W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito).

Czyja wina? Moja czy jego? Nie mam orgazmu!

Collapse
Ten wątek jest zamknięty.
X
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Rojza Genendel

    Pani od biologii
    • May 2005
    • 7704

    #16
    Napisał Nosferatu
    Po co chodzisz z nimi do łóżka?
    Dla przyjemności.
    Pozwolę sobie zacytować co kiedyś o tym napisałam:
    Mnie najbardziej w seksie porusza ta bezbronność i delikatność nagiego ciała partnera.
    Także i to, że czuję jak oddycha, jak bije jego serce, jak się poci, jak przełyka ślinę, jak wzdycha, jak drżą mu mięśnie... Doświadczam jego ciała prawie tak intensywnie, jak swojego własnego...
    To wspólna przyjemność, wspólne myśli, ten sam oddech, to samo tętno. To wejście razem do innego świata.
    Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

    Skomentuj

    • rozporek
      Seksualnie Niewyżyty
      • Oct 2005
      • 335

      #17
      No i tak, ale ludzie po coś się chędożą jednak, tips: orgazm. To o czym piszesz jest elementem aktu seksualnego (sic!), jest bardzo ważne, przyjemne itd, ale bez orgazmu przez tyle czasu się pieprzyć to tragedia nie udane pożycie seksualne. Fajnie że tak do tego podchodzisz, ale większość poszłaby z tym do lekarza. Ale ty nie jesteś większość dlatego nie pójdziesz, robiąc innym na złość oczekując na następny orgazm za półtora roku, right?
      0statnio edytowany przez rozporek; 24-11-06, 06:07.
      <Flora> potrzebuję jakiejś porady dotyczącej mężczyzn... pomożecie?
      <Shadowdean> Połykaj

      Skomentuj

      • meredith
        Ocieracz
        • Jun 2006
        • 159

        #18
        Napisał rozporek
        ale bez orgazmu przez tyle czasu się pieprzyć to tragedia nie udane pożycie seksualne.
        Jak sie pieprzysz, to faktycznie o orgazm chodzi, jak sie kochasz z kims, to niekoniecznie. Widocznie nie umiesz pojac tej delikatnej roznicy miedzy jednym a drugim, dlatego dla ciebie brak orgazmu to tragedia.
        Taka pewnosc uczuc zdarza sie tylko raz.

        Skomentuj

        • rozporek
          Seksualnie Niewyżyty
          • Oct 2005
          • 335

          #19
          Mam pannę. Kochamy się. Pieprzymy się jak króliczki. Oboje mamy orgazmy. Jest za****ście.

          Wy jak rozumiem też pieprzycie się hobbystycznie, bez orgazmu, jak koleżanka Rojze, tak? No ale wy to nazywacie kochaniem się, więc to pewnie co innego. To tak jak gotować razem zupę i jak już będzie ugotowana wylać ją na podłogę. Więc możesz sobie dorabiać do tego ideologię, czepiając się słowa, które wszyscy zrozumieli tak jak mieli zrozumieć, ale kto jest tym debeściakiem który ma orgazm i potrafi nim obdarować partnekrę, ja czy ty?

          <Flora> potrzebuję jakiejś porady dotyczącej mężczyzn... pomożecie?
          <Shadowdean> Połykaj

          Skomentuj

          • Rojza Genendel

            Pani od biologii
            • May 2005
            • 7704

            #20
            Napisał rozporek
            Mam pannę. Kochamy się. Pieprzymy się jak króliczki. Oboje mamy orgazmy. Jest za****ście.

            Wy jak rozumiem też pieprzycie się hobbystycznie, bez orgazmu, jak koleżanka Rojze, tak? No ale wy to nazywacie kochaniem się, więc to pewnie co innego. To tak jak gotować razem zupę i jak już będzie ugotowana wylać ją na podłogę. Więc możesz sobie dorabiać do tego ideologię, czepiając się słowa, które wszyscy zrozumieli tak jak mieli zrozumieć, ale kto jest tym debeściakiem który ma orgazm i potrafi nim obdarować partnekrę, ja czy ty?

            Ja się ani nie kocham, ani nie pieprzę. Nie znoszę obu tych określeń. Ja po prostu uprawiam seks, jak egzotyczną roślinkę. To tytułem wstępu.
            Jak wspomniałam, jestem z tego zadowolona- gdybym nie była wolałabym żyć w celibacie, gdyż wyznaję zasadę że od złego seksu lepszy jest żaden seks.
            Rozumiem, że dla ciebie źródłem dumy jest obdarowanie orgazmem partnerki. Nic ci nie ujmując- ale wiesz, to potrafi każdy wibrator, jeśli tylko ma baterie i każdy prysznic, jeśli tylko jest w nim woda.
            Obecnie funkcjonuje na ateista.pl

            Skomentuj

            • TRS Broskow
              Perwers
              • Dec 2005
              • 961

              #21
              Oglądałem coś kiedyś, seksuolodzy se gadali, i powiadali żeby nie traktować orgazmu jako celu, który musi być osiągnięty za wszelka cenę. Żeby cieszyć się seksem samym w sobie, i tym co aktualnie przeżywamy a nie tym że na końcu ma być jakiś orgazm. Część babeczek ma problem z osiągnięciem orgazmu, ale i bez niego też jest piknie. Jeżeli czują że bez orgazmu naprawdę dużo tracą i seks nie jest satysfakcjonujący, no to wtedy można zacząć się martwić.

              Skomentuj

              • Lubartowiak
                Erotoman
                • Oct 2006
                • 487

                #22
                Napisał rozporek
                ale bez orgazmu przez tyle czasu się pieprzyć to tragedia nie udane pożycie seksualne
                Seks to coś więcej niż orgazm, chyba że go uprawiając rozpina się tylko rozporek (nic nie sugeruje).
                Przychylam się do opinii @rojze:

                Napisał rojze
                Pozwolę sobie zacytować co kiedyś o tym napisałam:
                Mnie najbardziej w seksie porusza ta bezbronność i delikatność nagiego ciała partnera.
                Także i to, że czuję jak oddycha, jak bije jego serce, jak się poci, jak przełyka ślinę, jak wzdycha, jak drżą mu mięśnie... Doświadczam jego ciała prawie tak intensywnie, jak swojego własnego...
                To wspólna przyjemność, wspólne myśli, ten sam oddech, to samo tętno. To wejście razem do innego świata.
                To wg mnie, mniej więcej powinno określać seks.

                Napisał rojze
                Rozumiem, że dla ciebie źródłem dumy jest obdarowanie orgazmem partnerki. Nic ci nie ujmując- ale wiesz, to potrafi każdy wibrator, jeśli tylko ma baterie i każdy prysznic, jeśli tylko jest w nim woda.
                Ale chyba orgazm z wodą nie daje tyle przyjemności co z partnerem, tz. fizycznie może przyjemność jest bardzo zbliżona, ale emocjonalnie to chyba 2 różne bajki.
                "Są ludzie, którzy nigdy nie byliby zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości" La Rochefoucauld

                Skomentuj

                • Szlajfka
                  Perwers
                  • Oct 2005
                  • 1057

                  #23
                  Ja mam podobnie jak autorka i jak Rojze. I ja nie uważam tego za tragedie, w moim przypadku nie ejst to ani jego ani moja wina tylko pewnej ułomności w moim ciele. Tak jak ktoś już napisał wcześniej orgazm to tak jak mała wisienka na ogroomnej porcji lodów. Może smaczna, może nawet bardzo, ale już wolę zjeść te lody, których jest znacznie więcej i są o wiele bardziej urozmaicone smakowo Zresztą po co mam się męczyć, ćwiczyć jakieś mięśnie, skupiać się na orgazmie za wszelką cenę, latać po seksuologach i zamartwiać się tym, skoro mogę po seksie w 2 minutki sama sie doprowadzić? Ja jestem leniwy człowiek i wolę te 2 minutki się popieścić i mieć ten orgazm niż mordować się dziesiatkami nieudanych prób i nie mieć go w ogóle. Zresztą ja się nie "pieprzę żeby mieć orgazm", bo to mogę mieć sama. Ja chodze do łóżka z facetem po to żeby dał mi tą w/w porcję lodów, której sama nie mogę sobie dać. Dla mnie seks z facetem i moja masturbacja to dwie tak samo zintegrowane rzeczy jak gra wstępna i penetracja. Jedno bez drugiego nie da mi satysfakcji i mi z tym dobrze.
                  Nadzieja umiera ostatnia....

                  Skomentuj

                  • rozporek
                    Seksualnie Niewyżyty
                    • Oct 2005
                    • 335

                    #24
                    Czy w wątku chodzi o nazwę czynności?

                    Czy można porównać seks z wibratorem do seksu z partnerem?

                    Czy seks sam w sobie i radość z niego płynąca to przeciwieństwo orgazmu?

                    Czy nie uważacie że jesteście oziębłe dziewczyny, skoro macie problem z dojściem?

                    Czy nie osiąganie orgazmu to teraz moda i powód do dumy, wyznacznik dobrego seksu?

                    Gdybym sam nie osiągał orgazmu poszedłbym do seksuologa.

                    Bo od tego oni są! Od tego są oni!
                    <Flora> potrzebuję jakiejś porady dotyczącej mężczyzn... pomożecie?
                    <Shadowdean> Połykaj

                    Skomentuj

                    • Szlajfka
                      Perwers
                      • Oct 2005
                      • 1057

                      #25
                      Ponoć tylko 30% kobiet jest w stanie osiagnąć orgazm pochwowy bez dotykania łechtaczki. Nie moja wina że znalazłąm sie w pozostałych 70%, mam sie z tego powodu zabić? Zresztą orgazm kobiety i mężczyzny to co innego, wam chodzi głównie o spust z krzyża a nam o czułość i przyjemność. Tak jak jedni jedzą aby się najeść a inni delektują się dobrą potrawą nawet jeśli nie są głodni A seksuolog mi i tak nie pomoże, bo to co on mi powie to ja juz sama wiem i jakoś mi nie pomaga. Po prostu nie mam w pochwie zakończeń nerwowych i tyle i chodźby mnie facet posuwał 10 h to i tak mnie to nie podnieci. To takjakby ktoś pieścił Twoje jajka a nie dotykał penisa. Doszedłbyś? Wątpię.
                      Nadzieja umiera ostatnia....

                      Skomentuj

                      • shy_ona
                        Świętoszek
                        • Nov 2006
                        • 5

                        #26
                        kocham swojego chlopaka i to bardzo ale jednak jest to troszeczke przykre jesli on za kazdym razem jest spelniony a ja nie... choc kiedy ja sprawiam mu przyjemnosc odczuwam "prawie" to co on strasznie jest mi tez GŁUPIO ze on wie, widzi ze nie dochodze! boje sie ze pomysli sobie ze mnie nie podnieca lub cos w tym stylu :/ rozmawialismy juz o tym ale widze ze on sie jednak tym martwi (szczerze mowiac to jest sie czym martwic!) PAULAMIS moje oczekiwania: darze nadzieje ze w akcie milosnym partner cala swoja milosc przeleje na mnie, zaoferuje mi cieplo i czulosc akt milosny traktuje jak ucielesnienie naszej milosci, jeszcze wieksze zblizenie oraz sprawianie sobie przyjemnosci
                        I need love because I want love...

                        Skomentuj

                        • Ryan
                          Świntuszek
                          • Jul 2006
                          • 45

                          #27
                          Hmmm... pamiętam, że nie wychodziło mi kiedyś najlepiej pieszczenie partnerki. Któregoś dnia, kiedy postanowiliśmy znowu sprobować, moja kotka złapała mnie za rękę i pokazała co najbardziej sprawia jej przyjeność później zaczęliśmy ulepszać tę technikę

                          Pokaż mu jak pieścisz się sama, co sprawia ci przyjemność

                          Skomentuj

                          • DarkAngel
                            Perwers
                            • Nov 2006
                            • 1020

                            #28
                            Napisał shy_ona
                            kocham swojego chlopaka i to bardzo ale jednak jest to troszeczke przykre jesli on za kazdym razem jest spelniony a ja nie...
                            Czyżby zazdrość? Nie lubię takiego porównywania się. Mogłaś napisać, że jest Ci trochę przykro, a nie, że chłopak dochodzi, a Ty nie... Kojarzy mi się to z płaczem nastolatki, która żałuje, że nie ma tego, co ma koleżanka... Tu chodzi o miłość! Orgazm jest dla Ciebie sprawą priorytetową?

                            boje sie ze pomysli sobie ze mnie nie podnieca lub cos w tym stylu :/
                            Raczej będzie odczuwał brak spełnienia w roli faceta. Też tak kiedyś miałem. I to od Ciebie zależy czy będziesz Go podtrzymywać na duchu mówiąc, że jest Ci przyjemnie, czy też nie... Choć szczerze mówiąc lepiej nie mów mu prawdy, tj. że Tobie jest przykro, że On dochodzi, a Ty nie. Osobiście nie chciałbym być z taką dziewczyną.

                            rozmawialismy juz o tym ale widze ze on sie jednak tym martwi (szczerze mowiac to jest sie czym martwic!)
                            Ooo, super! Zrób mu jeszcze awanturę z powodu tego, że orgazmu nie dostajesz! Masakra...

                            partner cala swoja milosc przeleje na mnie, zaoferuje mi cieplo i czulosc akt milosny traktuje jak ucielesnienie naszej milosci, jeszcze wieksze zblizenie oraz sprawianie sobie przyjemnosci
                            Tak? A ja z Twoich postów wywnioskowałem, że od partnera w łóżku wymagasz tylko tego, by dał Ci orgazm.

                            Co innego, gdyby Twój partner olewał całą Twą sytuację i dążył tylko do swego orgazmu. Myślę jednak, że się stara, a to jest najważniejsze...

                            Ty jesteś winna tego, że nie dochodzisz, a nie On. Skoro On się stara, chce Ci dać ten orgazm, to Ty powinnaś Go naprowadzić, pokazać jak Ci jest najlepiej.. A nie krytykować go za swoje "łóżkowe niepowodzenie"...

                            Co ciekawe w innej sytuacji napisałbym post o zupełnie innej treści, jednak naprawdę - czytając co wypisujesz żal mi chłopaka.. I z całą pewnością uważam, że to Twoja wina.

                            Zrób coś, porozmawiaj, poinstruuj Go...
                            Amen.
                            >> "Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą..." <<

                            Skomentuj

                            • Szlajfka
                              Perwers
                              • Oct 2005
                              • 1057

                              #29
                              Jestem w takiej samej sytuacji jak shy-ona, więc dorzucę coś od siebie.
                              Czyżby zazdrość? Nie lubię takiego porównywania się. Mogłaś napisać, że jest Ci trochę przykro, a nie, że chłopak dochodzi, a Ty nie... Kojarzy mi się to z płaczem nastolatki, która żałuje, że nie ma tego, co ma koleżanka... Tu chodzi o miłość! Orgazm jest dla Ciebie sprawą priorytetową?
                              W moim przypadku owszem, jest to trochę zazdrość. W końcu on ma coś czego ja nigdy mieć nie będę i miłość miłością, ale z czasem frustracja jednak weźmie górę, może nawet dopiero polatach, ale wcześniej czy później na pewno. W końcu niewidomemu też ma prawo być trochę przykro że inni widzą a on nie. Byłbyś szczęśliwy, że za każdym razem Twoja dziewczyna ma orgazm a Ty nigdy? W końcu miałbyś dosyć niezaspokojenia.
                              Co innego, gdyby Twój partner olewał całą Twą sytuację i dążył tylko do swego orgazmu. Myślę jednak, że się stara, a to jest najważniejsze...

                              Ty jesteś winna tego, że nie dochodzisz, a nie On. Skoro On się stara, chce Ci dać ten orgazm, to Ty powinnaś Go naprowadzić, pokazać jak Ci jest najlepiej.. A nie krytykować go za swoje "łóżkowe niepowodzenie"...
                              W moim przypadku mój brak orgazmu to wina ułomności mojego ciała, a nie faceta. On się bardzo stara, ale wiele godzin pokazywania i tłumaczenia nic nie dały. Seks sprawia mi bardzo dużo przyjemności, ale to nie zmienia faktu, że też czasem chciałabym zobaczyć jak to jest mieć orgazm w trakcie jego trwania a nie po nim z własną pomocą... Ja nie obwiniam swojego mężczyzny tylko raczej swojego pecha, że akurat na mnie trafiło. Nieraz jak czytam na tym forum ile to orgazmów mają kobiety w czasie penetracji i jak im fajnie wtedy to jednak trochę przykro jest
                              Nadzieja umiera ostatnia....

                              Skomentuj

                              • DarkAngel
                                Perwers
                                • Nov 2006
                                • 1020

                                #30
                                Napisał Szlajfka
                                W moim przypadku owszem, jest to trochę zazdrość. W końcu on ma coś czego ja nigdy mieć nie będę i miłość miłością, ale z czasem frustracja jednak weźmie górę, może nawet dopiero polatach, ale wcześniej czy później na pewno. W końcu niewidomemu też ma prawo być trochę przykro że inni widzą a on nie. Byłbyś szczęśliwy, że za każdym razem Twoja dziewczyna ma orgazm a Ty nigdy? W końcu miałbyś dosyć niezaspokojenia.
                                Stop!
                                Możesz mi wierzyć, że są ludzie, u których zazdrość NIE występuje.
                                Zazdrość jest po prostu, jak dla mnie, chora, dlatego postanowiłem się Jej wyzbyć, z całkiem niezłym skutkiem.
                                Lepiej nigdy nie porównywać się do innych, nie patrzą co mają inni, a czego nie mam ja. Powinno się spojrzeć i umieć docenić to, co właśnie my sami posiadamy... Gdyż to daje nam szczęście!
                                Profilaktyczne działanie: skupiać się na szczęściu, niż smutku .
                                Odnośnie pytania: jeśli wyłączyć by ze sprawy moje uzależnienie od orgazmów, tak! Dla mnie szczęściem jest szczęście mej dziewczyny... Orgazm nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem. Wiem, ja w sprawach seksu jestem trochę dziwny. Dla mnie liczy się po prostu bliskość ciał z osobą, którą kocham .

                                W moim przypadku mój brak orgazmu to wina ułomności mojego ciała, a nie faceta. On się bardzo stara, ale wiele godzin pokazywania i tłumaczenia nic nie dały. Seks sprawia mi bardzo dużo przyjemności, ale to nie zmienia faktu, że też czasem chciałabym zobaczyć jak to jest mieć orgazm w trakcie jego trwania a nie po nim z własną pomocą... Ja nie obwiniam swojego mężczyzny tylko raczej swojego pecha, że akurat na mnie trafiło. Nieraz jak czytam na tym forum ile to orgazmów mają kobiety w czasie penetracji i jak im fajnie wtedy to jednak trochę przykro jest
                                Ty nie masz tego, co mają niektóre z tego forum, za to One z pewnością nie mają tego, co masz Ty, right? Z pewnością takie rzeczy się znajdą ;>. Czy to powód do tego, by się zamartwiać nawzajem?

                                BTW: Nie bądź taką pesymistką. Jeśli w swej psychice już z góry przekreśliłaś możliwość osiągnięcia orgazmu dzięki partnerowi to naprawdę go nigdy nie doświadczysz, gdyż się samoczynnie blokujesz. A próbowałaś może redukcji punktów stresu?
                                Słyszałaś o tym? . Dopiero po tym udało mi się doprowadzić mą dziewczynę do orgazmu .
                                >> "Mogę być kimś, będąc jednocześnie sobą..." <<

                                Skomentuj

                                Working...