Ale tylko u facetow i zakonczony wytryskiem (tak samo sex oralny nie zakonczony wytryskiem wedlug Kosciola mzoe byc). Bo grzechem samym w sobie jest marnowanie sie nasienia, a sexie sam fakt ze sie skusilo na to a nie akt...
nie chce mi sie wierzyć ze Kościół az tak dokładnie podaje wytyczne dotyczące zachowań sexualnych.
Gumka, to uwierz. Tak, kościół już do tego nawet się posunął. Kościół daje Ci dokładne wytyczne co, jak i kiedy wolno Ci robić w łóżku. Wytrysk może być tylko i wyłącznie w pochwie (sorry, jeśli to zły termin, ale kiepsko u mnie z anatomią; rojze, w razie czego, popraw), bez żadnych gumek, tabletek, plasterków, spiral itp. Jedynie kalendarzyk, termometr i Billingsowie. Jedynymi słusznymi miejscami dla nasienia są męskie jądra i kobieca pochwa. Jeśli sperma znajduje się gdziekolwiek indziej, mamy do czynienia z grzechem ciężkim podchodzącym pod piąty paragraf (czyt. przykazanie). Podobnie jest z komórkami jajowymi kobiety. Mogą się one znajdować jedynie w ciele kobiety bądź we krwi miesiączkowej. Stąd też zapłodnienie in-vitro to grzech ciężki.
Napisał Gumka
W religii chrześcijańskiej nie jest powiedziane, że to nasienie jest najważniejsze i nie można go marnować :/ Co za brednie!!
To co mówi religia dzieli się w naszym przypadku na dwie części: Kościół i Pismo Święte. Teoretycznie Kościół określa co nam wolno, a czego nie wolno na podstawie Biblii. W praktyce jednak Kościół i Pismo Święte to dwie zupełnie różne drogi. Kościół zabrania wielu rzeczy, o których w Biblii nie ma ani słowa.
to zeby nie bylo, ze wszyscy ksieza sa "nie halo".
bylem wczoraj u spowiedzi,wyspowiadalem sie z tego grzechu....i nic,nie skomentowal [ksiadz] tego w zaden sposob,powiedzial cos zebym tylko w niedziele do kosciola chodzil
to chyba troszke jak z nielegalnym Windowsem - wszyscy to maja, wszyscy uzywaja
Napisał Kocham_Was
Pomyślcie obydwoje, jeżeli ludzkość zaprzepaści to, co do tej pory wypracowała i pozwoli rządzić instynktom to zaraz zaczniemy się mordować tylko dla seksu.
To, co do tej pory ludzkość wypracowała, to kompletne odejście od prawdziwie ludzkiej natury. Mam tu na myśli między innymi monogamię, całkowicie sztuczne i drastyczne opóźnienie wieku inicjacji seksualnej oraz macierzyństwa, zrównanie kobiet i mężczyzn w funkcjach społecznych itd.... Tego już się nie da odkręcić. Ale czy jako ludzkość możemy być szczerze dumni z tych osiągnięć cywilizacyjnych?
0statnio edytowany przez sister_lu; 16-10-16, 11:46.
Powód: formatowanie
masz cos do zrownania kobiet i mezczyzn?? ;p tzn wiesz: kobieta przechodzaca na emeryture w tym samym wieku co mezczyzna po urodzeniu dajmy na to 2 dzieci, odchowaniu ich i pracy na drugi etat w domu - pomysl poroniony
Nie chodzi mi o takie szczegóły jak pensja, wiek emerytalny i takie tam...
Biologia przypisała bardzo odmienne role kobiecie i mężczyźnie. Ludzkość lepiej lub gorzej trzymała się tych naturalnych zasad aż do około 1863 roku, który to można uznać za początek emancypacji kobiet.
Biologiczne role, o których piszę, są następujące. Kobieta rodzi dzieci, opiekuje się nimi, wychowuje je, dba o tzw. "ognisko domowe". Mężczyzna jest zaś od tego, aby swojej rodzinie zapewnić miejsce zamieszkania, godny byt oraz bezpieczeństwo. Jeśli ma syna, jego rolą jest również wychowanie go na mężczyznę. Tak to było pierwotnie, dawno, dawno temu. Czy to było złe?
Teraz oboje rodziców zapewnia byt rodzinie na tych samych prawach. Dziecko nie przebywa z matką tyle czasu, ile jest wymagane do jego prawidłowego rozwoju. No i mamy taką demoralizację, jak każdy widzi.
Obecnie zrównanie kobiet i mężczyzn zaszło już tak daleko, że chyba nijak nie da się tego cofnąć, a wszlekie próby zwalczania równouprawnienia w dzisiejszych czasach i warunkach ustrojowych pozostaje już tylko uznać za coś złego.
Natomiast wszelkie przejawy dyskryminacji kobiet to nie jest niczyja wina. To po prostu natura wciąż dopina się swojego porządku, jaki ustaliła, a jakiego już nie odzyska.
0statnio edytowany przez sister_lu; 16-10-16, 11:48.
Powód: formatowanie
nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło, że się wyspowiadałam z tego "grzechu". Tym bardziej, że nie żałuje, że współżyje z chłopakiem, a to przecież jest warunkiem przebaczenie. W każdym razie nigdy się z tego spowiadać nie będę, jeśli w ogóle pójdę do spowiedzi.
Aha i jeszcze przyznałam się księdzu, że nie chce mi się chodzić do kościoła, że nie mam takiej potrzeby itp.
A on do mnie, że powinnam w ogóle się zastanowić, czy wierzę.
Ja wierzę, tylko w Boga, a nie księdza.
Aha i jeszcze przyznałam się księdzu, że nie chce mi się chodzić do kościoła, że nie mam takiej potrzeby itp.
A on do mnie, że powinnam w ogóle się zastanowić, czy wierzę.
Ja wierzę, tylko w Boga, a nie księdza.
Ksiądz wiedział, co mówi. Ja swego czasu również zauważyłem, że nie odczuwam potrzeby. Szybko doszedłem do wniosku, że jestem ateistą.
0statnio edytowany przez sister_lu; 16-10-16, 11:49.
Powód: formatowanie
Lilian, w tamtych czasach kobieta absolutnie nie odczuwała tego, o czym Ty teraz piszesz. Po prostu nie wyobrażała sobie innego życia.
Ojciec biegał z dzidą i uczył również syna się nią posługiwać, aby gdy dorośnie, również mógł polować dla swojej rodziny. Zasady były proste i jasne. Był porządek.
Lilian, tak, trochę nadinterpretowałaś. Napisałem, że w dzisiejszych czasach, warunkach ustrojowych oraz społecznych niemożliwe jest wrócenie do tamtej sytuacji. Chociażby dlatego, że drastycznie opóźniono wiek prokreacji. Dlatego nie mówię, że zakazałbym kobietom edukacji itp. Dziś to jest kompletnie awykonalne. To co pisałem było jedynie refleksją a nie sugestią.
Napisał Lilian
twoje szczescie ze to tylko sugestia...
To była tylko refleksja, nie sugestia. ;]
Napisał Lilian
to ze wtedy byl porzadek - czy ja wiem? a nawet teraz jest bajzel jakich malo, to co zlego w balaganie?
Ja nie cierpię bałaganu. Takie zboczenie mam.
0statnio edytowany przez sister_lu; 16-10-16, 11:51.
Powód: formatowanie
generalnie nie chodzę do kościoła ,i nie uważam za słuszne spowiadanie się z czegoś przed jakimś obcym śliniącym się facetem ubranym na czarno
Gdy umierał leżąc tutaj sam,
za ojczyznę, którą kochał ponad życie,
widział przyszłość, która zła była i podła,
chmury czarne, wiatr ze wschodu gonił z wolna,
Nie chodzę do kościoła, nie jestem wierząca, nie spowiadam się z niczego.
Ale drażni mnie w ludziach nazywających siebie katolikami to wybiórcze traktowanie zasad Kościoła. Dla mnie (może to bezkompromisowe i chyba niedzisiejsze), jeśli jestem wyznawcą jakiejś religii - akceptuję WSZYSTKIE jej zasady i stosuję się do nich.
Tak, desdemono - okładasz się dynamitem i idziesz do centrum handlowego, czy autobusu zginąć w imię Allaha.. (nie wiem czy dobrze napisałem).. masz sporo racji w tym co napisałaś, ale z tymi WSZYSTKIMI zasadami kompletnie się nie zgadzam.
Kościół ma to do siebie, że sam dawno temu dopisał wiele praw, które nie wynikają z biblii, ten ich celibat itd. Kobiety o większej łechtaczce nie raz palono na stosie za to, że "były" czarownicami", oczywiście w imię Boga (to był jeden z argumentów, który potwierdzał ów fakt bycia wiedźmą, ciekawie mieli swoja drogą).
Ogólnie mogę przyznać, że z wiarą mam jakoś ostatnio problem. Ale jesli już, to w Boga wierze, nie wierze w kościół, a napewno nie do końca. I spowiedź dla mnie jest jakimś dylematem. Dla kościoła seks, prezerwatywy, tabletki anty, wogóle praktycznie cała antykoncepcja, poza naturalną jest zła.. seks przedmałżeński jest grzechem, mieszkanie ze sobą bez ślubu jest grzechem..
Jak mam się spowiadać z czegoś czego nie uważam za grzech??
Dlatego jakoś mimowolnie stronie od kościoła ostatnio, ogólnie nie kojarzy mi się on prawie wcale z jakimś wymiarem duchowym, a z instytucją, a to raczej nie o to biega..
i ten cały ojciec dyrektor i sekta emerytów.. strach się bać
"Don't come over here and piss on my gate, save it just keep it off my wave"
Skomentuj