Cześć..
Piszę tutaj, bo po prostu chciałbym się wygadać. Ulży mi po takim poście, a może ktoś wpadnie na pomysł jak mi pomóc, a może miał podobno sytuacje...
A więc:
Poznałem pewną dziewczynę. Około rok temu, przez kolegę. On mieszka w większym mieście, a ja kilkadziesiąt kilometrów dalej. Dziewczyna ta mieszka od mojej miejscowości sto paredziesiąt a jak dla 15- latka jest to ogromna droga. Gdybym miał do niej jechać musiałbym pojechać do tego większego miasta (1h drogi PKP) a stamtąd około 3h drogi PKS-em! Masakra...
Wracając do dziewczyny.. Fajnie mi się z nią pisała. Miała chłopaka, a więc było to tylko kumplowanie, kręcenie bk na gadu. Ale kiedyś poprosiła mnie o radę, potem kolejny raz i tak do teraz... Zaprzyjaźniliśmy się. Chłopaka już nie ma. Jest sama. Pomagam jej w wielu sytuacjach, kiedy trzeba to ją po prostu opieprzam, jak matka czy ojciec - dla niektórych wyda się to głupie. Przez ten rok dobrze ją poznałem. Wiem prawie wszystko na jej temat, bynajmniej mi się tak wydaję. Zresztą ona mi też mówi wszystko. To działa również w drugą stronę. Tyle, że ona jest mało mówna, czasem złapie gadane to nie może przestać. Może i nie daje mi konkretnych rad, ale wiem, że razem ze mną mimo tych km przeżywa to co u mnie się dzieję...
No i jakieś 3 miesiące temu coś mnie w środku przycisnęło.. Nie ukrywałem, że podobała mi się ona z wyglądu. Nie oceniałem jej z charakteru bo przecież nie znałem, a pierwsze wrażenia bywają mylne. Teraz sobie wszystko przeanalizowałem i... wyszło, że to jest ideał. Wiem, wiem. Głupota. Jak ideał, skoro piszemy tylko na GG, czasem gadamy przez Skype i fona. Widzieliśmy się z 3 razy, ale to były spotkania całodniowe, ale nie sam na sam, tylko był zawsze ktoś jeszcze. Nie ukrywam, że jestem uzależniony od niej. Jak nie napisze do niej SMS'a wciągu dnia to chyba był zwariował.
Słodzę jej ciągle, pisze 'sprośne' sms-eski, no ale jak sama podkreśla lubi 'małych zboczków'.. Ciągnie mnie po prostu do niej. Ciągle chodze zamulony z powodu takiego, że wiem, że nie możemy się spotkać.. Ona ani mi nie słodzi, a ni nic, bo po prostu trzeźwo myśli. Wie, że jak to zrobi to tylko mnie bardziej napali... Jak z nią piszę to robię się mega spokojny, pojawia mi się uśmiech na twarzy, tak jakby wstępował we mnie inny człowiek, lepszy..
Problem polega na tym, że nie wiem, czy się zakochałem - znowu wyda się Wam głupie, jak przez gadu można się zakochać.., albo mega, mega zauroczyłem. Przez ten czas, gdy to się zaczęło - moje uczucie do niej - to próbowałem pisać z kimś innym, ale to nie pomagało, nie mogłem o niej zapomnieć w sensie takim, jako obiektu zainteresowania.
Nie chce przestać z nią pisać, ale jakbym to zrobił to by nie było takiego problemu, ale to będzie boleć nas oboje.. Nie wiem co mam zrobić. Może te uczucie samo minie, jeśli minie to było to zauroczenie. Nie chce po prostu jej stracić, ale mamy tylko możliwość spotkania się w wakacje.. czyli.. co rok! Masakra..
Sory, że się rozgadałem..
Piszę tutaj, bo po prostu chciałbym się wygadać. Ulży mi po takim poście, a może ktoś wpadnie na pomysł jak mi pomóc, a może miał podobno sytuacje...
A więc:
Poznałem pewną dziewczynę. Około rok temu, przez kolegę. On mieszka w większym mieście, a ja kilkadziesiąt kilometrów dalej. Dziewczyna ta mieszka od mojej miejscowości sto paredziesiąt a jak dla 15- latka jest to ogromna droga. Gdybym miał do niej jechać musiałbym pojechać do tego większego miasta (1h drogi PKP) a stamtąd około 3h drogi PKS-em! Masakra...
Wracając do dziewczyny.. Fajnie mi się z nią pisała. Miała chłopaka, a więc było to tylko kumplowanie, kręcenie bk na gadu. Ale kiedyś poprosiła mnie o radę, potem kolejny raz i tak do teraz... Zaprzyjaźniliśmy się. Chłopaka już nie ma. Jest sama. Pomagam jej w wielu sytuacjach, kiedy trzeba to ją po prostu opieprzam, jak matka czy ojciec - dla niektórych wyda się to głupie. Przez ten rok dobrze ją poznałem. Wiem prawie wszystko na jej temat, bynajmniej mi się tak wydaję. Zresztą ona mi też mówi wszystko. To działa również w drugą stronę. Tyle, że ona jest mało mówna, czasem złapie gadane to nie może przestać. Może i nie daje mi konkretnych rad, ale wiem, że razem ze mną mimo tych km przeżywa to co u mnie się dzieję...
No i jakieś 3 miesiące temu coś mnie w środku przycisnęło.. Nie ukrywałem, że podobała mi się ona z wyglądu. Nie oceniałem jej z charakteru bo przecież nie znałem, a pierwsze wrażenia bywają mylne. Teraz sobie wszystko przeanalizowałem i... wyszło, że to jest ideał. Wiem, wiem. Głupota. Jak ideał, skoro piszemy tylko na GG, czasem gadamy przez Skype i fona. Widzieliśmy się z 3 razy, ale to były spotkania całodniowe, ale nie sam na sam, tylko był zawsze ktoś jeszcze. Nie ukrywam, że jestem uzależniony od niej. Jak nie napisze do niej SMS'a wciągu dnia to chyba był zwariował.
Słodzę jej ciągle, pisze 'sprośne' sms-eski, no ale jak sama podkreśla lubi 'małych zboczków'.. Ciągnie mnie po prostu do niej. Ciągle chodze zamulony z powodu takiego, że wiem, że nie możemy się spotkać.. Ona ani mi nie słodzi, a ni nic, bo po prostu trzeźwo myśli. Wie, że jak to zrobi to tylko mnie bardziej napali... Jak z nią piszę to robię się mega spokojny, pojawia mi się uśmiech na twarzy, tak jakby wstępował we mnie inny człowiek, lepszy..
Problem polega na tym, że nie wiem, czy się zakochałem - znowu wyda się Wam głupie, jak przez gadu można się zakochać.., albo mega, mega zauroczyłem. Przez ten czas, gdy to się zaczęło - moje uczucie do niej - to próbowałem pisać z kimś innym, ale to nie pomagało, nie mogłem o niej zapomnieć w sensie takim, jako obiektu zainteresowania.
Nie chce przestać z nią pisać, ale jakbym to zrobił to by nie było takiego problemu, ale to będzie boleć nas oboje.. Nie wiem co mam zrobić. Może te uczucie samo minie, jeśli minie to było to zauroczenie. Nie chce po prostu jej stracić, ale mamy tylko możliwość spotkania się w wakacje.. czyli.. co rok! Masakra..
Sory, że się rozgadałem..
Skomentuj