W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Czy miłość jest rozwiązaniem? Zastępuje marzenia i pasje?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • jezebel
    Emerytowany Pornograf

    Zboczucha
    • May 2006
    • 3667

    #16
    Napisał wiarus
    Miłość to coś w rodzaju efektu działanie mieszanki prochów - zwala z nóg, ubezwłasnowolnia i uniemożliwia racjonalne myślenie. Potrafi zmienić zmysły i sposób pojmowania świata.
    Nie zgodzę się, to dużo bardziej złożone - chyba, że mówimy o miłości romantycznej w pierwszej fazie - czyli bardziej zakochaniu. Mnie miłość kojarzy się z czymś bardziej trwałym niż zauroczeniowy haj.
    Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

    Skomentuj

    • wiarus
      SeksMistrz
      • Jan 2014
      • 3264

      #17
      Jez, ależ biochemia udowadnia dokładnie odwrotnie
      Naukowcy /prawdziwi, w odróżnieniu od clowna inicjatora/, potrafią już określić mechanizmy wytwarzania hormonu szczęścia i innych aktywujących się w czasie miłości.
      Właśnie najtrudniejsza do zdefiniowania jest miłość "romantyczna", czy inaczej - uduchowiona. Bo przecież, kwalifikuje się do tego nawet uczucie wiary w Boga, które także istnieje, lecz proponuję je pominąć /nie to miejsce i akurat nie bardzo to rozumiem/.
      Dowody:
      Bzykając różne panienki nieodmiennie mam uczucie spełnienia, lecz jakoś nie czuję potem tęsknoty, euforii na dźwięk głosu, tremy, czy odlotu spowodowanego ich bliskością.
      Ale, ten kto kochał i był w długim związku, potrafi wymienić różne objawy: te które ulegają lekkiemu zatarciu, jak i te ciągle działające.

      Przecież to właśnie kobiety są mistrzyniami w utrzymywaniu nas w ciągłym amoku!

      A przynajmniej moja obecna powinna dostać klasę mistrzowską.
      0statnio edytowany przez wiarus; 23-02-22, 14:34.
      "Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
      James Jones - Cienka czerwona linia

      Skomentuj

      • Karookarolina
        Perwers
        • May 2009
        • 1050

        #18
        Miłość jako cel sam w sobie? Brzmi smutno i według mnie z miejsca to jest skazane na porażkę.

        Szukanie partnera właśnie po nieudanym związku jako typowy "plasterek" to dziecinada. Często sie wtedy ignoruje wszystkie lampki ostrzegawcze i wpada się w kolejny beznadziejny związek, często z osobą z zaburzeniami osobowości.

        Według mnie żeby być szczęśliwym w związku trzeba być szczęśliwym samemu ze sobą. Przeanalizować poprzednie związki, wyciągnąć wnioski, umieć żyć samemu. Nauczyć się komunikacji, bo to jest podstawa, umieć pójść na kompromis.
        W zdrowym związku partnerzy wzajemnie wspierają się i pchają sie wzajemnie w górę. Przy porażkach są wsparciem i stabilną przystanią. Jeżeli wygląda to inaczej to albo terapia, albo zwyczajnie szkoda czasu na taką relacje.


        Ciekawie poruszony wątek "życiowych ambicji". Z opisu autora postu mi to bardziej wyglądało na dziecięce marzenia. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale ja zupełnie o tym nie myślę. Nie interesuje mnie to i nie pamiętam kim chciałam być jak dorosnę, a jak teraz czegoś chcę to działam. Mimo wszystko nadal widzę rozwiązanie, chociaż może nie jest perfekcyjne, ale w życiu nie można mieć wszystkiego. Uważam, że w życiu trzeba marzyć, ale też działać. Chciałeś być piłkarzem? Zapisz się do amatorskiej ligi, może jakaś zakładówka. Chciałeś śpiewać, tańczyć - można iść na karaoke, na zajęcia z tańca, prowadzić zajęcia dla dzieciaków. Siedzenie w domu i użalanie się nad niespełnionymi ambicjami jest najgorszą rzeczą, jaką można zrobić.

        Została tu poruszona jeszcze kwestia pasji. Dla mnie pasja to coś zupełnie innego niż zainteresowanie. Pasja jest czymś, co napędza. Jest odskocznią, adrenaliną, milością. Osoba, która wraca codziennie z pracy do domu i jej jedynym zajęciem jest przełączanie kanałów nie zrozumie człowieka, którego pasja napędza. Każdy ma wybór i nie każdy musi chcieć być w takiej relacji. Tu sie też wiąże to, co napisałam wcześniej - w zdrowym związku wspierasz partnera, kibicujesz mu. Da się mieć pasje i nie zaniedbać związku. Wszystko się sprowadza do podejścia konkretnej osoby i do szacunku do drugiego człowieka - nie chcesz iść na kompromis i chcesz, zeby zawsze pasja była numerem jeden? Nie zawracasz komuś tyłka swoją osobą. Chcesz być w związku - to trzeba umieć to połączyć. Stawianie przez partnera ultimatum też zdrowe nie jest, zwlaszcza jak ktos wie, na co się pisał.

        W samym związku ważne jest uczucie, czułość, namiętność i ciagłe podsycanie tych emocji. Jeżeli coś nie działa to albo się to naprawia, jeżeli jest co naprawiać albo w zgodzie sie rozstaje.

        Jeszcze jedno - bycie samemu nie oznacza samotności. To dwie zupełnie inne rzeczy i to również warto rozdzielić.
        Najbardziej dziwacznym ze wszystkich zboczeń seksualnych jest zachowanie wstrzemięźliwości.

        Może nie najładniejsza, ale w łóżku nadrabiam.

        Skomentuj

        Working...