalazłem odnośnie monitorowania.
                  Państwo polskie zaskakuje mnie coraz bardziej.

                  Portal Gazeta.pl - Najnowsze Informacje, serwisy tematyczne: Biznes, Sport, Rozrywka, Pogoda. Poczta Email, Forum, Blogi. Sprawdź!


                  I ten fragment:
                  Jak podaje Gazeta Prawna, z wielu badań prowadzonych przez przedsiębiorców wynika, że absolwenci uczelni nie są dobrze przygotowywani do wejścia na rynek pracy i nie dysponują tymi umiejętnościami, których oczekują od nich pracodawcy. Czas pomiędzy ukończeniem studiów a rozpoczęciem pracy w Unii Europejskiej wynosi trzy miesiące, a w Polsce średnio dwa lata. Poza tym 60 proc. polskich absolwentów nie pracuje w wyuczonym zawodzie.
                  Ha!
                  0statnio edytowany przez Sexy_man; 29-12-10, 16:57.
                  Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.

                  Skomentuj

                  • PabloXM
                    Gwiazdka Porno
                    • Sep 2009
                    • 1746

                    Napisał Eris
                    Jestem bardzo ciekawa ile dla ciebie to jest duzo. Bo nawet bez wiekszych porownan z zachodem - 5k brutto za prace w wymiarze 2 etatow to sa smieszne pieniadze.
                    Teraz dużo znaczy 300 PLN na miesiąc. Ale uważam to pytanie za bezsensowne bo dalej jestem na utrzymaniu rodziców. A potem dużo będzie znaczyć tyle, żeby za pensję utrzymać mieszkanie, samochód, mieć na życie i jeszcze troszkę odkładać. Nie jestem wymagający - sądzę, że właśnie te 5000 zł byłoby dużą kwotą.

                    A odnośnie podanego przeze mnie przykładu - nie miałem zamiaru wskazać, że jest nadmiar absolwentów, tylko że po studiach każdy wybiera pracę, jaką chce.
                    Stay fresh, no matter where you are.

                    Skomentuj

                    • glizdziarz
                      Banned
                      • Sep 2005
                      • 1981

                      Dobre wykształcenie zawodowe (wiedza i umiejętności) na poziomie zawodówki i technikum są dziś w stanie przynieść większy dochód niż studia a "Akademii Bolka i Lolka". A wiem co mówię gdyż kształcę młodych ludzi z zakresu umiejętności i wiadomości zawodowych w zawodówkach i technikum. jeśli młody człowiek nie boi się ciężkiej i odpowiedzialnej pracy fizycznej to robotę za przyzwoite pieniądze znajdzie. moi podopieczni po zawodówce (budownictwo itp) w 90% znajdują pracę w swoim zawodzie w ciągu trzech czterech miesięcy max. Gorzej jest z absolwentami technkum gdyż ich umiejętności zawodowe nie dorównują ich wiedzy. Kształcenie praktyczne zostało w technikum zdredukowane do 1 dnia tygodniowo (5-6 godz) w pierwszej klasie i do łącznie 8 tygodni tzw praktyk przemysłowych w klasie drugiej i trzeciej. Niestety spowodowała to reforma upośledzając mocno absolwentów technikum.
                      Outowi chodziło właśnie o ten etap kształcenia zawodowego.

                      Skomentuj

                      • Eris
                        Perwers
                        • Feb 2009
                        • 851

                        Napisał outgoing
                        Godzin jest już wystarczająco. Widzisz studia to nie liceum czy studium policealne gdzie nauczyciel ma wziąć za rączkę i przeprowadzić. Tak powinno być na tzw. edukacji obowiązkowej (compulsory education), a następnie poziom samodzielności ucznia/studenta ma być zwiększany. Profesor powinien być przewodnikiem, a nie nauczycielem. Tak jest przynajmniej w USA. I jak powiadam chętnie bym tych naszych studenciaków zobaczył w takim systemie, gdzie samemu trzeba pójść poszukać, wywnioskować etc. zamiast odpytywać na egzaminie z tego co się podyktowało na wykładzie jak jest w wielu przypadkach teraz. Ta część, która jest dobra i nadaje się na studia tylko by na tym skorzystała, a ta która się nie nadaje odpadłaby. No oczywiście to wymagałoby również zmiany jakościowej po stronie dydaktyków, na którą się nie zanosi.
                        Ok, mozna zrobic krotka prezentacje jak lowic ryby, pokazac dobre miejscowki i rozdac wedki ale to wymaga duzo wiekszego wysilku niz zlowienie kilku ryb, rzucenie ich studentowi przed nos i powiedzenie "see ya" wraz z "malo godzin, mamy zwiazane rece".
                        A to wina systemu edukacji, ze nie uczy samodzielnosci, bo dzieciaki sa wszedzie takie same. Kiedys jednak ponoc uczyl.

                        Napisał Sexy_man
                        I ten fragment:

                        Poza tym 60 proc. polskich absolwentów nie pracuje w wyuczonym zawodzie.
                        Ha!

                        Te liczby sa piekne. Gdyby jednak zredukowac liczbe studentow o polowe (procentowo tak, jak jest w cywilizowanych krajach), prace w zawodzie mialaby zdecydowana wiekszosc.

                        Napisał PabloXM
                        Teraz dużo znaczy 300 PLN na miesiąc. Ale uważam to pytanie za bezsensowne bo dalej jestem na utrzymaniu rodziców. A potem dużo będzie znaczyć tyle, żeby za pensję utrzymać mieszkanie, samochód, mieć na życie i jeszcze troszkę odkładać. Nie jestem wymagający - sądzę, że właśnie te 5000 zł byłoby dużą kwotą.
                        Musisz byc bardzo mlody, bo tylko tak mozna tlumaczyc twoja naiwnosc.

                        5k brutto czyli jakies 3,5k na reke to mozesz dostac za prace w wymiarze wiekszym niz 1 etat.

                        Tak - 3,5k to niezla pensja dla mlodego singla bez zobowiazan. Sprawa ma sie inaczej, gdy masz 2 dzieci na utrzymaniu a zona nie wyciaga wiecej niz 2k brutto. Plus caly czas mowimy o pracy doktora (a wiec osoby raczej po 30) i pracy, ktora godzinowo wychodzi na prawie 2 etaty.
                        Czyli za 1 etat wychodzi ok, 1,7k miesiecznie (czyli tyle ile wynosi pensja bazowa u asystenta czyli osoby po doktoracie). Faktycznie, mozna sie ujesc

                        Napisał PabloXM
                        A odnośnie podanego przeze mnie przykładu - nie miałem zamiaru wskazać, że jest nadmiar absolwentów, tylko że po studiach każdy wybiera pracę, jaką chce.

                        Skomentuj

                        • tumek19
                          Świętoszek
                          • Feb 2009
                          • 16

                          Podpisze się troche pod wypowiedz glizdziarza. Jestem po technikum mechanicznym. A o naprawie aut nawet tej podstawowej nie mam pojęcia. Poprzez brak odpowiednich praktyk. Większośc wiedzy praktycznej zdążyłem sie nauczyc u siebie w garażu. My mieliśmy tylko teorie. I to kiepsko. Na początku każdego roku każdy psor podawał program nauczania. Prawie każdy był nie do przerobienia w ciągu roku. I na dodatek jeszcze byłem nauczany w dwóch specjalizacjach: obróbka skrawaniem i pojazdy samochodowe. Na początku miała byc wybrana jedna specjalizacja a potem stwierdzili że będą uczyc każdej bo się przyda. I pracowałem jako operator wózka, pomocnik w gospodarstwie a aktualnie jako malarz ponieważ jako technik mechanik nie podejmę się pracy ponieważ nie znając podstaw nie podejmę się wykonywania ważnych projektów bądź napraw. Z powodu złedo szkolenia.
                          5 lat minęło jak jeden dzień...

                          Skomentuj

                          • PabloXM
                            Gwiazdka Porno
                            • Sep 2009
                            • 1746

                            Eris, wystarczy zaglądnąć do profilu - mam 19 lat. Za to Ty piszesz, jakbyś miała lat 50 i mnóstwo doświadczenia życiowego. Bardzo ciekawe...

                            Z jednym etatem kłóciłbym się. Oczywiście pomijam tu żigolo. Dodałbym tylko, że kto jest łebski, niezależnie od kierunku ukończonych studiów - ten daleko zajdzie.
                            Stay fresh, no matter where you are.

                            Skomentuj

                            • outgoing
                              Perwers
                              • Apr 2009
                              • 807

                              Maruder wrócił, a ztem tak:

                              Napisał Sexy_man
                              A w jaki sposób można robić takie monitorowanie?
                              Poza tym czy jest sens?? Bo popatrz na tę pedagogikę: jest powszechnie wiadomo - według statystyk!, że jest za dużo absolwentów pedagogiki i większość siedzi na bezrobociu lub pracują w innych branżach. A mimo to, nowych studentów pedagogiki przybywa. Więc o co chodzi?
                              - o studiowanie lekkiego kierunku
                              - o przedłużenie sobie 5 lat "edukacji" i imprezowania
                              - o naiwność/głupotę abiturientów
                              W USA robi się to instytucjonalnie tzn. musisz raportować bo nie dostaniesz inaczej kasy. Sens jest bo wtedy wiesz na co wydajesz kasę i możesz de facto kształtować podaż i popyt przynajmniej pośrednio. Ja jestem zwolennikiem wolnego rynku, ale jak wiadomo gdzie coś jest za darmo tam kolejka się ustawia, a nie ma czegoś takiego jak darmowyu lunch, więc jeśli studia będą płatne to ja nie mam problemu z tym że 10 000 osób pójdzie na pedagogikę i nie będzie miało pracy. Mam jednak z tym problem jeśli idzie to z pieniedzy publicznych i jeśli regulator nic z tym nie robi. Mało to, jak wiadomo paradokem zycia jest to że najwazniejsze decyzje, determinujące często całe nasze dlasze życie, podejmujemy jako niedoświadczeni kretyni. Dlatego też dzięki accountability i śledzeniu losów abslowentów mozna realnie pokazywać ludziom jaką drogę powinni wybrać przez ułatwianie bądź utrudnianie dostepności danych specjalizacji. Oczywiście jak ktoś się uprze to i tak pójdzie na pedagogikę, ale to będą już marginalne wyjątki. System nie jest doskonały ale na pewno lepszy niż obecne wywalanie pieniędzy w błoto.

                              Co do powodów to wydaje mi się że o wszystkie trzy. Hej, 5 lata laby jeszcze, kto by sobie nie pouzywał. Ponad to, jeszcze wielu rodziców stanie na glowie zeby takim dzieciom dać kase na życie na tych studiach no bo przecież zdobywa wykształcenie. Rodzice też nie zdają sobie sprawy z tego że to wykształcenie jest g... warte. No ale skąd mają wiedzieć jak to ludzie z powojnia, a za komuny wskaźnik szkolnictwa wyższego i pojecie o nauce per se były nikłe w społeczeństwie. Takie czasy i nie jest to niczyja wina, ale zaproponowany przeze mnie system może pomóc wyrwać się z tego błędnego koła.

                              Napisał Sexy_man
                              Out, czy jesteś w stanie udowodnić (wg jakichś wyników badań, artykułów), że naprawdę opłaca się być wysoko wyspecjalizowanym fachowcem zawodowym?
                              Właśnie chcą zamknąc szefa GUS, więc na Polskich danych raczej nie da rady. Zresztą chłopcy woleli sobie sprzedawać dane korporcjom niż udostepniać je naukowcą czy zbierać takie jakie naukowcy społeczni potrzebują no bo przecież z tego nie ma żdnej kasy jak naukowiec robi takie badania a jeszcze trzeba swój wkład pracy wnieść żeby je zebrać. Kuriozalnie, aktualnie łatwiej jest dostac np. cenzus z Rosji czy Białorusi niż z Polski. Oo, a np w takiej Holandii badają teraz eksperymentalnie efektywność zróżnicowanych płciowo zespołów menadżerskich w prowadzeniu firmy. Coś o czym nasi naukowcy powiedzą, że przecież i tu cytat mniej więcej "ekonomia to nie biologia, u nas eksperymenty nie mają racji bytu" usłyszany od jednego z "wybitniejszych" polskich profesorów. Jest trochę studiów pokazujących że zwrot do edukacji zawodowej jest tym wyższy im niżej rozwinięty kraj. A umówmy się że do Japonii to jeszcze nam w **** brakuje.

                              Napisał iceberg
                              Sexy - mówiąc o polskich realiach mogę Ci od razu powiedzieć, że nie . Może w niektórych dziedzinach przynosi to jakieś wymierne korzyści ale z własnego podwórka mogę podać przykłady ludzi ze specjalizacją, doktoratem i dodatkowymi uprawnieniami, którzy netto nie osiągają nawet pułapu 2300-2400 na rękę. Ten sam zawód w GB lub Irlandii jest pozycjonowany na poziomie 40-60 tys GBP lub 45-50 tys Eur/rocznie. Może to nie są kokosy w tamtych realiach ale już kwoty pozwalające na w miarę normalne życie...
                              Profesor w stanach zarabia ok 10 - 15 tys USD miesięcznie na państwowych uczelniach, a czasami nawet do 30 tys na prywatnych. Wszystko zalezy od publikacji i aktywności zawodowej. Mało jeśli dużo publikuje i ma granty to nei musi uczyć. Czyli jest pay per performance a nie każdemu po równo, bo wtedy każdy ma gówno i jesteśmy w złej równowadze bo nikomu się nie opłaca robić więcej niż inni. No a ci co chcą speirdzielają za granicę. Profesor na zachodzie nie zarabia kokosów jak menadżer wyższego szczebla ale zarabia bardzo dobre peiniądze i może sobie pozwolić na bardzo wygodne zycie i tak powinno być.

                              Napisał Sexy_man
                              Patrzcie co znalazłem odnośnie monitorowania.
                              Państwo polskie zaskakuje mnie coraz bardziej.

                              Portal Gazeta.pl - Najnowsze Informacje, serwisy tematyczne: Biznes, Sport, Rozrywka, Pogoda. Poczta Email, Forum, Blogi. Sprawdź!
                              Sexy problem polega na tym że dokąd nie będzie niedopasowanie czy nieporzebne kształcenie niosło za soba negatywnych konsekwencji (ustawowo) to się nic nie zmieni w tej kwestii.

                              Napisał PabloXM
                              Teraz dużo znaczy 300 PLN na miesiąc. Ale uważam to pytanie za bezsensowne bo dalej jestem na utrzymaniu rodziców. A potem dużo będzie znaczyć tyle, żeby za pensję utrzymać mieszkanie, samochód, mieć na życie i jeszcze troszkę odkładać. Nie jestem wymagający - sądzę, że właśnie te 5000 zł byłoby dużą kwotą.
                              Myślę, że jak chcesz mieć wygodne życie jak piszesz to możesz się nie wyrobić w 5000 koła. No chyba że mówimy netto i że Twoja partnerka będzie minimum tyle samo zarabiała i nie będziesz chciał mieć dużo dzieci (dużo czyli więcej niz 1 -2 ze wskazaniem na 1), plus indeksujemy to o inflację z jakąś sensowną nadwyżką.

                              Napisał Eris
                              Ok, mozna zrobic krotka prezentacje jak lowic ryby, pokazac dobre miejscowki i rozdac wedki ale to wymaga duzo wiekszego wysilku niz zlowienie kilku ryb, rzucenie ich studentowi przed nos i powiedzenie "see ya" wraz z "malo godzin, mamy zwiazane rece".
                              A to wina systemu edukacji, ze nie uczy samodzielnosci, bo dzieciaki sa wszedzie takie same. Kiedys jednak ponoc uczyl.
                              A co to jest przedszkole czy studia. Ja uważam, że jedyną słuszną metodą jest danie wędki i oczekiwanie ryb. Ci sprawniejsi złowią, a ci którzy się nie nadają odpadną. Nie każdy musi mieć wyższe wykształcenie, a co się dzieje jak nadmiar ma to widać w Polsce aktualnie.

                              Napisał Eris
                              Te liczby sa piekne. Gdyby jednak zredukowac liczbe studentow o polowe (procentowo tak, jak jest w cywilizowanych krajach), prace w zawodzie mialaby zdecydowana wiekszosc.
                              Korelacje korelacjami, a cause to effect to zupełnie co innego. W Polsce nawet się nie zanosi na to żeby ktoś chciał pozbierać dane umożliwiające policzenie efektu przyczynowego.

                              Tyle marudzenia po powrocie

                              I jeszcze news z dzisiaj:

                              0statnio edytowany przez outgoing; 18-02-11, 11:22.
                              The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                              Skomentuj

                              • Eris
                                Perwers
                                • Feb 2009
                                • 851

                                Napisał outgoing
                                . A co to jest przedszkole czy studia. Ja uważam, że jedyną słuszną metodą jest danie wędki i oczekiwanie ryb. Ci sprawniejsi złowią, a ci którzy się nie nadają odpadną. Nie każdy musi mieć wyższe wykształcenie, a co się dzieje jak nadmiar ma to widać w Polsce aktualnie.
                                Ja tak samo uwazam. Po prostu odnioslam sie do polskich realiow. Zajecia wedkowe wymagaja duzo wiecej wysilku - zarowno ze strony studentow jak i wykladowcow. A w Polsce nikomu sie nie chce. Zarowno studentom, ktorzy uwazaja ze studia daja tylko papier i mase nieprzydatnej na rynku pracy wiedzy jak i wykladowcom, ktorzy gonia za 5 etatem, by utrzymac rodzine.

                                Skomentuj

                                Working...