Stoi facet na dachu, na dole tłum ludzi.
- Skaczę!!!
- Nie rób tego! Życie jest piękne! Nie skacz!
- Nie przekonacie mnie, i tak skoczę!!!
Chwila ciszy.
- To chociaż jakieś salto pieprznij, albo co...
0statnio edytowany przez Tom_Bombadil; 22-06-17, 20:19.
Alea iacta est Alea iacta est Alea iacta est Alea iacta est
-Tato, dlaczego zmywasz, pierzesz, gotujesz itd., a mama tylko się z koleżankami spotyka?
-Wiesz synku, jak się urodziłeś mama powiedziała, że pozwoli mi wybrać imię dla Ciebie, jeśli od tej pory będę robił wszystko co ona mi każe.
-I co, zgodziłeś się?
-Oczywiście Son Goku.
Za stary już jesteś po prostu
Dragon Ball'a nie kojarzysz. Wszystkie podworka pustoszały, bo Son Goku walczył z Freezerem, Komorczakiem i innymi potworami.
Wieczorem w parku policjant zatrzymuje młodego człowieka.
- Dowód osobisty, proszę!
Przegląda dowód mówiąc:
- W Krakowie mieszkamy, co?!
- W Krakowie mieszkamy.
- Łazimy po parku wieczorem, co?!
- Ano łazimy.
- Strugamy wariata, co?!
- Ano strugamy.
- Ooo, widzę, że studiujemy!!
- Nie panie władzo, JA studiuję
Pani przedszkolanka pomaga małemu Jasiowi założyć wysokie, zimowe botki.
Szarpią się, męczą, ciągną...
Jest! Weszły!
Spoceni siedzą na podłodze, a Jasio mówi:
- Ale założyliśmy buciki odwrotnie...
Pani patrzy: faktycznie, lewy na prawy.
No to je ściągają, mordują się, sapią...
Ufff, zeszły.
Wciągają je znowu, sapią, ciągną, nie chcą wejść...
Ufff, weszły.
Pani siedzi, dyszy, a Jasio mówi:
- Ale to nie moje buciki...
Pani ugryzła się w język, znów się szarpią z butami...
Zeszły.
Na to Jasio:
- To buciki mojego brata, i mama kazała mi je nosić...
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż się przestaną trząść, przełknęła ślinę i znów pomaga wciągać buty.
Tarmoszą się, wciągają, silą się...
Weszły.
- No dobrze - mówi pani - a gdzie są Twoje rękawiczki?
- Schowałem w bucikach, żeby nie zgubić...
0statnio edytowany przez iceberg; 09-08-17, 16:51.
Umarła babcia i trafiła do nieba. Przy bramie pyta świętego Piotra:
-A jest tu mój mąż? Bo umarł przede mną i się umówiliśmy że będzie na mnie czekał...
-A jak miał na imię?
-Józek Gąsienica.
-Zaraz zobaczymy - święty Piotr sięga po białą księgę gdzie są zapisane dusze w niebie i szuka:
-Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... nie ma! A powiedzcie, może on trochę nagrzeszył, co?
-No, święty to on nie był...
-No to może jest w czyśćcu - święty Piotr sięga po czerwoną księgę, zawierającą spis dusz z czyśćca.
-Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... tu go też nie ma!
-Święty Pietrze, co to znaczy?
-No, wiecie... jak go nie ma ani tu, ani tam, to widać jest w piekle...
-Olaboga, o ja bidna, już się nie spotkamy, co ja pocznę!
-No spokojnie, babciu, widać tak być musi, ale trzeba się upewnić.
I święty Piotr sięga po czarną księgę z duszami w piekle i znowu jedzie po niej palcem:
-Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... Józek Gąsienica... nie ma!
Święty Piotr jest autentycznie zdumiony:
-No to gdzie on jest? - myśli chwilę i pyta - a babciu, ile lat byliście małżeństwem?
- A będzie z sześćdziesiąt roków jak nie więcej!
Święty Piotr sięga po kolejną księgę:
-A to trzeba było tak od razu, on będzie u męczenników...
'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)
Skomentuj