Może zyskujemy jedno, ale tracimy drugie. Tracimy na zawsze lata, które nigdy nie wrócą (mam na myśli obecną chwilę w moim życiu), zaufanie bliskich. Nie mówiąc o tym, ze bez pomocy rodziców/innych osób dokończenie studiów w moim przypadku nie byłoby realne. A co zyskujemy - frustrację, która się potem tylko odbija na dziecku i świadomość, że zawiodło się swoich rodziców na całej linii, na zawsze. Wiem, że pesymistycznie zabrzmiało, ale w moich oczach tak to wygląda. A czy upływ czasu i zegar biologiczny zmieni moje zdanie - nie wiem, z tym że taka decyzja nie może być podejmowana tylko dyktarurą hormonów.
Ciąża - katastrofa czy błogosławieństwo?
Collapse
X
-
-
Napisał RedJaneNapisał Kazimierz1
włącznie z tym, że jak już będę w podeszłym wieku to będzie kto miał mi herbatę podać.Skomentuj
-
Otóż to. Ale płodzenie dziecka, "żeby na starość miał kto szklankę wody podać" to zwykły egoizm. Szczególnie mam na myśli sytuację, kiedy blokuje się dziecko szantażem emocjonalnym: "musisz zostać, bo jestem twoim rodzicem, zawdzięczasz mi wszystko", tak jakby dziecko przychodząc na świat od początku miało jakiś niepisany dług do spłacenia.Nie masz co robić? Zrób pieniądze!
Ignorance is bliss.Skomentuj
-
Same poczucie odpowiedzialności i szacunek do rodziców wystarczy.
A o jakim Ty długo za urodzenie piszesz?
Nawet mi to do głowy nie przyszło....
ale fakt, niektóre dzieci są niegodziwe względem swoich rodziców..Skomentuj
-
Błogosławieństwo w momencie, kiedy jest się świadomym bycia rodzicem. Urodzenie dziecka i oddanie do adopcji "bo wpadłam" to czyste chamstwo. A konfrontacja dziecka z matką po latach słowami "to nie tak jak myślałeś" - jeszcze większym.Stay fresh, no matter where you are.Skomentuj
-
Dzieci to również cały trud, znój wychowywania, troszczenia się, często odmawiania sobie własnych przyjemności, martwienia się o byt rodziny itd..
Jak to się mówi - 30 sekund przyjemności, 30 lat kłopotów
Ale rzeczywiście chodziło mi wtedy o metaforę - fajnie będzie gdy moja starość nie zamknie się w cichym domu z tykającym dużym zegarem bez odwiedzin najbliższych (bo ich nie będzie).
PS
A swoją drogą.. tyle wyrzeczeń "żeby na starość miał kto szklankę wody podać"... a potem pić mi się nie będzie chciało. To dopiero będzie granda!0statnio edytowany przez Tom_Bombadil; 19-07-10, 13:49.Alea iacta est
Alea iacta est
Alea iacta est
Alea iacta estSkomentuj
-
jesli z ustawionym, kasiastym facetem... początek nowego życia.
a tak poważnie to ani jedo ani drugie, ale nie cieszyłabym sie teraz.
edit: ciekawe że nie pomyślałam o opcji kasiasty palant... nie wiem co wtedyMożesz czuć się nieszczęśliwy z wielu powodów, ale nie potrzebujesz powodu, żeby być szczęśliwym.
Skomentuj
-
Napisał evilwoman...a. Młoda mama ma wiecej cierpliwości, nie zużyte nerwy, radzi sobie lepiej. Nie żałuję
......
wieku 30 lat, będziesz miała w domu już praktycznie nastolatka, a sama będziesz jeszcze młoda...Skomentuj
-
Ale chyba lepiej najpierw się wyszumieć, a potem myśleć o dzieciach. Nie ma co szybko pakować się w pieluchy.Skomentuj
-
Co znaczy wyszumieć??
Ja szumiałam wraz z mężem jeszcze przez 7 lat... jeśli masz na myśli imprezy, disco, grille, piwka...to chyba dosyć )
mnie to starczyło....Skomentuj
-
Jak na razie określiłabym to mianem katastrofy, jestem jeszcze nie gotowa w pełni do tej roli, chociaż dzieci kocham i dałabym się za nie pokroić. Ogólnie dziecko= błogosławieństwo, ale jeżeli chodzi o mnie teraz, to wolałabym jeszcze poczekać te kilka lat, skończyć studia, znaleźć pracę i nacieszyć się mym lubym.Un sourire est comme le soleil, qui consacre la fraîcheur du visage humain...Skomentuj
-
Pewnie. Lepsza jest sytuacja, w której rodzic jest w takim stanie psychicznym, że zostawia dziecko na śmietniku, albo rozbija mu głowę o ścianę. Mało jest takich historii? Tak się może skończyć zmuszanie kogoś do macierzyństwa/ojcowstwa.Nie masz co robić? Zrób pieniądze!
Ignorance is bliss.Skomentuj
-
Kiedy zaczynałem swoje życie seksualne potencjalna ciąża mojej dziewczyny była w moich oczach katastrofą.
Dzisiaj po wielu latach patrzę na to zupełnie inaczej.
Proszę, nie róbcie z tego z tego zdarzenia tragedii bo w ten sposób nakręca się spirala strachu, która prowadzi do:
1. samobójstw
2. oddawania niemowlaków
3. porzucania noworodków na śmietnikach
itd.
Po co potęgować takie nastroje?Alea iacta est
Alea iacta est
Alea iacta est
Alea iacta estSkomentuj
-
A ja powiem tal. Dla mnie ciąża była największym szczęściem jakie w życiu mnie spotkało. Ślub była już dawno przygotowany i czekając na ten dzień uznaliśmy że jeszcze dzidziusia do szczęścia nam brakuje. Ja miałam wtedy 20 lat a moj małżonek 27. I udało się. Ślub brałam w 2 miesiącu ciąży Chwilowo tylko on pracuje ale jakoś sobie radzimy. Nie szalejemy ale wystarcza na wszystkie potrzeby.
Moja córa to największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało. Teraz za tydzień bronię licencjata a potem jeszcze dwa lata magisterki i chcemy mieć kolejną dwójkę dzieci.Grzeczne dziewczynki chodzą do nieba, niegrzeczne chodzą tam gdzie chcą
Skomentuj
-
Jeszcze 3 miesiące temu powiedziałabym, że ciąża byłaby dla mnie katastrofą. Teraz jestem w 10 tyg. Nie tak miało być.
W czerwcu były zaręczyny, miałam inne palny. Chłopak znalazł świetną pracę w swoim zawodzie, ja też dorabiam więc w końcu zaczęlo nam się układać finansowo. A tu ni stąd ni z owąd - brak miesiączki. 2 testy - na każdym 2 kreski. Nie miałam pojęcia jakim cudem. Brałam tabletki regularnie, nie ominęłam żadnej. A jednak.
Najpierw się bałam, strasznie. Bo jak to? Ja i dziecko? Nie wyobrażałam sobie tego, poza tym nie miałam pojęcia jak mam to powiedzieć swojemu facetowi. Bo przecież zabezpieczenie itd a jednak ciąża. Stwierdziłam, że poczekam aż usg na 100% potwierdzi wynik.
W 8 tyg. usg - pan lekarz mi pogratulował, ja mało co nie wyplułam serca ze stresu. Wyszłam z gabinetu, zadzwoniłam po A. Becząc z natężeniem dźwiękowym 200db obwieściłam mu wspaniałą nowinę. Mój wspaniały narzeczony strzelił debilny, rozmarzony uśmiech i wydobywa z siebie "napraaaawde?" i sie cieszy głupio. Więc ja jeszcze gorszy płacz, pytania w stylu "co my zrobimy" itd. Panika na całego. No i znowu muszędocenic mojego faceta (mimo tego durnego wyrazu twarzy) bo zaczął mnie pocieszać, tłumaczyć, że będzie dobrze, że poradizmy sobie, że przecież ma dobrze płatną pracę i ja niepotrzebnie panikuję, no i że się cieszy bo chce mieć ze mną dziecko. Kazał zrezygnowac mi z pracy, zająć się nauką i dbaniem o siebie. On ma zająć się zapleczem finansowym.
Teraz jestem bardzo szczęśliwa, że będę mamą i że mam dobrego faceta.
Choć dalej boję się, że nie będę umiała zajać się dzieckiem tak jak powinnam. Mam jednak nadzieję, że będzie dobrze
Sory za długą wypowiedź, ale musiałąm się wygadać.Mój post = według mnie.Skomentuj
Skomentuj