W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Czyja wina? Moja czy jego? Nie mam orgazmu!

Collapse
Ten wątek jest zamknięty.
X
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Szlajfka
    Perwers
    • Oct 2005
    • 1057

    #31
    Stop!
    Możesz mi wierzyć, że są ludzie, u których zazdrość NIE występuje.
    Zazdrość jest po prostu, jak dla mnie, chora, dlatego postanowiłem się Jej wyzbyć, z całkiem niezłym skutkiem.
    Lepiej nigdy nie porównywać się do innych, nie patrzą co mają inni, a czego nie mam ja. Powinno się spojrzeć i umieć docenić to, co właśnie my sami posiadamy... Gdyż to daje nam szczęście!
    Profilaktyczne działanie: skupiać się na szczęściu, niż smutku .
    Odnośnie pytania: jeśli wyłączyć by ze sprawy moje uzależnienie od orgazmów, tak! Dla mnie szczęściem jest szczęście mej dziewczyny... Orgazm nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem. Wiem, ja w sprawach seksu jestem trochę dziwny. Dla mnie liczy się po prostu bliskość ciał z osobą, którą kocham
    No bardzo pięknie, to co piszesz to prawda, ale wydaje mi się, że w życiu chyba nie jest zawsze tak idealnie... Oczywiście nie życzę Ci tego, ale skąd wiesz że w przyszłosci nie zmienisz swojego podejścia?
    Ty nie masz tego, co mają niektóre z tego forum, za to One z pewnością nie mają tego, co masz Ty, right? Z pewnością takie rzeczy się znajdą ;>. Czy to powód do tego, by się zamartwiać nawzajem?
    Być może tak jest, tego nie wiem
    BTW: Nie bądź taką pesymistką. Jeśli w swej psychice już z góry przekreśliłaś możliwość osiągnięcia orgazmu dzięki partnerowi to naprawdę go nigdy nie doświadczysz, gdyż się samoczynnie blokujesz. A próbowałaś może redukcji punktów stresu?
    Słyszałaś o tym?
    Nie słyszałam, ale możesz mi przybliżyć Chociaż mi sie wydaje, że u mnie problem jest raczej natury technicznej, bo nawet jak się zupełnie wyluzuję to jest ciężko. U mnie tylko łechtaczka jest narządem "orgazmotwórczym" a ciężko mi ją pieścić w czasie stosunku, choć raz mi sie udało
    Chociaż może masz rację, może jakbym dłuugo ćwiczyła to bym kiedyś miała ten orgazm, ale to musiałabym naprawdę dłuuugo trenować a ja niecierpliwa jestem...
    Nadzieja umiera ostatnia....

    Skomentuj

    • DarkAngel
      Perwers
      • Nov 2006
      • 1020

      #32
      Napisał Szlajfka
      No bardzo pięknie, to co piszesz to prawda, ale wydaje mi się, że w życiu chyba nie jest zawsze tak idealnie... Oczywiście nie życzę Ci tego, ale skąd wiesz że w przyszłosci nie zmienisz swojego podejścia?
      Oj, wiadomo, że w życiu nie zawsze jest tak pięknie.
      W każdym razie z podejścia, jakie prezentujesz Ty, przeszedłem na to, które mam obecnie . Moim zdaniem wychodzi mi to na lepsze.
      A nie jestem masochistą psychicznym, który celowo wracałby do czegoś, co sprawiało mu dość często ból .
      W każdym razie masz rację - nigdy niczego nie można być pewnym...

      Nie słyszałam, ale możesz mi przybliżyć Chociaż mi sie wydaje, że u mnie problem jest raczej natury technicznej, bo nawet jak się zupełnie wyluzuję to jest ciężko. U mnie tylko łechtaczka jest narządem "orgazmotwórczym" a ciężko mi ją pieścić w czasie stosunku, choć raz mi sie udało
      Chociaż może masz rację, może jakbym dłuugo ćwiczyła to bym kiedyś miała ten orgazm, ale to musiałabym naprawdę dłuuugo trenować a ja niecierpliwa jestem...
      Chodzi o to, że na ciele kobiety rozmieszczonych jest wiele tzw. punktów stresu. Orgazm możliwy jest tylko wtedy, gdy napięcie w tamtych miejscach nie jest zbyt mocne - wtedy nic z tego. Napięcie usuwa się poprzez masaż, a w związku z tym, że te punkty rozmieszczony są w sumie w okolicach miejsc intymnych dla partnera taki masaż byłaby to chyba przyjemność .
      Sam nie wierzyłem w efektywność tego, a jednak podziałało.
      _
      (|) <- załóżmy, że to jest pochwa. Pomiędzy (| i |) [czyli na wargach] rozmieszczone są punkty stresu. Te miejsca należy masować [aż kurcze ciężko się powstrzymać przed ... no ;]]. U jednych rozmasowanie punktów stresu następuje po kilku dniach masażów, innym po tygodniu, etc. Oprócz tych podanych wyżej jest jeden punkt stresu powyżej pochwy, koło wzgórka łonowego. Tam jest taka "kość" [Rojze, nie bij, jeśli się pomyliłem ]. Wyczuwamy taki dołek troszkę poniżej i to miejsce MOCNO masujemy [na granicy bólu, ale oczywiście - bez przesady]. To naprawdę pomaga, więc... Pracuj, pracuj! A nuż i Tobie pomoże?

      Powodzenia!
      >> "Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą..." <<

      Skomentuj

      • shy_ona
        Świętoszek
        • Nov 2006
        • 5

        #33
        nie wiem czemu DarkAngel tak na mnie naskoczyles?! wydaje mi sie, ze wlasnie po to jest to forum, aby zadawac pytanie i uzyskiwac na nie odpowiedzi. przyznaje ci racje, ze moje slowa (kiedy przetlumaczyles je sobie na jezyk marsjanski) mogly faktycznie zabrzmiec nie tak jak mialam to na mysli. po tym jak niezle mnie obsunoles zrozumialam jak moze wygladac moje zachowanie dla Ciebie. nie powiedzialam mojemu chlopakowi o tym "problemie" i nie mam zamiaru, iz wiem, ze mogloby go to bardzo urazic. zawsze mowie, ze bylo juz juz blisko. nie chce sprawiac mu przykrosci. wkoncu milosc intymna nie jest najwazniejsza he teraz sie zastanawiam po co pisalam post : czyja wina? moja czy jego? nie mam orgazmu? w sumie to bylo pytanie retoryczne. to zalezy wszystko (no prawie) ode mnie, mojego nastawienia i psychiki...zdawalo mi sie ze brak orgazmu jest przeszkoda! teraz wiem jak bardzo sie mylilam w kazdym razie dzieki za slowa krytyki, ktore okazaly sie slowami otuchy
        I need love because I want love...

        Skomentuj

        • glizdziarz
          Banned
          • Sep 2005
          • 1981

          #34
          tak ogólnie rzecz biorąc to większości problemów winni są:
          - żydzi,
          - cykliści
          - i wędkarz (elektrycy, elektronicy, marsjanie, listonosze, etc, etc...)
          Sprawdź może ktoś z tej listy zagnieździł się pod łóżkiem?

          Skomentuj

          • DarkAngel
            Perwers
            • Nov 2006
            • 1020

            #35
            Napisał shy_ona
            w kazdym razie dzieki za slowa krytyki, ktore okazaly sie slowami otuchy
            Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
            Nie miałem zamiaru Cię urazić,
            pozdrawiam.
            >> "Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą..." <<

            Skomentuj

            • Szlajfka
              Perwers
              • Oct 2005
              • 1057

              #36
              Cięzko?
              Chyba nie ma pozycji w której cięzko do niej dostac , bynajmniej ja pieszcze ja zawsze, w wielu pozycjach i nie sądzilam ze moze byc z tym problem
              Tylko, że ja się trudno podniecam i w 99% przypadków mogę dojść tylko leżąc na brzuchu z biodrami na maxa dociśniętymi do łóżka.... Raz mi się wtedy udało w pozycji na boku, ale wtedy byłam bardzo najarana i wyposzczona, generalnie najłatwiej mi dojść właśnie w tej pozycji na brzuchu :/ Zresztą może to dlatego że od dłuższego czasu biorę leki, które nieźle hamują popęd i podniecenie, a szczególnie podniecenie. Wręcz czasami czuję się jak impotent który chce seksu ale mu nie staje
              DarkAngel, dzięki za wytłumaczenie, przy najbliższej okazji wykorzystam i zobaczę jakie będą efekty
              Nadzieja umiera ostatnia....

              Skomentuj

              • Rojza Genendel

                Pani od biologii
                • May 2005
                • 7704

                #37
                Napisał DarkAngel
                Ty jesteś winna tego, że nie dochodzisz, a nie On. Skoro On się stara, chce Ci dać ten orgazm, to Ty powinnaś Go naprowadzić, pokazać jak Ci jest najlepiej.. A nie krytykować go za swoje "łóżkowe niepowodzenie"...
                Rany boskie, dlaczego winna?
                Ja w tego typu sytuacjach nie widzę winy po niczyjej stronie.
                I nic nie daje przecież szukanie winnych, obwinianie siebie czy drugiej osoby.
                Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

                Skomentuj

                • DarkAngel
                  Perwers
                  • Nov 2006
                  • 1020

                  #38
                  Napisał rojze
                  Rany boskie, dlaczego winna?
                  Ja w tego typu sytuacjach nie widzę winy po niczyjej stronie.
                  I nic nie daje przecież szukanie winnych, obwinianie siebie czy drugiej osoby.
                  Spójrz na tytuł tematu.
                  Jaki temat - taka odpowiedź, wychodzę z takiego założenia .
                  >> "Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą..." <<

                  Skomentuj

                  • padme
                    Erotoman
                    • Mar 2006
                    • 666

                    #39
                    Nie pierwsza i nie ostatnia. Ja nigdy nie miałam i żyję
                    "Wyjmij także gałki oczne, bo wybuchną podczas pieczenia - użyj do tego noża do grejpfrutów i nożyczek."

                    Skomentuj

                    Working...