Raz cholera poznałem, ale na forum. Przez internet dość długo się nakręcaliśmy. Ona zaproponowała, na początku żartem, czy jeżeli zapytałaby mnie, czy chciałbym się spotykać z nią tylko dla seksu, to czy bym się zgodził. Ja rzekłem, że owszem, bo zmęczony jestem byciem w związku (dwa miesiące temu zerwałem z dziewczyną). Po chwili napisała, że teraz pyta się poważnie, czy miałbym ochotę. Bez wahania powiedziałem tak. Chcieliśmy sie najpierw spotkać, i sprawdzić jak fizycznie będziemy na siebie działać.
Umówiliśmy się na spotkanie. Poszliśmy do pubu, zaczęliśmy zamawiać drinki za drinkiem, rozmawiać o życiu, o kulturze, o spojrzeniu na świat, i rzeczach małostowych, i tych poważnych. Z godziny na godzine, nasze ciała zbliżały się, aż zaczęły się nasze kolana stykać, a nasze oddechy były niemal dotykalne. Odprowadziłem ją na przystanek, powiedziliśmy parę miłych słów i się rozstaliliśmy. Po tygodniu umówiliśmy się. Wracała z pracy, więc zaproponowałem, że zapraszam ją do mnie. Po godzinie wylądowaliśmy w łóżku.
Nawet dzisiaj pamiętam ten pierwszy nasz pocałunek i ten sposób jak usiadła na mnie okrakiem by móć wbić się ustami w moje usta. Tańczący ciepły język, słodko-lekko gorzki smak herbaty, i euforia naszych dłoni. Czułem się jak niemowlak, który wszyskto zaczyna małymi fragmentami smakować.
Z czaterii nie korzystałem, i korzystać nie zamierzam. Uważam, że to niedobre miejsce do poznania konkretnych osób. W końcu gdy coś się odkryje, można się porządnie rozczarować.
Zauważyłaś, że książka po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? Jakby za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucia, myśli, odgłosy, zapachy... A gdy po latach zaczynamy ją kartkować, odnajdujemy w niej nas samych, młodszych, innych...
na czacie bywałam tylko jednym, jakoś mnie to nie bawi;p ale za to posiadam masę znajomości internetowych, około forumowych. Tak też poznałam moje wredne.
W sumie fenomenem jest jedna znajomość, wyłącznie internetowa, ale momentami dość bliska (stał się nawet korespondencyjnym "członkiem" rodziny;D) która trwa od 8 lat dotąd się nie spotkaliśmy
Spotykałam, spotykam i pewnie będę spotykać. Traktuję czat podobnie jak i to forum, jak społeczność do której należę, w której powstają więzi, zacieśniają się znajomości, rodzą przyjaźnie - te które uznaję za najbardziej wartościowe, przenoszę w real w ramach możliwości.
Poznałem kiedyś laskę na czacie. Później spotkalismy się i gadaliśmy do późna. Nie kręciła mnie specjalnie. Mały petting w aucie na parkingu leśnym, lodzik i minetka. Bez stosunku.
Skomentuj