ZZ, nie znasz chyba opowiastki, jak Polak, taka typowa doszczętnie blokerska patologia, poszedł se kiedyś do dyskontu i wrócił z dwiema butelkami gazowanej mineralnej.
Wstawił obie do lodówki, poczekał aż się schłodziły, po czym wziął jedną i poszedł do pokoju. Usiadł wygodnie na kanapie, włączył pornola, miarowo potrząsnął butelką i otworzył - połowa oczywiście wyprysnęła, ale wcale się tym nie przejął, nalał sobie szklankę, zmarszczył fleta, po czym wrócił do lodówki po kolejną wodę. I tu cały ceremoniał się powtórzył, znowu było szejkowanie, pół wody na podłodze, kolejny pornol, znowu jazda na ręcznym...
I tak sobie siedział pan patol w brudno-mokrych szortach, siwym podkoszulku model fishnet, w szarych skarpetach i wytytłanych kapciach, mrucząc do siebie:
- to jest życie... szampan i dziwki...
A sposób na doła? Wysiłek fizyczny, stare kawałki Pet Shop Boysów (to akurat niezmiennie od lat), telefon do przyjaciela. Nic przesadnie wymyślnego, grunt że działa.
To truly love someone is to strive for reconquering what has already been conquered.
butelka wina + głupkowata komedia, tudzież inny film byle z ciachem żeby było na co popatrzeć
Czasem tez jak mnie dopada chandra a jestem akurat sama to zapuszczam muzykę na fula i tańczę i śpiewam. A jak są wtedy dzieci to i dzieci ze mną szaleją, tylko już nie śpiewam bo uważają że brzydko śpiewam
Po butelce wina nie jestem pijana. Ja jestem kreatywna! Sumikowy album
Siadam, cisza, spokój i zaczynam się sama ze sobą zabawiać i fantazjuję
Paluszki idą w ruch...
Mimo mojej gleboko erotycznej memtalnosci nie wyobrazam sobie teraz zeby odpowiedzia na np utrata czegos, smierc, rozstanie itp bylo tarmoszenie bobra.
U mnie bedzie to raczej zamkniecie sie w pokoju z filmem. Chyba sie starzeje.
to zależy w który kierunku zmierza, bo albo puszczam muzę np. jakiś dobry postrock i otwieram butelczynę cytrynówki, albo idę na matę i upuszczam litry potu
U mnie to najpierw agresja, potem silna autoagresja, a jak się nie wyżyję należycie to depresja, totalnie zaniżona samoocena, kilka monologów i zwykle kończy się czymś ostrym pod skórą. Niestety dwa razy skończyłoby się fatalnie ale po lekach i kilku spotkaniach z psych... w miarę sobie z tym radzę, choć agresja i potrzebna silnego wyżycia się została. Na obecną chwilę to na doła przede wszystkim słuchawki w uszy i muzyka co by się konkretnie wyciszyć (raczej zagłuszyć), pracoholizm (pod względem ilości czasu spędzonego w pracy to już przeginam lekko) i jakikolwiek wysiłek fizyczny najlepiej dłuuuuugi spacer w nocy bo w dzień to mnie ludzie irytują. A i dobrą opcją jest nie wymagający myślenia film.
Kiedy mam dola wycofuje sie z zycia, przewaznie mam duzo przemyslen, staram sie medytowac jak najczesciej albo poczytac sobie jakas ksiazke dobra dla ducha. Probuje nabrac dystansu.
Skomentuj