W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Ciąża - katastrofa czy błogosławieństwo?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • malinowamamba
    Ocieracz
    • May 2012
    • 179

    katastrofa, nie planuje dzieciaka w swoim życiu, a w razie wpadki
    Napisał opowiedzmiotym
    czuje,ze nie wahalabym sie przed aborcja.
    But I'm a supergirl and supergirls don't cry.

    Skomentuj

    • blackberry23
      Seksualnie Niewyżyty
      • Mar 2013
      • 303

      Zdecydowanie katastrofa. Nie jestem na chwile obecną w stanie utrzymać siebie, a co dopiero miałabym utrzymać dodatkowo bobasa. A mimo wszystko uczuciami nie nakarmisz, nie ubierzesz i nie kupisz wymarzonej zabawki. Po drugie to fakt, że małych dzieci się boje i w ogóle nie czuje pociągu do tego by zostać matką. Nie wiem co jest fajnego w małych krzycząco-płaczących potworkach....
      Trzy, zero instynktu macierzyńskiego.
      Cztery, brak miejsca w mieszkaniu
      Pięć, argument babć i ciotek "bo na starość nikt ci nie poda szklanki" uważam za tak przekonywujący jak to, np. że 29 czerwca jest zima. Robienie dziecka żeby mi podało szklankę jest bardziej egoistyczne niż niechęć posiadania potomstwa. (a co jak nie będzie chciało mi się pić?)

      Gdybym wpadła to na chwilę obecną - albo aborcja, albo oddałabym do domu dziecka.

      Może za 10 lat mi się odmieni, gdy będę miała własne mieszkanie,prace do której będę mogła wrócić po macierzyńskim czyli ogólnie pojętą stabilizację życiową.
      Chociaż wątpię, bo nie nadaję się na matkę.
      'Ulegaj prostym uczuciom. Raz w roku pojedź w stronę zachodzącego słońca.' - "Dawca", M. Osikowicz

      Skomentuj

      • e-rotmantic
        Perwers
        • Jun 2005
        • 1556

        Napisał Malinka_a
        e-romantic, a te badania nie pokazują, że dzieci gorzej ubrane, ale kochane są szczęśliwsze, od bogatych i zaniedbanych emocjonalnie?
        Po pierwsze, naprawdę, nawet przy najlepszych chęciach, przekroczenie progu 2500 zł miesięcznie trudno nazwać bogactwem.
        Po drugie, piszesz w taki sposób, jakby bogactwo miało wykluczać miłość do dziecka.
        Po trzecie, szczęście dzieci gorzej ubranych pęka jak bańka mydlana w wieku ok. 10 lat, gdy środowisko rówieśnicze wchodzi w fazę wewnętrznej hierarchizacji. Wiem coś o tym z autopsji. Naprawdę, można se jedynie dupę podetrzeć takim szczęściem.
        Napisał Malinka_a
        jeśli kochasz swoje dziecko, zrobisz wszystko, żeby mu zapewnić byt.
        Sporo, ale nie wszystko.

        Skomentuj

        • roz34
          Erotoman
          • Jun 2010
          • 485

          sporo osób twierdzi w tym temacie: nie nadaję się na ojca, nie nadaję się na matkę? Dlaczego tak uważacie? Pomijam oczywiśte względy - brak odpowiedniego partnera, jakiegoś tam ustawienia się w życiu, etc. Jakie wasze cechy powodują, że tak kategorycznie twierdzicie

          Żeby nie było, jestem zdania, ze nie każdy powinien mieć dziecko, ale najczęściej wychodzi to dopiero u tych dzieciatych. Niestety.

          Żeby nie narazić się na OT - ciążą nie byłaby katastrofą
          fan minetki

          Skomentuj

          • Padre_Vader
            Gwiazdka Porno
            • May 2009
            • 2321

            e-rotmantic trochę się podepnę do Twojej wymiany opinii z Malinką. Jestem jednak zdania, że dobry rodzic zrobi wszystko, aby zapewnić byt swojemu dziecku. Poza tym jeśli robi się wiele to zazwyczaj wystarcza. A to o czym piszesz w kwestii zhierarchizowania to już kwestia odpowiedniego wychowania. Jeśli dziecko jest wychowywane w miłości, bliskości, kiedy uczy się go już od najmłodszych lat, że są w życiu ważniejsze rzeczy niż nowy iPhone. Często jednak jest tak, że dzieci z biedniejszych rodzin mają też biedniejsze wychowanie. Wiem, że to dosyć kontrowersyjne co napisałem, ale niestety zgodne z obserwacjami podczas codziennej pracy z dziećmi w wieku, o którym wspominałeś.

            Co więcej 2,5 koła miesięcznie nie są to może miliony, ale dwie osoby zarabiające po 2,5 koła to razem już 5 tysi, więc jak na polskie warunki jest to bardzo dobry wynik, pozwalający na dosyć swobodne życie.

            Bogactwo wg mnie nie wyklucza miłości do dziecka, ale często jest ono obciążone tym, że przynajmniej jedno z rodziców pracuje więcej niż 8 godzin od poniedziałku do piątku, a to odbija się na życiu emocjonalnym i uczuciowym dziecka. Wybierając priorytety w taki sposób, że chcemy być bogaci często konieczne jest robienie tego kosztem czasu, który możemy poświęcać rodzinie - wierz mi, wiem o czym mówię.

            Jeżynko, często mówi się, że na dziecko nigdy nie jest dobry czas. A potem jak się ono pojawia to się okazuje, że można sobie ze wszystkim poradzić - z tym, że nie ma się własnego mieszkania, z tym, że z pracą bywa różnie, z tym, że trzeba dziecko ubrać i nakarmić. Oczywiście, że czasami dzieje się to kosztem własnych wyrzeczeń, kosztem nowego ciucha, kosztem wyjścia do restauracji, kupna kosmetyka czy wyjazdu na wczasy. Po prostu kiedy pojawia się dziecko zmieniają się w życiu priorytety.

            Odnosząc się do postu roz34. Ja akurat uważam, że nadaję się na ojca . Jednak też zauważyłem to o czym piszesz. Wydaje mi się, że w tym temacie wypowiada się wiele osób, które mają niepoukładane życie, stąd takie opinie. Niepoukładane wcale nie w negatywnym znaczeniu. Chodzi mi o to, że są jeszcze na studiach, dopiero zaczynają karierę zawodową lub o niej myślą jeszcze, nie mają stałego partnera, kierują się w życiu jeszcze innymi rzeczami niż będą za kilka lat. Też jak miałem te 23-25 lat to twierdziłem, że nie chce mieć dziecka i nie nadaję się na ojca. Z czasem perspektywa się zmienia i jest to w miarę naturalna kolej rzeczy.
            Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

            Skomentuj

            • roz34
              Erotoman
              • Jun 2010
              • 485

              Napisał smokwawelski
              Odnosząc się do postu roz34. Ja akurat uważam, że nadaję się na ojca . Jednak też zauważyłem to o czym piszesz. Wydaje mi się, że w tym temacie wypowiada się wiele osób, które mają niepoukładane życie, stąd takie opinie. Niepoukładane wcale nie w negatywnym znaczeniu. Chodzi mi o to, że są jeszcze na studiach, dopiero zaczynają karierę zawodową lub o niej myślą jeszcze, nie mają stałego partnera, kierują się w życiu jeszcze innymi rzeczami niż będą za kilka lat. Też jak miałem te 23-25 lat to twierdziłem, że nie chce mieć dziecka i nie nadaję się na ojca. Z czasem perspektywa się zmienia i jest to w miarę naturalna kolej rzeczy.

              no to ja akurat zupełnie inaczej rozumiem zdanie "nie nadaję się na matkę/ojca"

              Brak warunków to odkładanie posiadania potomstwa, ale nie kategoryczne stwierdzenie - nie nadaję się. Drążę, czy są cechy, które powodują, ze bez względu na warunki ktoś twierdzi, że nie nadaje się na bycie rodzicem

              kurczę, nie wiem, czy nie OT zrobiłem
              fan minetki

              Skomentuj

              • Padre_Vader
                Gwiazdka Porno
                • May 2009
                • 2321

                wg mnie to nie ot, bo to bardzo w temacie.

                To mi się wydaje, że jeśli ktoś w wieku dwudziestu kilku (ale raczej mniej kilku niż więcej kilku) lat pisze, że się nie nadaje na ojca czy matkę to patrzy na to przez pryzmat priorytetów w swoim życiu, w które w danej chwili nie wpisuje się dziecko. Dziecko to obowiązek, odpowiedzialność, działania bezwarunkowe, a w takim wieku ludzie w dzisiejszych czasach często myślą o czymś innym.
                Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                Skomentuj

                • e-rotmantic
                  Perwers
                  • Jun 2005
                  • 1556

                  Napisał smokwawelski
                  Jestem jednak zdania, że dobry rodzic zrobi wszystko, aby zapewnić byt swojemu dziecku.
                  Zwróciłem tylko uwagę na logiczną sprzeczność. Żeby to stwierdzenie nie było sprzeczne same w sobie, należałoby to ująć następująco:
                  Dobry rodzic zrobiłby wszystko, aby zapewnić byt swoim dzieciom.
                  Napisał smokwawelski
                  Bogactwo wg mnie nie wyklucza miłości do dziecka, ale często jest ono obciążone tym, że przynajmniej jedno z rodziców pracuje więcej niż 8 godzin od poniedziałku do piątku, a to odbija się na życiu emocjonalnym i uczuciowym dziecka.
                  Według mnie to nieobecność matki jest destrukcyjna dla emocji dziecka. Im więcej ona pracuje, tym gorzej. W takiej sytuacji obecność ojca może to nieco zrekompensować, ale to tylko proteza.
                  Napisał smokwawelski
                  Jeżynko, często mówi się, że na dziecko nigdy nie jest dobry czas. A potem jak się ono pojawia to się okazuje, że można sobie ze wszystkim poradzić - z tym, że nie ma się własnego mieszkania, z tym, że z pracą bywa różnie, z tym, że trzeba dziecko ubrać i nakarmić. Oczywiście, że czasami dzieje się to kosztem własnych wyrzeczeń, kosztem nowego ciucha, kosztem wyjścia do restauracji, kupna kosmetyka czy wyjazdu na wczasy.
                  Przede wszystkim odbywa się to kosztem innych ludzi, od pomocy któych jest się uzależnionym. Wówczas w pomoc takiej rodzinie jest zaangażowany każdy, kto jest pod ręką - począwszy od dziadków, poprzez ciocie, wujków, często aż po sąsiadów. Wiele kobiet z premedytacją decyduje się na dziecko, chociaż absolutnie nie mają ku temu warunków. Wychodzą one z założenia, że miłość jest najważniejsza, a jeśli pojawią się jakieś "przyziemne problemy", to zawsze znajdzie się jakiś jeleń, który przypilnuje dziecka, jak ona będzie w pracy, albo pożyczy na wieczne oddanie 5 dych na pampersy.

                  Skomentuj

                  • Padre_Vader
                    Gwiazdka Porno
                    • May 2009
                    • 2321

                    Zwróciłem tylko uwagę na logiczną sprzeczność. Żeby to stwierdzenie nie było sprzeczne same w sobie, należałoby to ująć następująco:
                    Dobry rodzic zrobiłby wszystko, aby zapewnić byt swoim dzieciom.
                    Dobra nie będę się spierał. Myślę, że obaj myślimy podobnie.

                    Według mnie to nieobecność matki jest destrukcyjna dla emocji dziecka. Im więcej ona pracuje, tym gorzej. W takiej sytuacji obecność ojca może to nieco zrekompensować, ale to tylko proteza.
                    Bzdura jakich dawno nie słyszałem. Wiadomo, że pomiędzy matką a dzieckiem tworzy się silna więź emocjonalna, ale umniejszani emocjonalnej roli ojca to jakaś herezja. Dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje miłości zarówno ojca jak i matki, a to o czym piszesz to chyba skutek "tradycyjnego" modelu rodziny, gdzie matka zajmuje się "kochaniem" i wychowaniem, a ojciec utrzymaniem.

                    Przede wszystkim odbywa się to kosztem innych ludzi
                    Przede wszystkim zazwyczaj Ci ludzie chcą pomóc, a więc nie ich kosztem tylko z ich pomocą. To przecież naturalne, że rodzice czy dziadkowie chcą pomóc jeśli widzą, że mogą coś zrobić. Pokaż mi dobrego rodzica, który sobie od ust nie odejmie byle tylko jego dziecku było lepiej.

                    Czytając szczególnie ostatni akapit Twojego postu mam wrażenie, że masz bardzo upośledzony wizerunek rodziny w społeczeństwie.
                    Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                    Skomentuj

                    • blackberry23
                      Seksualnie Niewyżyty
                      • Mar 2013
                      • 303

                      Smoczku, rozumiem ze zawsze, albo prawie zawsze dziecko pojawia sie nie w pore bo mialam jechac tam, szef mial dac podwyzke etc.
                      Dopoki nie bede samodzielna ze bede w stanie utrzymac kogos oprocz siebie-nawet bernardyna albo owczarka niemieckiego- to nie mysle o dziecku.
                      Posiadanie psa tez wiaze sie z tym ze jestem za niego odpowiedzialna- nie pojade w gory do pensjonatu X bo psow nie wpuszczaja, nie wyjde na impreze w sylwestra bo pies sie boi itp.

                      kolejna sprawa jest to ze mieszkajac z rodzicami i bedac badz co badz na ich utrzymaniu nie zrobie sobie dziecka z mysla a bo mama pomoze. Moje dziecko-moj obowiazek. A mama moze jedynie na spacer z wozkiem wyjsc.
                      I nie zapominajmy ze nie kazda matka moze liczyc na pomoc dziadkow, ciotek czy sasiadek...
                      Dlaczego nie nadaje sie na matke? nie mam tego instynktu macierzynskiego, boje sie dzieci, za malo cierpliwa i wyrozumiala jestem. Nawet jako mala dziewczynka lalki wyrzucalam z wozka i bawilam sie klockami i autkami.
                      'Ulegaj prostym uczuciom. Raz w roku pojedź w stronę zachodzącego słońca.' - "Dawca", M. Osikowicz

                      Skomentuj

                      • Padre_Vader
                        Gwiazdka Porno
                        • May 2009
                        • 2321

                        Jeżynko , utrzymywanie bernardyna czy dwóch to decyzja podyktowana nieco innymi względami niż posiadanie potomstwa, choć oczywiście jest to bardzo duży obowiązek, który w pewnym sensie może sprawdzić nasze predyspozycje, obowiązkowość, odpowiedzialność. Jednak myśląc w ten sposób sprawisz sobie w pewnym momencie bernardyna czy owczarka i może się tak zdarzyć, że będziesz twierdziła, że nadal nie jesteś w stanie pozwolić sobie na dziecko, bo pies Cię kosztuje te 100, 200 czy 300zł miesięcznie i to duży wydatek, a przecież jesteś za niego odpowiedzialna.

                        Jednak skoro już poruszyłaś taką kwestię to powiem tak. Z bernardynami czy owczarkami podobnie jak z dziećmi - nie pojedziesz do pensjonatu X, bo psów nie wspuszczają, ale pojedziesz do pensjonatu Y, który chętnie przyjmie gości z czworonogami. Tak samo z dzieckiem nie pojedziesz w górzyste i skaliste nabrzeża chociażby Chorwacji tylko udasz się do Włoch czy Hiszpanii gdzie plaże są bardziej piaszczyste, albo pojedziesz nad Bałtyk. Na imprezę na sylwestra wyjdziesz tak samo mając psa czy dziecko, bo często jest tak, że rodzicom zależy, żeby ich dzieci, którym pojawił się nowy członek rodziny wychodzili, cieszyli się sobą, mieli czas tylko dla siebie, odpoczęli od dziecka. Często młodzi dziadkowie proponują, że mogą się zająć małą czy małym, żeby rodzice mieli czas dla siebie, na zabawę. Tylko znam wiele przypadków nowych rodziców, którzy nie chcą z tego skorzystać. Ba, znam nawet przypadki, gdzie jedna mamusia nie chce skorzystać, bo uważa, że jej teściowie nie zajmą się odpowiednio dzieckiem, pomimo tego, że wychowali na porządnego i zdrowego chłopaka jej męża. Przykre, ale bywa, że młodzi rodzice sami wpędzają się w takie sytuacje, że dziecko jest problemem. Dziecko nie jest problemem, dziecko jest nowym członkiem rodziny, który wymaga mnóstwo uwagi i przestawienia priorytetów w życiu, ale często są ludzie, którzy chcą nam pomóc.

                        Ja nie twierdzę, że mieszkając z rodzicami masz sobie robić dziecko, które będzie na ich utrzymaniu. Twoje dziecko - twój obowiązek, zgodzę się i to w 100%. Pozwól zatem młodym babciom i dziadkom myśleć podobnie. Moje dziecko ma małe dziecko, moim obowiązkiem jest jej pomóc. Na tym polega rodzina, na tym polega bezinteresowna i bezwarunkowa miłość rodziców, że chcą pomagać.

                        Osoby, które się boją macierzyństwa myślę, że mają większe szanse na bycie dobrymi rodzicami niż Ci, którzy się nad tym nie pochylają tak bardzo. W końcu jeśli się czegoś boję to znaczy, że uważam, że mam jakieś braki, deficyty. Jeśli jestem tego świadomy/świadoma to myślę zanim coś zrobię. Rodzic myślący o tym co robi to dobry rodzic.
                        Mam znajomą, która bardzo chciała mieć dziecko, po urodzeniu zaraz było co to z niej za matka wspaniała, że ona sobie świetnie radzi, że wie co i jak, a jak przyszło do tego, że ją kiedyś odwiedziłem to przez pół godziny wizyty usłyszałem kilkanaście przekleństw przy dziecku, straszenie mną, że diabeł przyszedł i jak nie będzie dziecko grzeczne to diabeł zabierze (diabeł, bo byłem wtedy mocno zarośnięty). W tym czasie zdążyli mi też pokazać jak fajnie dziecko się zachowuje, kiedy oni sobie naleją wina do kieliszków, bo dziecko przychodziło i palucha moczyło w winie i oblizywało. Boże chroń nas przed takimi rodzicami.
                        Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                        Skomentuj

                        • blackberry23
                          Seksualnie Niewyżyty
                          • Mar 2013
                          • 303

                          Ale jesli nie umiem znalezc cierpliwosci do psa, ktory np szczeknie o trzy razy za duzo jak boli mnie glowa to jak ja mam sie brac za rodzenie dzieci? Pies jeszcze zrozumie komende cicho, a dziecko bedzie plakac ile wlezie bo cos mu sie nie spodoba;p

                          a zajmowanie sie dziadkow wnukiem kiedy rodzice szkraba chca sie bawic to nie jest obowiazek a dobra wola
                          'Ulegaj prostym uczuciom. Raz w roku pojedź w stronę zachodzącego słońca.' - "Dawca", M. Osikowicz

                          Skomentuj

                          • Padre_Vader
                            Gwiazdka Porno
                            • May 2009
                            • 2321

                            Jeżynko, to że nie umiesz znaleźć cierpliwości dla psa to nie znaczy, że nie będziesz potrafiła jej znaleźć dla własnego dziecka. Kogoś kogo tak jak wspomniałem będziesz kochała bezinteresowanie i bezwarunkowo. Na pewno będziesz zmęczona, na pewno będziesz poirytowana, ale dziecko to nie pies. Instynkt sam Ci podpowie, że nie powinnaś go wystawić za drzwi jeśli płacze tylko zastanowić się nad powodem tego płaczu i krzyków. Małe dzieci nie płaczą bez powodu. Uogólniając można powiedzieć, że płaczą, bo jeść, bo pić, bo pielucha, bo boli.

                            Oczywiście, że ze strony dziadków to nie jest obowiązek tylko dobra wola. Piszę o tym, że tą dobrą wolę często dziadkowie wykazują, a to młodzi nie chcą z niej korzystać.
                            Luke, ja sem twój otec - Padre Vader

                            Skomentuj

                            • blackberry23
                              Seksualnie Niewyżyty
                              • Mar 2013
                              • 303

                              Ale jednak pies jest znacznie mniej absorbujacy niz maly potworek. I watpie czy bym tego dziecka nie wystawila za drzwi jakbym miala dosyc, bo instynktu nie mam za grosz. Nawet jak ode pociotkowac to trzymam sie od malucha na odleglosc.
                              Dlatego nie chce mniec dzieci bo mnie to nie kreci.

                              Yass, organizujemy ze stowarzyszeniem motocyklowym dwie imprezy dla dzieciakow z domow dziecka, w sumie jest ich kolo 500, Dzien Dziecka i MotoMikolaje.
                              To ze one sie tam znajduja to z wiekszosci z glupoty rodzicow, dziecinnego podejscia do zycia i braku poczucia odpowiedzialnosci za druga osobe.
                              Pamietam jak w zeszlym roku dziewczynka zapytana czy chce cos jeszcze do jedzenia albo do picia odpowiedziala "nie, chce mame. moze pani mamie powiedziec ze na nia czekam?" No i zatkalo doroslych bo co masz powiedziec?
                              Na dziecko powinni decydowac sie ludzie myslacy i odpowiedzialni. Bo to nie jest zabawka ze jak sie nie spodoba to po roku oddasz.
                              'Ulegaj prostym uczuciom. Raz w roku pojedź w stronę zachodzącego słońca.' - "Dawca", M. Osikowicz

                              Skomentuj

                              • e-rotmantic
                                Perwers
                                • Jun 2005
                                • 1556

                                Napisał smokwawelski
                                Przede wszystkim zazwyczaj Ci ludzie chcą pomóc
                                Napisał smokwawelski
                                Moje dziecko ma małe dziecko, moim obowiązkiem jest jej pomóc. Na tym polega rodzina, na tym polega bezinteresowna i bezwarunkowa miłość rodziców, że chcą pomagać.
                                Oj tak, chcą. To chcenie, bezinteresowność i bezwarunkowa miłość bardzo dobrze są ukazane w opartym na faktach filmie "Plac Zbawiciela". I to nie jest jakiś odosobniony przypadek. Rodzina chętnie i bezinteresownie pomaga tylko w filmach familijnych emitowanych w niedzielne popołudnia albo w mydlanych oparach typu "Klan". W praktyce, ta rodzinna sweet pomoc polega na wprowadzaniu toksycznych relacji, które rozwalają rodzinę od środka.
                                Napisał smokwawelski
                                Dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje miłości zarówno ojca jak i matki
                                Cóż takiego nieprawidłowego jest w ludziach wychowanych przez samotne matki?
                                Napisał smokwawelski
                                Czytając szczególnie ostatni akapit Twojego postu mam wrażenie, że masz bardzo upośledzony wizerunek rodziny w społeczeństwie.
                                To pewnie dlatego, że sam byłem wychowywany przez taką modelową rodzinkę idealnie zgodną ze wszystkimi "wartościami", o których piszesz. Nie będę tu wylewał żalów, jak mam przez to zrytą psychę, bo to nie kozetka u psychologa. W każdym razie według mnie, to właśnie powszechnie preferowany model rodziny jest upośledzony. Może powiesz, że jestem jakimś dziwnym, odosobnionym przypadkiem? Myślę, że jednak nie. Skąd się wziął problem z dzietnością i starzeniem się społeczeństwa? Dlaczego młodzi ludzie wzbraniają się przed posiadaniem dzieci jak przed ogniem? Bo są wygodni, bo im się po prostu nie chce, nie są zdolni do poświęcenia i wyrzeczeń, prawda? Bo nie chcą w życiu obciążeń. A dlaczego Ci ludzie upatrują dziecko jako obciążenie? Ktoś ich tego nauczył, ktoś ich tak wychował. Tak właśnie ich wychowały te słitaśne rodzinki, w których może było biednie, ale wszyscy sobie wzajemnie pięknie pomagali i byli tacy szczęśliwi. W tych rodzinach matka częściowo lub całkowicie utrzymywała rodzinę, a dzieci były wychowywane przez cały sztab ludzi, którzy w zamian rościli sobie moralne prawo do wtrącania się i mówienia małżonkom, jak mają żyć i jak mają żyć ich dzieci. Dziecko dorastające w takim środowisku podświadomie utwierdza się w przekonaniu, że jest przeszkodą i ciężarem. Emocje takiego dziecka to jest kompletna rozpierducha. Gdy dorośnie, nie chce sobie fundować takich problemów, bo upatruje to jako "powtórkę z rozrywki".

                                Skomentuj

                                Working...