W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.
A propos tańcowania w domu i śpiewania... too dzisiaj przed wyjściem zapuściłam Florence and the machine- Dog gays are over... i tak mną szatan miotał przy refrenie, że wywaliłam przeszczepem górnym w futrynę bo się na wysokość nie zmieściłam... jak leciałam przez pokoje z łapami w górze... i jak pomyślę, jak mnie zgięło przy tym, to ogarnia mnie pusty śmiech jaka jestem po****na...
Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.
...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...
Zawsze po grubszej imprezie, jeśli królował na niej jakiś kawałek i wpadł mi w ucho (bo czasem są takie jazdy, upiedzieli się nam jeden kawałek i leci w kółko kilka razy) to potem rano, choćbym wstał na największym kacu to muszę głośno włączyć taką piosenkę i sobie podrzeć ryja/ potańczyć
Związek oparty tylko o namiętność jest krótki..... choć miewa długie orgazmy.
Hehe, nadal zazdroszczę tego radosnego doświadczenia z koncertem Ale nie powiedziałabym, że wyglądają "tragicznie" - uważam, że wyglądają charakterystycznie, poza tym najważniejsze, żeby czuli się dobrze sami ze sobą, co mnie tam do tego. Nie chodzą przecież nago w miejscach publicznych, więc nie mam powodu do zgorszenia.
Skomentuj