W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito).

Mówimy jeszcze po polsku ?

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • B@RM@N
    Seksualnie Niewyżyty
    • May 2006
    • 219

    Ok, zgadzam sie - musisz miec zaliczone pozostale przedmioty, zeby przystapic do matury, ale tu jest haczyk - z tych pozostalych mozesz miec same 2 i zdawac mature.

    Nie bede zadnym tlumaczem, bo nie wiaze juz swojej przyszlosci z tymi studiami (z zadnymi innymi tez nie, ale to nie ma tu znaczenia). Gramatyka to jedno, a gramtyka kontrastywna to drugie i nie ma to nic wspolnego z tlumaczeniem przysieglym, o ktorym pisalem. Podobnie historia jezyka, czy jezykoznawstwo w takiej formie, w jakiej mialem wykladane.

    Skomentuj

    • glizdziarz
      Banned
      • Sep 2005
      • 1981

      B@rm@n to po ch... studiujesz?

      Skomentuj

      • Gurgun
        Erotoman
        • Feb 2009
        • 707

        Napisał B@RM@N
        Ok, zgadzam sie - musisz miec zaliczone pozostale przedmioty, zeby przystapic do matury, ale tu jest haczyk - z tych pozostalych mozesz miec same 2 i zdawac mature.
        2 powinno oznaczać, że się coś umie w danym przedmiocie, a nie, że się nie umiało nic
        Gurgun - jaki jest każdy widzi

        Skomentuj

        • Ćwierćnuta
          Emerytowany PornoGraf
          • Feb 2009
          • 1870

          Właśnie o to chodzi, że trzeba mieć 2, a nie 1. I tego 2 nie powinien dostawać ktoś, kto minimum programowego nie opanował. Z jednego egzaminu dostałam ostatnio 3, a umiem więcej niż znajomi z innych uczeni, którzy dostali 5. Bo mój wykładowca uważa, że na 1 to umie człowiek z ulicy, na 2 (które przecież jest równoznaczne z oblaniem) student musi już dużo popracować, a 3 dostanie tylko ten, który umie. Na 4 musi umieć prawie wszystko, a na 5 - wszystko. Ale 3 u tego faceta jest równoznaczne ze sporą wiedzą z przedmiotu, a nie reakcją na piękne oczy i jęk: pan da trzy.... Tak samo powinna być traktowana ocena 2 w szkołach. To, że daje się ją za nic, to inna kwestia.

          B@RM@N, skoro wychodzisz z założenia, że nie będziesz po studiach robił czegoś związanego ze swoimi studiami, to jakim prawem narzekasz na to, że studia Ci się do wykonywanego zawodu nie przydadzą?
          Nie tłumacz mi, czym jest historia języka, bo sama jestem na studiach językowych. W pracy tłumacza tekstów literackich (oraz części naukowych) jest cholernie ważna. Nie wiem, w jakiej formie miałeś językoznawstwo, wiem, w jakiej ja miałam i wiem, że jest przydatne, najbardziej akurat do nauczania języka polskiego jako obcego, ale do tłumaczenia też.
          Ssanie na czekanie.

          Skomentuj

          • e-rotmantic
            Perwers
            • Jun 2005
            • 1557

            Napisał Ćwierćnuta
            Tak samo powinna być traktowana ocena 2 w szkołach. To, że daje się ją za nic, to inna kwestia.
            Matulo, jakie to by było pikne...

            Skomentuj

            • Dareios
              Gwiazdka Porno
              • Jan 2006
              • 1959

              Edit: A co do wymienionych przez Ciebie książek, Młody - "Dziady" są tekstem dla mnie genialnym, niestety żeby go zrozumieć, trzeba go mocno przemyśleć, a na taką refleksję nie każdego stać. "Chłopów" też bardzo cenie. Z kolei "Pana Tadeusza" wykładałabym zupełnie inaczej niż się to w szkole dzieje, choćby z tego powodu, że Mickiewicz wcale nie uważał go za swoje największe dzieło, tekst ma pewną niekonsekwencję w budowie, wynikającą z tego, jak był pisany. Co nie zmienia faktu, że obok momentów kiepskich ma też momenty świetne.
              O tak, oczywiście, bo jak komuś się dziady nie podobają to znaczy że jest prosty i ograniczony, bo przecież każdemu inteligentnemu człowiekowi dziady MUSZĄ się podobać...

              Widzisz Młody, twoje podejście do literatury i lektur obowiązkowych jednoznacznie teraz pokazało geneaologię monotematyczności twoich wypowiedzi oraz ciągłe sprowadzanie wszystkiego do mamony.
              Obecne przerabianie lektur uważam za stratę czasu i męczenie młodzierzy z której nie ma absolutnie żadnych efektów w przyszłości, no może poza satysfakcją jakiegoś nauczyciela który myśli że naprawia w ten sposób świat.

              Wszak szkoła istnieje po to aby przygotować ludzi do normalnego życia a nie po to żeby zapchać dzieciakom głowy byle jakimi banialukami i cieszyć się że przynajmniej nie sa puste. Uważam że w szkole zbyt mało jest wiedzy praktycznej i uczenia wykorzystywania jej w życiu a za dużo nauki dla nauki. A takie pchanie na siłę zniechęca ludzi do nauki, do rzeczy które być może by ich w innych okolicznościach zainteresowały. Jak powiedział Einsten:

              Jest to właściwie jakiś cud, że nowoczesny system nauczania nie zadusił [we mnie] do końca świętej ciekawości badawczej.

              Problem właśnie w tym, co ujawniły wyniki egzaminów, że młodzież kompletnie nie potrafi samodzielnie myśleć, a gdzie tu mówić o kreatywności, skoro poważnym problemem jest już sklecenia kilku zdaniowej, sensownej wypowiedzi?
              A myslisz że dzieciaki nie myślą bo są od urodzenia upośledzone czy dlatego że zostały tego nie myślenia nauczone w szkole? A nawet jeżeli mamy takie pokolenie debili (co ciekawsze każde starzejące się pokolenie to mówi o młodych) to myślisz że wkuwanie pod przymusem lektur to zmieni?

              Sensowne, ale technicznie niewykonalne. Średnio w klasie jest 30 uczniów, klas danego rocznika jest 3-4, niech każdy z nich przeczyta inną książkę co daje 120 referatów. Aby obiektywnie ocenić zreferowaną książkę, nauczyciel powinien ją znać na wylot.W jaki sposób na jedną lekcję ma poznać 120 książek i dokonać poprawnej oceny?
              Jeżeli można w ciągu całego roku przepytać ucznia kilka razy z każdego przedmiotu, to można też i posłuchać referatu. Poza tym jeżeli byśmy okroili listę lektur obowiązkowych to jednocześnie byśmy zyskali czas na referaty.

              Poza tym istnieje coś takiego jak narodowa wartość, dzieła, których nieznajomość po prostu nie przystoi wykształconemu człowiekowi. Tak jak angol przerabia Szekspira, ruski Puszkina a żabojad Voltairea, tak Polak, chcąc uchodzić za wykształconego, musi znać Mickiewicza czy Słowackiego. Naród bez historii, jest narodem bez tożsamości.
              A od kiedy to o wartości "narodowej wartości" świadczy przykaz z góry a nie oddolna wola ludzi? Od kiedy to wartościowe jest coś co powiedzą nam że ma takie być? Co to za wartość narodowa do której trzeba przymusem ludzi zapędzać? Znam wielu wykształconych ludzi a szczerze wątpię aby któryś z nich dokładniej znał twórczość Słowackiego czy Mickiewicza. Co za jakaś dziwna mentalnośc. O poziomie cżłowieka nie świadczy jego inteligencja, wiedza, zachowanie tylko znajomość paru książek, "dzieł" które dla przyjemności tak naprawdę czyta jakiś niewielki ułamek społeczeństwa?

              Np przesiadywanie na czatach, granie w sieci, popijanie nalewek na klatkach schodowych... Przegiąłem, prawda, ale cóż takiego produktywnego robi dzisiejsza młodzież? Bo niestety ze statystyk wynika, że najczęściej poświęca swój czas na wyżej wymienione, produktywne zajęcia.
              Niekoniecznie. Może być nauka języków, sport lub nauka innych przedmiotów.

              A tak szczerze to swoje dzieci bym wolał widzieć grające z zaciekawieniem na komputerze w jakąś strategię która wszechstronnie rozwija ich mózg niż ślęczącego z przymusu ksiązką która ich w ogóle nie interesuje, byle tylko odbębnić pare lekcji i nie dostać gały na sprawdzianie.

              Podobnie skonstruowana jest powieść "Anioły i Demony", w której zderzacz hadronów i próba jego uruchomienia to fakty, natomiast stworzenie antymaterii i cały ciąg dalszy to już fikcja literacka
              Tworzenie antymaterii to jak najbardziej fakt. W akceleratorach naprawdę powstaje antymateria. Tylko aby naprodukować jej taką ilość jak w aniołach i demonach (tam chodziło chyba o 1g) potrzeba by około 2 mld lat

              Jeśli będzie to parę tytułów to nic mu nie będzie, ale jeśli pominie większość książek to się z tą kobietą może się nie dogadać, bo będzie ona wolała kogoś na wyższym poziomie
              Heh, a od kiedy to na randkach rozmawia się o lekturach szkolnych albo w ogóle o ksiązkach? No chyba że się umawiasz ze studentką polonistyki, ale to tak samo ja mógłbym olać kobietę bo by nie znala się na ekonomii. A to raczej płytkie zachowanie.

              Ja ostatnią lekturę przeczytałem chyba w podstawówce. I jakoś nie zauwzyłem aby to komukolwiek przeszkadzało, aby mi to ktokolwiek wypomniał czy zauważył. Ja o intelekt dbam tyle że w inny sposób niż czytanie starych ksiązek których opracowania nawet mnie usypiały.

              Młody nie wiem jak u Ciebie ale ja miałem w liceum przedmiot Przedsiębiorczość gdzie właśnie tego wszystkiego nas uczyli
              Ja tez miałem - 1h w tygodniu. WOS chyba też 1 godzina. Informatyka 2 godziny. A ile jest polskiego??

              Skoro jesteś z nią zastraszająco nieobeznany (brak znajomości podstawowych lektur na poziomie szkolnictwa podstawowego/średniego), to jakim cudem chcesz kompetentnie określać, jak powinno wyglądać? Trzeba znać też to, co się krytykuje...
              Jakby nie było przerabiałem to na lekcjach. Wiem więc o czym to było. A przeczytanie pana tadeusza czy dziadów pisanych wierszem by mi absolutnie nic nie dały. Pare ekranizacji lektur też widziałem i także nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia. Nie mówie że wszystkie lektury są słabe - ale sama zasada przymusowego tłoczenia do głowy jest zła.

              Klepanie lektur to Ty wymyśliłeś. Dla mnie ważniejsza jest umiejętność wyciągania wniosków i interpretacji.
              Ale dziewczyno, Ty lubisz czytać, Ciebie to interesuje. Nie oceniaj innych swoją miarą. To że sama czytałaś lektury i Ci się podobały nie znaczy że dla kogoś innego nie jest to mordęga. A mordęgą jest dla większości. No chyba że chodziłaś do jakiejś kujońskiej klasy to może nie wiesz jakie zdanie o tym naprawdę mają ludzie. I młodzi i starzy.

              Mam dziwne wrażenie, że uroiłeś sobie, że materiał języka polskiego jest niezwykle szeroki, a to g... prawda. Może spędź tydzień na uczelni humanistycznej i zobaczysz, co to są lektury? 99% procent filologów dopiero na studiach dowiaduje się, czym jest gramatyka ich własnego języka, a teoretycznie każdy ją zna. Po czym dostaje się kilka podręczników, których prawie nikt nie rozumie, bo ma takie braki. Tyle że na uczeniach humanistycznych nikt nie robi wyrównawczych jak z matmy - albo wszyscy douczą się sami, albo zmieniają kierunek. Jestem na pierwszym roku, a odpadło już 2/3. A cała gramatyka jest niezbędna m.in. do skutecznego nauczania języka polskiego jako obcego.
              Nie, nie bywam w takich miejscach.

              Tylko zrozum że mało kto się wybiera na polonistykę. To że tam jest zapierdziel to zaden wyznacznik. Widziały gały co brały. Studia polinistyczne nie są i nie będą żadnym punktem odniesienia do szkoły średniej.

              Jeśli kobieta będzie wykształcona i usłyszy, że facet nie zna klasyki literatury narodowej, ortografii i tabliczki mnożenia... to sobie nie pogadają za długo.
              Buhahahahaha. Klasyka literatury wyznacznikiem atrakcyjności no prosze Cie. Jakby mi kobieta wypaliła takim tekstem to bym chyba leżał ze śmiechu - z niej. Jezeli w ogóle kobieta na randce by pourszała takie nudziarskie tematy to bym jej z miejsca podziękował.

              Ciekawy jestem ile osób, wykształconych zna w miarę dobrze klasyków literatury. Pomijam studentki polonistyki.

              A tabliczka mnożenia tak jak powiedziałem - liczę w pamięci jak potrzebuję. Nie lubie uczyć się na pamięć.

              Wspomniane przez Was "Dziady" - cóż trzeba mieć w sobie do zrozumienia tego tekstu poza zdolnością do refleksji? Tekst jest perełką pod względem literackim i niezwykle ważnym tekstem pod względem historii polskiej literatury... Moim skromnym (i wielu literaturoznawców) zdaniem to tekst dla Polaka o wiele ważniejszy niż "Pan Tadeusz" (który z założenia miał być sielanką o grzybobraniu i Świątyniach Dumania, ale Mickiewicz poczuł potrzebę pisania ku pokrzepieniu serc, upchał to w sielankę i mu łączenie stylów nie wyszło...). A "Lawę" w reżyserii Konwickiego z genialną rolą Holoubka ktoś widział?
              Ha, zdaniem literaturoznawców... którzy istnieją sami dla siebie i dla innych językowych wielbicieli. Dizady Ci się podobają bo podniecasz się językiem. Tak naprawdę większości ludzi to że Dziady są arcydziełem literackim (czyli tak naprawdę widocznym jedynie dla znawców) i ważną pozycją w historii literatury po prostu ni grzeje ni ziębi.
              Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.

              Skomentuj

              • glizdziarz
                Banned
                • Sep 2005
                • 1981

                Nooo. Moje anioły na 2 muszą się napracować. Klną na mnie po kątach ale jak przychodzi co do czego to się modlą, żebym w przyszłym roku z nimi miał dalej zajęcia. A motywują to tym: "Pan wymaga ale potrafi pokazać do czego nam to sę może przydać". Miłe. Niektórzy złośliwi mówią, że jak im się przyśnie to budzą się z krzykiem ale to takie gadanie. Jak patrzę czasem na sposób oceniania w szkole ponadgimnazjalnej i n uczelni, stosowany przez niektórych to kosa w kieszeni się otwiera. Stawianie najniżeszej pozytywnej za obecność na zjęciach to u nich norma. K... toż to produkcja analfabetów. Parę osób mnie nie kocha bo im to powiedziałem prosto w oczy. Ch... z nimi.

                Widzisz Młody. Wiedza ogólna na przyzwoitym poziomie jest właśnie potrzebna żeby ludzie o różnym wykształceniu kierunkowym mogli się jakoś dogadać. Cięzko by było pogadać filologowi z matematykiem bez podstaw w wykształcniu ogólnym. Może się mylę.
                0statnio edytowany przez glizdziarz; 17-06-09, 04:30.

                Skomentuj

                • daj_mi
                  Emerytowany PornoGraf
                  • Feb 2009
                  • 4452

                  Szkoła ma nas nauczyć także wypełniania tych obowiązków, które nie są przyjemne - bo to jest forma przygotowania do życia, gdzie w pracy, życiu, codziennych decyzjach będziemy musieli ogarniać także to, czego nie lubimy.
                  Więc chociaż zawsze klęłam na fizykę (a byłam w klasie mat-fiz, więc tej fizyki było sporo) to się jej uczyłam, bo wiedziałam, że tak trzeba.
                  W życiu też trzeba.
                  Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                  Regulamin forum

                  Skomentuj

                  • Gurgun
                    Erotoman
                    • Feb 2009
                    • 707

                    Napisał mlody969
                    A tak szczerze to swoje dzieci bym wolał widzieć grające z zaciekawieniem na komputerze w jakąś strategię która wszechstronnie rozwija ich mózg
                    Sam lubię zagrać od czasu do czasu, ale z tymi strategiami rozwijającymi mózg WSZECHSTRONNIE to trochę przesadziłeś

                    Napisał mlody969
                    Tworzenie antymaterii to jak najbardziej fakt. W akceleratorach naprawdę powstaje antymateria. Tylko aby naprodukować jej taką ilość jak w aniołach i demonach (tam chodziło chyba o 1g) potrzeba by około 2 mld lat
                    A to nowość jakaś, bo jeszcze o tym nie słyszałem. Antycząstki owszem, są produkowane (ba! nawet w atmosferze jest to proces nieustający - pary elektron-pozyton), ale antyatomu jeszcze nikt nie widział kolego

                    Napisał mlody969
                    Heh, a od kiedy to na randkach rozmawia się o lekturach szkolnych albo w ogóle o ksiązkach? No chyba że się umawiasz ze studentką polonistyki, ale to tak samo ja mógłbym olać kobietę bo by nie znala się na ekonomii. A to raczej płytkie zachowanie.
                    Nie wiem jak Ty, ale ja na randkach o książkach również rozmawiałem. I pogoniłbym babę, która nie zna żadnej
                    Gurgun - jaki jest każdy widzi

                    Skomentuj

                    • Ćwierćnuta
                      Emerytowany PornoGraf
                      • Feb 2009
                      • 1870

                      O tak, oczywiście, bo jak komuś się dziady nie podobają to znaczy że jest prosty i ograniczony, bo przecież każdemu inteligentnemu człowiekowi dziady MUSZĄ się podobać...
                      Mylisz się. Nie twierdzę, że każdemu mają się podobać. twierdzę, że inteligentny człowiek powinien tę książkę rozumieć, a tym bardziej mieć rozgraniczenie, że coś niezgodnego z jego gustem nie musi być od razu dziadostwem.
                      Jak powiedział Einsten:
                      Jest to właściwie jakiś cud, że nowoczesny system nauczania nie zadusił [we mnie] do końca świętej ciekawości badawczej.
                      Od czasów Einsteina trochę minęło... A dzięki obecnej szkole masz np. możliwość poznać jego poglądy.
                      A myslisz że dzieciaki nie myślą bo są od urodzenia upośledzone czy dlatego że zostały tego nie myślenia nauczone w szkole? A nawet jeżeli mamy takie pokolenie debili (co ciekawsze każde starzejące się pokolenie to mówi o młodych) to myślisz że wkuwanie pod przymusem lektur to zmieni?
                      Patrz post wyżej o pieniądzach na nauczycieli.
                      Lektur się nie wkuwa, lektury się czyta i rozumie albo nie rozumie.
                      Jeżeli można w ciągu całego roku przepytać ucznia kilka razy z każdego przedmiotu, to można też i posłuchać referatu. Poza tym jeżeli byśmy okroili listę lektur obowiązkowych to jednocześnie byśmy zyskali czas na referaty.
                      A uczeń ma tak ogromną erudycję, że dobierze sobie lektury, które mu coś w życiu dadzą. A słyszałeś o regularnie powtarzających się aferach, kiedy na maturze ustnej z Polaka geniusze włączają fragmenty filmów porno a jako literaturę chcą prezentować CKM?
                      Znam wielu wykształconych ludzi a szczerze wątpię aby któryś z nich dokładniej znał twórczość Słowackiego czy Mickiewicza. Co za jakaś dziwna mentalnośc. O poziomie cżłowieka nie świadczy jego inteligencja, wiedza, zachowanie tylko znajomość paru książek, "dzieł" które dla przyjemności tak naprawdę czyta jakiś niewielki ułamek społeczeństwa?
                      Znajomość tych dzieł jest elementem wiedzy, zdolność zrozumienia - inteligencji.
                      Heh, a od kiedy to na randkach rozmawia się o lekturach szkolnych albo w ogóle o ksiązkach? No chyba że się umawiasz ze studentką polonistyki, ale to tak samo ja mógłbym olać kobietę bo by nie znala się na ekonomii. A to raczej płytkie zachowanie.

                      Ja ostatnią lekturę przeczytałem chyba w podstawówce. I jakoś nie zauwzyłem aby to komukolwiek przeszkadzało, aby mi to ktokolwiek wypomniał czy zauważył. Ja o intelekt dbam tyle że w inny sposób niż czytanie starych ksiązek których opracowania nawet mnie usypiały.
                      Jak widzisz - można rozmawiać o literaturze. Przykładem jest ten wątek, i wiele innych. A siedzimy na forum o cyckach i ciążach z palca.
                      Mi brak oczytania rozmówcy cholernie przeszkadza, jak i brak jego wiedzy na każdym innym tle. Nie specjalistycznej - zwyczajnej, podstawowej. Na pewno nie związałabym się z człowiekiem, z którym nie miałabym o czym rozmawiać, czy byłaby to literatura, czy teoria Wielkiego Wybuchu. I nie związałabym się z kimś, kto nie czytał "Mistrza i Małgorzaty" i nie zrozumiał tej książki. Ch... czy się podobała - jeśli ktoś nie rozumie takiej literatury, nie ma czego szukać w moim życiu. Ty szukasz opalonych brunetek z dużym cycem, ja szukałam faceta myślącego. Różne są kryteria doboru partnera.
                      Ja tez miałem - 1h w tygodniu. WOS chyba też 1 godzina. Informatyka 2 godziny. A ile jest polskiego??
                      A jakbyś poradził sobie w życiu, nie potrafiąc mówić w języku ojczystym?
                      Jakby nie było przerabiałem to na lekcjach. Wiem więc o czym to było. A przeczytanie pana tadeusza czy dziadów pisanych wierszem by mi absolutnie nic nie dały. Pare ekranizacji lektur też widziałem i także nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia. Nie mówie że wszystkie lektury są słabe - ale sama zasada przymusowego tłoczenia do głowy jest zła.
                      Szkoła opiera się na przymusowym tłoczeniu wiedzy do głowy.
                      Ale dziewczyno, Ty lubisz czytać, Ciebie to interesuje. Nie oceniaj innych swoją miarą. To że sama czytałaś lektury i Ci się podobały nie znaczy że dla kogoś innego nie jest to mordęga. A mordęgą jest dla większości. No chyba że chodziłaś do jakiejś kujońskiej klasy to może nie wiesz jakie zdanie o tym naprawdę mają ludzie. I młodzi i starzy.
                      Nie chodziłam do kujońskiej klasy, chodziłam do normalnego LO. Uczyłam się też rzeczy, które mnie nie interesowały i były dla mnie trudne - w szkole miałam z nich czwórki i piątki, a do dziś mam wiedzę - i będę oceniała wszystkich swoją miarą.
                      Tylko zrozum że mało kto się wybiera na polonistykę. To że tam jest zapierdziel to zaden wyznacznik. Widziały gały co brały. Studia polinistyczne nie są i nie będą żadnym punktem odniesienia do szkoły średniej.
                      Na same dzienne na moim uniwerku idzie prawie 300 osób rocznie. A moje gały jak najbardziej widziały co brały... tyle że ja nie studiuję polonistyki . A o programie akademickim napisałam nie dlatego, że uważam, że powinno się rozszerzyć licealny, tylko żeby pokazać, że poziom polskiego w szkołach jest równy poziomowi np. biologii, bo czytając ten temat można odnieść wrażenie, że ktoś, kto miał z polskiego zasłużone 5 praktycznie już skończył studia humanistyczne, bo tyle się od tych uczniów wymaga...

                      Literaturoznawcy i ich podejście do literatury są warci wszystkich innych specjalistów - tych od ekonomii też. Tylko pewnie byś wyśmiał, gdyby literaturoznawca pouczał ekonoma o ekonomii.

                      Jeśli książka jest dla Ciebie "nudziarkim tematem"... to poczytaj sobie temat o książkach wartych polecenia i zobacz, jaka rzesza ludzi lubi się nudzić. Obejrzyj sobie półki w EMPiK-u.

                      Klasyka literatury jest dla mnie jednym z elementów obycia i uważam, że trzeba wiedzieć, o czym są "Dziady", tak jak to, że były powstania i wojny światowe, że Księga Rodzaju nie jest podręcznikiem ewolucji, że dzieci się robi tak a nie inaczej, że Ziemia jest trzecią planetą od słońca...
                      Nie oceniam ludzi po znajomości klasyki - oceniam ich po poziomie wiedzy. Wynudziłabym się na śmierć z człowiekiem, który o większości dziedzin nauki i życia miałby do powiedzenia "w szkole miałem to w dupie".



                      Edit: Ad. strategii komputerowych - nie mam nic przeciwko temu, żeby dzieci w nie grały. Samej mi się zdarza raz koło wielkiej nocy. Ale jeśli to dziecko grałoby w gry kosztem takiego pisania:

                      ...to komputer widywałoby wyłącznie na informatyce.
                      Ssanie na czekanie.

                      Skomentuj

                      • Dareios
                        Gwiazdka Porno
                        • Jan 2006
                        • 1959

                        A to nowość jakaś, bo jeszcze o tym nie słyszałem. Antycząstki owszem, są produkowane (ba! nawet w atmosferze jest to proces nieustający - pary elektron-pozyton), ale antyatomu jeszcze nikt nie widział kolego
                        yyy, a wolny proton, nie związany w atomie nie jest materią? jest. Tak samo jak niepołączona antyczastka jest antymaterią. A antyatom już się udało stworzyć.

                        Mylisz się. Nie twierdzę, że każdemu mają się podobać. twierdzę, że inteligentny człowiek powinien tę książkę rozumieć, a tym bardziej mieć rozgraniczenie, że coś niezgodnego z jego gustem nie musi być od razu dziadostwem.
                        Jasne. Tak samo ja bym mógł powiedzieć że każdy inteligentny człowiek powinien rozumieś prawo Saya. I co, kazdy będzie ciągnął w swoją stronę?

                        Od czasów Einsteina trochę minęło... A dzięki obecnej szkole masz np. możliwość poznać jego poglądy.
                        Poglądy? Nie przypominam sobie abym w szkole poznał jego poglądy. O poglądach Einsteina i paru innych ludzi dowiedziałem się we własnym zakresie, bo w szkole nawet o tym nie wspomnieli.

                        Patrz post wyżej o pieniądzach na nauczycieli.
                        Lektur się nie wkuwa, lektury się czyta i rozumie albo nie rozumie.
                        Jak się czyta i nie rozumie a dalej się przerabia to się właśnie je wkuwa. Bo sprawdzian i trzeba napisać to czego oczekują.

                        A uczeń ma tak ogromną erudycję, że dobierze sobie lektury, które mu coś w życiu dadzą. A słyszałeś o regularnie powtarzających się aferach, kiedy na maturze ustnej z Polaka geniusze włączają fragmenty filmów porno a jako literaturę chcą prezentować CKM?
                        To nie lektury mają coś człowiekowi dać, tylko samo ich przerabianie i dobieranie ma cżłowieka uczyć podejmowania decyzji, analizy, rozwijać własnych umiejętności.

                        Jak widzisz - można rozmawiać o literaturze. Przykładem jest ten wątek, i wiele innych. A siedzimy na forum o cyckach i ciążach z palca.
                        Nie dyskutujemy o literaturze samej w sobie tylko o jej miejscu w życiu człowieka. I czy trzeba czytać te wszystkie ksiązki aby prowadzić taką dyskusję? Skoro ja biorę w niej udział to chyba nie.

                        A jakbyś poradził sobie w życiu, nie potrafiąc mówić w języku ojczystym?
                        Sugerujesz że człowiek nauczy się zasad działania w społeczeństwie, podstaw przedsiębiorczości w godzinę tygodniowo, obsługi komputera i podstawowych programów w 2 godziny tygodniowo a porozumiewania się we własnym języku nie? na to potrzeba 4 czy 5 godzin tygodniowo? to coś strasznie skomplikowany język mamy.

                        powiem Ci tak. polski olewałem jak mogłem, ściągałem, spisywałem, lektur nie czytałem. i jakoś wysłowić się potrafię.

                        Szkoła opiera się na przymusowym tłoczeniu wiedzy do głowy.
                        I to jest zły system, odpycha od wiedzy a nie przyciąga.

                        Literaturoznawcy i ich podejście do literatury są warci wszystkich innych specjalistów - tych od ekonomii też. Tylko pewnie byś wyśmiał, gdyby literaturoznawca pouczał ekonoma o ekonomii.
                        Ja nie chce literaturoznawców pouczać tylko nie podoba mi się że ich jedynie słuszne zdanie decydują czego uczą się dzieciaki w szkole. Podobnie jak krytycy filmowi, oni gadają sami dla siebie. Ludzie i tak zazwyczaj idą na to co krytyka uzna za chłam, a na tym co krytycy uznają za wartościowe zazwyczaj siedza oni sami i ich rodziny.
                        Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.

                        Skomentuj

                        • Gurgun
                          Erotoman
                          • Feb 2009
                          • 707

                          Napisał mlody969
                          yyy, a wolny proton, nie związany w atomie nie jest materią? jest. Tak samo jak niepołączona antyczastka jest antymaterią. A antyatom już się udało stworzyć.
                          Tak, maro już nawet źródło przytoczył. Przyznaję się do błędu.

                          Dodam tylko, że to, że cząstka nie oznacza materii. Przyład? Foton lub bozony Higgsa.

                          A co do cząstek czy atomów to tak na dobrą sprawę nikt ich nie widział, wiec skąd można mieć pewność 100% że istnieją?

                          Napisał mlody969
                          Ja nie chce literaturoznawców pouczać tylko nie podoba mi się że ich jedynie słuszne zdanie decydują czego uczą się dzieciaki w szkole. Podobnie jak krytycy filmowi, oni gadają sami dla siebie. Ludzie i tak zazwyczaj idą na to co krytyka uzna za chłam, a na tym co krytycy uznają za wartościowe zazwyczaj siedza oni sami i ich rodziny.
                          Taka jest rola specjalistów w społeczeństwie. Są specjaliści od tego, żeby definiować pojęcia i są specjaliści od tego, żeby decydować co jest istotne a co nie. A dla czego to oni mają o tym decydować? Bo oni się w tej dziedzinie specjalizuja, a co za tym idzie mają wystarczająco szeroki zasób wiedzy, żeby móc obiektywnie stwierdzić co jest lepsze
                          0statnio edytowany przez Gurgun; 17-06-09, 06:04.
                          Gurgun - jaki jest każdy widzi

                          Skomentuj

                          • Dareios
                            Gwiazdka Porno
                            • Jan 2006
                            • 1959

                            atomów nikt nie widział? przecież zdjęcia są.

                            foton jak i hipotetyczny bozn Higgsa są bozonami, a więc nie czastkami materii tylko przenoszącymi oddziaływania. ale przyznaje, z tą materią to nie wiadomo do końca jak jest. tak czy inaczej atom czy antyatom nie jest żadnym odniesieniem czy coś już stanowi materię czy nie.
                            Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.

                            Skomentuj

                            • Gurgun
                              Erotoman
                              • Feb 2009
                              • 707

                              Napisał mlody969
                              atomów nikt nie widział? przecież zdjęcia są.

                              foton jak i hipotetyczny bozn Higgsa są bozonami, a więc nie czastkami materii tylko przenoszącymi oddziaływania. ale przyznaje, z tą materią to nie wiadomo do końca jak jest. tak czy inaczej atom czy antyatom nie jest żadnym odniesieniem czy coś już stanowi materię czy nie.
                              to mi pokaż te zdjęcia. bo pewnie chodzi Ci o STM, który odwzorowuje lokalną funkcję gęstości stanów elektronowych, a nie topografię (patrz: teoria Tersoffa-Hamanna lub teoria Chena)

                              A różnica między materią (fermionami) a cząstką przenoszącą oddziaływanie (bozonami) siedzi w spinie, a co to tak na prawdę jest spin to ja nie wiem i wątpię, żeby ktokolwiek na tym forum wiedział.

                              A co do antyatomu, przyznałem się do błędu Cóż, nie moja specjalizacja

                              Ale starczy już o fizyce, odbiegło nam się od tematu

                              Napisał mlody969
                              Sugerujesz że człowiek nauczy się zasad działania w społeczeństwie, podstaw przedsiębiorczości w godzinę tygodniowo, obsługi komputera i podstawowych programów w 2 godziny tygodniowo a porozumiewania się we własnym języku nie? na to potrzeba 4 czy 5 godzin tygodniowo? to coś strasznie skomplikowany język mamy.
                              Tak, język jest sprawą bardzo skomplikowaną. Aż tak skomplikowaną, że siedzi nad nim duża grupa filozofów analitycznych, żeby na jego podstawie udowadniać istnienie bądź nieistnienie pewnych rzeczy.
                              0statnio edytowany przez Gurgun; 17-06-09, 06:18.
                              Gurgun - jaki jest każdy widzi

                              Skomentuj

                              • Ćwierćnuta
                                Emerytowany PornoGraf
                                • Feb 2009
                                • 1870

                                Napisał mlody969
                                Jasne. Tak samo ja bym mógł powiedzieć że każdy inteligentny człowiek powinien rozumieś prawo Saya. I co, kazdy będzie ciągnął w swoją stronę?
                                Prawa Saya nie ma w programie szkoły - wymogi, które ja postawiłam, teoretycznie powinien opanować każdy, kto skończył szkołę z wynikiem większym niż 2,0.
                                Napisał mlody969
                                Poglądy? Nie przypominam sobie abym w szkole poznał jego poglądy. O poglądach Einsteina i paru innych ludzi dowiedziałem się we własnym zakresie, bo w szkole nawet o tym nie wspomnieli.
                                W mojej szkole wspomnieli.
                                Napisał mlody969
                                Jak się czyta i nie rozumie a dalej się przerabia to się właśnie je wkuwa. Bo sprawdzian i trzeba napisać to czego oczekują.
                                Jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć prostych treści, to na wszystkich przedmiotach ma wybór - wkuwam albo rezygnuję z dalszej edukacji. Poziom nauczania nie powinien być dostosowany do najsłabszych - po pierwsze nie każdy musi mieć takie a nie inne wykształcenie, po drugie - jest takie coś jak skala ocen. Nie rozumie? Niezdolny? No to niech się cieszy, że dostanie dwa, jak się na to dwa nauczy, a nie marudzi, że wymagania na pięć dla niego za wysokie.
                                Napisał mlody969
                                To nie lektury mają coś człowiekowi dać, tylko samo ich przerabianie i dobieranie ma cżłowieka uczyć podejmowania decyzji, analizy, rozwijać własnych umiejętności.
                                I sugerujesz, że film porno spełni te cechy? Bo właśnie do tego przykładu się odnosisz...
                                I same lektury także mają coś dać.
                                Napisał mlody969
                                Nie dyskutujemy o literaturze samej w sobie tylko o jej miejscu w życiu człowieka. I czy trzeba czytać te wszystkie ksiązki aby prowadzić taką dyskusję? Skoro ja biorę w niej udział to chyba nie.
                                I mnóstwo osób się z Tobą nie zgadza. Kłócą się też tym zasady logiki, że krytykujesz coś, czego nie znasz. A na samym BT masz tematy, w których ludzie się książkami zachwycają, różnymi. Do tej części wypowiedzi już bezpieczniej się nie odnosić, co?
                                Napisał mlody969
                                Sugerujesz że człowiek nauczy się zasad działania w społeczeństwie, podstaw przedsiębiorczości w godzinę tygodniowo, obsługi komputera i podstawowych programów w 2 godziny tygodniowo a porozumiewania się we własnym języku nie? na to potrzeba 4 czy 5 godzin tygodniowo? to coś strasznie skomplikowany język mamy.
                                Sugeruję, że żeby się uczyć podstaw przedsiębiorczości, trzeba znać język, w którym napisany jest podręcznik. Język mamy strasznie skomplikowany. A ilość popełnianych przez młodzież i dorosłych błędów dowodzi tego, że języka polskiego w szkole jest o wiele za mało, nie za dużo. A języka, zwłaszcza pierwszego, trzeba się uczyć od kogoś. Zrozumiałych dla licealisty (a tym bardziej gimnazjalisty) książek na ten temat nie ma, z powietrza też się nie nauczy.
                                Napisał mlody969
                                powiem Ci tak. polski olewałem jak mogłem, ściągałem, spisywałem, lektur nie czytałem. i jakoś wysłowić się potrafię.
                                I doskonale wiesz, że jesteś wyjątkiem.
                                Napisał mlody969
                                I to jest zły system, odpycha od wiedzy a nie przyciąga.
                                Faktycznie, powinna opierać się na nieuczeniu.
                                Napisał mlody969
                                Ja nie chce literaturoznawców pouczać tylko nie podoba mi się że ich jedynie słuszne zdanie decydują czego uczą się dzieciaki w szkole. Podobnie jak krytycy filmowi, oni gadają sami dla siebie. Ludzie i tak zazwyczaj idą na to co krytyka uzna za chłam, a na tym co krytycy uznają za wartościowe zazwyczaj siedza oni sami i ich rodziny.
                                No faktycznie, zbrodniarze, wypowiadają się na temat, w którym się specjalizują... Gdybyś nieco uważniej posłuchał tego, co mają do powiedzenia o literaturze, zapewne byś się ciekawych rzeczy dowiedział.



                                Edit: Jeszcze odnośnie krytyków - to, że przeciętny człowiek częściej wybiera chłam, nie jest żadnym odkryciem, nie ważne, czy tym chłamem będzie żarcie z McDonalda, harlequin, czy pędzle, którymi nie da się namalować nawet jednego obrazu. I co, to, że większość wybiera chłam, ma nagle spowodować, że specjaliści uznają, że chłam jest wyznacznikiem jakości?
                                0statnio edytowany przez Ćwierćnuta; 17-06-09, 06:43.
                                Ssanie na czekanie.

                                Skomentuj

                                Working...