Mam na imię Iza i jestem 36 letnia asystentką w agencji reklamy w Olsztynie. Mężatka trójka dzieci. Coś jeszcze hm… Myślę że całkiem zgrabna przy wzroście 175 cm 60 kg wagi. Sylwetka smukła opalona, blond długie włosy. Najlepsze elementy mojego ciała: długie smukłe nogi i zgrabny tyłeczek. Co mógłbym poprawić: biust w zależności od miseczki albo A lub B. A oto moja historia…
Pięć lat temu moim szefem został młodszy ode mnie o 5 lat 26 latek o imieniu Marek. Czy czymś się wyróżniał – raczej nie ot po prostu normalny facet, żonaty z dzieckiem. Pod względem charakteru niewątpliwie tak: był wiecznym optymistą. Zawsze uśmiechnięty i z poczuciem humoru. Często w firmie zastanawialiśmy się jak on to robi. Przecież nie można się ciągle uśmiechać a on to potrafił.
W naszym dziale pracują trzy kobiety i 3 mężczyzn. Gdy Marek przychodził wszyscy zastanawialiśmy się jaki będzie po 5 latach nasza firma to jedna wielka rodzina.
Ale ostatnimi czasami cos się zmieniło. Mój mąż awansował i często wyjeżdżał w delegacje. Marek też mieszkał samodzielnie do rodziny dojeżdżając tylko na weekendy. W ciągu 5 lat awansowałam na jego osobistą asystentkę. Chcąc nie chcąc kilka miesięcy temu Marek to jest mój szef przekazał mi swój numer prywatny telefonu gdyż przychodząc do pracy wprowadził jedną zasadę osoba która idzie na urlop zdaje do niego telefon służbowy, gdyż wychodził z założenia że urlop to rzecz święta i traktował tą sprawę niezwykle serio. Zabraniając komukolwiek dzwonienia do innej osoby w sprawach służbowych w ww. okresie.
W momencie gdy zostałam się jego asystentką parę miesięcy temu jak już wspomniałam wymieniliśmy się numerami prywatnymi. Mijały miesiące a w długie zimowe wieczory umilając sobie wzajemnie czas pisaliśmy do siebie różne sms na każdy temat. Aż pewnego razu przed snem gdy zakończyłam wieczorną rozmowę „;-)” otrzymałam sms’a:
- Przyjdź jutro w czarnej mini i białej bluzce na guziki
- Szpilki czy plaski obcas – odpisałam pół żartem pół serio.
- Szpilki – napisał
- A czemu nie płaski
- Bo szpilki podkreślają Twoje za******e nogi i zgrabny jędrny tyłek.
Czytając tego sms’a czułam się w szoku. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Gdy po minucie otrzymałam kolejną wiadomość.
- Przepraszam, nie chciałem Cie urazić. Jakoś tak wyszło … Jeszcze raz przepraszam
- Trochę mnie zaskoczyłeś J ale bez obaw traktuję to jak komplement. Dobranoc
- Dobranoc.
Przewracając się z boku na bok nie mogłam zasnąć. Sen przyszedł później. Rano ubierając się do pracy przypomniałam sobie o tym sms i spodnie zamieniłam na spódnicę, bluzkę na koszulę na guziki. W głowie cały czas myśląc po co ja to robie. Jednak po pół godzinie byłam już w drodze do pracy.
Jak zwykle pierwsza później przyszli inni i Szef na samym końcu jak zwykle spóźniony 45 minut. Czy spóźniony raczej nie po kilku dniach odkryliśmy że Marek po prostu przed pracą chodzi na siłownie i z prezesem załatwił sobie że wychodzi trzy kwadranse po wszystkich.
Gdy wszedł do nas do Sali czułam się zmieszana chcąc nie chcąc ubrałam się tak jak sobie życzył. Po operatywce gdy wszyscy dostali zadania na kolejny dzień w przerwie śniadaniowej spojrzałam na telefon a tam wiadomość od Marka:
- Ładnie, dziękuję…
- Jakoś tak wyszło. Niech się Szef nie przyzwyczajaJ
- A już myślałem – przyszło po 5 minutach
- O czym?? – zapytałam
- Żeby na jutro życzyć sobie kolejny strój
- hahahahaha tak dobrze to nie ma ale kto wie
- – taka odpowiedz nadeszła po chwili.
Cały dzień w pracy minął bardzo szybko. Prezes ciągle coś chciał. Ludzie z innych wydziałów ciągle się u nas kręcili więc godziny mijały szybko.
Po powrocie do domu zajęłam się dziećmi gdyż Paweł – mój maż ciągle przebywał w delegacji. Po kąpieli położyłam się do łóżka. I od czasu do czasu spoglądałam na telefon czy zielona dioda na nim się nie zapaliła sygnalizując przyjście wiadomości. Chcąc nie chcąc zastanawiałam się czy Marek dziś napisze. O 21.30 lampka się zapaliła:
- Na jutro poproszę coś specjalnego – napisał
- Tzn?
- A dasz emial podeślę linka
- [email protected] – tylko bez świństw poproszę
- sprawdź pocztę ….
Gdy weszłam na pocztę ukazały się dwa linki ze strony o bieliźnie. Czy otworzyć zastanawiałam się chwilkę. Pierwszy link zaprowadził mnie do czarnych stringów z odczepianymi paskiem do pończoch. Drugi do seksownego biustonoszu typu push-up. Którego miseczki usztywnione były miękką gąbeczką posiadającą dodatkowe, wyjmowane wkładki.
- Dobrze wybrał – pomyślałam – Ma facet gust.
- Szefie ale takiego nie mam – odpisałam
- A coś podobnego – zapytał
- Coś się znajdzie
- Podaj rozmiar
- Po co?
- Podaj…
- 75B
- Dobranoc
Rano wyszukałam taka bieliznę. Jednak w pracy nie dostałam żadnego sms’a od Marka. Pomyślałam że pewnie głupio się czuje i że pewnie myśli że przegiął. Zresztą przez moją głowę też przeszły myśli że co ja robie przecież to głupio że tak nie można…
Do końca tygodnia nie przyszedł żaden sms. Paweł wrócił na weekend wiec w piątek przypomniałam sobie że musze wykasować sms od Marka. Czytając je i kasując na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie wiem czemu ale brakowało mi tych sms’ów z ukrytym kontekstem.
Wieczorem w niedziele gdy już kładłam się jak zwykle sama spać dioda w telefonie zamigała. Otworzyłam skrzynkę odbiorą a tam wiadomość od Marka:
- Moje biurko, trzecia szuflada od góry. Dobranoc. PS. Nie odpisuj
Ta wiadomość mnie zaskoczyła całą noc nie mogłam zasnąć. W poniedziałek wstałam nawet pół godziny wcześniej i udałam się do pracy. Otworzyłam kancelarię Marka doszłam do biurka i otworzyłam szufladę a tam ładnie zapakowana paczuszka. Z dopiskiem: „Otwórz gdy będziesz sama”. Z racji tego że przyszłam wcześniej do pracy nie wytrzymałam i rozerwałam paczuszkę a tam … stanik i stringi z karteczką: załóż to jutro.
Nie musze mówić że od tego momentu nasze wiadomości wieczorne z początku tylko intymne z czasem stawały się coraz bardziej pikantne. Cała ta otoczka cała ta sytuacja coraz bardziej mnie podniecała i nie dawała spać. Wielokrotnie przez następne miesiące świntuszyliśmy przez sms a ja masturbowałam się z Myśla że moje maluszki to członek mojego szefa…. Przez te kilka miesięcy pisaliśmy tylko do siebie nie posuwając się nigdy dalej.
Aż nadszedł marzec. I w firmie gruchnęła wiadomość. Marek awansuje i odchodzi z naszego oddziału idzie do głównej siedziby z dniem 05 kwietnia. W wydziale zapanowała jakaś przygnębiająca atmosfera. Choć Szef groził nam że jeśli znowu nie zaczniemy się uśmiechać to jak przyjedzie na kontrolę z ramienia nadzoru to się z nami rozprawi. Ale mi nie było do śmiechu. Odejście Marka z naszego oddziału oznaczało koniec smsków, świntuszenia i wielokrotnych orgazmów gdy sama leżałam w łóżku wieczorem. A przecież miałam swoje potrzeby, wielokrotnie bawiąc się z nim wieczorem zastanawiałam się jaki byłby naprawdę, jak bardzo chciałabym go poczuć w sobie. I choć przez ostatnie miesiące nie wydarzyło się nic co mogłoby o tym świadczyć bardzo tego pragnęłam. Na dwa tygodnie przed odejściem w pracy dostałam sms’a:
- uśmiechnij się bo dostaniesz klapsa – próbował pocieszyć mnie Marek
- Nie mam powodu do zadowolenia a klapsa obiecujesz od dawna i tylko w słowach jesteś mocny!!!! – napisałam z wyrzutem i ze złością
- Załóż jutro spódnicę, pończochy i ładne majtki i przyjdź 7.10 do pracy i wejdź do mojej kancelarii. Dziś nie odpisuj.
Gdy tak pisał wiedziałam że jest u niego rodzina tak się umówiliśmy od dawna że kończąc wiadomość „NO” – oznaczało nie odpisuj. Przez te kilka miesięcy nikt tego nie złamał.
Nastał ranek, nie spałam już od dobrych kilkudziesięciu minut. Wstałam, wzięłam kąpiel i ubrałam się tak jak sobie życzył. Czarna mini, pończochy samonośne, stringi i szpilki i o 6.59 zapukałam do jego drzwi. Usłyszałam proszę więc weszłam do środka.
- Dziś szef nie na siłowni – zagaiłam bo nie wiedziałam czego się spodziewać.
Wstał ze swojego fotela, wyszedł za biurka i stanął przede mną. Spojrzał mi głęboko w oczy i zapytał:
- Klapsa z niespodzianką czy bez?
- Tzn? – czułam się zmieszana, bo nie wiedziałam co wybrać a co gorsza zdawałam sobie sprawę że zaraz dostanę klapsa: Bez – odpowiedziałam widząc jego wyczekujący wzrok.
- Dobrze. – odpowiedział a ja następnie wykonywałam jak zamroczona jego polecenia.
- Oprzyj się o biurko, podwiń mini… no dalej przecież chcesz dostać po to tu przyszłaś.
Moja dłoń zsunęła się na pośladki złapała za rąbek sukienki i podwinęłam ją do góry. Nie wierzyłam że to się dzieje. W głowie kłębiły mi się myśli a przed oczami miałam widok całej sytuacji. Jak opierałam się o biurko Marka z podwinięta sukienka, z wypiętym tyłkiem którego zakrywały moje skąpe stringi przechodzące tylko przez mój rowek. Czas jakby się zatrzymał. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam jak Marek stoi za mną i wzrokiem pochłania moje pośladki. Nie wiedziałam co teraz się będzie działo. Serce biło mi w oszalałym tempie, podniecenie ze strachem że ktoś może wejść sprawiło że moje tętno osiągnęło granicę wytrzymałości…
- Który najpierw: lewy czy prawy? – zapytał
- Lewy – i po sekundzie na mój pośladek spadł klaps. Ani nie za lekki ani nie za mocny idealnie dobrany. Nie minęły trzy sekundy i poczułam dłoń Marka na prawym pośladku lecz tym razem dłoń nie oderwała sie natychmiast. Złapała za mój tyłek i go ugniatała, kręciła się po całym pośladku …
- Tak jak myślałem – wyszeptał po chwili, a następnie złapał za mini i powrotem naciągnął ją na mój tyłeczek – A teraz wracaj do pracy.
Odwróciłam się, spojrzałam się na niego i ciągle nie wierząc że to się wydarzyło naprawdę. Gdy wróciłam do siebie w głowie przelatywały mi myśli jedna za drugą. Monika – koleżanka z mojego działu odebrała telefon i przekazała mi informację że Szef mnie wzywa. Poszłam więc do niego do kancelarii:
- Iza co się dzieje, dzwonie od 10 minut a Ty nie odbierasz?
- Szefie nie słyszałam. Przepraszam – odpowiedziałam zdumiona
Marek dał mi dokumenty które miałam wdrożyć i zebrać podpisy i gdy już odwróciłam żeby wyjść zapytał:
- Chyba nie zrobiłem coś nie tak, myślałem że chcesz dostać tego klapsa… - wyraźnie zapytał zażenowany i przejęty sytuacja
- No chciałam ale jeszcze nie wierze że to zrobiliśmy.
- Żałujesz?
- Nie nawet podobało się ale będzie to nasza tajemnica. – powiedziałam już rozluźniona i uśmiechnięta.
- Oczywiście – odparł również z uroczym uśmiechem
- A co miałeś na myśli mówiąc: tak jak myślałem>?
- Że taki twardy i jędrny
- Mam nadzieje ze spełnił oczekiwania – mrugnęłam do niego rzęsami
- 10 na 10 hahahahaha – zachichotał.
Dzień jak co dzień w pracy minął bardzo szybko. Humor dopisywał. Gdy wróciłam do domu zanim zasnęłam napisałam jeszcze raz do Marka:
- A gdybym wybrała z niespodzianka?
- Ale nie wybrałaś J - odpisał mi po kilku minutach
- Może jutro rano …. – zaproponowałam
- Może
Boże co ja wypisuje po co mi to wszystko na stare lata zgłupiałam. Tego wieczoru jeszcze nie mogłam długo zasnąc. Masturbując się i doprowadzając do orgazmu myślałam tylko o Marku i czy jutro dowiem się co oznacza z niespodzianka…
Pięć lat temu moim szefem został młodszy ode mnie o 5 lat 26 latek o imieniu Marek. Czy czymś się wyróżniał – raczej nie ot po prostu normalny facet, żonaty z dzieckiem. Pod względem charakteru niewątpliwie tak: był wiecznym optymistą. Zawsze uśmiechnięty i z poczuciem humoru. Często w firmie zastanawialiśmy się jak on to robi. Przecież nie można się ciągle uśmiechać a on to potrafił.
W naszym dziale pracują trzy kobiety i 3 mężczyzn. Gdy Marek przychodził wszyscy zastanawialiśmy się jaki będzie po 5 latach nasza firma to jedna wielka rodzina.
Ale ostatnimi czasami cos się zmieniło. Mój mąż awansował i często wyjeżdżał w delegacje. Marek też mieszkał samodzielnie do rodziny dojeżdżając tylko na weekendy. W ciągu 5 lat awansowałam na jego osobistą asystentkę. Chcąc nie chcąc kilka miesięcy temu Marek to jest mój szef przekazał mi swój numer prywatny telefonu gdyż przychodząc do pracy wprowadził jedną zasadę osoba która idzie na urlop zdaje do niego telefon służbowy, gdyż wychodził z założenia że urlop to rzecz święta i traktował tą sprawę niezwykle serio. Zabraniając komukolwiek dzwonienia do innej osoby w sprawach służbowych w ww. okresie.
W momencie gdy zostałam się jego asystentką parę miesięcy temu jak już wspomniałam wymieniliśmy się numerami prywatnymi. Mijały miesiące a w długie zimowe wieczory umilając sobie wzajemnie czas pisaliśmy do siebie różne sms na każdy temat. Aż pewnego razu przed snem gdy zakończyłam wieczorną rozmowę „;-)” otrzymałam sms’a:
- Przyjdź jutro w czarnej mini i białej bluzce na guziki
- Szpilki czy plaski obcas – odpisałam pół żartem pół serio.
- Szpilki – napisał
- A czemu nie płaski
- Bo szpilki podkreślają Twoje za******e nogi i zgrabny jędrny tyłek.
Czytając tego sms’a czułam się w szoku. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Gdy po minucie otrzymałam kolejną wiadomość.
- Przepraszam, nie chciałem Cie urazić. Jakoś tak wyszło … Jeszcze raz przepraszam
- Trochę mnie zaskoczyłeś J ale bez obaw traktuję to jak komplement. Dobranoc
- Dobranoc.
Przewracając się z boku na bok nie mogłam zasnąć. Sen przyszedł później. Rano ubierając się do pracy przypomniałam sobie o tym sms i spodnie zamieniłam na spódnicę, bluzkę na koszulę na guziki. W głowie cały czas myśląc po co ja to robie. Jednak po pół godzinie byłam już w drodze do pracy.
Jak zwykle pierwsza później przyszli inni i Szef na samym końcu jak zwykle spóźniony 45 minut. Czy spóźniony raczej nie po kilku dniach odkryliśmy że Marek po prostu przed pracą chodzi na siłownie i z prezesem załatwił sobie że wychodzi trzy kwadranse po wszystkich.
Gdy wszedł do nas do Sali czułam się zmieszana chcąc nie chcąc ubrałam się tak jak sobie życzył. Po operatywce gdy wszyscy dostali zadania na kolejny dzień w przerwie śniadaniowej spojrzałam na telefon a tam wiadomość od Marka:
- Ładnie, dziękuję…
- Jakoś tak wyszło. Niech się Szef nie przyzwyczajaJ
- A już myślałem – przyszło po 5 minutach
- O czym?? – zapytałam
- Żeby na jutro życzyć sobie kolejny strój
- hahahahaha tak dobrze to nie ma ale kto wie
- – taka odpowiedz nadeszła po chwili.
Cały dzień w pracy minął bardzo szybko. Prezes ciągle coś chciał. Ludzie z innych wydziałów ciągle się u nas kręcili więc godziny mijały szybko.
Po powrocie do domu zajęłam się dziećmi gdyż Paweł – mój maż ciągle przebywał w delegacji. Po kąpieli położyłam się do łóżka. I od czasu do czasu spoglądałam na telefon czy zielona dioda na nim się nie zapaliła sygnalizując przyjście wiadomości. Chcąc nie chcąc zastanawiałam się czy Marek dziś napisze. O 21.30 lampka się zapaliła:
- Na jutro poproszę coś specjalnego – napisał
- Tzn?
- A dasz emial podeślę linka
- [email protected] – tylko bez świństw poproszę
- sprawdź pocztę ….
Gdy weszłam na pocztę ukazały się dwa linki ze strony o bieliźnie. Czy otworzyć zastanawiałam się chwilkę. Pierwszy link zaprowadził mnie do czarnych stringów z odczepianymi paskiem do pończoch. Drugi do seksownego biustonoszu typu push-up. Którego miseczki usztywnione były miękką gąbeczką posiadającą dodatkowe, wyjmowane wkładki.
- Dobrze wybrał – pomyślałam – Ma facet gust.
- Szefie ale takiego nie mam – odpisałam
- A coś podobnego – zapytał
- Coś się znajdzie
- Podaj rozmiar
- Po co?
- Podaj…
- 75B
- Dobranoc
Rano wyszukałam taka bieliznę. Jednak w pracy nie dostałam żadnego sms’a od Marka. Pomyślałam że pewnie głupio się czuje i że pewnie myśli że przegiął. Zresztą przez moją głowę też przeszły myśli że co ja robie przecież to głupio że tak nie można…
Do końca tygodnia nie przyszedł żaden sms. Paweł wrócił na weekend wiec w piątek przypomniałam sobie że musze wykasować sms od Marka. Czytając je i kasując na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie wiem czemu ale brakowało mi tych sms’ów z ukrytym kontekstem.
Wieczorem w niedziele gdy już kładłam się jak zwykle sama spać dioda w telefonie zamigała. Otworzyłam skrzynkę odbiorą a tam wiadomość od Marka:
- Moje biurko, trzecia szuflada od góry. Dobranoc. PS. Nie odpisuj
Ta wiadomość mnie zaskoczyła całą noc nie mogłam zasnąć. W poniedziałek wstałam nawet pół godziny wcześniej i udałam się do pracy. Otworzyłam kancelarię Marka doszłam do biurka i otworzyłam szufladę a tam ładnie zapakowana paczuszka. Z dopiskiem: „Otwórz gdy będziesz sama”. Z racji tego że przyszłam wcześniej do pracy nie wytrzymałam i rozerwałam paczuszkę a tam … stanik i stringi z karteczką: załóż to jutro.
Nie musze mówić że od tego momentu nasze wiadomości wieczorne z początku tylko intymne z czasem stawały się coraz bardziej pikantne. Cała ta otoczka cała ta sytuacja coraz bardziej mnie podniecała i nie dawała spać. Wielokrotnie przez następne miesiące świntuszyliśmy przez sms a ja masturbowałam się z Myśla że moje maluszki to członek mojego szefa…. Przez te kilka miesięcy pisaliśmy tylko do siebie nie posuwając się nigdy dalej.
Aż nadszedł marzec. I w firmie gruchnęła wiadomość. Marek awansuje i odchodzi z naszego oddziału idzie do głównej siedziby z dniem 05 kwietnia. W wydziale zapanowała jakaś przygnębiająca atmosfera. Choć Szef groził nam że jeśli znowu nie zaczniemy się uśmiechać to jak przyjedzie na kontrolę z ramienia nadzoru to się z nami rozprawi. Ale mi nie było do śmiechu. Odejście Marka z naszego oddziału oznaczało koniec smsków, świntuszenia i wielokrotnych orgazmów gdy sama leżałam w łóżku wieczorem. A przecież miałam swoje potrzeby, wielokrotnie bawiąc się z nim wieczorem zastanawiałam się jaki byłby naprawdę, jak bardzo chciałabym go poczuć w sobie. I choć przez ostatnie miesiące nie wydarzyło się nic co mogłoby o tym świadczyć bardzo tego pragnęłam. Na dwa tygodnie przed odejściem w pracy dostałam sms’a:
- uśmiechnij się bo dostaniesz klapsa – próbował pocieszyć mnie Marek
- Nie mam powodu do zadowolenia a klapsa obiecujesz od dawna i tylko w słowach jesteś mocny!!!! – napisałam z wyrzutem i ze złością
- Załóż jutro spódnicę, pończochy i ładne majtki i przyjdź 7.10 do pracy i wejdź do mojej kancelarii. Dziś nie odpisuj.
Gdy tak pisał wiedziałam że jest u niego rodzina tak się umówiliśmy od dawna że kończąc wiadomość „NO” – oznaczało nie odpisuj. Przez te kilka miesięcy nikt tego nie złamał.
Nastał ranek, nie spałam już od dobrych kilkudziesięciu minut. Wstałam, wzięłam kąpiel i ubrałam się tak jak sobie życzył. Czarna mini, pończochy samonośne, stringi i szpilki i o 6.59 zapukałam do jego drzwi. Usłyszałam proszę więc weszłam do środka.
- Dziś szef nie na siłowni – zagaiłam bo nie wiedziałam czego się spodziewać.
Wstał ze swojego fotela, wyszedł za biurka i stanął przede mną. Spojrzał mi głęboko w oczy i zapytał:
- Klapsa z niespodzianką czy bez?
- Tzn? – czułam się zmieszana, bo nie wiedziałam co wybrać a co gorsza zdawałam sobie sprawę że zaraz dostanę klapsa: Bez – odpowiedziałam widząc jego wyczekujący wzrok.
- Dobrze. – odpowiedział a ja następnie wykonywałam jak zamroczona jego polecenia.
- Oprzyj się o biurko, podwiń mini… no dalej przecież chcesz dostać po to tu przyszłaś.
Moja dłoń zsunęła się na pośladki złapała za rąbek sukienki i podwinęłam ją do góry. Nie wierzyłam że to się dzieje. W głowie kłębiły mi się myśli a przed oczami miałam widok całej sytuacji. Jak opierałam się o biurko Marka z podwinięta sukienka, z wypiętym tyłkiem którego zakrywały moje skąpe stringi przechodzące tylko przez mój rowek. Czas jakby się zatrzymał. Odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam jak Marek stoi za mną i wzrokiem pochłania moje pośladki. Nie wiedziałam co teraz się będzie działo. Serce biło mi w oszalałym tempie, podniecenie ze strachem że ktoś może wejść sprawiło że moje tętno osiągnęło granicę wytrzymałości…
- Który najpierw: lewy czy prawy? – zapytał
- Lewy – i po sekundzie na mój pośladek spadł klaps. Ani nie za lekki ani nie za mocny idealnie dobrany. Nie minęły trzy sekundy i poczułam dłoń Marka na prawym pośladku lecz tym razem dłoń nie oderwała sie natychmiast. Złapała za mój tyłek i go ugniatała, kręciła się po całym pośladku …
- Tak jak myślałem – wyszeptał po chwili, a następnie złapał za mini i powrotem naciągnął ją na mój tyłeczek – A teraz wracaj do pracy.
Odwróciłam się, spojrzałam się na niego i ciągle nie wierząc że to się wydarzyło naprawdę. Gdy wróciłam do siebie w głowie przelatywały mi myśli jedna za drugą. Monika – koleżanka z mojego działu odebrała telefon i przekazała mi informację że Szef mnie wzywa. Poszłam więc do niego do kancelarii:
- Iza co się dzieje, dzwonie od 10 minut a Ty nie odbierasz?
- Szefie nie słyszałam. Przepraszam – odpowiedziałam zdumiona
Marek dał mi dokumenty które miałam wdrożyć i zebrać podpisy i gdy już odwróciłam żeby wyjść zapytał:
- Chyba nie zrobiłem coś nie tak, myślałem że chcesz dostać tego klapsa… - wyraźnie zapytał zażenowany i przejęty sytuacja
- No chciałam ale jeszcze nie wierze że to zrobiliśmy.
- Żałujesz?
- Nie nawet podobało się ale będzie to nasza tajemnica. – powiedziałam już rozluźniona i uśmiechnięta.
- Oczywiście – odparł również z uroczym uśmiechem
- A co miałeś na myśli mówiąc: tak jak myślałem>?
- Że taki twardy i jędrny
- Mam nadzieje ze spełnił oczekiwania – mrugnęłam do niego rzęsami
- 10 na 10 hahahahaha – zachichotał.
Dzień jak co dzień w pracy minął bardzo szybko. Humor dopisywał. Gdy wróciłam do domu zanim zasnęłam napisałam jeszcze raz do Marka:
- A gdybym wybrała z niespodzianka?
- Ale nie wybrałaś J - odpisał mi po kilku minutach
- Może jutro rano …. – zaproponowałam
- Może
Boże co ja wypisuje po co mi to wszystko na stare lata zgłupiałam. Tego wieczoru jeszcze nie mogłam długo zasnąc. Masturbując się i doprowadzając do orgazmu myślałam tylko o Marku i czy jutro dowiem się co oznacza z niespodzianka…
Skomentuj