W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Kryzys kryzysem, a żyć trzeba.

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Dareios
    Gwiazdka Porno
    • Jan 2006
    • 1959

    #61
    chętnie odpowiem ale może wydzielimy osobny temat?
    Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić.

    Skomentuj

    • Niechciany__
      Seksualnie Niewyżyty
      • May 2009
      • 282

      #62
      Młody i tu się podpisuję wszystkimi pięcioma (?) kończynami - Brak wiedzy. Na szczęście dla niektórych są książki Roberta Kiyosaki (Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec - pierwsza z serii, bestseller; Kwadrant przepływu pieniędzy - cała seria. Ja jestem jednym z tych mielonych przez kryzys, dla mnie zaczął się on duuuużo wcześniej, a polecane książki przeczytałem duuzo później, gdy sytuacja nie była już dobra. Za to znalazłem w nich optymizm i nadzieję na wyjście z dołka.
      * * * * * * * *
      Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa - nie zmienia to jednak faktu, że inteligencja idzie często w parze z chamstwem i nietolerancją.

      Skomentuj

      • jezebel
        Emerytowany Pornograf

        Zboczucha
        • May 2006
        • 3667

        #63
        pustka która nie została niczym zatkana,jako że przemysły dużego na pomorzu nie ma...w tym samym czasie sztucznie utrzymywano i pompowano pieniądze do stoczni czy to szczecinskiej czy to gdańskiej...które raz że były źle zarządzane 2 że przynosiły straty
        Wiele ludzi nie może pogodzić się z tym, że po prostu przemysł ciężki w Polsce nie ma już i nie będzie miał racji bytu. Stoczniowcom i górnikom można było tłumaczyć prawa ekonomiczne i gospodarcze, ale dla nich to był "chleb".

        młody, co z Twoim pomysłem na temat?
        Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

        Skomentuj

        • Ćwierćnuta
          Emerytowany PornoGraf
          • Feb 2009
          • 1870

          #64
          Napisał mlody969
          No tak nie do końca. To że ktoś dobrze ubrany widać gołym okiem, nawet jeżeli obserwator nie zna się na modzie. Widać róznicę między kimś kto jest ubrany za 300zł a kimś kto ma na sobie 3 tysiące. W bogacącym się społeczeństwie ubranie przestało już być tylko ochroną przed pogodą a stało się wyrażeniem stylu, osobowości, statusu społecznego. Oczywiście drogie ciuchy z wieśniaka nie zrobią gentlemena, ale w drugą stronę to już nie działa tak łatwo. Gdyby tak nie było to dalej by powstawały bazary a nie ekskluzywne centra handlowe ze sklepami w których zwykła czapka kosztuje 200zł mimo iż swoją podstawową funkcję spełnia tak samo jak czapka za 8zł.
          Tyle że posiadanie ciuchów za 3 tys. złotych nie sprawi, że ktoś w nie ubrany zacznie mieć klasę, jeśli jej nie ma. A ktoś ubrany za 300 zł jeśli ma klasę, nie straci jej przez ciuchy.
          Może bardziej czytelny będzie przykład samochodów. Jak wiadomo samochód ma przede wszystkim dostarczyć osobę z punktu A do punktu B. Dlaczego jednak ludzie wstydzą się jeździć trabantami, maluchami czy polonezami? Dlaczego zarządy firm wyposażają kadrę dyrektorską w BMW, Audi, czy droższe Toyoty zamiast zapakować ich do dużych fiatów? Dlaczego np zarząd pewnego potężnego koncernu zabrobił dyrektorom do pewnego szczebla poruszania się pociągami poniżej 1 klasy? Bo to jest ważny element wizerunku ich i firmy jaką reprezentują.
          Podajesz przykład, którym przeczysz sam sobie - bo najpierw toczysz wywody, że nie chodzi o funkcję ubrania, a jedynie markę, prezencję, po czym wyskakujesz z przykładem samochodów, gdzie wiadomo, że lepszy jeździ szybciej, mniej trzęsie, ma lepszą klimę, jest bezpieczniejszy, ładniej wygląda, etc., etc.
          A drogie ciuchy nawet wyglądem się nie różnią od większości niemarkowych - a ceną.

          PS. To, że ktoś ma BMW, też nie sprawia, że ma on klasę.
          Ssanie na czekanie.

          Skomentuj

          • heroinka

            #65
            Napisał Ćwierćnuta
            Tyle że posiadanie ciuchów za 3 tys. złotych nie sprawi, że ktoś w nie ubrany zacznie mieć klasę, jeśli jej nie ma. A ktoś ubrany za 300 zł jeśli ma klasę, nie straci jej przez ciuchy....
            PS. To, że ktoś ma BMW, też nie sprawia, że ma on klasę.
            to wszystko prawda ale wolę na jednych rzeczach zaoszczędzić by móc wydac wiecej na inne
            np lubie kupic pozadne spodnie bo w nich lepiej sie czuje
            lubie kupic skorzane buciki czy torebke albo podklad czy tusz do rzes dobrej firmy - rzeczy czasem kilkakrotnie drozsze od ich tanszych 'zamiennikow' bo wiem ze dluzej mi posluza i duzo ladniej wygladaja a ja dzieki temu czuje sie w nich lepiej niz w jakims badziewiu
            jak we wszystkim takze w kwestii zakupow trzeba zachowac umiar i rozsadek bo sa rzeczy za ktore nie warto przeplacac i lepiej przyoszczedzic i kupic cos tanszej firmy ale sa tez rzeczy warte swojej ceny

            Skomentuj

            • jezebel
              Emerytowany Pornograf

              Zboczucha
              • May 2006
              • 3667

              #66
              Całe dorosłe życie inwestowałam w konkretne, "dobre" kosmetyki. Ostatnio się wpieniłam i w końcu kupiłam tusz za ponad setkę, którego podobno używają tylko wizażyści i niedawno wypuszczono te kosmetyki na rynek /wcześniej miałam yves saint laurent też w tej cenie/ i ... Albo ja jestem kaleka w kwestii malowania rzęs i nie umiem tego robić, albo jak się okazuje, markowe wcale nie oznacza lepsze. Utrapienie miałam z tymi maskarami i nigdy w życiu więcej tego badziewia nie kupię. Obecnie od ponad miesiąca mam rimelkę za 20zł /kupiłam pod wpływem rankingu 15 róznych maskar w "Twoim stylu"/ - w życiu lepszej nie miałam.
              Ubrać się też trzeba umieć - fajnie jest mieć na sobie kilka tysięcy złotych, tylko jak to teska wspomniała - co z tego, jak komuś słoma z butów wystaje. Oczywiście, że nie neguję kompletnie kupowania markowych drogich ubrań, bo byłabym hipokrytką - ale jest na rynku obecnie tak duża konkurencja, że nie ma ***** we wsi, żeby się dobrze nie ubrać, za małe pieniądze. Ja nie czuję zawodu, jeśli torebka nie jest ze skóry, ale mi się podoba, po prostu ją kupię. Podobnie z butami. Widzę jak kobiety obsesyjnie zamawiają nowe kolekcje Venezii i wypychają nimi komody. Niektóre założą raz, inne kilka razy . To taka inna kategoria ludzi - nie tyle czują się w czymś lepiej, ale czują się lepiej od samego faktu, że to mają. Za to mają też zapchany kran od dwóch lat Priorytety nie te.
              Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

              Skomentuj

              • heroinka

                #67
                dlatego pisze o rozsądku, umiarze i niepopadaniu w skrajności

                Skomentuj

                • Ćwierćnuta
                  Emerytowany PornoGraf
                  • Feb 2009
                  • 1870

                  #68
                  A czy ja twierdzę, że nie można kupować niczego droższego? Sama też wolę buty ze skóry niż z plastiku, ale patrzę na ich jakość i wygląd, a nie na to, czy nie dostałabym identycznych za tysiąc więcej. Nie chodzi mi o apel: "Ludzie, nie kupujcie drogich rzeczy!", tylko o to, że omawiane tu mienie klasy nie ma nic wspólnego z ilością forsy wydanej na ciuchy.

                  Przypomniał mi się pewien przykład, może bardziej metaforyczny niż dosłowny, ale pasujący. Byłam na zjeździe wojów, ludzie odtwarzają wiek X. Przy stoisku z materiałami jedna kobieta zostawiła bez mała tysiąc, na same szmatki (a wiem, że potem zleca szycie i hafty, więc to dopiero wstęp). Miała na sobie ciężkie sznury korali, których jeden koralik kosztuje od 30 złotych wzwyż, więc sama jej biżuteria była warta kilka-kilkanaście tysięcy. Wszystkie elementy stroju miała możliwie najdroższe. Tylko że suknię, obszytą tym całym srebrem, miała czarną - a w X wieku nie farbowano materiałów na czarno, bo nie istniały takie barwniki. Jej strój za kilkanaście tysięcy z punktu widzenia każdego uczestnika zlotu był gówno wart - co więcej, są takie imprezy, na które by ją nie wpuszczono, za niehistoryczność. Ale ona czuła się wielką panią, bo miała najdroższe ciuchy na imprezie. Tyle że równie do tej imprezy niepasujące, co dżinsy i glany...
                  Ssanie na czekanie.

                  Skomentuj

                  • Sexy_man
                    Perwers
                    • Feb 2007
                    • 1163

                    #69
                    Napisał jezebel
                    No właśnie. Przy okazji tematu dotyczącego tysiąca złotych na życie ojca i dwójki dzieci, zastanawiałam się, w jaki sposób wy kombinujecie, by dać sobie radę.
                    Mamy różny status, różnie zarabiamy, mieszkamy w różnych miejscach. Inaczej zarządzamy budżetem domowym.
                    Co robicie by zaoszczędzić pieniądze? Jakie macie sposoby na nieprzepłacanie? Gdzie się zaopatrujecie, jak chcecie zacisnąć pasa bo macie chudy okres? Ile wydajecie na życie? Na czym nie oszczędzacie wcale?

                    Pytanie dodatkowe: czy jest ktoś, komu pomagacie finansowo? Sąsiad, siostra, dziadek, przypadkowa osoba, instytucja?
                    Może nie na temat kryzysu, ale chciałbym napisać parę słów na temat zarządzania budżetem domowym, oszczędzania i inwestowania.

                    Najważniejsze w zarządzaniu budżetem domowym jest organizowanie, planowanie i kontrolowanie finansów osobistych.
                    Na początek ważne jest notowanie wszystkich zapisów finansowych, wpływów i wydatków (np w Excelu bądź w przeznaczonym do tego programie).
                    Gdy otrzymujemy przychody na danej wysokości w miesiącu - zapisujemy. Gdy mamy wydatki w danym miesiącu - również zapisujemy. Gdy bilans wychodzi na minusie - to znaczy, że nasze saldo jest ujemne i należy dążyć do wyeliminowania takiej sytuacji.
                    Tak więc należy prowadzić do sytuacji by na koniec miesiąca nasze saldo było dodatnie - więcej wpływów do naszej kieszeni jak wydatków wypływających z naszej kieszeni.

                    Gdy nasze saldo jest dodatnie, to wtedy zostają nam pieniądze do naszej dyspozycji. I to są nasze oszczędności.

                    Przypuśćmy, że:
                    2000 zł - przychód, wpływy.
                    1800 zł - wydatki.
                    200 zł - oszczędności.

                    Celem mądrego planowania budżetu jest inwestowanie naszych oszczędności, a nie ich wydawanie.

                    Jak można inwestować? Na początek, chociażby odkładając co miesiąc nasze oszczędności na konto oszczędnościowe. Można wpłacać na fundusz emerytalny. Można wpłacać na fundusz inwestycyjny. Można wybrać bardziej ryzykowną wersję i wykupić jednostki akcji.
                    Jeśli chodzi o oprocentowane konta bądź lokaty, to przypominam wszystkim siłę procenta składanego.
                    Przykład: Odkładanie 1000 zł na koniec roku na lokatę oprocentowaną na 10%. Po 10 latach, suma na naszym koncie będzie zdecydowanie wyższa jak odkładanie 1000 zł na koniec roku do szuflady.
                    1 rok - 1000 zł + 10% z 1000 zł = 1100 zł
                    2 rok - 1100 zł + 10 % z 1100 zł = 1210 zł
                    3 rok - 1210 zł + 10 % z 1210 zł = 1331 zł
                    itd.......

                    Również wpłacanie co miesiąc pewnej sumy na konto oszczędnościowe bądź lokatę, również pokazuje moc procenta składanego. Przykład: 100 zł co miesiąc na konto oszczędnościowe oprocentowane na 5%.


                    A teraz parę słów na temat oszczędzania:
                    1) Żywność:
                    Zakupy spożywcze proponuję robić w sklepach dyskontowych. Sam ostatnio zacząłem robić zakupy w Biedronce i dużo rzeczy jest tańszych, i niekoniecznie gorszych jakościowo (chociaż takie też się trafiają). Robiąc zakupy w supermarketach czy sklepach spożywczych - porównywać (przez zapamiętanie czy notowanie) ceny w różnych sklepach.
                    Na targu trafiają się tańsze owoce i warzywa, które są świeże. To zależy od targu, bo ja np w Warszawie zauważyłem, że na niektórych bazarkach rzeczy są droższe niż w supermarkecie (chociaż na odwrót też się zdarza). Mało tego, nawet na tym samym bazarku, taki sam produkt potrafi kosztować mniej w jednym sklepiku jak w drugim.
                    Doradzam także szukać promocji, produktów przecenionych.

                    Tanie odżywianie polega także na przykład na zrobieniu dużej ilości produktów mącznych (pierogi, kluski, itp) - i zamrożeniu ich.

                    2) Ubranie.

                    Dobrym rozwiązaniem jest kupowanie odzieży w second-handach. Za markowe ciuchy, które są w przyzwoitym stanie, można zapłacić parędziesiąt złotych, podczas gdy nowe w sklepie kosztują paręset złotych.
                    By znaleźć dobre punkty takiej sprzedaży, należy trochę pochodzić po mieście, poszukać na forach internetowych, popytać znajomych.

                    Kolejnym rozwiązaniem jest kupowanie ubrań w outletach i w promocjach.
                    Np w Warszawie są 2 duże outlety - jeden w Piasecznie, drugi w Ursusie.
                    W centrach handlowych w Warszawie z kolei, warto poczekać na wyprzedaże i kupować rzeczy w okresie posezonowym. Na przykład w sklepie obuwniczym Ecco, buty już w styczniu, lutym są przecenione o 30%, 40 % - np. z 600 zł przecenione na 360 zł.

                    3) Inne

                    Środki czystości a także kosmetyki można kupować w promocjach w dobrych drogeriach, np. Rossmann.
                    Poza tym, można śmiało odwiedzić bazary. Pisała o nich nie raz na BT Jezebel - dużo okazji, dużo niskich cen.

                    O oszczędzaniu na energii elektrycznej, wodzie i innych mediach wspominać nie muszę.

                    4) Komunikacja.
                    Gdy samochód w mieście nie jest konieczny, to nim nie jeżdżę. Wybieram komunikację miejską: tańsza, czasami szybsza (metro, buspasy), proekologiczna.

                    Jest jeszcze wiele innych form oszczędzania. W wielu dziedzinach można znaleźć oszczędności, można negocjować ceny, można czekać okazji. Jednak nie będę tutaj pisał o wszystkich.

                    Na czym nie oszczędzam wcale?
                    Nie ma takiej dziedziny. Napiszę inaczej: nie rezygnuję z zakupu rzeczy żywnościowych, które są mi potrzebne do zdrowego trybu życia. Np. nie zrezygnuję z bananów (owoców relatywnie drogich), ale będę szukał miejsc, gdzie chodzą one najtaniej.


                    Czy komuś pomagam finansowo?
                    Gdy mam oszczędności, nadwyżkę pieniędzy - to tak, zdarza mi się. Po pierwsze, wyznaję zasadę, że ważna jest płynność finansowa osoby prywatnej. Po co dana osoba ma się zadłużać (np. karta kredytowa) i oddawać bankowi procenty za rzeczy, które już straciły swoją wartość (np zakupy spożywcze). Ja mogę pożyczyć bez procentu a i da mi to satysfakcję, że przyczyniam się do komfortu życia bliskiej mi osoby.
                    Po drugie, chętnie udzielę pożyczki komuś, kto ma w sobie potencjał, wizję, ale nie ma środków finansowych na realizację swoich planów. Wtedy traktuję to jako inwestycję w kapitał ludzki: inwestowanie w edukację, w rozruch interesu. Wiem, że oddane pieniądze mogą zapewnić rozwój i szczęście drugiej osobie, a i wychodzę z założenia, że tak dobrze ulokowane moje pieniądze, wrócą do mnie w przyszłości, możliwe że z zyskiem.
                    0statnio edytowany przez Sexy_man; 06-03-11, 15:35.
                    Korzyścią bycia inteligentnym jest to, że można zawsze udawać głupca, podczas gdy sytuacja odwrotna jest niemożliwa.

                    Skomentuj

                    • John Anthony
                      Seksualnie Niewyżyty
                      • Jul 2010
                      • 271

                      #70
                      Ja do tematu oszczędzania dodałbym że trzeba się poważnie zastanowić nad kosztami czasowymi np. szukania dobrych cen, zwłaszcza że one się potrafią szybko zmieniać.

                      Czasami wartość pracy jest na tyle wysoka że po prostu bardziej opłaca się zarobić więcej niż wydać mniej.
                      A hard man is good to find

                      Skomentuj

                      • outgoing
                        Perwers
                        • Apr 2009
                        • 807

                        #71
                        Napisał John Anthony
                        Czasami wartość pracy jest na tyle wysoka że po prostu bardziej opłaca się zarobić więcej niż wydać mniej.
                        Prawdę kolega mówi, a jednym z dobrych przykładów tego mechanizmu są przeloty low fare.
                        The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                        Skomentuj

                        • oral lover
                          Świntuszek
                          • Jul 2005
                          • 99

                          #72
                          ostatnio regularnie robie lody za kase! lub czasami pozwalam na coś wiecej - oczywiście cena proporcjonalnie rośnie. Cóż takie niestety życie!

                          Skomentuj

                          • anoushka
                            Świętoszek
                            • Nov 2006
                            • 18

                            #73
                            Napisał oral lover
                            ostatnio regularnie robie lody za kase! lub czasami pozwalam na coś wiecej - oczywiście cena proporcjonalnie rośnie. Cóż takie niestety życie!

                            A piszesz to tutaj po to, żeby chętni panowie zaczęli się zgłaszać na PW?

                            Skomentuj

                            • Mind's_elation
                              Erotoman
                              • Feb 2009
                              • 485

                              #74
                              Mieszkam z mamą, ona zarządza budżetem domowym.
                              Studiuję dziennie na publicznej uczelni, mam rentę rodzinną i kredyt studencki.
                              Nieregularnie uda mi się dorobić na obstawach medycznych (150-200zł/8h).

                              Kredytu nie wydaję, wypłacam raz na jakiś czas ok.3000zł i ładuję na lokaty (póki nie znajdę czegoś lepiej oprocentowanego), rentę powierzam mamie na wydatki domowe. Z tego do ręki dostaję ok.200zł/miesiąc na własne przyjemności.

                              Czytając niektóre posty, stwierdzam, że oszczędzam nie zdając sobie z tego nawet sprawy
                              Oszczędzam na wodzie - piję przegotowaną kranówę, bo taką najbardziej lubię, kupuję buty raz na kilka sezonów (porządne w granicach 200zł) - bo nienawidzę kupować butów, ubrania kupuję głownie w Orsay, bo mam kartę na pkt. na spółkę z mamą i często dostajemy zniżki na ok.30zł - ale po prostu podoba mi się asortyment tej sieci. Nie jadamy zbyt dużo (wedle oceny mojego faceta) i gotujemy obiady na kilka dni (czasem są to tylko naleśniki albo makaron z serem i sosem+mielony jak nie chce nam się kombinować) - więc to również spora oszczędność - chociaż znowu wynikająca z braku większych potrzeb w tym zakresie.

                              Nie oszczędzam na rozrywkach, niespodziankach dla najbliższych, słodyczach, ubraniach (nie kupię ciucha z lumpeksu, z marketu tylko dobrej jakości lub coś po domowego), kursach i szkoleniach.
                              0statnio edytowany przez Mind's_elation; 09-03-11, 22:23.
                              "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
                              Janusz Leon Wiśniewski

                              Skomentuj

                              • swiruska177
                                Świntuszek
                                • Nov 2010
                                • 62

                                #75
                                dajmy na to mamy w miesiącu 4 tygodnie więc mamy też 4 koperty.. plus jedna ,5 koperta na oszczędności.
                                każda na jeden tydzień. dajmy na to przykładowo po 300 zł w każdej przeznaczone na jedzenie i inne ważne potrzeby. po tygodniu to co zostało z koperty przeznaczonej na dany tydzień ( zaoszczędzone ) wrzucamy do koperty nr. 5 i tak co tydzień. koperta nr.5 przeznaczona jest na pierdoły

                                niewiem czy zrozumieliście .. ponieważ nie da się tak dokładnie tego opisać
                                Małe przyjemności to one umilają nam przebieg zwykłego szarego dnia

                                Skomentuj

                                Working...