Michal podobnie jak Marta nie mogl doczekac sie TEGO weekendu. Tego wyczekiwanego, tego wspolnego, tego, ktory mieli spedzic razem w innym miescie. Miescie, ktore dla nich obojga bedzie obce chociaz spotykali sie tu regularnie juz jakis czas co ktorys weekend. Ale to nie miejsce ich schadzek gralo pierwsze skrzypce tylko oni sami.
Nie widzieli sie jakies 3 tygodnie wiec zdazyli juz za soba zatesknic. Poznali sie zupelnie przypadkowo ale coz, zycie bywa nierzadko bardzo przewrotne. Ona potrzebowala na tym etapie zycia wlasnie kogos takiego jak on. Mlodego mezczyzny, ktory potrzebuje seksu ale nie na jeden numerek. To nie jej klimaty. Miala juz wypracowane swoje standardy, ktorych nie zamierzala zmieniac. Spodobal jej sie praktycznie od samego poczatku, cos od pierwszych slow zaiskrzylo, cos wzbudzilo jej zaufanie wobec niego a do tego doszedl ten specyficzny styl wypowiedzi, ktory powodowal, ze im wiecej rozmawiali tym Marta nabierala na niego wieksza ochote. Chcialoby sie nawet rzecz, ze byla to zwierzeca ochota na fizyczne zaspokojenie.
Michal w pewnym momencie zaczal to zauwazac. Nie kryl sie przed nia z tym, ze mu sie to podoba, ze lubi jasne i klarowne sytuacje. Nie byl juz najmlodszy i mial dosyc nastoletnich, niedojrzalych zagrywek. Wiedzial czego i kogo szuka, czego chce, co moze dac. A z Marta nadawal praktycznie na tych samych falach, nie tylko w aspektach stricte lozkowych.
Wybranka jego sypialni byla juz na umowionym miejscu, odebrala klucze jako pierwsza, odswiezyla sie, przygotowala mieszkanie na jego przyjscie i czekala...czekanie umilala sobie wysylaniem mu sprosnych smsow i gifow, ktore Michal ukradkiem odczytywal w pociagu i kontynuowal wzajemne nakrecanie. Lubil takie zabawy, podobnie jak Marta. Wiedzial, ze czesc z tych rzeczy, ktore oglada juz za kilka godzin znajda odzwierciedlenie w rzeczywistosci...
Poinformowal ja krotkim telefonem, ze wysiadl z taksowki i bedzie za 10 minut na miejscu...Odparla tylko krotkim lecz wyjatkowo kuszacym i perwersyjnym "dobrze...czekam na Ciebie...drzwi masz otwarte"
Michal juz wiedzial ze to bedzie udany weekeend, zreszta jak kazdy, ktory spedzal ze swoja kochanka.
Wszedl do budynku, skierowal swoje kroki pod drzwi wynajetego na weekend mieszkania...Chwycil za klamke, otwarte. Usmiechnal sie pod nosem wiedzac kogo i co tam zastanie. Zamknal za soba drzwi...rozejrzal sie. Jedna sypialnia, lazienka...w oddali widac bylo salon polaczony wyspa z aneksem kuchennym, okna zaslanialy ciezkie, ciemne zaslony, za sprawa ktorych w pomieszczeniu byl polmrok...lecz na koncu salonu widac bylo zarysy postaci.
Wylonila sie z oddali, Michal w tym czasie zdjal plaszcz i rzucil z lekkim nieladem na siedzisko w przedpokoju usmiechajac sie pod nosem... Marta zaczela sie do niego zblizac idac niespiesznie. Michal zrobil tylko dwa kroki by moc lepiej napawac sie tym widokiem...ogladal jak ja swoja wlasnosc, jak kochanke, ktora dla niego byla, jak kogos kogo uwielbial i z kim spedzi pelen perwersji i bliskosci weekend. Ogladal jak rozpuszcza po drodze wlosy, jak sie sukowato usmiecha i przegryza usta, jak podchodzi i po drodze zrzuca niewysokie czerwone szpilki, jak zbliza sie do Michala czarnych ponczochach i skoropodobnej spodniczce, ktora tak lubil a ktora celowo dla niego ubrala. Marta stanela na srodku salonu, odwrocila sie, oparla o kanape kuszaco krecac pupa rzucajac tylko "wez mnie..."
Michal stanowczo podszedl do niej, polozyl dlon na posladku, przejechal po nim dlonia, potem po drugim...poczul te piekne kraglosci, ktore byly jedna z wielu rzeczy, ktore mu w niej odpowiadaly po czym sprzedal jej siarczystego klapsa przez spodnice...Marta nie wytrzymala i szybko odwrocila sie do niego i spojrzala mu wymownie w oczy...Po chwili zaczeli sie namietnie calowac, ich dlonie zaczely krazyc po plecach, posladkach... Po dluzszej chwili Marta zlapala go za krocze, poczula ze juz go pobudzila...bez wiekszego namyslu ukleknela przed Michalem dobierajac sie do paska i rozporka, Michal tylko nieznacznie pomogl jej uporaniem sie z tym, wymownie spojrzal na schodzaca ku dolowi Marte i zamruczal wiedzac co sie swieci.
Najpierw zaczela go calowac calego, lizac jednak dosc szybko zaczal on znikac w jej ustach, Michal w zasadzie nie musial nic robic, napawal sie tylko tym co wlasnie dzialo sie na jego oczach...Jednak on lubil kontrolowac sytuacje, trzymal ja za glowe lekko prowadzac i nadajac tempo, raz szybsze raz wolniejsze, oboje utrzymywali kontakt wzrokowy co tez bardzo ich pobudzalo...Marta widziala w jego oczach, ze sprawia mu przyjemnosc a Michal bardzo lubil ten czas gdy kontrolowal sytuacje pomijajac fakt, ze zdolnosci oralne Marty zawsze dzialaly na niego jak plachta na byka.
Zaczela rownoczesnie piescic dlonmi jego jadra, masowala je, dotykala, lekko drapala pazurkami, ktore przygotowala pod ich spotkanie...Wiedziala ze Michal przywiazuje uwage do detali, ze lubi szczegoly. Marta juz czula zblizajacy sie wytrysk, widziala jak mruzy on coraz bardziej oczy i zbliza sie moment, na ktory czekala. W koncu Michal spojrzal jej gleboko w oczy, lekko docisnal do swojego krocza i Marta poczula splywajace krople spermy. Puscil ja wolno lecz ona wyssala i oblizala resztki spermy z zoledzia i z usmiechem spojrzala na Michala z dolu. Ten bez wahania przykucnal i pocalowal ja czujac jeszcze resztki swojej spermy. Marta kochala w nim te otwartosc i brak tabu...
Pomogl jej wstac, "sprzedal" kolejnego klapsa, tym razem na drugi posladek i rzucil zartobliwie "pod prysznic, juz" i sam po drodze zaczal zrzucac z siebie ubrania...
Weszli nadzy pod prysznic, Michal przytulil sie do plecow Marty, dlonie skrzyzowal na jej brzuchu i zaczal calowac kark oraz szyje i rzucil "uwielbiam Cie, wiesz?"
ciag dalszy byc moze nastapi...
Przepraszam za grafomanstwo oraz brak polfontow.
owyzsze opowiadanie jest kompletnie autorskie. Wszelka zbieznosc z prawdziwymi postaciami jest zupelnie ale zupelnie przypadkowa...
Nie widzieli sie jakies 3 tygodnie wiec zdazyli juz za soba zatesknic. Poznali sie zupelnie przypadkowo ale coz, zycie bywa nierzadko bardzo przewrotne. Ona potrzebowala na tym etapie zycia wlasnie kogos takiego jak on. Mlodego mezczyzny, ktory potrzebuje seksu ale nie na jeden numerek. To nie jej klimaty. Miala juz wypracowane swoje standardy, ktorych nie zamierzala zmieniac. Spodobal jej sie praktycznie od samego poczatku, cos od pierwszych slow zaiskrzylo, cos wzbudzilo jej zaufanie wobec niego a do tego doszedl ten specyficzny styl wypowiedzi, ktory powodowal, ze im wiecej rozmawiali tym Marta nabierala na niego wieksza ochote. Chcialoby sie nawet rzecz, ze byla to zwierzeca ochota na fizyczne zaspokojenie.
Michal w pewnym momencie zaczal to zauwazac. Nie kryl sie przed nia z tym, ze mu sie to podoba, ze lubi jasne i klarowne sytuacje. Nie byl juz najmlodszy i mial dosyc nastoletnich, niedojrzalych zagrywek. Wiedzial czego i kogo szuka, czego chce, co moze dac. A z Marta nadawal praktycznie na tych samych falach, nie tylko w aspektach stricte lozkowych.
Wybranka jego sypialni byla juz na umowionym miejscu, odebrala klucze jako pierwsza, odswiezyla sie, przygotowala mieszkanie na jego przyjscie i czekala...czekanie umilala sobie wysylaniem mu sprosnych smsow i gifow, ktore Michal ukradkiem odczytywal w pociagu i kontynuowal wzajemne nakrecanie. Lubil takie zabawy, podobnie jak Marta. Wiedzial, ze czesc z tych rzeczy, ktore oglada juz za kilka godzin znajda odzwierciedlenie w rzeczywistosci...
Poinformowal ja krotkim telefonem, ze wysiadl z taksowki i bedzie za 10 minut na miejscu...Odparla tylko krotkim lecz wyjatkowo kuszacym i perwersyjnym "dobrze...czekam na Ciebie...drzwi masz otwarte"
Michal juz wiedzial ze to bedzie udany weekeend, zreszta jak kazdy, ktory spedzal ze swoja kochanka.
Wszedl do budynku, skierowal swoje kroki pod drzwi wynajetego na weekend mieszkania...Chwycil za klamke, otwarte. Usmiechnal sie pod nosem wiedzac kogo i co tam zastanie. Zamknal za soba drzwi...rozejrzal sie. Jedna sypialnia, lazienka...w oddali widac bylo salon polaczony wyspa z aneksem kuchennym, okna zaslanialy ciezkie, ciemne zaslony, za sprawa ktorych w pomieszczeniu byl polmrok...lecz na koncu salonu widac bylo zarysy postaci.
Wylonila sie z oddali, Michal w tym czasie zdjal plaszcz i rzucil z lekkim nieladem na siedzisko w przedpokoju usmiechajac sie pod nosem... Marta zaczela sie do niego zblizac idac niespiesznie. Michal zrobil tylko dwa kroki by moc lepiej napawac sie tym widokiem...ogladal jak ja swoja wlasnosc, jak kochanke, ktora dla niego byla, jak kogos kogo uwielbial i z kim spedzi pelen perwersji i bliskosci weekend. Ogladal jak rozpuszcza po drodze wlosy, jak sie sukowato usmiecha i przegryza usta, jak podchodzi i po drodze zrzuca niewysokie czerwone szpilki, jak zbliza sie do Michala czarnych ponczochach i skoropodobnej spodniczce, ktora tak lubil a ktora celowo dla niego ubrala. Marta stanela na srodku salonu, odwrocila sie, oparla o kanape kuszaco krecac pupa rzucajac tylko "wez mnie..."
Michal stanowczo podszedl do niej, polozyl dlon na posladku, przejechal po nim dlonia, potem po drugim...poczul te piekne kraglosci, ktore byly jedna z wielu rzeczy, ktore mu w niej odpowiadaly po czym sprzedal jej siarczystego klapsa przez spodnice...Marta nie wytrzymala i szybko odwrocila sie do niego i spojrzala mu wymownie w oczy...Po chwili zaczeli sie namietnie calowac, ich dlonie zaczely krazyc po plecach, posladkach... Po dluzszej chwili Marta zlapala go za krocze, poczula ze juz go pobudzila...bez wiekszego namyslu ukleknela przed Michalem dobierajac sie do paska i rozporka, Michal tylko nieznacznie pomogl jej uporaniem sie z tym, wymownie spojrzal na schodzaca ku dolowi Marte i zamruczal wiedzac co sie swieci.
Najpierw zaczela go calowac calego, lizac jednak dosc szybko zaczal on znikac w jej ustach, Michal w zasadzie nie musial nic robic, napawal sie tylko tym co wlasnie dzialo sie na jego oczach...Jednak on lubil kontrolowac sytuacje, trzymal ja za glowe lekko prowadzac i nadajac tempo, raz szybsze raz wolniejsze, oboje utrzymywali kontakt wzrokowy co tez bardzo ich pobudzalo...Marta widziala w jego oczach, ze sprawia mu przyjemnosc a Michal bardzo lubil ten czas gdy kontrolowal sytuacje pomijajac fakt, ze zdolnosci oralne Marty zawsze dzialaly na niego jak plachta na byka.
Zaczela rownoczesnie piescic dlonmi jego jadra, masowala je, dotykala, lekko drapala pazurkami, ktore przygotowala pod ich spotkanie...Wiedziala ze Michal przywiazuje uwage do detali, ze lubi szczegoly. Marta juz czula zblizajacy sie wytrysk, widziala jak mruzy on coraz bardziej oczy i zbliza sie moment, na ktory czekala. W koncu Michal spojrzal jej gleboko w oczy, lekko docisnal do swojego krocza i Marta poczula splywajace krople spermy. Puscil ja wolno lecz ona wyssala i oblizala resztki spermy z zoledzia i z usmiechem spojrzala na Michala z dolu. Ten bez wahania przykucnal i pocalowal ja czujac jeszcze resztki swojej spermy. Marta kochala w nim te otwartosc i brak tabu...
Pomogl jej wstac, "sprzedal" kolejnego klapsa, tym razem na drugi posladek i rzucil zartobliwie "pod prysznic, juz" i sam po drodze zaczal zrzucac z siebie ubrania...
Weszli nadzy pod prysznic, Michal przytulil sie do plecow Marty, dlonie skrzyzowal na jej brzuchu i zaczal calowac kark oraz szyje i rzucil "uwielbiam Cie, wiesz?"
ciag dalszy byc moze nastapi...
Przepraszam za grafomanstwo oraz brak polfontow.
owyzsze opowiadanie jest kompletnie autorskie. Wszelka zbieznosc z prawdziwymi postaciami jest zupelnie ale zupelnie przypadkowa...
Skomentuj