Ile zarabiacie?

[Godefroy_87]

Z tym mechanikiem, hydraulikiem itp. Trzeba mieć pasje i smykałkę. Zarobisz dobrze, ale nie super. Do super trzeba mieć wyższe.

Znam osobę, której rodzice powiedzieli, żeby nie szedł na studia bo więcej zarobi bez. Tylko nie powiedzieli, że potrzebny jest konkretny fach i zamiłowanie do właśnie - mechaniki itp.

Chłopak bez matury po technikum, które go nie interesowało. Prace ma średnią w godzinach takich, że ani nic zrobić przed pracą ani po...

Mnie z kolei ludzie nie wierzą jak mówię, że dla biologów pracy sporo. Tylko, że z ludzi idących na biologię może 1 na 50 coś potrafi konkretnego po studiach. Ja wiedzę, która zapewnia mi pracę zdobywałem sam w kołach zainteresowań i na wyjazdach. Z samych studiów (z programu) nie wyniosłem prawie nic przydatnego tzn. praktyki. Tam była teoria. A potrzeba biologów praktyków.

[km50]

Młodzi ludzie, którzy nie idą na studia, na ogół nie robią też matury. Wykształcenie średnie i tak już mają - wystarczy świadectwo ukończenia technikum. Był nawet taki jeden co ukończył studia bez obrony pracy magisterskiej - źle na tym nie wyszedł, do dziś ludziska go kochają.

[Goldie]

Studia działają trochę tak - rynek informuje "potrzebujemy specjalistów ", wyższe szkoły przyklaskują "otworzymy nowy kierunek, zarobimy!". Później plebs tacy jak my wpisuje sobie w CV magiczne słowa a panie w HR'ach udają, że ten kosztowny papierek pozwala im odróżnić specjalistów od ściemniaczy. Oczywiście, że wiedza jest potrzebna ale tego uczy praktyka w większości przypadków. Nie mówię tutaj o lekarzach, prawnikach czy architektach ale jest masa zawodów, gdzie liczy się to jak coś się robi i to nie tylko w budowlance czy nie wiem stolarce (wbrew pozorom też koszą kasę) ale np taki programista, fotograf, ludzie którzy projektują strony internetowe - tego można się nauczyć samemu i jak już potrafisz to nikt o wykształcenie nie pyta. Już nie wspomnę o DJ'ach weselnych, którzy w sumie często ani słuchu nie mają a gustu

[TomaszCracow]

Przy pytaniu ile zarabiasz odpowiedź prawidłowa może być tylko jedna:
"ZA MAŁO" :p

[Godefroy_87]

Studia działają trochę tak - rynek informuje "potrzebujemy specjalistów ", wyższe szkoły przyklaskują "otworzymy nowy kierunek, zarobimy!". Później plebs tacy jak my wpisuje sobie w CV magiczne słowa a panie w HR'ach udają, że ten kosztowny papierek pozwala im odróżnić specjalistów od ściemniaczy. Oczywiście, że wiedza jest potrzebna ale tego uczy praktyka w większości przypadków. Nie mówię tutaj o lekarzach, prawnikach czy architektach ale jest masa zawodów, gdzie liczy się to jak coś się robi i to nie tylko w budowlance czy nie wiem stolarce (wbrew pozorom też koszą kasę) ale np taki programista, fotograf, ludzie którzy projektują strony internetowe - tego można się nauczyć samemu i jak już potrafisz to nikt o wykształcenie nie pyta. Już nie wspomnę o DJ'ach weselnych, którzy w sumie często ani słuchu nie mają a gustu

Ale gdy robi się zlecenie u mnie w branży to niestety - papierek musi być (nawet na badania pod domek jednorodzinny), bo ekspertyzę przyrodniczą może wykonać tylko osoba z mgr biologii/leśnictwa i pokrewnych kierunków. Czasem do większych projektów dużo punktów jest za osobę z dr w zespole.

Tak więc u mnie i wiedza praktyczna, nabyta samemu i papierek.

[farmonka]

Ja widzę, ze każdy ma inny problem. na pewno fachowcy zarabiają najlepiej. ale czy my wszyscy nadajemy się na fachowców, nie, ja mowię za siebie, nigdy fachowcem nie mógłbym być i co mam zrobić zarabiam powyżej przeciętnej i jakoś zawsze próbowałem sobie dać radę... choć nieraz bywało cięzko.

[iceberg]

patrząc na to, że odnosimy się do średniej, mediany czy jakkolwiek użyjemy statystycznej wartości odniesienia w połowie zarobków zawsze będzie musiała być grupa poniżej i powyżej. Owszem konkretni fachowcy, niezależnie czy z wykształceniem zawodowym czy wyższym zarabiają najwięcej (odliczam szczebel managerski - bo ich zarobki niekoniecznie odzwierciedlają ich wykształcenie czy wiedzę) niż ludzie o niższych kompetencjach, niezależnie od wykształcenia. Osobną grupę będą stanowić pracownicy budżetówki, urzędnicy niższych szczebli czy nauczyciele - gdzie wyższe wykształcenie nie gwarantuje nawet średnich dochodów.
Lekarze, prawnicy, farmaceuci to zawody regulowane prawem, są to grupy wymagające konkretnego wykształcenia a przez to, że są specyficznymi grupami ich zarobki kształtują się na nieco innych zasadach niż rynkowe.

Nawet dział IT szeroko pojęty nie podlega regulacjom stricte rynkowym tylko ogólnoświatowym trendom, to co w Polsce jest sufitem w tej branży na świecie może być podłogą a na dodatek ta grupa ma praktycznie nieograniczone możliwości pracy w różnych rejonach świata.
Właścicieli własnych firm też można podzielić dochodowo na JDG które są formalnie etatami z "kierownikiem" jako zleceniodawcą jak i właścicielami biznesów zatrudniających wielu ludzi i generujących spore dochody.

Nie ma uniwersalnego klucza, który powie - naucz się tego czy tego i będziesz milionerem, to nie jest takie proste i oczywiste.

[andone91]

Pracuję w IT, nie narzekam, pierwsze mieszkanie spłaciłem w 5 lat, teraz je wynajmuję. Wykańczam nowe ale większość rzeczy staram się robić sam, jest to das mnie miła odskocznia bo lubię majsterkować. Ogólnie nie narzekam na pieniądze ale jestem trochę nerdem i nie każdą kobietę potrafię zrozumieć, więc pieniądze szczęścia nie daja