W malutkim Daihatsu (coś takiego), na tylnych siedzeniach, nocą w środku lasu. Było całkiem w porządku, choć mój chłopak jest raczej z tych "dużych". Ja za to jestem maleńka i daliśmy radę <3
Swego czasu miałem pewną przygodę w aucie. Było to krótko po zdaniu prawka, miałem 18 lat, partnerka 16. Pojechalismy sobie w ustronne miejsce nad Wisłą. Przesiedlismy się na tylne siedzenie i zaczęlismy działac. Radio zostawiłem włączone, leciała muzyka - sex w rytm basu jest niesamowity. Zeszło nam z 45 minut. Cały czas włączone było radio. Po seksie słuchałem dalej muzyki i nagle mnie olsniło - AKUMULATOR! Szybko wyłaczyłem radio, próbowałem włączyć silnik - a tu nic. Dałem odpocząc samochodowi z godzinke, ale nadal nie zadziałało. Moja ówczesna dziewczyna musiała isc do domu, na szczescie miała niedaleko. Ja miałem z 8 kilometrów. Musiałem dzwonic do rodziców, przyjechali ze znajomymi, którzy innym samochodem ciągnęli nasze auto. Trochę był wstyd. W bajkę, że wybralismy się na wycieczkę, chyba nie uwierzyli.
Ja kiedyś w czasach licealnych miałem tico, i może trudno w to teraz uwierzyć ale 10-12 lat temu laski leciały też na tico Miałem okazje wtedy kochać się w tym aucie i nic w ty niezwykłego gdyby nie fakt, że mam 196 wzrostu a moja ówczesna partnerka też do krasnali nie należała bo miała ok 184, kurde ludzie nie szło się z tego auta wyplątać, był to chyba mój najniewygodniejszy seks w życiu. Powiedziałem sobie wtedy OSTATNI RAZ. Teraz moja narzeczona często próbuje mnie namówić na seks w samochodzie i choć warunki mamy już inne niż przed laty, to jednak ten obrazek z tico wciąż staje mi przed oczyma
seks w aucie, w lesie, superancki, moja zawsze się wtedy może drzeć, bo w domu różnie z tym bywa, choć mieszkamy we własnym domku, nie wiem czy wtedy wlaśnie to ją dodatkowo podnieca, że tak krzyczy,,,
Skomentuj