Ciąża - katastrofa czy błogosławieństwo?
Collapse
X
-
Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.
...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony... -
Ja pitolę! Aż szkoda słów na upośledzenie Twojego procesu myślenia, ale co tam, zużyję trochę klawiatury, może coś dotrze.
Oj tak, chcą. To chcenie, bezinteresowność i bezwarunkowa miłość bardzo dobrze są ukazane w opartym na faktach filmie "Plac Zbawiciela". I to nie jest jakiś odosobniony przypadek. Rodzina chętnie i bezinteresownie pomaga tylko w filmach familijnych emitowanych w niedzielne popołudnia albo w mydlanych oparach typu "Klan". W praktyce, ta rodzinna sweet pomoc polega na wprowadzaniu toksycznych relacji, które rozwalają rodzinę od środka.
Rodzina chętnie i bezinteresownie pomaga tam gdzie ta rodzina naprawdę istnieje. Jeśli rodzina jest dysfunkcyjna emocjonalnie to jest problem. Ale nie każda rodzina w Polsce jest taka.
Cóż takiego nieprawidłowego jest w ludziach wychowanych przez samotne matki?
według mnie, to właśnie powszechnie preferowany model rodziny jest upośledzony
Skąd się wziął problem z dzietnością i starzeniem się społeczeństwa? Dlaczego młodzi ludzie wzbraniają się przed posiadaniem dzieci jak przed ogniem?
Przykro mi, że byłeś dla kogoś przeszkodą i ciężarem, bo nie potrafię sobie wyobrazić, że ktoś kto nie nosi takiej urazy w sobie mógłby pisać takie głupoty, ale wyobraź sobie, że nie cały świat jest zły tak jakbyś tego chciał, aby Twoja wizja się spełniła.
e-rotmantic, jako osoba związana z pedagogiką i psychologią sugeruję terapię, poważnie. Nie piszę tego by Cię obrazić tylko dlatego, że w Twoich postach widać silny problem z własną osobowością, emocjami i bardzo negatywne emocje, które upośledzają Twój ogląd związku i rodziny.Luke, ja sem twój otec - Padre VaderSkomentuj
-
Ty jesteś związany z pedagogiką i psychologią, dobry żart... czemu psychologu zachowujesz w tak głupi sposób?? Niebywałe. Często lepsze dla dziecka, jest jeśli rodzice się rozstaną i będą wspólnie wychowywać dziecko, niż na siłe utrzymując związek zaburzać mu obraz prawidłowo wykonywanego obowiązku rodzicielstwa. Często jednak gdy coś pójdzie nie tak, dziecko jest traktowane jak karta przetargowa, rodzice buntują je przeciwko sobie... bo tak najprościej, zranione ego bo ten **** mnie zostawił, bo ta szmata już mnie nie chce... przykre, ale prawdziwe.
Ty piszesz o żonie źle, a za chwile piszesz że jest super... serio? Jesteś ostatnią osobą która powinna dokonywać diagnozy cudzej osobowości bo sam masz z tym przeogromny problem.
Rodzina, związek, rodzicilstwo to nie sielanka... to bardzo ciężka praca... nad sobą, nad partnerstwem, wymaga ogromnej konsekwencji w działaniu... to co widzisz na ekranie TV to nie jest prawda tylko fikcja. Ludzie muszą się zmagać z ogromem trudnych sytuacji w życiu, a tych trudnych jest często dużo więcej niż dobrych i prostych... i tu jest właśnie pies pogrzebany. Ludzie często nie umieją sobie poradzić z problemami, co owocuje wyżywaniem się na najbliższych... bo tak najprościej, a najbardziej może zranić nas ktoś kogo kochamy, bo wtedy jesteśmy kompletnie bezbronni.
Dzisiaj udana rodzina to rodzina bezdzietna lub z jednym dzieckiem, maksymalnie dwoma... rodziny gdzie jest trójka lub więcej dzieci to rodziny wielodzietne... a obliczu obecnej sytuacji gospodarczej ludzi zwyczajnie nie stać na dzieci. To nic złego że decydują się na jedno mając pewność że nie zabraknie mu niczego. Bardzo trudno się dziecku tłumaczy dlaczego cała klasa jedzie na wycieczkę a on nie może bo rodzice nie mają na to pieniędzy... trudno jest wyjaśnić dlaczego pod choinkę dostał buty a nie np. najnowszego transformersa tak jak koledzy z klasy. Dzieci mają swoje malukie dziecięce marzenia i boli ich kiedy nie mogą one zostać spełnione... chociaż się nie żalą to nie rozumieją dlaczego tak jest.
Czasy się zmieniają... obecnie model rodziny jest taki jaki jest. Wynika to z chłodnego kalkulowania, ale jeśli dzięki temu dzieci nie będą chodziły głodne, w dziurawych butach to mi to pasuje. Nie sztuka zrobić dziecko... sztuka jest go wychować w odpowiedni sposób nie powodując spaczenia...
Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.
...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...Skomentuj
-
Napisał smokwawelskiCzłowieku, najpierw porównujesz coś do filmu, a potem w kolejnym akapicie krytykujesz to co jest pokazywane w telewizji.
Napisał smokwawelskiChociażby brak poznanych wzorców funkcjonowania w pełnej rodzinie. Brak pozytywnego obrazu mężczyzny, który wspiera matkę i jest odpowiedzialny za rozwój, wychowanie i edukację swojego dziecka.
Napisał smokwawelskiTęsknota za ojcem, którego nie ma itp.
Napisał smokwawelskie-rotmantic, jako osoba związana z pedagogiką i psychologią sugeruję terapię, poważnie. Nie piszę tego by Cię obrazić tylko dlatego, że w Twoich postach widać silny problem z własną osobowością, emocjami i bardzo negatywne emocje, które upośledzają Twój ogląd związku i rodziny.
Owszem, ja jestem ostro popierniczony - nie przeczę. Ale wydaje mi się, że moje poglądy są obiektywne i oderwane od mojej osobistej traumy, a opierają się na obserwacjach wykraczających poza moje "rodzinne" podwórko. Według mnie na rodzinę składają się maksymalnie: matka, ojciec i ich dzieci. Prawidłowo funkcjonująca rodzina jest niezależna finansowo, mieszkaniowo oraz jest w stanie niezależnie zapewnić dzieciom opiekę materialną, emocjonalną oraz jest w stanie samodzielnie je wychować. Co jest upośledzonego w takim wizerunku rodziny?Skomentuj
-
Natomiast faktem jest, że gdyby ten pan był obecny w moim życiu od początku a po 10 latach nagle zniknął do innej pani to bym tęskniła i miała żal do całego świata.
Jeśli matka jest na tyle rozgarnięta i inteligentna to jest w stanie dziecku przekazać najważniejsze wartości bez ojca. Bo tatusiowanie na papierku i dawanie kasy na dziecko to nie tatusiowanie.'Ulegaj prostym uczuciom. Raz w roku pojedź w stronę zachodzącego słońca.' - "Dawca", M. OsikowiczSkomentuj
-
Napisał smokwawelskiNiebywałe to jest to jak Ty musisz jątrzyć. Idź sobie do swojego super hiper za****stego życia upiec chlebek w maszynce, którą dostałaś.
Bardzo podoba mi się Twoje uogólnianie. Często to często tamto. A jakieś badania na to masz żeby potwierdzić, że to tak często? Czy tak tylko Ci się wydaje.
.
Aahahahah jaki ty jesteś przykry... jęczysz że dodałeś mnie do ignorowanych, a widzę że dokładnie lustrujesz moje posty.
Nie kochacie się? Nie wiem... mam to gdzieś, jesteś żenujący bo zamiast rozwiązywać swoje problemy z żoną, to jęczysz na forum i radzisz się dzieciaków...
Czego ty mi tak zazdrościsz, że wciąż wspominasz o moim życiu, że jest takie za****ste... może powiedz to dam ci jakąś radę.
Badania? Nie ośmieszaj się... pojedź do domu dziecka, zobacz co się dzieje... pogadać z jakimś kuratorem sądowym, z czym się ludzie muszą zmagać. Po cholerę ci badania... po raz kolejny wzbudzasz moje współczucie, jeśli na prawdę wierzysz we wszystko co wyskoczy z google... nooo ale przecież jesteś psychologiem i pedagogiem na pewno masz całe teczki wypchane swoimi badaniami...
Po raz kolejny nie pozostaje mi nic innego jak prośba o zapoznanie się z zasadami czytania z zrozumieniem.
Dziecko jest często traktowane jako 'coś' co pomoże uratować związek... często jest to zupełnie bezskuteczne. I prowadzi do traktowania dziecka jako broni przeciwko partnerowi.
Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.
...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...Skomentuj
-
To ja dodam do Twojego często jeszcze tylko, że często się mylisz YassmineLuke, ja sem twój otec - Padre VaderSkomentuj
-
Ty często ośmieszasz i bredzisz... i wszyscy musimy z tym żyć.
Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.
...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...Skomentuj
-
Red, no bo po co mam się irytować i wyżywać na kasjerce z Biedronki czy innego Tesco że podała mi paragon do lewej zamiast prawej reki... Trzeba być miłym do świata, a jak wiem że nie sprostam zadaniu bycia szczęśliwa i uśmiechnięta mamą z ryczącym dzieckiem w wózku czy na rękach to się na taka rozrywkę nie pisze
a wydaje mi się że odpowiedzialność i opieka nad psem jest porównywalna do małego dziecka i jeśli nawet do psiaka nie mam cierpliwości to mam ja nagle znaleźć do dziecka? NO WAY.'Ulegaj prostym uczuciom. Raz w roku pojedź w stronę zachodzącego słońca.' - "Dawca", M. OsikowiczSkomentuj
-
Napisał smokwawelskiTo jest ucieczka przed odpowiedzialnością.
Napisał smokwawelskiA czy dziecko, które w szkole słyszy o tym jak Jasiu w weekend zbudował z tatą latawiec Małgosię tata zabrał na wycieczkę do zoo nie tęskni za ojcem, nawet jeśli nie ma go od urodzenia?
Napisał smokwawelskico nie oznacza, że powinna robić wszystko samodzielnie. Chociażby po to, żeby umacniać więzy emocjonalne z innymi.
Napisał smokwawelskiJeśli się mylę to po co chociażby na święta czy urodziny zaprasza się babcie, dziadków, ciocie itd. Przecież rodzina jest samowystarczalna i każdy mógłby obchodzić sobie we własnym domu te okazje.
Smoku, naprawdę pomijam moje życie. Jako student jak i wiele lat po studiach zjadłem zęby na korepetycjach. Poznałem dziesiątki dzieci w przedziale wiekowym od 10 do 18 lat. Te dzieci pochodziły z najróżniejszych rodzin, w tym biednych, ponieważ zdarzało mi się udzielać korków "pro bono". Poznawałem rodziców tych dzieci, babcie, dziadków, ciocie i wujków. Rozmawiałem z tymi dzieciakami nie tylko o ułamkach czy Present Perfect Tense. Podobnie jak Ty teraz, tak ja myślałem, że w porównaniu do innych, jestem wyjątkowo upośledzony. Dlatego byłem ciekawy, jak jest u innych. Z wielkim zdziwieniem przekonywałem się, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Co więcej, przekonałem się, że ja to jeszcze miałem piękne dzieciństwo w porównaniu do wielu dzieci z tzw. modelowych rodzinek. Z tych właśnie obserwacji wynikają takie a nie inne moje poglądy. Gdyby chodziło tylko o moją porąbaną osobę, w ogóle nie odzywałbym się w tym wątku.Skomentuj
-
W sumie każdy z Was ma trochę racji, więc do każdego trochę się odniosę
Przed ciążą myślałam trochę jak Smok, że to cudowna rzecz, niesamowita sprawa i nie mogłam zrozumieć, czemu inni tego nie widzą.
Po ciąży wiem już, że jeśli ktoś nie jest zdecydowany na dziecko, to absolutnie nie powinien go mieć. Mam cudowną, spokojną, uśmiechniętą córeczkę, ale nikt mnie nie uczył, jak zachowują się dzieci, czego potrzebują (w jakiej kolejności, o której godzinie, w jakiej ilości?). To sprawiło, że początki były bardzo trudne, było sporo frustracji, mało snu, mało czasu dla siebie, dużo kłótni. I tak uważam, że byłam szczęściarą, bo przeszliśmy to wyjątkowo lekko, ale teraz cały czas czuję się trochę przytłoczona tymi pierwszymi miesiącami, przez co wciąż wydaje mi się, że jestem o krok od wybuchnięcia.
I nieco przytłacza mnie świadomość, że będzie tak jeszcze przez kilka następnych lat.
Z drugiej strony - widzę, jak wiele bezdzietnych osób ma wstręt do dzieci tylko dlatego, że albo nie obcowało z dziećmi, albo obcowało z takimi, których rodzice ich nie rozumieją, przez co są rozkrzyczane i nerwowe. Większość ludzi nie wie, jakie są dzieci, co z nimi robić, co oznacza ich krzyk (zakładają, że "dziecko tak ma"). Mało kto spędził z dzieckiem (mówię o niemowlaku) więcej niż 2-3 godziny, obserwując i próbując zrozumieć, o co mu chodzi, a to zaledwie fragment cyklu dziecka, które nie pozwala zrozumieć całości i często daje całkowicie błędny obraz.
Dlatego chociaż popieram tych, którzy dzieci mieć nie chcą - absolutnie nie róbcie ich sobie, gdy będziecie tylko w części przekonani! To z drugiej strony namawiam Was na spędzenie z dobrze chowanym dzieckiem trochę dłuższego czasu. Pomaga na przestawienie kilku rzeczy w głowie
A co do tego, ile dzieci "kosztują" - przyznam, że robiąc sobie dziecko byłam gotowa sama mu wszystko zapewnić, chociaż zarabiamy z narzeczonym wspólnie jakieś 4-4,5 tysiąca miesięcznie, bo on pracuje dorywczo, głównie studiuje. Znajomi, przyjaciele i rodzina obdarowali nas tak bardzo, tak wieloma rzeczami, że naprawdę sami nie musieliśmy kupować wiele. Babcie i ciotki prześcigają się w podsyłaniu nam nowych opakowań pieluszek, chusteczek, gerberków - mamy tego na kopy. Nie prosiliśmy o to, ale oni cieszą się razem z nami, bardzo chętnie poświęcając także swój czas na pomoc przy opiece.
Chociaż zdarzyło się i kilka rozczarowań - głównie od osób, które dzieci nie znają i nie rozumieją. Nagle się okazało, że nawet kilkuletnia znajomość po prostu się kończy któregoś dnia - nie dlatego, że moje dziecko coś im zrobiło, bo oni nawet nie chcą go raz zobaczyćSkomentuj
-
Zawsze marzyłem o dziecku i kiedy w końcu marzenia stały się rzeczywistością wiem co to znaczy mieć cel w życiu. Banalne do bólu, ale tak właśnie czuje.
Nie dom, nie nowy samochód nie koncerty hulanki i swawole, to miniaturka Dużej Czarownicy.
Gdybyście jeszcze nie wiedzieli, to uprzejmie donoszę, ze słońce wstaje i zachodzi, bo ona tak chce!
Amen.
Link do...
Skomentuj
-
Napisał RedJaneBo Wy mieszkacie ciągle na jakimś zadupiu, z sama-wiesz-kim się widujemy minimum raz w tygodniu i dziecko nic nam przeszkadza, faktycznie
A tymczasem Basia chodzi z nami na niektóre imprezy i spokojnie zasypia koło północy, nie marudząc wcześniej, więc chyba nie jest tak źle..?
Dobrze chowane dziecko naprawdę nie powinno przeszkadzać w miarę normalnej aktywności rodziców. Wiadomo, że o pewnych porach muszę np. nakarmić czy wykąpać, ale ciągle nie ma problemu, żeby wyjść do teatru czy spotkać się na posiadówie. Smutne jest to, że dla wielu ludzi posiadanie dziecka (chociaż sami go nie mają!) tak bardzo wiąże się ze społecznym wykluczeniem, że dokonują tego wykluczenia na bogu ducha winnych rodzicach ;]Skomentuj
-
Jak pojawiło się moje dziecko to akurat mieszkaliśmy z nim w jednym pokoju. Znajomi wciąż nas odwiedzali a dziecko bez problemu zasypiało w "hałasie". Z biegiem lat uważam że lepiej jak dziecko jest przyzwyczajone do hałasów życia niż chowane przy zachowaniu idealnej ciszy. Z wychodzeniem również nie mieliśmy problemu rodzice sami nas wypychali do znajomych i chętnie przychodzili popilnować malucha.My style? You can call it "the art of fighting without fighting".Skomentuj
-
Daj_mi ja mam znajomych, których może nie to, że wykluczyliśmy, co sami się trochę wykluczyli od czasu jak mają dziecko. Wynika to z tego, że po pierwsze dziewczyna nie chce za bardzo wychodzić, bo dziecko, po drugie jeśli już gdzieś wyjdą bez małej to co pół godziny dzwoni do dziadków, żeby dowiedzieć się co i jak, po trzecie nawet jeśli już gdzieś wyjdą to ona nie umie już rozmawiać o czym innym niż dziecko.
Doszło nawet do tego, że kiedyś przy stole opowiadała wszystkim jakie to ma hemoroidy po ciąży. Chociażby z tego powodu nie są wszędzie zapraszani. A dziecko jest tu najmniejszym problemem. Chociaż przyznam, że jak słyszę idź do wujka smoka żeby dał Ci buzi to mnie **** strzelaLuke, ja sem twój otec - Padre VaderSkomentuj
Skomentuj