Jako świeżo upieczony kierowca dostałem rolę bycia imprezowym szoferem u mamy na imieninach. Do naszego skromnego mieszkania w bloku przywiozłem tego wieczoru trzech wujków i dwie ciotki, a oprócz tego koleżankę mamy z pracy. Panią Weronikę.
Widziałem ją wcześniej może dwa razy. Trochę starsza od mamy kobieta o krótkich, ciemnych włosach. Wielkie oczy ujmowały jej lat. Miała drobne ramiona i piersi, ale za to duży, zgrabny tyłek i okrągłe uda. Umiejętnie podkreślała to obcisłą spódnicą spod której, gdy usiadła dało się zauważyć koronki rajstop. Pachniała mocno tanimi perfumami i przyglądała mi się zagadkowo kiedy wiozłem ją spod jej domu na przedmieściu.
Impreza rozwijała się szybko. Wujkowie otwierali flaszkę za flaszką. Jeden, który niedawno się rozwiódł jeszcze przed dwudziestą zaczął się przystawiać do pani Weroniki. Zdawała się być niezbyt zainteresowana, ale z każdym kolejnym kieliszkiem rozpinała kolejne guziki bluzki, aż zaczęło być widać czarny, koronkowy stanik. W końcu nie mogłem już znieść na trzeźwo pijackiego bełkotu i ich muzyki więc wyszedłem się przejść.
Wróciłem po północy, ale impreza wciąż trwała w najlepsze, więc posiedziałem jeszcze z telefonem na balkonie i pisałem z nową sąsiadką. Justyna była mniej więcej w moim wieku i od razu wpadła mi w oko. Zgrabna, wysoka blondynka o błękitnych oczach. Musiałem się jej też spodobać bo zagadała do mnie pierwsza i wymieniliśmy się numerami. Niestety z****łem swoją szansę, bo zanim się koło niej dobrze zakręciłem, ona zdobyła już grono nowych znajomych i zdawała się stracić mną zainteresowanie.
Kiedy w domu pogasły już światła i wszyscy zasnęli, przemknąłem do swojego pokoju i po omacku trafiłem do łóżka. Przykrywając się kołdrą poczułem, że nie leżę sam. W łóżku ktoś był. Dopiero teraz poczułem zapach tanich perfum Weroniki unoszący się w powietrzu pośród woni papierosów i alkoholu. Nie wiedziałem czemu położyła się tutaj. Nie mówiła nic, więc uznałem, że śpi. Kiedy odwróciła się i przysunęła do mnie, poczułem przechodzący całe moje ciało dreszcz. Bez słowa objęła mnie ręką i udem, które powoli przesunęło się w górę przygniatając mojego fiuta. Momentalnie stwardniał jak kamień i pomimo tego, że czułem strach i skrępowanie nie byłem w stanie nad tym zapanować. Bałem się co powie kiedy się przebudzi, ale ona oddychała tylko miarowo i nie mówiła nic. Byłem pewien, że śpi, ale jej udo powoli przesuwało się w górę i w dół masując i gniotąc mi kutasa. Nie chciałem żeby przestawała. Sam zacząłem poruszać biodrami ocierając się o nią. Jej oddech zdawał się przyspieszać równo z moim, a miękkie, ciepłe udo przyciskało się coraz mocniej. Przygniotła mnie do siebie ,przesunęła moją dłoń na swój tyłek i zaczęła poruszać się coraz szybciej. Była pijana. Jej oddech pachniał wódką i papierosami, ale dotyk miękkiego, ciepłego ciała był oszałamiający. Jeszcze nigdy nie byłem tak bardzo podniecony. Mój kutas prężył się i pulsował pod jej dotykiem, kiedy udo ślizgało się po nim w górę i w dół. Był cały mokry. Kiedy poczułem, że niedługo się spuszczę ona nagle ścisnęła mojego fiuta w dłoni i zaczęła trzepać go bardzo szybko. Drugą dłonią zakryła mi usta. Serce waliło mi coraz mocniej, a oddech przyspieszył. Przygryzłem jej palce żeby nie jęczeć i wtedy całe moje ciało przeszedł dreszcz. Sperma trysnęła daleko na pościel poza moją głową, a w kolejnych skurczach zalała jej dłoń spływając mi na brzuch. Weronika jeszcze jakąś chwilę ściskała i masowała ciągle twardego kutasa i mrucząc głaskała mnie po włosach. Zlizała krolpe spermy, które chlapnęły mi na ramię i miękkimi ustami całowała te miejsca. Oblizywała mokre palce i tuliła się do mnie. Dopiero po dłuższej chwili przestała i zasnęła na dobre. Leżałem tak przyciśnięty jej ciałem i jeszcze jakiś czas ciężko dyszałem nie mogąc się otrząsnąć. Później wygramoliłem się spod niej i poszedłem się umyć. Nie wróciłem już do siebie. Bałem się co powie rano kiedy się obudzi. Miałem nadzieje, że nic nie będzie pamiętać. W końcu bardzo dużo tego wieczoru wypiła.
Rano wszyscy byli potężnie skacowani i w okolicach południa zdążyłem już odwieźć gości do domów. Weronika na szczęście zerwała się pierwsza i poszła na autobus więc nie musiałem z nią rozmawiać, ani patrzeć jej w oczy. Co byłoby bardzo niezręczne. Zwłaszcza jeśli coś pamiętała.
To było leniwe, niedzielne popołudnie. Ojciec ciągle jeszcze odsypiał, a matka skończyła uwijać się przy sprzątaniu zasyfionego po imieninach mieszkania. Ja byłem zajęty wietrzeniem pokoju i zmianą pościeli. Chociaż sam paliłem, nienawidziłem zapachu papierosów w pomieszczeniu.
Kiedy zadzwonił telefon i matka przywitała się z koleżanką podszedłem do drzwi, żeby podsłuchać rozmowę. Dzwoniła Weronika. Okazało się, że zostawiła u nas torebkę z dokumentami. Matka od razu zaczęła mnie wołać i zleciła mi zadanie dostarczenia zguby.
Przez chwilę marudziłem, że znowu się mną wysługuje, ale w końcu się zgodziłem. Inaczej truła by mi przez resztę dnia.
Dom pani Weroniki był położony pod miastem. Na małym osiedlu przy wąskiej uliczce.
Zaparkowałem na pustym podjeździe i podszedłem do drzwi. Chwile się wahałem i w pierwszej chwili chciałem zadzwonić i zostawić torebkę pod drzwiami, ale po dźwięku dzwonka usłyszałem jak woła do mnie, że drzwi są otwarte. Uchyliłem je i odpowiedziałem, że to tylko ja z torebką. Kazała położyć ją na stoliku w salonie. Wszedłem więc do środka i kiedy odkładałem jej zgubę na blat, ona wyszła z łazienki w samym szlafroku. Stanęła pomiędzy mną a wyjściem. Wycierała włosy w ręcznik i patrzyła na mnie uśmiechając się zagadkowo.
Przywitała mnie i wypytywała jak mi się spało i czy śniło mi się coś miłego? Bo ona miała bardzo fajny sen i ciągle nie mogła przestać o nim myśleć. Jej szlafrok coraz bardziej rozchylał się odsłaniając drobne piersi i sterczące sutki, brzuch i wewnętrzną część uda.
Czułem wstyd i zażenowanie. Nie mogłem się ruszyć i odpowiadałem jej tylko pojedynczymi słowami. Z jakiegoś powodu ta trzydzieści lat starsza kobieta spowodowała, że nie potrafiłem zapanować nad swoim ciałem. Widziałem jak przygląda się moim spodniom, wypychanym przez pęczniejącego kutasa. Było mi cholernie wstyd, ale to sprawiało tylko że stwardniał jeszcze bardziej.
Weronika usiadła na sofie i wskazała mi ręką żebym usiadł obok. Przysunęła się i położyła moją dłoń na swoim udzie. Zaczęła całować po szyi, a ja siedziałem odrętwiały zastanawiając się co powinienem zrobić. Jej język wędrował po mojej szyi do ucha. Szeptała żeby ją dotykać. Po udach i piersiach. Po brzuchu. Poprowadziła moją dłoń po swoim udzie ku swojej mokrej cipce. Była miękka i gładko wygolona. Moje palce wsunęły się do środka i zacząłem masować ją powoli. Całować po piersiach i sutkach. Weronika wyprężyła się i pozwoliła pieścić całe swoje ciało. Lizałem i ssałem jej sutki. Wsadzałem palce w ciepłą, mokrą cipkę, a ona wyginała się coraz mocniej i jęczała z przyjemności. Czując, że robię jej dobrze, palcowałem ją coraz szybciej, aż rozbolała mnie ręka. W chwili kiedy myślałem, że już nie dam rady, moją dłoń zalała fala gorących soków tryskających z jej cipki. Krzyczała prężąc się i wbijając palce w poduszkę. Zdyszany prawie tak samo jak ona patrzyłem na nią i zdałem sobie sprawę, że prawie spuściłem się w spodnie. Niewiele brakło.
Przez chwilę leżała tak oddychając szybko i patrzyła z błyskiem w oczach. Potem usiadła i rzuciła mi się do rozporka. Wydobyła z moich spodni kutasa. Pulsował z podniecenia. Patrzyła na niego zafascynowana i przesuwała dłonią w górę i w dół.
Drugą dłonią ścisnęła mnie za jądra i pochyliła się obejmując ustami mokrą końcówkę. Zaczęła ssać i ściskać go dłońmi. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami i pieściła liżąc i ssąc na przemian. Przez jakiś czas udało jej się opóźnić wytrysk mocnym uściskiem, ale w końcu nie wytrzymałem i spuściłem się w jej gardło jęcząc głośno. Weronika mrucząc i patrząc na mnie cały czas ssała nie marnując nawet kropli. Oblizała usta i palec. Uśmiechnięta stwierdziła, że proteiny są najlepsze na kaca, a potem kazała pozdrowić mamę i wróciła do łazienki.
Wyjeżdżając spod jej domu zauważyłem siedzącą na leżaku w ogrodzie Marzenę. Pulchną córkę pani Weroniki. Kiedy zorientowałem się, że siedziała blisko otwartego okna od salonu, wypadłem na ulicę wymuszając pierwszeństwo. Całą drogę zastanawiałem się co słyszała.
Mimo wszystko to był dobry dzień.
Widziałem ją wcześniej może dwa razy. Trochę starsza od mamy kobieta o krótkich, ciemnych włosach. Wielkie oczy ujmowały jej lat. Miała drobne ramiona i piersi, ale za to duży, zgrabny tyłek i okrągłe uda. Umiejętnie podkreślała to obcisłą spódnicą spod której, gdy usiadła dało się zauważyć koronki rajstop. Pachniała mocno tanimi perfumami i przyglądała mi się zagadkowo kiedy wiozłem ją spod jej domu na przedmieściu.
Impreza rozwijała się szybko. Wujkowie otwierali flaszkę za flaszką. Jeden, który niedawno się rozwiódł jeszcze przed dwudziestą zaczął się przystawiać do pani Weroniki. Zdawała się być niezbyt zainteresowana, ale z każdym kolejnym kieliszkiem rozpinała kolejne guziki bluzki, aż zaczęło być widać czarny, koronkowy stanik. W końcu nie mogłem już znieść na trzeźwo pijackiego bełkotu i ich muzyki więc wyszedłem się przejść.
Wróciłem po północy, ale impreza wciąż trwała w najlepsze, więc posiedziałem jeszcze z telefonem na balkonie i pisałem z nową sąsiadką. Justyna była mniej więcej w moim wieku i od razu wpadła mi w oko. Zgrabna, wysoka blondynka o błękitnych oczach. Musiałem się jej też spodobać bo zagadała do mnie pierwsza i wymieniliśmy się numerami. Niestety z****łem swoją szansę, bo zanim się koło niej dobrze zakręciłem, ona zdobyła już grono nowych znajomych i zdawała się stracić mną zainteresowanie.
Kiedy w domu pogasły już światła i wszyscy zasnęli, przemknąłem do swojego pokoju i po omacku trafiłem do łóżka. Przykrywając się kołdrą poczułem, że nie leżę sam. W łóżku ktoś był. Dopiero teraz poczułem zapach tanich perfum Weroniki unoszący się w powietrzu pośród woni papierosów i alkoholu. Nie wiedziałem czemu położyła się tutaj. Nie mówiła nic, więc uznałem, że śpi. Kiedy odwróciła się i przysunęła do mnie, poczułem przechodzący całe moje ciało dreszcz. Bez słowa objęła mnie ręką i udem, które powoli przesunęło się w górę przygniatając mojego fiuta. Momentalnie stwardniał jak kamień i pomimo tego, że czułem strach i skrępowanie nie byłem w stanie nad tym zapanować. Bałem się co powie kiedy się przebudzi, ale ona oddychała tylko miarowo i nie mówiła nic. Byłem pewien, że śpi, ale jej udo powoli przesuwało się w górę i w dół masując i gniotąc mi kutasa. Nie chciałem żeby przestawała. Sam zacząłem poruszać biodrami ocierając się o nią. Jej oddech zdawał się przyspieszać równo z moim, a miękkie, ciepłe udo przyciskało się coraz mocniej. Przygniotła mnie do siebie ,przesunęła moją dłoń na swój tyłek i zaczęła poruszać się coraz szybciej. Była pijana. Jej oddech pachniał wódką i papierosami, ale dotyk miękkiego, ciepłego ciała był oszałamiający. Jeszcze nigdy nie byłem tak bardzo podniecony. Mój kutas prężył się i pulsował pod jej dotykiem, kiedy udo ślizgało się po nim w górę i w dół. Był cały mokry. Kiedy poczułem, że niedługo się spuszczę ona nagle ścisnęła mojego fiuta w dłoni i zaczęła trzepać go bardzo szybko. Drugą dłonią zakryła mi usta. Serce waliło mi coraz mocniej, a oddech przyspieszył. Przygryzłem jej palce żeby nie jęczeć i wtedy całe moje ciało przeszedł dreszcz. Sperma trysnęła daleko na pościel poza moją głową, a w kolejnych skurczach zalała jej dłoń spływając mi na brzuch. Weronika jeszcze jakąś chwilę ściskała i masowała ciągle twardego kutasa i mrucząc głaskała mnie po włosach. Zlizała krolpe spermy, które chlapnęły mi na ramię i miękkimi ustami całowała te miejsca. Oblizywała mokre palce i tuliła się do mnie. Dopiero po dłuższej chwili przestała i zasnęła na dobre. Leżałem tak przyciśnięty jej ciałem i jeszcze jakiś czas ciężko dyszałem nie mogąc się otrząsnąć. Później wygramoliłem się spod niej i poszedłem się umyć. Nie wróciłem już do siebie. Bałem się co powie rano kiedy się obudzi. Miałem nadzieje, że nic nie będzie pamiętać. W końcu bardzo dużo tego wieczoru wypiła.
Rano wszyscy byli potężnie skacowani i w okolicach południa zdążyłem już odwieźć gości do domów. Weronika na szczęście zerwała się pierwsza i poszła na autobus więc nie musiałem z nią rozmawiać, ani patrzeć jej w oczy. Co byłoby bardzo niezręczne. Zwłaszcza jeśli coś pamiętała.
To było leniwe, niedzielne popołudnie. Ojciec ciągle jeszcze odsypiał, a matka skończyła uwijać się przy sprzątaniu zasyfionego po imieninach mieszkania. Ja byłem zajęty wietrzeniem pokoju i zmianą pościeli. Chociaż sam paliłem, nienawidziłem zapachu papierosów w pomieszczeniu.
Kiedy zadzwonił telefon i matka przywitała się z koleżanką podszedłem do drzwi, żeby podsłuchać rozmowę. Dzwoniła Weronika. Okazało się, że zostawiła u nas torebkę z dokumentami. Matka od razu zaczęła mnie wołać i zleciła mi zadanie dostarczenia zguby.
Przez chwilę marudziłem, że znowu się mną wysługuje, ale w końcu się zgodziłem. Inaczej truła by mi przez resztę dnia.
Dom pani Weroniki był położony pod miastem. Na małym osiedlu przy wąskiej uliczce.
Zaparkowałem na pustym podjeździe i podszedłem do drzwi. Chwile się wahałem i w pierwszej chwili chciałem zadzwonić i zostawić torebkę pod drzwiami, ale po dźwięku dzwonka usłyszałem jak woła do mnie, że drzwi są otwarte. Uchyliłem je i odpowiedziałem, że to tylko ja z torebką. Kazała położyć ją na stoliku w salonie. Wszedłem więc do środka i kiedy odkładałem jej zgubę na blat, ona wyszła z łazienki w samym szlafroku. Stanęła pomiędzy mną a wyjściem. Wycierała włosy w ręcznik i patrzyła na mnie uśmiechając się zagadkowo.
Przywitała mnie i wypytywała jak mi się spało i czy śniło mi się coś miłego? Bo ona miała bardzo fajny sen i ciągle nie mogła przestać o nim myśleć. Jej szlafrok coraz bardziej rozchylał się odsłaniając drobne piersi i sterczące sutki, brzuch i wewnętrzną część uda.
Czułem wstyd i zażenowanie. Nie mogłem się ruszyć i odpowiadałem jej tylko pojedynczymi słowami. Z jakiegoś powodu ta trzydzieści lat starsza kobieta spowodowała, że nie potrafiłem zapanować nad swoim ciałem. Widziałem jak przygląda się moim spodniom, wypychanym przez pęczniejącego kutasa. Było mi cholernie wstyd, ale to sprawiało tylko że stwardniał jeszcze bardziej.
Weronika usiadła na sofie i wskazała mi ręką żebym usiadł obok. Przysunęła się i położyła moją dłoń na swoim udzie. Zaczęła całować po szyi, a ja siedziałem odrętwiały zastanawiając się co powinienem zrobić. Jej język wędrował po mojej szyi do ucha. Szeptała żeby ją dotykać. Po udach i piersiach. Po brzuchu. Poprowadziła moją dłoń po swoim udzie ku swojej mokrej cipce. Była miękka i gładko wygolona. Moje palce wsunęły się do środka i zacząłem masować ją powoli. Całować po piersiach i sutkach. Weronika wyprężyła się i pozwoliła pieścić całe swoje ciało. Lizałem i ssałem jej sutki. Wsadzałem palce w ciepłą, mokrą cipkę, a ona wyginała się coraz mocniej i jęczała z przyjemności. Czując, że robię jej dobrze, palcowałem ją coraz szybciej, aż rozbolała mnie ręka. W chwili kiedy myślałem, że już nie dam rady, moją dłoń zalała fala gorących soków tryskających z jej cipki. Krzyczała prężąc się i wbijając palce w poduszkę. Zdyszany prawie tak samo jak ona patrzyłem na nią i zdałem sobie sprawę, że prawie spuściłem się w spodnie. Niewiele brakło.
Przez chwilę leżała tak oddychając szybko i patrzyła z błyskiem w oczach. Potem usiadła i rzuciła mi się do rozporka. Wydobyła z moich spodni kutasa. Pulsował z podniecenia. Patrzyła na niego zafascynowana i przesuwała dłonią w górę i w dół.
Drugą dłonią ścisnęła mnie za jądra i pochyliła się obejmując ustami mokrą końcówkę. Zaczęła ssać i ściskać go dłońmi. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami i pieściła liżąc i ssąc na przemian. Przez jakiś czas udało jej się opóźnić wytrysk mocnym uściskiem, ale w końcu nie wytrzymałem i spuściłem się w jej gardło jęcząc głośno. Weronika mrucząc i patrząc na mnie cały czas ssała nie marnując nawet kropli. Oblizała usta i palec. Uśmiechnięta stwierdziła, że proteiny są najlepsze na kaca, a potem kazała pozdrowić mamę i wróciła do łazienki.
Wyjeżdżając spod jej domu zauważyłem siedzącą na leżaku w ogrodzie Marzenę. Pulchną córkę pani Weroniki. Kiedy zorientowałem się, że siedziała blisko otwartego okna od salonu, wypadłem na ulicę wymuszając pierwszeństwo. Całą drogę zastanawiałem się co słyszała.
Mimo wszystko to był dobry dzień.
Skomentuj