W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Jak sobie radzicie z syndromem pofakapowym/kłótniowym??

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Nolaan_2.0
    Erotoman
    • Aug 2014
    • 492

    Jak sobie radzicie z syndromem pofakapowym/kłótniowym??

    Nie, nie chodzi mi tu o ciche dni.

    Bardziej idzie mi o temat taki, że po ciężkiej kłótni, wymianie zdań, zwłaszcza po sytuacji kiedy nawaliliście po całości i Wam to z całą mocą wytknięto i walnęło Was to w łeb z mocą konteneru wyładowanego złomem.

    Jak sobie radzicie ze zmęczeniem po tym? Tym paskudnym,fizycznie bolącym wykończeniem, bezsennością, brakiem apetytu, migrenami?

    No i ze zdartą płytą grającą Wam do upadłego w głowie, że z****liście i nijak nie da się tego odkręcić?

    Nie pytam o kwestie typu autorefleksja, wnioski etc. Tylko o remedia na objawy organiczne, jakie po czymś takim wykańczają i odbierają chęć do życia.

    Temat z założenia ma być ogólny, nie ukierunkowany na autora, więc wdzięczny będę za takie do niego podejście, bo zakładam go z myślą że nie ja jeden mam z czymś takim problem.
    Lepiej więc być samemu niż z kimś, (...) kto jest namiastką czy też czymś w tym rodzaju.
    Marek Hłasko
  • Kalilah
    Administrator
    • Mar 2012
    • 2723

    #2
    Ja jak przeproszę po tym jak nawaliłam to mi automatem jest lżej na sercu. Oczywiście mam na myśli tu takie serio przeprosiny, gdzie przyznaję, że serio dałam dupy, wiem o tym i żałuję. Jeśli przeprosiny są przyjęte to wszelkie objawy organiczne mijają.
    I przyznaję, że cały czas pracuję nad tym aby umieć przepraszać w razie czego. To wcale nie przychodzi mi łatwo i najczęściej bardzo mnie przeraża, ale staram się.
    My life would be so much easier if I wasn't intelligent enough to realize how fucking stupid some people are.

    Regulamin forum

    Skomentuj

    • Karookarolina
      Perwers
      • May 2009
      • 1050

      #3
      Ryczę. Jakkolwiek to zabrzmi to muszę to wypłakać i wyrzucić z siebie. Czasem muszę to wykrzyczeć.
      Kolejna rzecz to siłownia, zdecydowanie siłownia. Wyrzut wszystkich emocji, danie sobie w kość i wyżycie się na swoim ciele. Ból mięśni doskonale zagłusza ból sumienia.
      Pomoc innym - akcje charytatywne, schroniska, wolontariat. Pomaga mi to skupic się na czymś innym i wyciszyc swoje emocje.
      Rozmowa. Zwyczajnie czasem potrzebuję o tym porozmawiać. Niekoniecznie z osobą, ktora będzie mnie głaskać po głowie.
      Mnie wycisza tez woda (jeziora, rzeka) i lotnictwo. Nie zliczę ile razy siedziałam nad Wisłą lub Kanałem, albo leżałam na trawie przy lotnisku usiłując sie jakoś pozbierac.

      Myślę, ze na autorefleksję jest czas później. Kiedy nie biczujemy sie i jestesmy w stanie podejść do tego bardziej na chłodno.

      Edit.
      Kali mi przypomniała o najważniejszym. Szczerych przeprosinach. Nawet jak nie da się czegoś naprawic to warto to zrobić
      Najbardziej dziwacznym ze wszystkich zboczeń seksualnych jest zachowanie wstrzemięźliwości.

      Może nie najładniejsza, ale w łóżku nadrabiam.

      Skomentuj

      • Tentator
        Świętoszek
        • Mar 2022
        • 41

        #4
        Potrzebuje w tedy samotności żeby móc sobie w spokoju poprzeklinać i się powkur***.
        Kiedyś kanalizowalem to w sieci pisząc różnego rodzaju uzewnętrznienia na różnych serwisach a nawet na specjalnie w tym celu założonym blogu. Jednak jakoś mi przeszło, chyba z wiekiem. Choć czasami lubię sobie wrócić do tych "tekstów" i odkurzyć własne odczucia z tamtego okresu.

        Ogólnie teraz po awanturze następuje okres wyciszenia, na kanapie przed TV praktykowana jest zwiększona odległość, a później przechodzi się do porządku dziennego (jeżeli sprawa nie jest warta rozstania), bo na pierdoły nie ma czasu ani możliwości.
        Lubię gorzką czekoladę, cierpkie wino i słodkie pocałunki.

        Skomentuj

        • Azul
          Perwers
          • Jan 2022
          • 850

          #5
          Rzadko mnie nosi. Raczej się wyciszam, idę na spacer, pojeździć na czymś do lasu, nad wodę posiedzieć.
          Czasem pomaga trening, zajęcie się innymi rzeczami. Po czasie wracam do przemyśleń, jeśli jest potrzeba. Zazwyczaj nie zostawiam tematów niedokończonymi przedtem, więc pozostaje aftercare. Ale nie bywa to ból fizyczny, chyba że np spięcie karku ze stresu.
          Rozwiązuję takie sytuacje w.zgodzie ze sobą, może dlatego łagodne objawy. W tym również płacz.

          Kiedyś próbowałam łagodzić to muzyką, ale podobnie jak alko, gdy slucham i piję na smutno, jest tylko gorzej.
          Kobiece ciało jest jak skrzypce i tylko prawdziwy wirtuoz potrafi na nim zagrać.

          Skomentuj

          • jezebel
            Emerytowany Pornograf

            Zboczucha
            • May 2006
            • 3667

            #6
            Temat w dziale związkowym, więc chodzi o relację partnerską. Hmmm, ja w takiej relacji tylko raz poważnie nawaliłam- to znaczy do tego stopnia, że było aż tak wycieńczająco fizycznie i emocjonalnie jak piszesz Nol. A przynajmniej nie kojarzę by było aż tak grubo z mojej strony. Ja jestem choleryczką i ekstrawertyczką - bardziej niż wybuchający cyklicznie wulkan, przypominam szczekającego i kąsającego yorka. Wcale nie jest łatwiej. No ale nie o tym ... Ze wspomnianą sytuacją poradziliśmy sobie po męsku - po całej burzy luby postawił na stole flaszkę i zamówił pizzę. Rozkładaliśmy sytuację na elementy prawie do rana. Byłam wycieńczona. Zrobiłam głupotę, którą mogłam przekreślić cały związek. Najgorsze jest to, że ta głupota nie miała żadnego emocjonalnego ładunku, nic dla mnie nie znaczyła, po prostu uległam dawnym nawykom. Uporaliśmy się z tym wspólnie, niestety na krótko bo suma summarum i tak się rozstaliśmy a wspomniana sytuacja jeszcze powracała kilka razy na tapetę jako taki bicz na mnie. Cała sytuacja była mocno oczyszczająca, więc jakoś nie miałam problemu z trawieniem tego na dalszym etapie.
            Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

            Skomentuj

            • zbuntowany
              Seksualnie Niewyżyty
              • Apr 2006
              • 237

              #7
              Kiedyś umiałem sobie z tym radzić. Kiedyś dyskutowaliśmy to do upadłego. Teraz życie nie daje mi na to czasu. I radzę sobie z tym jak z odpadami radioaktywnymi. Wrzucam do betonowej piwnicy i zakopuję. Ale po każdym takim razie jestem coraz bardziej apatyczny. Patrzę na swoje życie i zastanawiam się co mi się uda uratować. Na czym warto się skupić. Ustawiam swoje wysiłki tam gdzie daje to jakiś efekt. Zaczynam boleśnie rozumieć, że jedyny zasób jakim naprawdę dysponujemy w swoim życiu to czas. A mnie została już prawdopodobnie połowa.

              Skomentuj

              • daj_mi
                Emerytowany PornoGraf
                • Feb 2009
                • 4452

                #8
                Nie miewam takich akcji - po pierwsze dlatego, że naprawdę wkładam 100% siebie w relację, pracuję nad sobą, staram się. Ale po drugie dlatego, że "co się stało to się nie odstanie" i jak już dałam dupy, to staram się nie katować wyrzutami sumienia, a działać do przodu, dla poprawy.

                Ale! W sumie o wiele bardziej przejmuję się "na zaś", analizuję wielokrotnie różne potencjalne wersje zdarzeń, stale wybieram spośród przemyślanych opcji z wieloma możliwymi scenariuszami.
                Także nie katuję się wstecz, tylko do przodu
                Zdecydowanie popełniam mniej błędów, ale też na pewno poświęcam o wiele więcej czasu na rozważania o sytuacjach, z których 95% nigdy się nie zdarzy
                Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                Regulamin forum

                Skomentuj

                • Astraja
                  PornoGraf
                  • Nov 2005
                  • 1165

                  #9
                  Myślę nad swoją głupotą, analizuje, nie mogę spać. Nie mam problemu z przeproszeniem i dość szybko to robię. Czasami później nadal męcza mnie wyrzuty sumienia, ale zajadam je

                  Coraz rzadziej mnie ponosi i coraz rzadziej postępuje impulsywnie. Mam też szczęście być z człowiekiem, który chce wszystko wyjaśnić i przegadać na bieżąco, nie robi rzeczy, które czasam dodatkowo podnoszą ciśnienie podczas wyjaśniania i przepraszaniania tj nie podnosi głosu, nie obraża się ani nie wraca do przeszłości, więc szybko się godziny i zapominamy.
                  Takie jak Ty mają kwiaty we włosach, ale poza tym noszą demony w głowach.

                  Skomentuj

                  Working...