Ja stawiam, że to jednak benzyniak (albo uturbiony, albo o dużej pojemności) - biorąc pod uwagę, że gość z klubu swojego 2-litrowego turbodiesla podkręcił ze 130 koni i bodajże 320 Nm na 219 koni i ponad 500 Nm
Ta baza co to uniosła to silnik o który pytałeś... fordowskie 2.0 TDCi, to z Mondeo Mk3 i X-Type'a Tyle, że tak jak mówisz: na zmienionej turbinie, wtryskach, po chipie... i pewnie jeszcze po paru innych zmianach.
16 - 18 l na stówke (zależy od buta)
Jeździ codziennie. To mój dupowóz do pracy.
A w śniegu i lodzie zakopany - bo nie garażowany. Z garażem to każdy potrafi
Racja, bardzo mądre porównywanie przyspieszenia samochodu z motocyklem. To może porównaj drogę hamowania, hm? O, albo przyspieszenie myśliwca na pasie startowym od 0 do 200 km/h, które jest "ledwo" takie jak w jakimś Lamborghini
ale wiesz ze u nas max to 140 ?
oczywiscie lambo na katapulcie z lotniskowca bedzie miec takie samo przyspieszenie tylko co z tego
nie przecze - fajnie miec pod butem
tylko co z tych kuni i momeńtuf jak sie stoi w korku w drodze do/z roboty i mozna co najwyzej kiere poobgryzac
mam sredniego diesla - 300 niutkow jednak nie moge doczekac wiosny jak te cholerne korki pokonam statecznie brum brum w glaniorach wywalonych na podnozki
A ja stawiam na ekonomię połączoną z sensownym przyśpieszeniem i małą awaryjnością. W ten o to sposób ze zlepka na pierwszy rzut oka skrajnie różnych stwierdzeń powstał mój samochód.
Aktualnie bujam się VOLVO S40 z 2001 roku po liftingu. Silnik 2.0 DCI (coś ze 120 kucy ) Od roku odpukać bezawaryjnie mi służy. Najbardziej doceniam spalanie około 5L /100 km na trasie. Przy odległościach jakie pokonuję w przeciągu miesiąca (ok. 3000km) nie nadwyręża domowego budżetu. Niestety nie jest to już prawdziwy "wiking" przez kooperacje w jakie weszło VOLVO stracił na swej duszy. Silnik renówki, skrzynia renówki, zawieszenie z japońca. Tylko buda i solidność wykonania ze starego volviaczka została.
Skomentuj