Według mnie sprawa jest jasna: nie żyję, więc po co mają mnie zjeść robaki i nawozić mną ziemię, skoro mogę komuś dać swoje narządy i tym sposobem mogę mu pomóc chociaż w ten sposób. Przecież po śmierci i tak nie będą mi potrzebne... Chciałabym zobaczyć uśmiech na twarzy osoby, której bym w ten sposób pomogła... Bierzta co chceta . macie moje pozwolenie ;D
Ja chyba też chciałbym, aby moje organy po śmierci się komuś przydały... choć przyznam szczerze, że mam wątpliwości co do serca. Jakoś tak... chciałbym, żeby jednak serce zostało we mnie
Tak czy owak, biorąc pod uwagę mój tryb życia, to nie wiem czy komukolwiek cokolwiek "mojego" by się przydało.
Zastanawiałam się czy napisać to co napiszę, bo napisała tu osoba, która sama jest po przeszczepie serca. Dobrze, że żyje i że wszystko się udało i docenia to, że ktoś oddał jej serce .
Jednak uważam, że transplantologia to "chory" kierunek w medycynie i zbyt kryminogenny i nie powinno się tego robić właśnie ze względu na ochronę życia.
Problemem jest to, że do narządy do przeszczepu muszą być świeże(odstęp od pobrania do przeszczepu do 24 godzin) i że dawca musi być w miarę młody i zdrowy, więc w grę wchodzą głównie ofiary wypadków wszelakich. Transplantacje i handel narządami to ogromny biznes. Istnieje ogromny popyt na organy, a mała podaż. I te różnice są nie do wyrównania chociażby wszyscy chętnie się zgodzili oddawać organy(w Polsce jest i tak prawo mówiące o tym, że każdy jest potencjalnym dawcą). Dla przykładu w ostatnich 2 latach jako oczekujący na nowe serce zgłaszało się ok. 200-250 osób miesięcznie. W tym roku jest to już ok. 400 osób miesięcznie. A transplantacji wykonuje się ok. 100 rocznie. Czyli wychodzi dziura nie do pokrycia, a tworzy się coraz większą poprzez to, że lekarze w przypadkach beznadziejnych robią choremu nadzieję i jako ostatnią deskę ratunku proponują przeszczep, wiadomo jak nieuleczalnie chory pacjent umrze to się nie da już z niego ciągnąć kasy. To lekarze szukają dawców, a istnieje coraz większa grupa ludzi, których po prostu stać na to, żeby sobie nowy organ kupić, albo zrobią wszystko, żeby ratować nieuleczalnie chore dziecko i zapłacą każdą sumę. Jeśli doprowadzi się do tego, że transplantacja będzie tak powrzechna jak wyrywanie zęba, może dojść do tego, że ofiary wypadków nie będą ratowane, tylko cięte na części dla tych, których stać na to, żeby sobie taką część zafundować.
Szczególnie zagrożeni są ludzie młodzi, bo starych i zużytych organów nikt nie chce, a trupów przecież jest dosyć.
Dlatego szlag mnie trafia jak widzę kampanie kierowane do uczniów liceów i gimnazjów, ze wzruszającym zdjęciem Jasia czy Józia, który otrzymał nowe serce, a młodzi pełni ideałów dają się na to łapać. Powinien być za to kryminał, dzieci powinny być pod ochroną.
Swoją drogą, na zachodzie niektórzy kupują organy od chińskich więźniów na których wykonuje się "egzekucje" kary śmierci w szpitalach w celu pobrania narządów.
Zarabianie na zwłokach jest obrzydliwe, więc jestem na "nie" właśnie ze względu na ochronę życia i zbyt duże ryzyko nadużyć.
Myślę, że lepszą alternatywą jest hodowla tkanek i to ma przyszłość.
0statnio edytowany przez mam cieczke; 25-06-13, 02:03.
koleżanko chyba jesteś zdeka spózniona w temacie bo na ukrainie/rosji cały praktycznie blok wschodni panuje handel narządami, to już parę lat temu powstał dokument o bogatych ludziach którzy jadą np:do Rosji na przeszczep płacą grubo jak mówili po 100tyś$ dostają info gdzie mają się stawić w jakim szpitalu a na pyt dziennikarza do klienta czy wie skąd pochodzą narządy każdy klient tego szpitala powiedział że nie dostają takich informacji ( dawali do zrozumienia że pewnie z nielegalnego źródła ale wola życia była tak duża że im to nie przeszkadzało )
Nie chciałam tak walić z grubej rury. Ale co racja to racja. Bo i w całym bloku wschodnim panuje prawo "sprzeciwu".
Z kolei w Hiszpani chyba już się pobiera po stwierdzeniu "śmierci serca", czyli można zacząć 2 minuty po "stwierdzeniu zgonu". Ciekawe, w obliczu faktu ile czasu się wykonuje masaż serca i sztuczne oddychanie podczas akcji udzielania pierwszej pomocy.
0statnio edytowany przez mam cieczke; 25-06-13, 02:14.
o siebie nie masz co się martwić, u nas nawet jeśli ktoś za życia zapisuje że chce po śmierci oddać narządy to ten świstek jest nic wart, najbliższa rodzina jeśli potwierdzi twoje słowa wtedy pobiorą dopiero narządy.
Ja się tak ogólnie "o ludzkość" martwię, że w nieciekawym kierunku to wszystko zmierza..., a dzieciakom się wciska kit jakie to humanitarne. Obrzydlistwo.
Taki świstek z lekkomyślnie podpisaną zgodą może być po prostu niebezpieczny dla jego autora w przypadku znalezienia się w karetce.
w sumie to nie wiem, nigdy sie nad tym nie zastanawialam, ale chyba nie.. nie wiem dlaczego.. jakoś nie ciągnie mnie do tego.. moze kiedyś zmienie zdanie.
Nie zgadzam się.
Niech biorą co chcą, nie przyda mi się.
Naprawdę, naprawdę wierzysz, że ktoś w Polsce specjalnie uśmierci pacjenta żeby komuś serce przeszczepić?
Myślę, że jak już będę w stanie w którym nie będę miał 50% szans na powrót do w miarę samodzielnego funkcjonowania (wylew, zawał, wypadek) to bym sam poprosił o zużycie sobie mnie dowolnie.
Taki świstek z lekkomyślnie podpisaną zgodą może być po prostu niebezpieczny dla jego autora w przypadku znalezienia się w karetce.
Jak widzę nadmiar fistingu zaszkodził na działanie mózgu, proponuję poczytać ustawę o transplantacji, pojęcie komisji kwalifikacyjnej i komisji orzekającej o śmierci mózgowej a potem opowiadać takie pierdoły .
A jak spróbujesz odpowiedzieć, że to można obejść to moja odpowiedź jest jedna - wszystko można obejść i nawet jak zakażą ustawowo transplantacji (co byłoby totalną głupotą) to i tak czarny rynek będzie funkcjonował - bo to jest czarny rynek i ustawami się go nie zamknie.
Najśmieszniejsze jest to, że w świetle obecnej ustawy świstek o świadomej zgodzie na pobranie narządów jest nic nie warty - w obecnej sytuacji po pierwsze - zgoda jest domniemana o ile nie posiada się oświadczenia, że nie wyraża się zgody na pobranie narządów a po drugie lekarze i tak pytają rodzinę - chociaż wcale nie muszą. I dochodzi do sytuacji kuriozalnych - zmarły ma dokument, że zgadza się na pobranie narządów, rodzina mówi nie i narządów się nie pobiera
Żyj tak żeby tobie było dobrze, bo innym k....a nie dogodzisz.
Ja się tak ogólnie "o ludzkość" martwię, że w nieciekawym kierunku to wszystko zmierza..., a dzieciakom się wciska kit jakie to humanitarne. Obrzydlistwo.
Co nazywasz obrzydlistewm? ratowanie zycia? czy gdybys ty, twoja matka, ojciec, rodzina, przyjaciel, partner czy ktokolwiek inny bliski Tobie rowniez potrzebowal jakiegos narzadu by życ - czy tez bys mu tego odmowila bo to obrzydlistwo?
Napisał mam cieczke
Taki świstek z lekkomyślnie podpisaną zgodą może być po prostu niebezpieczny dla jego autora w przypadku znalezienia się w karetce.
Tja, slyszalam juz taką opinię od kogos. Że podobno jesli ma sie przy sobie oświadczenie woli to akcja reanimacyjna w ogole nie jest podejmowana. Ciekawa jestem skad ludzie biorą takie rewelacje.
Jestem zarejestrowana na stronie dawca. pl, noszę przy sobie oświdczenie woli. Nie mam nic przeciwko temu aby pobrać moje narządy. Rozmawialam juz o tym rowniez z moja rodzina i wszyscy jestemy tego samego zdania, ze w razie czego oddajemy wszystko. po coz mi w grobie moje narzady? Po nic. A ktos inny dzieki temu moze zyc jeszcze wiele lat.
Skomentuj