Różnie reaguję. Czasem odpalam jakąś gierkę i gram do porzygu, czasem słucham muzyki, ale najczęściej muszę sie zmęczyć i wtedy przewaznie rower dostaje w kosc. Najgorzej jak mam doła kiedy jest brzydka pogoda, bo czyszczenie roweru z błota to koszmar, tym bardziej ze najpierw trzeba go wciągnąc na 4 pietro, bo nie nie miesci sie do windy.
Hmmm ... ostatnie moje wpisy w tym temacie pochodzą z lipca 2011 - Ciekawe. Tak szczerze mówiąc to moje dołki od tego czasu bywają sporadyczne i znaacznie - bez porównania płytsze niż kiedyś. Jakoś generalnie mimo wszystko optymistycznie jest. Mniej benzyny spalę na likwidację dołków .
Coś czego robić nie powinnam. Piję. Dlaczego ? Bo nigdy o problemach , dołach rozmawiać nie potrafiłam , a picie pomaga mi w spokoju zasnąć , obudzić się i żyć dalej tak jakby tego złego już nie było.
Zazdroszczę. Jak wstaję to nie umiem żyć dalej jakby się nic nie stało, jakby czegoś nie było... W dodatku kac potrafi dobić zupełnie i skłania mnie zawsze do myślenia jeszcze intensywniejszego..
U mnie jest jedno lekarstwo- muzyka. Zawsze pomaga.
Związek oparty tylko o namiętność jest krótki..... choć miewa długie orgazmy.
a ja marudzę, myślę, myślę, marudzę. Beczę, oglądam łzawe filmy, przełamuję komedią żeby poprawić sobie humor ale okazuje się, że komedie mnie wkurzają. Biorę długopis. Piszę parę zdań opowiadania zaczętego za gówniary i napiszę jakiś "wiersz". Cyknę fotkę cycków żeby poprawić sobie humor a potem udaję, że są fajne. Potem znowu marudzę i beczę na zmianę. Słucham muzyki i przeważnie rap na chwilę mi pomaga. A potem oglądam stare zdjęcia i znowu myślę. I tak wkółko dopóki coś lub ktoś cudem mnie nie wpędzi w dobry nastrój. Jak mam doła to na całego..
Skomentuj