Znam, ale kogoś takiego nie stać na wynajęcie nawet pokoju. Mieszkania niektorzy dostają po babci, opłaty dla spółdzielni są niskie, papierosy można skręcać albo palić ruskie, kupować jedzenie w dyskoncie i jakoś żyć za 1.500-2.000 zł.
Ja mieszkania kupowałem za zarobione przez siebie pieniądze. Chcę i prowadzę życie na wyższym poziomie niż powyższy. W dyskontach też bywam, choć całego potrzebnego mi jedzonka tam nie kupię.
Nie, chociaż ja nawet śpię z managerką.
Tam, gdzie mieszkam, to dobrze zarabiają przede wszystkim przyjezdni (cudzoziemcy, "warszawianie"). Warszawiaków zbyt wielu nie znam...
Ja mieszkania kupowałem za zarobione przez siebie pieniądze. Chcę i prowadzę życie na wyższym poziomie niż powyższy. W dyskontach też bywam, choć całego potrzebnego mi jedzonka tam nie kupię.
Nie, chociaż ja nawet śpię z managerką.
Tam, gdzie mieszkam, to dobrze zarabiają przede wszystkim przyjezdni (cudzoziemcy, "warszawianie"). Warszawiaków zbyt wielu nie znam...
Skomentuj