Sprawa jeśli chodzi o finanse nigdy nie jest tak oczywista jak się wydaje. Skupię się więc na Twoim przykładzie. Mimo wszystko mam za mało danych aby ocenić to właściwie. Ale tak patrząc globalnie rating osób które podałaś jako przykład jest dość niski i nie jest to przypadkiem. Na tą chwilę wg mojej oceny nie jest dobrym rozwiązaniem branie kredytu. Nie powiedziałaś co prawda gdzie oboje pracują, a to dość ważne. Generalnie nie ma jednej odpowiedzi dla wszystkich, ale w przykładzie który podałaś na dzień dzisiejszy kredyt byłby większym błędem.
Kupić czy wynająć?
Collapse
X
-
-
-
No coz, tak w sumie to jezeli sie da i nas na to stac, najlepiej kupic na kredyt, a potem komus wynajac - nie dosc, ze ktos nam splaca nasz kredyt mieszkaniowy (swiadomosc tego zawsze mnie najbardziej bolala przy wynajmowaniu mieszkania), to w przypadku nowego budownictwa unikamy bolaczek wieku mlodzienczego. Wiecie, sasiedzi ktorzy jeszcze urzadzaja, sciany kuja, panowie budowlancy rzucajacy miesem, te sprawy. Minie pare lat, sytuacja sie stabilizuje, to mozna sie na spokojnei do swojego M wprowadzicSkomentuj
-
W takiej sytuacji koszty zdają się wyrównać, bo sami przecież nie zamieszamy w lepiance, myjąc się polną rosą i jedząc dziki szczaw.Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuliSkomentuj
-
jade jutro obczaic kwadrat, nowe osiedle, dalej od morza jakieś 4 km, blisko centrum, 3 piętro (poddasze), dwa małe pokoje i jeden duży salon, 96 metrów, mega kuchnia, taras, tak mniej wiecej to wygląda, wynajem takiego czegoś to zero kaucji ale facet chce cztery rachunki z góry czyli na polskie +/- 15 tys pln, prąd woda ciepło juz w cenie, w zasadzie to zaszachowałem w ciemno, jutro zobacze tylko czy tam jaki trup nie leży albo nie ma jakich arabów dookoła
sprawa ma sie tak, zdecydowanie wole wynając jaki kwadrat niż ładowac mega kase w kupno czegoś na co nie stać mnie za gotówke, druga sprawa teoretycznie kobita ma dom ale gołe ściany z dala od miasta, duzo do remontu, no i niby ma byc to prezent sluby póki co nawet jak bym sobie flaki wypruł to i ***** tam popchnę...Skomentuj
-
Rachunek jest prosty. Weźmy jakiś prosty, realny przykład. Mieszkanie 60 m2, trzy pokoje.
Scenariusz WYNAJEM:
Opłata za wynajem: 1700 zł / miesiąc
Po roku: 20 400 poszło się ****ć.
Scenariusz KREDYT (35 lat):
Rata kredytu: 1500 zł / miesiąc
Po roku: nic nie poszło się ****ć
Rachunek jest zatem prosty i oczywisty. Jeśli kogoś stać na kredyt i ma do wyboru wynajem albo zadłużenie, to wybranie kredytu jest w tej sytuacji oczywistą oczywistością. Jeśli wynajmujemy mieszkanie, to pomijając fakt, że nie jesteśmy u siebie, to jeszcze cała kasa za wynajem jest jak krew w piach. W przypadku kredytu, owszem, istnieje ryzyko, że stracimy płynność finansową, do drzwi zawita komornik i zlicytuje chatę. Jednak taki scenariusz jest czysto fikcyjny, gdyż każdy, kto nie jest obarczony skrajnie ciężką chorobą psychiczną, zanim skończy mu się kasa, po prostu takie mieszkanie czy też dom sprzeda. W takim przypadku sprzedaż zwraca się z nawiązką, gdyż na ogół wzrost cen nieruchomości jest na tyle szybki, że różnica cen z powodzeniem pokryje zapłacone bankowi odsetki, a i jeszcze coś na plus zostanie. No, ostatecznie, w najgorszym razie, może się stać to, co w USA. Czyli walnie kryzys i nie ma komu sprzedać mieszkania. W takim wypadku, tak naprawdę największe zmartwienie ma bank, a kredytobiorca i tak stracił na tym wszystkim dużo mniej, niż gdyby w tym czasie mieszkanie wynajmował.
W Polsce wciąż panuje jakiś debilny lęk przed kredytem, bo to zadłużenie na całe życie, bo jakieś ryzyko, ale nikt nie ma skrupułów, żeby co miesiąc wyrzucać grube pieniądze do śmieci, wynajmując mieszkanie. W cywilizowanych krajach kredyt hipoteczny jest standardowym składnikiem kosztów życia i nikt w tym nie upatruje tragedii. Normalna rzecz.
Sam byłem goły i wesoły i kupiłem kawalerkę na kredyt. Po trzech latach ją sprzedałem i kupiłem mieszkanie 3-pokojowe, ale tutaj miałem już 15% wkładu własnego, które to zarobiłem na sprzedaży kawalerki. I tak jak już napisała jezebel, tak można w kółko, aż ma się chatę na własność. Jestem zbyt leniwy, żeby w przyszłości znów robić takie transakcje, dlatego pewnie ograniczę się do prostych przewalutowań, które dokonywane w odpowiednich momentach również mogą znacznie przyspieszyć spłatę kredytu.
Tyle ode mnie.
Napisał jezebelMieszkanie na kredyt nie jest jednak Twoje, dopóki go nie spłacisz, prawda?
Napisał jezebelA co w przypadku braku płynności, jakiś finansowych tarapatów i niemożności spłaty kredytu? Ciągle mamy takie samo prawo do tego mieszkania?0statnio edytowany przez e-rotmantic; 09-03-10, 17:30.Skomentuj
-
-
Gdyby to tylko było takie proste. Napisałeś że po roku przy kredycie nie tracisz nic to zbyt daleko idące uproszczenie. A oprocentowanie, marża kredytu. Jeśli jesteś młody i masz niską zdolność kredytową to nawet możesz nie dostać kredytu malejącego. A to już jest koszt w zasadzie to może być całkiem sporo. I jeszcze wychodzisz z założenia że na rynku nieruchomości tylko zyskują, a jest różnie."purposelessness is my purpose"Skomentuj
-
Napisał e-rotmanticJeśli kogoś stać na kredyt
Różnie to jest w rozrachunku krótkoterminowym (mniej niż rocznym). Zakładam, że kredytobiorca bierze kredyt mając jako taką pewność, że da radę go uciągnąć przynajmniej te trzy lata.Skomentuj
-
Właściwie nie mam się do czego przyczepić po Twojej odpowiedzi .
Jedynie tylko
"Po secundo, kredyt malejący jest dużo trudniej dostać niż stały."
Przecież to właśnie napisałem sam nie wiem jak mogłeś to zrozumieć że myślę inaczej."purposelessness is my purpose"Skomentuj
-
Napisał JeronimoJeśli jesteś młody i masz niską zdolność kredytową to nawet możesz nie dostać kredytu malejącego.Skomentuj
-
Teraz to widzę, że można to było tak zrozumieć. Ja zastosowałem taki skrót bo założyłem że każdy wie że kredyt z ratą malejącą jest trudniej dostać. Teraz widzę że można to było różnie odczytać.
Ale masz racje to małe nieporozumienie."purposelessness is my purpose"Skomentuj
-
Z wyliczeń e-rotmantica /chodzi mi o wysokość raty/ wynika, że mieszkanie w stolicy o pow.60mkw, mogę kupić za 180tysi. - tak mniej więcej. Niestety, z tysiąc trzeba dodać do tej raty.Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuliSkomentuj
-
Skomentuj
-
Przy racie 1500zł na 35 lat spłacisz w sumie 630.000zł. W takim razie jeśli uwzględnię w tym oprocentowanie, marżę, prowizję, koszty okołokredytowe, to mi wychodzi, że tego kredytu to ja maksimum 200.000mogłam wziąć, no może 250.000. Za tyle to ja może kupię 50mkw, ale na śląsku, 25letnie i do remontu.Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuliSkomentuj
Skomentuj