Słucham od jakiegoś czasu mądrych wywodów pseudo politykierów krzyczących na lewo i prawo o równouprawnieniu kobiet. Wkracza to teraz do polityki. Głosi się hasła równego dostępu do polityki kobiet i mężczyzn i co niektórzy mądrale chcą na siłę tą sprawę uregulować ustawami. Z całym szacunkiem dla płci pięknej, ale czy to, że kobieta nie ma fiuta ale za to ma cycki, ma jakiekolwiek znaczenie do uzyskania mandatu poselskiego? Byłem przekonany, że do rządzenia potrzebne są przymioty, które mieszczą się w głowie, a nie w cyckach czy jajach. Jakie znaczenie ma to, czy osoba, która ma poukładane w głowie, jest kobietą czy mężczyzną? Po co tworzyć sztuczne podziały i wymuszać warunki, które tak naprawdę niczego nie poprawią? Ale najwidoczniej w naszej kochanej ojczyźnie wszystko jest postawione na głowie. A do tego ta głowa stoi w muszli klozetowej.
Dochodzę do wniosku, że należy złożyć projekt obywatelski w sprawie parytetu dla mańkutów, bo dlaczego w sejmie ma być większość praworęcznych? To samo brodacze, patrząc na gładko wygolone i spasione gęby (p)osłów widzę, że brodacze są dyskryminowani. To narusza Art.32 p.2 Konstytucji RP.
Czy nasza kochana władza naprawdę nie ma co robić? Przecież przywołany Art.32 Konstytucji zapewnia równość wszystkich w każdym względzie. Po jaką cholerę w takim razie tracić czas i pieniądze na bezsensowne dywagacje, które wprowadzają tylko zamęt? To kolejny "temat zamiast", tak jak swego czasu takim tematem była aborcja, konkordat czy jeszcze kilka innych. Nie wiadomo jak ugryźć naprawdę ważne sprawy, to wymyśla się na siłę problemy, tam gdzie ich nie ma.
Na pohybel politykom.
Dochodzę do wniosku, że należy złożyć projekt obywatelski w sprawie parytetu dla mańkutów, bo dlaczego w sejmie ma być większość praworęcznych? To samo brodacze, patrząc na gładko wygolone i spasione gęby (p)osłów widzę, że brodacze są dyskryminowani. To narusza Art.32 p.2 Konstytucji RP.
Czy nasza kochana władza naprawdę nie ma co robić? Przecież przywołany Art.32 Konstytucji zapewnia równość wszystkich w każdym względzie. Po jaką cholerę w takim razie tracić czas i pieniądze na bezsensowne dywagacje, które wprowadzają tylko zamęt? To kolejny "temat zamiast", tak jak swego czasu takim tematem była aborcja, konkordat czy jeszcze kilka innych. Nie wiadomo jak ugryźć naprawdę ważne sprawy, to wymyśla się na siłę problemy, tam gdzie ich nie ma.
Na pohybel politykom.
Skomentuj