W 4 miesiące schudłam tak 10 kg. Dla lepszego efektu można dorzucić rower i poszłoby szybciej. Co prawda moja nadwaga nawet nie była nadwagą, bo się mieściłam nadal w poprawnym BMI, ale mi to przeszkadzało.
Hmm ja bym się musiała odżywiać powietrzem żeby przy normalnej wadze zrzucić 10kg w 4 miesiące.
A tak btw - zakupiłam karnet na basen bo mój pomyśł z bieganiem... leży
My life would be so much easier if I wasn't intelligent enough to realize how fucking stupid some people are.
Jakoś nie, najwyraźniej mój basen jest mniej exclusive od tych które znasz. Do systematycznego chodzenia będzie mi musiała wystarczyć silna wola i fakt, że ta kasa nie powinna się zmarnować bo w końcu miałabym za to trochę ciuchów
My life would be so much easier if I wasn't intelligent enough to realize how fucking stupid some people are.
Kiedyś schudłam 10 kg w miesiąc także to możliwe. Ważyłam wtedy 43 kg przy 166 cm wzrostu. Jednak ja z odchudzaniem przesadziłam. Zaczęło się od choroby mojej mamy, tak się tym przejęłam, że 'zapomniałam' jeść... Nigdy nie byłam za duża, wręcz przeciwnie. Nigdy nie dotknęła mnie nadwaga, było mi do niej bardzo daleko. Przestałam jeść, pić. Potrafiłam zrobić ucztę dla całej rodziny i nic z tego nie dotknąć... Na szczęście minęło mi, a wszystkim odchudzającym chcę powiedzieć, żeby przede wszystkim dbali o swoje zdrowie.
Mój post jest bardziej przestrogą dla Was nie twierdzę, że popełnicie taki błąd jak ja, bo rzadko kto wykazuje się tak skrajną głupotą. Jeżeli zaczyna się kręcić w głowie, boleć itp. to uważajcie, lepiej przerwać dietę. Jeżeli zaczynacie widzieć efekty to oby nie przyszło Wam do głowy jeść mniej! Ja w sumie do tej pory borykam się z tym problemem. Mimo że odżywiam się normalnie i tak mam czasami dni głodówki... Nie dajcie się ślepo wciągnąc w dietę i w modę wystających kości jaka teraz panuje. Jestem serduszkiem ze wszystkimi Walczacymi trzymam za Was kciuki :*
Zaczęło się od choroby mojej mamy, tak się tym przejęłam, że 'zapomniałam' jeść... Nigdy nie byłam za duża, wręcz przeciwnie. Nigdy nie dotknęła mnie nadwaga, było mi do niej bardzo daleko. Przestałam jeść, pić.
Ja w sumie do tej pory borykam się z tym problemem. Mimo że odżywiam się normalnie i tak mam czasami dni głodówki...
Hmmm.. mam trochę podobnie... Z jednej strony potrafię jeść jak normalny człowiek, ale gdy mam dużo na głowie (zaliczenia, egzaminy, jakiekolwiek problemy w rodzinie) mogę nie jeść nawet cały dzień i nie czuć głodu ani pragnienia.
Mój rekord to 38 kg, do czego obsesyjnie okresowo próbowałam przez liceum wrócić (wspomagając się intensywnymi ćwiczeniami i środkami przeczyszczającymi - z perspektywy czasu nie było to do końca normalne). Do dziś mam fazy, w których myślę sobie, żeby schudnąć chociaż do 40 kg i cieszę się jeśli mam ku temu sprzyjające warunki (czyli wspomniany nadmiar obowiązków).
Niestety, największym wrogiem odchudzania jest bycie w związku
O jejku... 40 kg to bardzo mało! Ja teraz waże tak 50 kg przy wzroście około 170 cm. No w związku ciężko się odchudzać. Ja do tej pory jestem kontrolowana z posiłkami, a jak widać, że schudłam to tym bardziej... Nikomu nie życzę. A odchudzanie zaczęłam w 3 lo, w gimnazjum zawsze ważyłam mało, bo tańczyłam 9 lat.
Skomentuj