Aż dziw bierze, ze taki watek na BT jeszcze nie powstal (uzylam szukajki). Nie raz widzialam jak ktos wspominal o tym w offtopicu czy innych wątkach i pomyslalam, ze mozna by zalozyc temu odpowiedni wątek. Dla byłych i obecnych palaczy którzy już rzucili lub chcieliby rzucić, jak wam sie to udalo, jakie sposoby stosowaliscie, dlaczego chcecie rzucic albo nie chcecie... no wszystko.
Jesli ktos nigdy nie palil i planuje tu napisac tylko jaki to ten nałóg jest glupi i my bezmyslni to moze sobie darowac. Kazdy palacz doskonalne zdaje sobie sprawe z tego, ze to co robi to głupota. Nawet jesli twierdzi ze mu z tym dobrze.
Zacznę zatem od siebie. Palę od dawna. Dokladnej liczby nie podam bo nie pamietam czy byla to druga czy trzecia klasa liceum. W kazdym razie cos ok 8-9 lat. Proby rzucania podjełam juz trzykrotnie. Jedna po roku palenia, nie palilam prawie pol roku. Ne pamietam juz nawet dlaczego do tego wrocilam. Kolejna kilka lat temu, nie palilam dwa miesiace. I trzecia teraz, w wakacje. Wytrzymałam ponad miesiac i niestety, pęklam na imprezie gdy ktos zaproponowal mi fajke. Ale lada moment kolejna proba.
Rzucalam tylko i wylacznie przy pomocy silnej woli. Nie uzywalam zadnych plastrow, tabletek, itp. Po kazdej probie rzucania tyłam, ale niewiele. Tak max 5 kg.
Z moim paleniem bylo roznie. Czasem palilam jak smok, po paczke-poltora dziennie, czasem po kilka papierosow dziennie. Zaleznie od okolicznosci. Oprocz oczywistych strat w portfelu zaczynam odczuwac coraz powazniejsze problemy zdrowotne. Kondycja 50 latka i inne takie. Dlatego uznalazm ze zarty sie skonczyly. Albo rzuce teraz albo nigdy. Przez lata bylam tez biernym palaczem, wiec szkodzic zaczelo mi to duzo wczesniej. Moja matka palila jak smok odkad tylko pamietam, brat zaczal tez wczesnie palic. Wszyscy jestesmy uzaleznieni i to jest straszne. Matka pewnie nigdy nie rzuci, chyba nawet nigdy nie probowala. Ale probuje teraz przekabacic brata zebysmy zaczeli rzucanie razem. Mieszkamy razem wiec duzo ciężej jest zrywac z nalogiem gdy obok ktos ciagle pali. Co z tego wyniknie to zobaczymy.
Zapraszam do dzielenia sie swoimi przemysleniami i doswidczeniami.
Jesli ktos nigdy nie palil i planuje tu napisac tylko jaki to ten nałóg jest glupi i my bezmyslni to moze sobie darowac. Kazdy palacz doskonalne zdaje sobie sprawe z tego, ze to co robi to głupota. Nawet jesli twierdzi ze mu z tym dobrze.
Zacznę zatem od siebie. Palę od dawna. Dokladnej liczby nie podam bo nie pamietam czy byla to druga czy trzecia klasa liceum. W kazdym razie cos ok 8-9 lat. Proby rzucania podjełam juz trzykrotnie. Jedna po roku palenia, nie palilam prawie pol roku. Ne pamietam juz nawet dlaczego do tego wrocilam. Kolejna kilka lat temu, nie palilam dwa miesiace. I trzecia teraz, w wakacje. Wytrzymałam ponad miesiac i niestety, pęklam na imprezie gdy ktos zaproponowal mi fajke. Ale lada moment kolejna proba.
Rzucalam tylko i wylacznie przy pomocy silnej woli. Nie uzywalam zadnych plastrow, tabletek, itp. Po kazdej probie rzucania tyłam, ale niewiele. Tak max 5 kg.
Z moim paleniem bylo roznie. Czasem palilam jak smok, po paczke-poltora dziennie, czasem po kilka papierosow dziennie. Zaleznie od okolicznosci. Oprocz oczywistych strat w portfelu zaczynam odczuwac coraz powazniejsze problemy zdrowotne. Kondycja 50 latka i inne takie. Dlatego uznalazm ze zarty sie skonczyly. Albo rzuce teraz albo nigdy. Przez lata bylam tez biernym palaczem, wiec szkodzic zaczelo mi to duzo wczesniej. Moja matka palila jak smok odkad tylko pamietam, brat zaczal tez wczesnie palic. Wszyscy jestesmy uzaleznieni i to jest straszne. Matka pewnie nigdy nie rzuci, chyba nawet nigdy nie probowala. Ale probuje teraz przekabacic brata zebysmy zaczeli rzucanie razem. Mieszkamy razem wiec duzo ciężej jest zrywac z nalogiem gdy obok ktos ciagle pali. Co z tego wyniknie to zobaczymy.
Zapraszam do dzielenia sie swoimi przemysleniami i doswidczeniami.
Skomentuj