Któregoś razu mój mężczyzna spytał mnie, kiedy kończy mi się okres, bo strasznie mu się chciało... Powiedziałam, że za 2 dni. Więc te dwa dni później faktycznie miałam koniec okresu, kochamy się, wszystko super, schodzę z niego (było na jeźdźca) i nagle takie ups Krew była na moich udach, jego brzuchu i oczywiście penisie... Zdołał tylko powiedzieć "ale miałaś mieć koniec okresu" Nie obrzydziło go to czy coś, po prostu był na to totalnie nieprzygotowany, tak jak i ja zresztą Pośmialiśmy się i tyle, to tylko krew.
Obecnie okres to nie przeszkoda, chociaż w pierwsze dni pozwalam najwyżej na rączkę (używam tamponów), nie chcę go znowu oglądać zakrwawionego tam na dole, nie mogłabym się zrelaksować Pod koniec okresu już mi nie przeszkadza gdy finał jest w środku.
Obecnie okres to nie przeszkoda, chociaż w pierwsze dni pozwalam najwyżej na rączkę (używam tamponów), nie chcę go znowu oglądać zakrwawionego tam na dole, nie mogłabym się zrelaksować Pod koniec okresu już mi nie przeszkadza gdy finał jest w środku.
Skomentuj