Problem lezy w calej edukacji. Przy obecnym systemie imo najlepszym miejscem do tego sa studia, bo szkoly sredniej nie da sie zreformowac na tyle, by zajecia biznesowe byly prowadzone sensownie.
No moze nie do konca Ale wielu studiuje, by np. przedluzyc sobie mlodosc na koszt rodzicow w wyzszej szkole gier i zabaw.
Uwazam, ze stan majatkowy jest jedna z pochodnych zaradnosci. Zaradny czlowiek nie klepie biedy.
Niech inni sie mecza Ale zaradny czlowiek znajdzie sobie normalna prace, jesli bedze musial wyzywic dzieci.
Ja nigdy nie powiedzialam, ze zaradnosc to tylko stan portfela. Tak jak napisalam - jest to umiejetnosc odnalezienia sie w rzeczywistosci (co w pewien sposb przeklada sie na nienajgorsze zarobki) a do tego niezbedny jest wysoki poziom wiedzy ogolnej i umiejetnosc myslenia.
Chodzi o to, ze trzeba pracowac nie tylko ciezko ale i madrze, co nie zawsze oznacza rezygnacje z pasji.
Wracajac do "pasji naukowej" to zaciskanie pasa na dluzsza mete jest meczace. Myslisz, ze asystentow nie frustruje to, ze ich koledzy i kolezanki maja fajne rzeczy (np. duzy dom), jedza smacznie i zwiedzili juz polowe swiata, bo ich na to stac a oni nie maja zdolnosci kredytowej, jedza pasztetowa, mieszkaja u mamusi/w mieszkaniu studenckim a stac ich co najwyzwej na wyjazd do Rzgowa? Myslisz, ze jesli na nic cie nie stac, musisz liczyc kazdy groszi nic sobie nie mozesz kupic to jest to taki luksu? Ze frustracja wplywajaca na wyniki w pracy i pasje do nauki nie ma prawa sie pojawic a jej obecnosc nie ma znaczenia?
No moze nie do konca Ale wielu studiuje, by np. przedluzyc sobie mlodosc na koszt rodzicow w wyzszej szkole gier i zabaw.
Uwazam, ze stan majatkowy jest jedna z pochodnych zaradnosci. Zaradny czlowiek nie klepie biedy.
Niech inni sie mecza Ale zaradny czlowiek znajdzie sobie normalna prace, jesli bedze musial wyzywic dzieci.
Ja nigdy nie powiedzialam, ze zaradnosc to tylko stan portfela. Tak jak napisalam - jest to umiejetnosc odnalezienia sie w rzeczywistosci (co w pewien sposb przeklada sie na nienajgorsze zarobki) a do tego niezbedny jest wysoki poziom wiedzy ogolnej i umiejetnosc myslenia.
Chodzi o to, ze trzeba pracowac nie tylko ciezko ale i madrze, co nie zawsze oznacza rezygnacje z pasji.
Wracajac do "pasji naukowej" to zaciskanie pasa na dluzsza mete jest meczace. Myslisz, ze asystentow nie frustruje to, ze ich koledzy i kolezanki maja fajne rzeczy (np. duzy dom), jedza smacznie i zwiedzili juz polowe swiata, bo ich na to stac a oni nie maja zdolnosci kredytowej, jedza pasztetowa, mieszkaja u mamusi/w mieszkaniu studenckim a stac ich co najwyzwej na wyjazd do Rzgowa? Myslisz, ze jesli na nic cie nie stac, musisz liczyc kazdy groszi nic sobie nie mozesz kupic to jest to taki luksu? Ze frustracja wplywajaca na wyniki w pracy i pasje do nauki nie ma prawa sie pojawic a jej obecnosc nie ma znaczenia?
Skomentuj