Kamil – 15 letni młodzieniec nie miał łatwego dzieciństwa. Ojciec pozostawił jego matkę gdy tylko on się urodził, prysnął do USA i słuch po nim zaginął. Nie znaczyło to jednak że wychowywał się w patologicznej rodzinie, wręcz przeciwnie – wychowywany przez matkę i babcię był grzecznym, bogobojnym dzieckiem. Służył jako ministrant do mszy, uczęszczał na oazę przy kościele, słowem wychowywany w duchu prawdziwego chrześcijaństwa, z wpojonymi głęboko restrykcyjnymi zasadami. Dodatkowo wychowywany przez dwie kobiety nie miał odpowiedniego wzorca męskiego i przez to był nieco zbyt gorliwie zapatrzony i posłuszny tym dwóm kobietom. W domu nie przelewało się zbytnio , lecz potrafili wiązać jako koniec z końcem. Na ten wyjazd nad jezioro czekał cały rok. Były lata osiemdziesiąte, załatwienie miejsca z FWP graniczyło z cudem, szczególnie w sezonie letnim. Dlatego też zdecydowali pojechać na tygodniowy wyjazd z mamą końcem czerwca. Nie był to żaden ośrodek, ot koleżanka matki poleciła gospodynię , która za niewygórowaną cenę zgodziła się odstąpić pokój na pięterku swojego domu samotnej matce z dzieckiem. Pierwsze trzy dni upajał się widokiem czystego jeziora i mógł do woli pływać , oczywiście w bliskiej odległości od brzegu i pod czujnym okiem matki. I wtedy właśnie nastał ten feralny czwarty dzień ich pobytu. Dzwonek telefonu około południa był zwiastunem złych informacji.
- Słucham – powiedziała gospodyni podnosząc słuchawkę.
Nastała cisza. Gospodyni słuchała co też do powiedzenie ma osoba po drugiej stronie. Po jej twarzy widać było pełne skupienie oraz narastający grymas , który nie wróżył nic dobrego.
- Pani Mariolu, Pani Mariolu, proszę szybko to do Pani – krzyknęła po chwili przywołując z pokoju matkę Kamila.
- Do mnie? – zapytała zdziwiona matka chłopca.
- Tak do Pani – odparła gospodyni przekazując słuchawkę telefonu kobiecie.
- Słucham – powiedziała mama chłopca biorąc słuchawkę do ucha.
Kamil patrzył i widział jak matka staje się coraz bardziej blada i zdenerwowana. Mówiła tylko „Tak” i „O Jezu” słuchając co też do powiedzenia ma osoba z drugiej strony.
- Tak będę jutro – zakończyła rozmowę odkładając słuchawkę.
- Mamo, co się stało? – zapytał chłopak.
Kobieta przysiadła na taborecie. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Mamo, mów! – ponowił zapytanie.
- Musimy się zbierać, koniec wakacji, babcia miała wypadek – rzuciła sucho i rozpłakała się.
Spadło to na chłopaka jak grom z jasnego nieba. Przez głowę przeszło mu milion myśli – „jaki wypadek”, „ czy babcia żyje” – były tymi najważniejszymi.
- Pani Mariolu, przecież mówili że to tylko wstrząs mózgu i potłuczenia z podejrzeniem złamania. Nie ma potrzeby byście obydwoje jechali i przerywali sobie wakacje. Sama Pani mówiła że Kamil tak się cieszył na wyjazd – wtrąciła się gospodyni widząc co się święci.
- Nie Pani Krysiu, musimy jechać, mama jest jedyną osobą jaka mi została i jedyna babcia jaką ma Kamil – odparła matka chłopca.
Gospodyni chwyciła matkę Kamila za rękę i poprowadziła w kierunku kuchni. Chłopak podąży za kobietami.
- Proszę sobie usiąść, zrobię dobrej mocnej kawy i pomyślimy co dalej – stwierdziła pani Krysia usadowiwszy matkę chłopca za stołem.
- Musimy jechać, jak się dostaniemy na pociąg , jak odchodzi Pekaes do stacji kolejowej – tym zajęta na chwile obecną była matka Kamila.
Pani Krysia sprawnie i szybko uwinęła się z kawą i po chwili dwie filiżanki stały na kuchennym stole.
- Proszę mnie posłuchać - zaczęła gospodyni.
- Kamil , idź pakuj swoje rzeczy – przerwała jej matka.
Chłopak poderwał się i już miał ruszyć w kierunku pokoju gdy stanowcze ”Poczekaj chłopcze” wypowiedziane przez gospodynie zatrzymało go w momencie gdy wykonał pierwszy krok. Czekał teraz na to co uradzą obie kobiety.
- Pani Mariolu, nie myśli teraz pani racjonalnie i proszę mnie posłuchać – ponownie zaczęła mówić pani Krysia.
Chłopak patrzył na obie kobiety czekając na werdykt. Matka Kamila podniosła zapłakane oczy i skierowała wzrok na gospodynię.
- Nie ma sensu byście oboje jechali do siebie, zapłaciła Pani z góry za cały tydzień, mało tego sama mi Pani opowiadała jak chłopak cieszył się na ten wyjazd. Chłopak Pani z pewnością nie pomoże a straci to o czym marzył cały rok. Sama nie mając jego na głowie załatwi pani sprawy szybciej i sprawniej i szybciej do nas Pani wróci. Proszę mnie posłuchać, patrzę na to z boku i wiem co mówię bo sama miałam jeszcze gorszą sytuację bardzo podobną do tej teraz – wyrzuciła z siebie spokojnym głosem gospodyni.
Nastała chwila ciszy. Widać było że matka Kamila trawi to co powiedziała gospodyni w sobie. Kamil stał i patrzył na obie kobiety czekając co odpowie matka.
- Ale ja tak nie mogę zostawić pani Kamila na głowie, to przecież kłopot, on jeszcze nie jest aż tak samodzielny…. – zaczęła matka chłopca.
- Dlatego też zostanie ze mną ,a nie sam. To już prawie mężczyzna i da sobie tu radę. Dla mnie to żaden kłopot a i ja nie zostanę sama w domu – przerwała gospodyni.
Matka spojrzała na syna. Widać było że była w rozterce, co począć.
- Zostaniesz? – zapytała.
Kamil kiwnął głową na znak że tak. Ten obrót sprawy pomimo tej sytuacji był po jego myśli.
- I to jest bardzo dobra decyzja Mariolu – skwitowała pani Krysia.
- Ale on jest jeszcze taki mało samodzielny, trzeba go ze wszystkim przypilnować, to dla pani kłopot….. – odparła matka Kamila.
- Mamo.. – zaoponował chłopak.
- Pani Mariolu, dam sobie radę a Kamilek będzie musiał się mnie tylko słuchać we wszystkim – skwitowała te słowa gospodyni.
- Kamil, obiecujesz … - usłyszał z ust matki.
- Tak - odparł bez zastanowienia chłopak.
Teraz sytuacja potoczyła się tak błyskawicznie że sam Kamil był pełen podziwu jak pani Krysia potrafiła to wszystko załatwić. Parę telefonów i już wiedzieli o której odchodzi pociąg do ich rodzinnego miasta. Telefon do znajomego z mleczarni i już załatwiony transport na stację z panem Frankiem , kierowcą „mlekowoza”. Pani Krysia sprawnie i szybko pomogła spakować się matce , która nie miała do tego głowy . Gdy usłyszeli klakson i pod dom zajechał STAR 200 z mleczarni pozostało tylko się pożegnać.
- Pani Krysiu proszę dopilnować aby Kamil przed spaniem się wykąpał , umył zęby i zjadł coś i żeby nie oglądał telewizji za długo i żeby się przed dziesiąta położył spać i jeszcze żeby sam nie szedł nad jezioro bo słabo pływa – rzuciła matka chłopca do gospodyni.
- Mamo.. – syknął chłopak.
- Kamilku, kochanie słuchaj się we wszystkim pani Krysi i rób to co każe, bądź grzeczny i pa. Obiecujesz? – rzuciła chłopcu na pożegnanie całując go w policzek.
- Tak mamo – odparł całując mamę.
- Dziękuję pani Krysiu, wrócę najszybciej jak się da – rzuciła i wgramoliła się do kabiny ciężarówki.
Gospodyni i chłopak stali na podwórku i w momencie gdy pojazd ruszył pomachali matce chłopca na pożegnanie. Po chwili pozostał tylko tuman kurzu wzniesiony kołami samochodu.
- Choć chłopcze i nie martw się wszystko będzie dobrze a mama szybko wróci – pocieszyła go gospodyni obejmując ramieniem.
Pozostała część dnia spędzili oboje. Kamil pomagał jej przy królikach, których klatkę trzeba było co godzinę przesuwać tak by miały zawsze świeżą trawę, a potem sprawnie wrzucił je do stacjonarnej klatki by tam spędziły noc. Potem kolacja, oglądnęli dziennik telewizyjny. Jako że był to czwartek w telewizji leciał kultowy „07 zgłoś się” i Kamil uprosił by obejrzeć ten serial. Pani Krysia początkowo marudziła , ale widząc że chłopakowi bardzo zależy zgodziła się by obejrzał ten serial.
- No to teraz do kąpieli i spać – zakomenderowała gdy leciały już napisy po skończonym serialu.
Kamil kiwnął głową na znak że rozumie i pomaszerował na pięterko po przybory do mycia. Łazienka znajdowała się na parterze i była współdzielona z gospodynią. Chłopak przebrawszy się w piżamę znalazł się w niej po chwili. Umywalka, wanna, sedes i jakieś szafki – to wszystko stanowiło wyposażenie tego pomieszczenia. Ogromny elektryczny bojler dopełniał wystroju i wskazywał na swym wskaźniku że woda ma odpowiednią temperaturę. Chłopak odkręcił kurek z ciepła wodą i oczekując na napełnienie wanny wodą umył zęby. Odczekał jeszcze chwilę, wpuścił pod strumień wody nieco szamponu by stworzyć pianę i rozebrawszy się do naga znalazł si w wannie. Zanurzył swe ciało w wodzie i leżąc oczekiwał aż poziom wody osiągnie ten stan jaki sobie założył. Gdy wody było już wystarczająco zakręcił kurek i począł się myć. Woda była ciepła i chłopak z lubością wylegiwał się w wannie. Nagle drzwi od łazienki otwarły się i przerażony Kamil zobaczył ubraną w kwiecista podomkę panią Krysię.
- Ale ja się kapie.. – wydukał speszony.
- Dobrze , mama prosiła bym dopilnowała abyś dokładnie się wykąpał - usłyszał w odpowiedzi.
Drzwi od łazienki i zarazem WC miały zamek w drzwiach lecz nie było do niego klucza. Dlatego też gospodyni mogła sobie ot tak bezkarnie wtargnąć gdy on zażywał kąpieli.
- Ale ja umiem się dobrze umyć – odparł speszony widząc że kobieta nie ma zamiaru wyjść.
Szczęśliwie zrobiona z szamponu piana pokrywała tafle wody zakrywając jego nagie ciało. Chłopak praktycznie był już prawie kompletnie umyty, pozostawało tylko umycie głowy i spłukanie na koniec całego ciała.
- Pleców na pewno sam sobie dobrze nie umyjesz – stwierdziła gospodyni i bez pardonu sięgnęła po gąbkę unoszącą się na wodzie w okolicach stóp chłopaka.
- Ale proszę Pani…. – próbował zaoponować chłopak.
- No już bez gadania, mama mówiła że mam Cię dopilnować i zwracała uwagę na kąpiel- usłyszał stanowczą odpowiedź.
- Ale ja sam…. – syknął.
- No już odchyl się – usłyszał w odpowiedzi.
- Ja sam – odparł.
- Przestań , przecież wiem że Twoja matka wchodziła tu jak się kąpałeś i nie robiłeś takich ceregieli – sparowała gosposia.
Rzeczywiście mogła to dojrzeć gdyż matka przynajmniej dwukrotnie jak tu byli wchodziła do łazienki gdy on się kapał. Ot po prostu ona suszyła sobie włosy a on wylegiwał się w wannie czekając z myciem aż matka wyjdzie. Czasami matka też sama wychodziła z inicjatywą by umyć mu plecy. Ale to była jego mama , a nie obca baba, która teraz szorowała go gąbką po plecach. Czuł się zażenowany i zawstydzony tym co wyprawiała gospodyni.
- Dobrze, teraz umyjemy głowę – stwierdziła gosposia i puściła na jego czuprynę strumień wody.
Nim zdążył cokolwiek powiedzieć krople wody spływały po jego twarzy. Po chwili poczuł że jej dłonie masują jego czaszkę i zamknął oczy gdyż kontakt oczu z szamponem mógł skutkować pieczeniem narządu wzroku. Strumień ciepłej wody spływającej po jego głowie dał sygnał że mycie głowy za chwile będzie zakończone. Dotyk dłoni pani Krysi na jego karku i głowie podziałał nieco na jego męskość. Ku przerażeniu chłopca penis zaczął nabierać długości i podnosić się ku górze. Na razie jeszcze o tym fakcie wiedział tylko on gdyż wszechobecna piana zakrywała resztę jego ciała.
- Dobrze, wstań to Cię spłukam – usłyszał.
- Ale ja sam – próbował coś zrobić.
- No już wstawaj, bez dwóch zdań – usłyszał głos pani Krysi.
- Nie ja sam – odparł.
- Słuchaj, obiecałeś mamie że będziesz się mnie słuchał i po co te sceny wstydliwości. Jestem za Ciebie odpowiedzialna i jeśli myślisz że nie widziałam nigdy nagiego chłopaka to się mylisz – sparowała krótko kobieta.
Nie miał zamiaru dyskutować. Obiecał matce że będzie się słuchał pani Krysi i choć teraz wstydząc się musiał w jakiś sposób się przełamać podjął decyzję by wstać. Nim to zrobił obiema dłońmi zasłonił swego sterczącego już ptaszka i podniósł się z wanny.
- No dobrze – skwitowała jego ruch gospodyni.
Poczuł strumień wody spłukujący z jego ciała resztki piany. Miał zamknięte oczy. Czuł tylko ciepły strumień wody pieszczący jego nagie ciało. Stał tyłem do pani Krystyny a ta prócz tego że kierowała na niego strumień wody to jeszcze dłonią dotykała jego pośladków , pleców i karku, niby to zrzucając pianę z ciała.
- Odwróć się - zakomenderowała i chłopak posłusznie odwrócił się frontem do niej.
Obiema dłońmi szczelnie zakrywał swoje przyrodzenie. Czuł jednak pod dłońmi że jego penis urósł już do monstrualnych rozmiarów. Strumień wody opłukał jego tors, kark i inne przednie części ciała. Chłopak mocno zaciskał dłonie na wzwiedzionym członku tak by ta kobieta nie mogła go zobaczyć. Nie było to łatwe gdyż wzwiedziony penis stawał się coraz bardziej twardy i dłuższy. Wreszcie gdy pani Krysia zakręciła kurek z wodą otworzył oczy mając nadzieję że teraz wyjdzie. Był całkowicie wypłukany z piany.
- Na pewno dobrze się wymyłeś? – zapytała ni z gruszki ni z pietruszki patrząc na nagiego chłopca, który swymi dłońmi zakrywał przed nią swe klejnoty.
- Tak – odparł pewnie.
- A, tam – powiedziała wskazując na zakryte klejnoty chłopca.
Zarumienił się, tak przynajmniej czuł to na sobie.
- Tam, też – odparł cicho.
- Usunąłeś sobie serek? – zapytała patrząc chłopcu prosto w oczy.
- Jaki serek? – zapytał zdziwiony.
- Mastkę – usłyszał w odpowiedzi.
To stwierdzenie było dla niego obce. Nie za bardzo wiedział o co chodzi. Nikt na ten temat z nim nigdy nie rozmawiał.
- Pokaż , bo chyba tego nie zrobiłeś – usłyszał nim zdołał coś powiedzieć i poczuł jak dłonie pani Krysi lądują na jego dłoniach zakrywających krocze.
- Ale, nie co pani robi? – odparł.
Poczuł że dłonie kobiety chcą by jego dłonie odkryły to co skrywały do tego czasu.
- Co Pani robi, tak nie wolno – zaoponował.
- Dzieciaku, puść te ręce i pokaż mi swego ptaszka, jeśli nie wiesz co to mastka to nigdy pewnie jej nie usuwałeś ,a ja kiedyś byłam pielęgniarką w szkole i wiem że nie usunięcie jej może grozić zapaleniem – usłyszał stanowcze zdanie pani gosposi.
- Zapaleniem czego? – przeszło chłopcu przez myśl.
Dalej kurczowo zakrywał swoje genitalia.
- Wyjdź z wanny i przestań zachowywać się jak smarkacz, obiecałeś swojej mamie że będziesz mnie słuchał – usłyszał.
Pokornie wylazł z wanny zakrywając swe klejnoty. Miał nadzieję że pani Krysia da mu spokój i będzie mógł iść spokojnie spać.
- No już pokaż ptaszka – usłyszał.
- Ale po co , ja nie mogę – wydukał.
- Jak to nie możesz ? – padło pytanie
- Bo nie, bo się wstydzę – odparł.
- Przestań, niejednego nagiego chłopa widziałam, puść te ręce – usłyszał i znów silne dłonie gosposi wylądowały na jego dłoniach.
- Nie – odparł.
- Powiem matce jak wróci że się, mnie nie słuchałeś, puszczaj no już – stawała się coraz bardziej konkretna.
Chłopak przeraził się na dobre. Nie mógł jednak pozwolić sobie na to. Czuł zbyt duży wstyd.
- Ale ja nie mogę bo….. – wydukał.
- Bo co? – zapytała.
- Ale ja się wstydzę – odparł.
- Wstyd to będzie jak chwycisz zapalenie tam na dole – odparła.
Silnie naciskała na jego dłonie. Chłopak miał siłę lecz jej w jakiś sposób udało się odwieść jedną z dłoni. Gdy tylko to się udało jego sterczący penis odskoczył od brzucha i ukazał się jej oczom. Miał z dobre 15 centymetrów. Teraz już chłopak skapitulował. Zdawał sobie sprawę że pani Krysia już zobaczyła to co skrywał od pewnego czasu. Czuł się zawstydzony i nie miał siły w tej chwili by kontynuować opór. Jego obie dłonie opadły wzdłuż ciała.
- Ale wstyd – szepnął.
- Przestań – odparła kobieta.
Widok wzwiedzionego członka podziałał na Krysię podniecająco. Nie spodziewała się że ten chłopczyk jak o nim myślała jest już nastolatkiem i będzie miał erekcję gdy ona go zobaczy. Od dawna nie czuła tej nutki podniecenia. Krótki epizod małżeński, potem rozwód i posucha w życiu seksualnym. Owszem jak by sięgnęła pamięcią wstecz jakieś jednorazowe przygody z facetami, lecz od dłuższego czasu posucha. Czuła się dziwnie podniecona patrząc na nastolatka , który stał przed nią kompletnie nagi z wzwiedzionym penisem.
-Sprawdzę tylko czy tam jest czysto – stwierdziła i w tej samej chwili prawą dłonią dotknęła penisa chłopca.
- Nie co pani robi – odparł.
- Tylko sprawdzam – odparła i ująwszy penisa w dłoń poczęła ściągać napletek z żołędzia.
Schodził z oporem. Ledwo zdołał odkryć początek główki gdy chłopak syknął.
- Auu , to boli – powiedział i chwycił c dłoń gosposi.
Cały czas jej wzrok był utkwiony na jego penisie. Ptaszek nie był na tyle wilgotny by ściągnąć napletek i rzeczywiście mogło mu to sprawiać ból. Sprawne oko gosposi stwierdziło że młodzieniec nie miał stulejki. Po prostu nie był na tyle wilgotny by swobodnie „ołupić mu skórkę”
- Dobrze , ubierz się ale mi się to nie podoba – odpowiedziała nasuwając mu napletek na penisa.
- Słucham – powiedziała gospodyni podnosząc słuchawkę.
Nastała cisza. Gospodyni słuchała co też do powiedzenie ma osoba po drugiej stronie. Po jej twarzy widać było pełne skupienie oraz narastający grymas , który nie wróżył nic dobrego.
- Pani Mariolu, Pani Mariolu, proszę szybko to do Pani – krzyknęła po chwili przywołując z pokoju matkę Kamila.
- Do mnie? – zapytała zdziwiona matka chłopca.
- Tak do Pani – odparła gospodyni przekazując słuchawkę telefonu kobiecie.
- Słucham – powiedziała mama chłopca biorąc słuchawkę do ucha.
Kamil patrzył i widział jak matka staje się coraz bardziej blada i zdenerwowana. Mówiła tylko „Tak” i „O Jezu” słuchając co też do powiedzenia ma osoba z drugiej strony.
- Tak będę jutro – zakończyła rozmowę odkładając słuchawkę.
- Mamo, co się stało? – zapytał chłopak.
Kobieta przysiadła na taborecie. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Mamo, mów! – ponowił zapytanie.
- Musimy się zbierać, koniec wakacji, babcia miała wypadek – rzuciła sucho i rozpłakała się.
Spadło to na chłopaka jak grom z jasnego nieba. Przez głowę przeszło mu milion myśli – „jaki wypadek”, „ czy babcia żyje” – były tymi najważniejszymi.
- Pani Mariolu, przecież mówili że to tylko wstrząs mózgu i potłuczenia z podejrzeniem złamania. Nie ma potrzeby byście obydwoje jechali i przerywali sobie wakacje. Sama Pani mówiła że Kamil tak się cieszył na wyjazd – wtrąciła się gospodyni widząc co się święci.
- Nie Pani Krysiu, musimy jechać, mama jest jedyną osobą jaka mi została i jedyna babcia jaką ma Kamil – odparła matka chłopca.
Gospodyni chwyciła matkę Kamila za rękę i poprowadziła w kierunku kuchni. Chłopak podąży za kobietami.
- Proszę sobie usiąść, zrobię dobrej mocnej kawy i pomyślimy co dalej – stwierdziła pani Krysia usadowiwszy matkę chłopca za stołem.
- Musimy jechać, jak się dostaniemy na pociąg , jak odchodzi Pekaes do stacji kolejowej – tym zajęta na chwile obecną była matka Kamila.
Pani Krysia sprawnie i szybko uwinęła się z kawą i po chwili dwie filiżanki stały na kuchennym stole.
- Proszę mnie posłuchać - zaczęła gospodyni.
- Kamil , idź pakuj swoje rzeczy – przerwała jej matka.
Chłopak poderwał się i już miał ruszyć w kierunku pokoju gdy stanowcze ”Poczekaj chłopcze” wypowiedziane przez gospodynie zatrzymało go w momencie gdy wykonał pierwszy krok. Czekał teraz na to co uradzą obie kobiety.
- Pani Mariolu, nie myśli teraz pani racjonalnie i proszę mnie posłuchać – ponownie zaczęła mówić pani Krysia.
Chłopak patrzył na obie kobiety czekając na werdykt. Matka Kamila podniosła zapłakane oczy i skierowała wzrok na gospodynię.
- Nie ma sensu byście oboje jechali do siebie, zapłaciła Pani z góry za cały tydzień, mało tego sama mi Pani opowiadała jak chłopak cieszył się na ten wyjazd. Chłopak Pani z pewnością nie pomoże a straci to o czym marzył cały rok. Sama nie mając jego na głowie załatwi pani sprawy szybciej i sprawniej i szybciej do nas Pani wróci. Proszę mnie posłuchać, patrzę na to z boku i wiem co mówię bo sama miałam jeszcze gorszą sytuację bardzo podobną do tej teraz – wyrzuciła z siebie spokojnym głosem gospodyni.
Nastała chwila ciszy. Widać było że matka Kamila trawi to co powiedziała gospodyni w sobie. Kamil stał i patrzył na obie kobiety czekając co odpowie matka.
- Ale ja tak nie mogę zostawić pani Kamila na głowie, to przecież kłopot, on jeszcze nie jest aż tak samodzielny…. – zaczęła matka chłopca.
- Dlatego też zostanie ze mną ,a nie sam. To już prawie mężczyzna i da sobie tu radę. Dla mnie to żaden kłopot a i ja nie zostanę sama w domu – przerwała gospodyni.
Matka spojrzała na syna. Widać było że była w rozterce, co począć.
- Zostaniesz? – zapytała.
Kamil kiwnął głową na znak że tak. Ten obrót sprawy pomimo tej sytuacji był po jego myśli.
- I to jest bardzo dobra decyzja Mariolu – skwitowała pani Krysia.
- Ale on jest jeszcze taki mało samodzielny, trzeba go ze wszystkim przypilnować, to dla pani kłopot….. – odparła matka Kamila.
- Mamo.. – zaoponował chłopak.
- Pani Mariolu, dam sobie radę a Kamilek będzie musiał się mnie tylko słuchać we wszystkim – skwitowała te słowa gospodyni.
- Kamil, obiecujesz … - usłyszał z ust matki.
- Tak - odparł bez zastanowienia chłopak.
Teraz sytuacja potoczyła się tak błyskawicznie że sam Kamil był pełen podziwu jak pani Krysia potrafiła to wszystko załatwić. Parę telefonów i już wiedzieli o której odchodzi pociąg do ich rodzinnego miasta. Telefon do znajomego z mleczarni i już załatwiony transport na stację z panem Frankiem , kierowcą „mlekowoza”. Pani Krysia sprawnie i szybko pomogła spakować się matce , która nie miała do tego głowy . Gdy usłyszeli klakson i pod dom zajechał STAR 200 z mleczarni pozostało tylko się pożegnać.
- Pani Krysiu proszę dopilnować aby Kamil przed spaniem się wykąpał , umył zęby i zjadł coś i żeby nie oglądał telewizji za długo i żeby się przed dziesiąta położył spać i jeszcze żeby sam nie szedł nad jezioro bo słabo pływa – rzuciła matka chłopca do gospodyni.
- Mamo.. – syknął chłopak.
- Kamilku, kochanie słuchaj się we wszystkim pani Krysi i rób to co każe, bądź grzeczny i pa. Obiecujesz? – rzuciła chłopcu na pożegnanie całując go w policzek.
- Tak mamo – odparł całując mamę.
- Dziękuję pani Krysiu, wrócę najszybciej jak się da – rzuciła i wgramoliła się do kabiny ciężarówki.
Gospodyni i chłopak stali na podwórku i w momencie gdy pojazd ruszył pomachali matce chłopca na pożegnanie. Po chwili pozostał tylko tuman kurzu wzniesiony kołami samochodu.
- Choć chłopcze i nie martw się wszystko będzie dobrze a mama szybko wróci – pocieszyła go gospodyni obejmując ramieniem.
Pozostała część dnia spędzili oboje. Kamil pomagał jej przy królikach, których klatkę trzeba było co godzinę przesuwać tak by miały zawsze świeżą trawę, a potem sprawnie wrzucił je do stacjonarnej klatki by tam spędziły noc. Potem kolacja, oglądnęli dziennik telewizyjny. Jako że był to czwartek w telewizji leciał kultowy „07 zgłoś się” i Kamil uprosił by obejrzeć ten serial. Pani Krysia początkowo marudziła , ale widząc że chłopakowi bardzo zależy zgodziła się by obejrzał ten serial.
- No to teraz do kąpieli i spać – zakomenderowała gdy leciały już napisy po skończonym serialu.
Kamil kiwnął głową na znak że rozumie i pomaszerował na pięterko po przybory do mycia. Łazienka znajdowała się na parterze i była współdzielona z gospodynią. Chłopak przebrawszy się w piżamę znalazł się w niej po chwili. Umywalka, wanna, sedes i jakieś szafki – to wszystko stanowiło wyposażenie tego pomieszczenia. Ogromny elektryczny bojler dopełniał wystroju i wskazywał na swym wskaźniku że woda ma odpowiednią temperaturę. Chłopak odkręcił kurek z ciepła wodą i oczekując na napełnienie wanny wodą umył zęby. Odczekał jeszcze chwilę, wpuścił pod strumień wody nieco szamponu by stworzyć pianę i rozebrawszy się do naga znalazł si w wannie. Zanurzył swe ciało w wodzie i leżąc oczekiwał aż poziom wody osiągnie ten stan jaki sobie założył. Gdy wody było już wystarczająco zakręcił kurek i począł się myć. Woda była ciepła i chłopak z lubością wylegiwał się w wannie. Nagle drzwi od łazienki otwarły się i przerażony Kamil zobaczył ubraną w kwiecista podomkę panią Krysię.
- Ale ja się kapie.. – wydukał speszony.
- Dobrze , mama prosiła bym dopilnowała abyś dokładnie się wykąpał - usłyszał w odpowiedzi.
Drzwi od łazienki i zarazem WC miały zamek w drzwiach lecz nie było do niego klucza. Dlatego też gospodyni mogła sobie ot tak bezkarnie wtargnąć gdy on zażywał kąpieli.
- Ale ja umiem się dobrze umyć – odparł speszony widząc że kobieta nie ma zamiaru wyjść.
Szczęśliwie zrobiona z szamponu piana pokrywała tafle wody zakrywając jego nagie ciało. Chłopak praktycznie był już prawie kompletnie umyty, pozostawało tylko umycie głowy i spłukanie na koniec całego ciała.
- Pleców na pewno sam sobie dobrze nie umyjesz – stwierdziła gospodyni i bez pardonu sięgnęła po gąbkę unoszącą się na wodzie w okolicach stóp chłopaka.
- Ale proszę Pani…. – próbował zaoponować chłopak.
- No już bez gadania, mama mówiła że mam Cię dopilnować i zwracała uwagę na kąpiel- usłyszał stanowczą odpowiedź.
- Ale ja sam…. – syknął.
- No już odchyl się – usłyszał w odpowiedzi.
- Ja sam – odparł.
- Przestań , przecież wiem że Twoja matka wchodziła tu jak się kąpałeś i nie robiłeś takich ceregieli – sparowała gosposia.
Rzeczywiście mogła to dojrzeć gdyż matka przynajmniej dwukrotnie jak tu byli wchodziła do łazienki gdy on się kapał. Ot po prostu ona suszyła sobie włosy a on wylegiwał się w wannie czekając z myciem aż matka wyjdzie. Czasami matka też sama wychodziła z inicjatywą by umyć mu plecy. Ale to była jego mama , a nie obca baba, która teraz szorowała go gąbką po plecach. Czuł się zażenowany i zawstydzony tym co wyprawiała gospodyni.
- Dobrze, teraz umyjemy głowę – stwierdziła gosposia i puściła na jego czuprynę strumień wody.
Nim zdążył cokolwiek powiedzieć krople wody spływały po jego twarzy. Po chwili poczuł że jej dłonie masują jego czaszkę i zamknął oczy gdyż kontakt oczu z szamponem mógł skutkować pieczeniem narządu wzroku. Strumień ciepłej wody spływającej po jego głowie dał sygnał że mycie głowy za chwile będzie zakończone. Dotyk dłoni pani Krysi na jego karku i głowie podziałał nieco na jego męskość. Ku przerażeniu chłopca penis zaczął nabierać długości i podnosić się ku górze. Na razie jeszcze o tym fakcie wiedział tylko on gdyż wszechobecna piana zakrywała resztę jego ciała.
- Dobrze, wstań to Cię spłukam – usłyszał.
- Ale ja sam – próbował coś zrobić.
- No już wstawaj, bez dwóch zdań – usłyszał głos pani Krysi.
- Nie ja sam – odparł.
- Słuchaj, obiecałeś mamie że będziesz się mnie słuchał i po co te sceny wstydliwości. Jestem za Ciebie odpowiedzialna i jeśli myślisz że nie widziałam nigdy nagiego chłopaka to się mylisz – sparowała krótko kobieta.
Nie miał zamiaru dyskutować. Obiecał matce że będzie się słuchał pani Krysi i choć teraz wstydząc się musiał w jakiś sposób się przełamać podjął decyzję by wstać. Nim to zrobił obiema dłońmi zasłonił swego sterczącego już ptaszka i podniósł się z wanny.
- No dobrze – skwitowała jego ruch gospodyni.
Poczuł strumień wody spłukujący z jego ciała resztki piany. Miał zamknięte oczy. Czuł tylko ciepły strumień wody pieszczący jego nagie ciało. Stał tyłem do pani Krystyny a ta prócz tego że kierowała na niego strumień wody to jeszcze dłonią dotykała jego pośladków , pleców i karku, niby to zrzucając pianę z ciała.
- Odwróć się - zakomenderowała i chłopak posłusznie odwrócił się frontem do niej.
Obiema dłońmi szczelnie zakrywał swoje przyrodzenie. Czuł jednak pod dłońmi że jego penis urósł już do monstrualnych rozmiarów. Strumień wody opłukał jego tors, kark i inne przednie części ciała. Chłopak mocno zaciskał dłonie na wzwiedzionym członku tak by ta kobieta nie mogła go zobaczyć. Nie było to łatwe gdyż wzwiedziony penis stawał się coraz bardziej twardy i dłuższy. Wreszcie gdy pani Krysia zakręciła kurek z wodą otworzył oczy mając nadzieję że teraz wyjdzie. Był całkowicie wypłukany z piany.
- Na pewno dobrze się wymyłeś? – zapytała ni z gruszki ni z pietruszki patrząc na nagiego chłopca, który swymi dłońmi zakrywał przed nią swe klejnoty.
- Tak – odparł pewnie.
- A, tam – powiedziała wskazując na zakryte klejnoty chłopca.
Zarumienił się, tak przynajmniej czuł to na sobie.
- Tam, też – odparł cicho.
- Usunąłeś sobie serek? – zapytała patrząc chłopcu prosto w oczy.
- Jaki serek? – zapytał zdziwiony.
- Mastkę – usłyszał w odpowiedzi.
To stwierdzenie było dla niego obce. Nie za bardzo wiedział o co chodzi. Nikt na ten temat z nim nigdy nie rozmawiał.
- Pokaż , bo chyba tego nie zrobiłeś – usłyszał nim zdołał coś powiedzieć i poczuł jak dłonie pani Krysi lądują na jego dłoniach zakrywających krocze.
- Ale, nie co pani robi? – odparł.
Poczuł że dłonie kobiety chcą by jego dłonie odkryły to co skrywały do tego czasu.
- Co Pani robi, tak nie wolno – zaoponował.
- Dzieciaku, puść te ręce i pokaż mi swego ptaszka, jeśli nie wiesz co to mastka to nigdy pewnie jej nie usuwałeś ,a ja kiedyś byłam pielęgniarką w szkole i wiem że nie usunięcie jej może grozić zapaleniem – usłyszał stanowcze zdanie pani gosposi.
- Zapaleniem czego? – przeszło chłopcu przez myśl.
Dalej kurczowo zakrywał swoje genitalia.
- Wyjdź z wanny i przestań zachowywać się jak smarkacz, obiecałeś swojej mamie że będziesz mnie słuchał – usłyszał.
Pokornie wylazł z wanny zakrywając swe klejnoty. Miał nadzieję że pani Krysia da mu spokój i będzie mógł iść spokojnie spać.
- No już pokaż ptaszka – usłyszał.
- Ale po co , ja nie mogę – wydukał.
- Jak to nie możesz ? – padło pytanie
- Bo nie, bo się wstydzę – odparł.
- Przestań, niejednego nagiego chłopa widziałam, puść te ręce – usłyszał i znów silne dłonie gosposi wylądowały na jego dłoniach.
- Nie – odparł.
- Powiem matce jak wróci że się, mnie nie słuchałeś, puszczaj no już – stawała się coraz bardziej konkretna.
Chłopak przeraził się na dobre. Nie mógł jednak pozwolić sobie na to. Czuł zbyt duży wstyd.
- Ale ja nie mogę bo….. – wydukał.
- Bo co? – zapytała.
- Ale ja się wstydzę – odparł.
- Wstyd to będzie jak chwycisz zapalenie tam na dole – odparła.
Silnie naciskała na jego dłonie. Chłopak miał siłę lecz jej w jakiś sposób udało się odwieść jedną z dłoni. Gdy tylko to się udało jego sterczący penis odskoczył od brzucha i ukazał się jej oczom. Miał z dobre 15 centymetrów. Teraz już chłopak skapitulował. Zdawał sobie sprawę że pani Krysia już zobaczyła to co skrywał od pewnego czasu. Czuł się zawstydzony i nie miał siły w tej chwili by kontynuować opór. Jego obie dłonie opadły wzdłuż ciała.
- Ale wstyd – szepnął.
- Przestań – odparła kobieta.
Widok wzwiedzionego członka podziałał na Krysię podniecająco. Nie spodziewała się że ten chłopczyk jak o nim myślała jest już nastolatkiem i będzie miał erekcję gdy ona go zobaczy. Od dawna nie czuła tej nutki podniecenia. Krótki epizod małżeński, potem rozwód i posucha w życiu seksualnym. Owszem jak by sięgnęła pamięcią wstecz jakieś jednorazowe przygody z facetami, lecz od dłuższego czasu posucha. Czuła się dziwnie podniecona patrząc na nastolatka , który stał przed nią kompletnie nagi z wzwiedzionym penisem.
-Sprawdzę tylko czy tam jest czysto – stwierdziła i w tej samej chwili prawą dłonią dotknęła penisa chłopca.
- Nie co pani robi – odparł.
- Tylko sprawdzam – odparła i ująwszy penisa w dłoń poczęła ściągać napletek z żołędzia.
Schodził z oporem. Ledwo zdołał odkryć początek główki gdy chłopak syknął.
- Auu , to boli – powiedział i chwycił c dłoń gosposi.
Cały czas jej wzrok był utkwiony na jego penisie. Ptaszek nie był na tyle wilgotny by ściągnąć napletek i rzeczywiście mogło mu to sprawiać ból. Sprawne oko gosposi stwierdziło że młodzieniec nie miał stulejki. Po prostu nie był na tyle wilgotny by swobodnie „ołupić mu skórkę”
- Dobrze , ubierz się ale mi się to nie podoba – odpowiedziała nasuwając mu napletek na penisa.
Skomentuj