Ale bardzo łatwo mogłoby się okazać, że do takiej restauracji trafiałyby psy np. ze schroniska albo znalezione na ulicy, wśród których mogłyby się trafić domowe pupile, które dzień wcześniej pobiegły za suczką i właściciel ich jeszcze nie znalazł. A jak znam mentalność naszych rodaków, pewnie szybko zaczęto by tak sobie podnosić ilość mięsa, bo łatwiej chwycić gotowe niż hodować.
Przez pięć lat nie jadłam żadnego mięsa, nie nosiłam skórzanych ubrań etc. właśnie z tego powodu. Ale później zaczęło mi tego mięsa brakować i skończyłam z wegetarianizmem - nie widzę jednak powodu, dla którego miałabym też jeść zwierzęta, które lubię "przytulać" - czy to psy, czy to węże.
Przez pięć lat nie jadłam żadnego mięsa, nie nosiłam skórzanych ubrań etc. właśnie z tego powodu. Ale później zaczęło mi tego mięsa brakować i skończyłam z wegetarianizmem - nie widzę jednak powodu, dla którego miałabym też jeść zwierzęta, które lubię "przytulać" - czy to psy, czy to węże.
Skomentuj