A człowiek + alkohol, może zakończyć się katastrofą. Miałem właśnie "ciekawą" przygodę sprowokowaną przez głupotę ludzką, alkohol i sam nie wiem co jeszcze. Nie jestem w stanie zrozumieć motywu postępowania człowieka, który siedzi w klubie ze swoją dziewczyną, nagle wstaje od stolika, podchodzi do losowego człowieka na dancefloorze i zaczyna burzyć. Ktoś próbuje go rozdzielić, atakuje i jego. Gdy widzi, że idzie napakowany ochroniarz, wraca do swojego stolika, przytula swoją kobietę i udaje niewiniątko. Nie wiem jak mają inni, ale jedynym powodem, który w mojej opini usprawiedliwia bitke przy swojej dziewczynie, jest sytuacja gdy ktoś ją skrzywdzi, albo znieważy. Tym bardziej nie rozumiem, odwalania czegoś takiego kompletnie bez powodu. Trzeba być albo nienormalnym, albo naćpanym. Nie rozumiem też ładnej dziewczyny, która chce być z takim idiotą. Taki własnie typ kretyna zaatakował przed chwilą mojego znajomego, a później mnie, gdy próbowałem ich rozdzielić i to załagodzić. Nie wiem czemu, ale właściciel kazał wyjść z klubu nam. W sumie i tak się powoli zbieraliśmy, więc było mi to obojętne.
Tutaj nie rozumiem kolejnego idiotycznego zachowania. Moi znajomi zamiast olać i wyjść jak prosili normalnie, zaczęli się rzucać, próbowali przedostać się do prowodyra tej całej awantury. Czytałem dziś gdzieś o "sarmackiej duszy" Polaków. Połączona z alkoholem staje się przyczyną zdarzeń trudnych do przewidzenia, ale raczej na 100% kłopotliwych (chyba każdy wie, jak skończyły się dla Polski rządy durnych sarmatów). Właściciel knajpy zagroził, że jak nie wyjdą i dalej będą to narkęcać wezwie policje. Nie jestem zbyt wielkim fanem panów w mundurach, ale rozumiem tego człowieka. Od urażonej dumy moich kolegów bardziej interesują go ewentualne straty, które mogłyby powstać w wyniku zaogniania konfliktu. Moi znajomi wyszli, ale stwierdzili, że zaczekają przed klubem. Wyszedł ochroniarz (nasz znajomy zresztą) i prosił ich jak ludzi, żeby odeszli kawałek dalej, bo właściciel jest wkurzony i za chwilę na serio zadzwoni po tą policje. Jak to by się skończyło? Pewnie w najlepszym razie dołkiem, w trochę gorszym izbą, bo procenty szumiały im w głowie dość mocno, a w najgorszym nawet wolę nie wiedzieć czym. Taki pijany/urażony (niepotrzebne skreślić) delikwent woli tkwić przed tym klubem i czekać na kretyna, który został na dole aby go obić, ryzykując przy tym problemy i ewentualnie straty finansowe, raczej niezbyt proporcjonalne do poziomu "krzywdy" która go spotkała, niż olać to, odwrócić się na pięcie i spokojnie odejść. Zwłaszcza, że licząc mnie było nas tylko trzech, a tamtych co najmniej sześciu. Próbowaliśmy im tłuc do tych pijackich łbów aby zmądrzeli dobre pół godziny. W końcu zły i zrezygnowany stwierdziłem, że idę do domu, a koledzy róbcie co chcecie, mnie to przestało obchodzić. Nie powiem że sam nie byłem wstawiony, bo dobrych pare piwek wypiłem. Może mam inną mentalność. Po drodze zastanawiałem się, czy zachowałem się fair zostawiając ich tam samych. Wydaje mi się, że bardziej nie fair wobec mnie byli oni, gdyż przez swoją postawę zmuszali mnie albo do poniesienia konsekwencji ich głupoty na równi z nimi (Już widzę jak panów niebieskich obchodzi, czy ja czekam na bójke razem z kolegami, czy stoje i próbuję ich uspokoić. Albo jak szóstka pijanych, albo być może naćpanych i chorych psychicznie idiotów, pozwoli mi spokojnie stać z boku i przyglądać się jak moi znajomi rzucają się na nich, mimo przewagi liczebnej tamtych), albo do odejścia w spokoju i zastanawiania się, czy byłem w porządku zostawiając ich na pastwe losu.
Teraz siedzę sobie w domu wkurzony, bo miało być fajnie, mieliśmy napić się piwka, pobawić i w ogóle wszystko cacy. Plany runęły przez co najmniej kilka zachowań, których jak wspomniałem nie jestem w stanie sobie wytłumaczyć. Temat w sumie bez sensu, ale może ktoś ma pojęcie jak wytłumaczyć tamte zjawiska. Ponadto jak jestem wkurzony, to warto to z siebie wyrzucić. Może tylko w internet, ale raz w tej chwili na żywo nie miałbym komu i dwa w necie też są ludzie do których to dotrze, co czyni złudną nadzieję, że ktoś przeczyta ten monolog.
Podsumowując głupota ludzka połączona z alkoholem jest w stanie sprowadzić na złą drogę każdego jej posiadacza. W sumie każdy ma jej chociaż trochę, ale u niektórych jest zdecydowanie bardziej wyrazista. Wszystkie problemy tego świata, od objęcia na nim rządów przez człowieka są spowodowane w większym bądź mniejszym stopniu głupotą ludzką. Oczywiście skala wydarzeń, które opisałem jest bez porównania mniejsza w stosunku do wydarzeń mających wpływ na losy świata, ale za wszystkim stoją tacy sami ludzie, tak samo mniej, lub bardziej naznaczeni ludzką głupotą i tylko czekać aż taki skończony kretyn po raz kolejny obejmie funkcje, za pomocą której będzie w stanie wpłynąć na losy znacznie większej ilości ludzi. Że w przeszłości tacy się trafiali i jak to się kończyło wie chyba każdy kto zna nazwiska np hitlera czy stalina (nazwiska napisane celowo małą literą, aby wyrazić mój brak szacunku do tych panów). I tak w tej bezsensownej wypowiedzi przeszedłem od głupiej awantury w barze, do tragedii milionów ludzi, ale jak napisałem wcześniej, czynnik który je powoduje jest ten sam. Pozostaje zadać sobie pytanie: do czego dąży ludzkość?
Tutaj nie rozumiem kolejnego idiotycznego zachowania. Moi znajomi zamiast olać i wyjść jak prosili normalnie, zaczęli się rzucać, próbowali przedostać się do prowodyra tej całej awantury. Czytałem dziś gdzieś o "sarmackiej duszy" Polaków. Połączona z alkoholem staje się przyczyną zdarzeń trudnych do przewidzenia, ale raczej na 100% kłopotliwych (chyba każdy wie, jak skończyły się dla Polski rządy durnych sarmatów). Właściciel knajpy zagroził, że jak nie wyjdą i dalej będą to narkęcać wezwie policje. Nie jestem zbyt wielkim fanem panów w mundurach, ale rozumiem tego człowieka. Od urażonej dumy moich kolegów bardziej interesują go ewentualne straty, które mogłyby powstać w wyniku zaogniania konfliktu. Moi znajomi wyszli, ale stwierdzili, że zaczekają przed klubem. Wyszedł ochroniarz (nasz znajomy zresztą) i prosił ich jak ludzi, żeby odeszli kawałek dalej, bo właściciel jest wkurzony i za chwilę na serio zadzwoni po tą policje. Jak to by się skończyło? Pewnie w najlepszym razie dołkiem, w trochę gorszym izbą, bo procenty szumiały im w głowie dość mocno, a w najgorszym nawet wolę nie wiedzieć czym. Taki pijany/urażony (niepotrzebne skreślić) delikwent woli tkwić przed tym klubem i czekać na kretyna, który został na dole aby go obić, ryzykując przy tym problemy i ewentualnie straty finansowe, raczej niezbyt proporcjonalne do poziomu "krzywdy" która go spotkała, niż olać to, odwrócić się na pięcie i spokojnie odejść. Zwłaszcza, że licząc mnie było nas tylko trzech, a tamtych co najmniej sześciu. Próbowaliśmy im tłuc do tych pijackich łbów aby zmądrzeli dobre pół godziny. W końcu zły i zrezygnowany stwierdziłem, że idę do domu, a koledzy róbcie co chcecie, mnie to przestało obchodzić. Nie powiem że sam nie byłem wstawiony, bo dobrych pare piwek wypiłem. Może mam inną mentalność. Po drodze zastanawiałem się, czy zachowałem się fair zostawiając ich tam samych. Wydaje mi się, że bardziej nie fair wobec mnie byli oni, gdyż przez swoją postawę zmuszali mnie albo do poniesienia konsekwencji ich głupoty na równi z nimi (Już widzę jak panów niebieskich obchodzi, czy ja czekam na bójke razem z kolegami, czy stoje i próbuję ich uspokoić. Albo jak szóstka pijanych, albo być może naćpanych i chorych psychicznie idiotów, pozwoli mi spokojnie stać z boku i przyglądać się jak moi znajomi rzucają się na nich, mimo przewagi liczebnej tamtych), albo do odejścia w spokoju i zastanawiania się, czy byłem w porządku zostawiając ich na pastwe losu.
Teraz siedzę sobie w domu wkurzony, bo miało być fajnie, mieliśmy napić się piwka, pobawić i w ogóle wszystko cacy. Plany runęły przez co najmniej kilka zachowań, których jak wspomniałem nie jestem w stanie sobie wytłumaczyć. Temat w sumie bez sensu, ale może ktoś ma pojęcie jak wytłumaczyć tamte zjawiska. Ponadto jak jestem wkurzony, to warto to z siebie wyrzucić. Może tylko w internet, ale raz w tej chwili na żywo nie miałbym komu i dwa w necie też są ludzie do których to dotrze, co czyni złudną nadzieję, że ktoś przeczyta ten monolog.
Podsumowując głupota ludzka połączona z alkoholem jest w stanie sprowadzić na złą drogę każdego jej posiadacza. W sumie każdy ma jej chociaż trochę, ale u niektórych jest zdecydowanie bardziej wyrazista. Wszystkie problemy tego świata, od objęcia na nim rządów przez człowieka są spowodowane w większym bądź mniejszym stopniu głupotą ludzką. Oczywiście skala wydarzeń, które opisałem jest bez porównania mniejsza w stosunku do wydarzeń mających wpływ na losy świata, ale za wszystkim stoją tacy sami ludzie, tak samo mniej, lub bardziej naznaczeni ludzką głupotą i tylko czekać aż taki skończony kretyn po raz kolejny obejmie funkcje, za pomocą której będzie w stanie wpłynąć na losy znacznie większej ilości ludzi. Że w przeszłości tacy się trafiali i jak to się kończyło wie chyba każdy kto zna nazwiska np hitlera czy stalina (nazwiska napisane celowo małą literą, aby wyrazić mój brak szacunku do tych panów). I tak w tej bezsensownej wypowiedzi przeszedłem od głupiej awantury w barze, do tragedii milionów ludzi, ale jak napisałem wcześniej, czynnik który je powoduje jest ten sam. Pozostaje zadać sobie pytanie: do czego dąży ludzkość?
Skomentuj