O to to, dokładnie.
Pamiętam jak na studiach dorabiałam w jednej z sieciówek i bardzo popularne były klientki, które wychodząc z przymierzalni mówiły, że ta bluzka to fajna i nawet dobrze leży ale to L, a u konkurencji to może i brzydsze ale za to w M wchodzi. Kurde, tak jakby ktoś im później miał na ulicy metki z rozmiarówką sprawdzać
Pamiętam jak na studiach dorabiałam w jednej z sieciówek i bardzo popularne były klientki, które wychodząc z przymierzalni mówiły, że ta bluzka to fajna i nawet dobrze leży ale to L, a u konkurencji to może i brzydsze ale za to w M wchodzi. Kurde, tak jakby ktoś im później miał na ulicy metki z rozmiarówką sprawdzać
Skomentuj