Oddaję w miarę regularnie od kilku ładnych lat. Początkowo w ramach walki z moimi fobiami, teraz dlatego, że lubię. Lubię ten stan po oddaniu krwi, gdy znajduję w sobie niesamowitą chęć działania i mogłabym wtedy góry przenosić. Zżyłam się też już z tymi lekarzami, pielęgniarkami i innymi krwiodawcami spotykanymi w Centrum. Nawet pani bufetowa jest dla mnie jak ciotka
Nie, nie była potrzebna. Za to moja koleżanka potrzebowała jej po porodzie.
Jedno z pytań w ankiecie krwiodawcy brzmi:
"Czy kiedykolwiek otrzymał/a Pan/Pani transfuzję krwi?"
Sądziłam, że to dyskwalifikuje dawcę, ale okazuje się, że nie zawsze. Koleżanka rówież niedawno dołączyła do "honorowych".
Nie mam uprzedzeń. Faktów i mitów jest sporo, a niektóre do tej pory rozbawiają mnie do łez.
Kiedyś pielęgniarki pobierające mi krew do badań robiły to tak nieumiejętnie, że miałam później dziury jak narkomanka. Na dodatek wmawiały mi, że krwiodawcy to ze mnie nie będzie, bo żyły mam za cienkie. Okazało się jednak, że żyły mam niezłe
Nie, nie była potrzebna. Za to moja koleżanka potrzebowała jej po porodzie.
Jedno z pytań w ankiecie krwiodawcy brzmi:
"Czy kiedykolwiek otrzymał/a Pan/Pani transfuzję krwi?"
Sądziłam, że to dyskwalifikuje dawcę, ale okazuje się, że nie zawsze. Koleżanka rówież niedawno dołączyła do "honorowych".
Nie mam uprzedzeń. Faktów i mitów jest sporo, a niektóre do tej pory rozbawiają mnie do łez.
Kiedyś pielęgniarki pobierające mi krew do badań robiły to tak nieumiejętnie, że miałam później dziury jak narkomanka. Na dodatek wmawiały mi, że krwiodawcy to ze mnie nie będzie, bo żyły mam za cienkie. Okazało się jednak, że żyły mam niezłe
Skomentuj