Jestem mloda, moze nie piekna, ale na pewno atrakcyjna kobieta. Nie narzekam na brak zainteresowania ze srony plci przeciwnej, jednak czasami sama wole byc "strona", ktora wychodzi z inicjatywa. Ostatnio jednak przekonalam sie, ze albo robie cos nie tak, albo faceci sie mnie po prostu boja...
Chodzi o to, ze spotkalam ostatnio znajomego, nie widzielismy sie ladnych kilka lat. Od razu spojrzalam na niego inaczej niz kiedys(wtedy nie mial tego "czegos"), porozmawialismy chwile, usmiechy, zarty, wspomnienia dawnych lat. Ewidentnie dawalm mu do zrozumienia ze mi sie podoba (wiem od znajomej, ze ja tez mu sie podobam, wiem tez ze nie ma dziewczyny i nie jest gejem) i ze chcialabym sie z nim umowic. Ale z jego strony nie padla zadna konkretna propozycja. Zagralam wiec "Va Bank", powiedzialam ze w takim razie ja zapraszam go na spotkanie. I w tym momencie "czar prysl". Splynal purpura, zaczal cos krecic i szybko sie ulotnil.
Czy zrobilam cos nie tak, czy moze bylam zbyt bezposrednia? Az mi sie glupio zrobilo, i zastanawiam sie czy moze go czyms nie urazilam?
Chodzi o to, ze spotkalam ostatnio znajomego, nie widzielismy sie ladnych kilka lat. Od razu spojrzalam na niego inaczej niz kiedys(wtedy nie mial tego "czegos"), porozmawialismy chwile, usmiechy, zarty, wspomnienia dawnych lat. Ewidentnie dawalm mu do zrozumienia ze mi sie podoba (wiem od znajomej, ze ja tez mu sie podobam, wiem tez ze nie ma dziewczyny i nie jest gejem) i ze chcialabym sie z nim umowic. Ale z jego strony nie padla zadna konkretna propozycja. Zagralam wiec "Va Bank", powiedzialam ze w takim razie ja zapraszam go na spotkanie. I w tym momencie "czar prysl". Splynal purpura, zaczal cos krecic i szybko sie ulotnil.
Czy zrobilam cos nie tak, czy moze bylam zbyt bezposrednia? Az mi sie glupio zrobilo, i zastanawiam sie czy moze go czyms nie urazilam?
Skomentuj