Takie tam moje refleksje.
Generalnie nie kumam wielu rzeczy, ktore dzieja sie w naszym kraju i mam cicha nadzieje, ze ktos mi je wyjasni + moze sie rozwinie jakas ciekawa dyskusja
Czego nie rozumiem:
- niejawnosc zarobkow
Gdyby na calym swiecie tak bylo, potrafilabym sobie to jakos logicznie wytlumaczyc. Ale w cywilizowanych krajach na kazdej szerokosci geograficznej w ogloszeniu o prace podaje sie zarobki w formie przedzialu badz konkretnej kwoty z zaznaczeniem czy jest do negocjacji. U nas robi sie wielka tajemnice a przy zatrudnieniu podpisuje sie umowe, ze sie zarobkow nie zdradzi. OMG
- olewczy stosunek rekruterow
Byc moze jesli sie startuje na prezesa duzej firmy, sprawa wyglada inaczej ale w przypadku studentow i absolwentow sposob prowadzenia rekrutacji wola o pomste do nieba mimo iz moje czy moich znajomych stanowiska podchodza pod kategorie "specjalista".
Przyklady:
- w indywidualnym (nie zbiorczym) emailu rekruter zwraca sie do mnie w jednym zdaniu w formie meskiej i zenskiej jednoczesnie i niestety nie jest to jednorazowy przypadek mimo iz odhaczona mam plec zenska a nie "nie wybrano" lub "inna"
- brak zwrotu kosztow dojazdu na rozmowe do innego miasta. Malo tego - po rozmowie kwalifikacyjnej rekruter nie wysila sie, by poinformowac kandydatow (nawet zbiorczym mejlem), ze kogos juz znalezli na ich miejsce
- zglaszamy sie na praktyki do jednej firmy. Dostajemy mejla zwrotnego, ze praktyki rozpoczynaja sie w terminie X a w terminie Y zadzwonia, by ustalic szczegoly. Mija termin X, Y - cisza. Przychodzi termin Z (w xuj czasu po X i Y) dostaje mejla, ze oni do mnie wydzwaniali ale nie odbieralam (klamstwo) ale teraz chetnie mnie przyjma.
To sa przypadki moje i moich znajomych z jakimi spotkalismy sie w roznych firmach (ale zadna nie jest firma "krzak" zajmujaca sie handlem pietruszka).
Ktos moze powiedziec, ze brak skilla ale nikt z nas nie startuje od zera. Tak na dobra sprawe jak mi jeszcze troche skill podrosnie, to spokojnie moge wlasna dzialalnosc zakladac i miec innych gdzies - co mnie cieszy, bo nie chce po studiach pracowac w firmach, ktore tak traktuje potencjalnych pracownikow.
Mimo wszystko za granica wyglada to zupelnie inaczej. Nie rozumiem czemu u nas jest tak "dziko". Spotkaliscie sie z czyms takim? Dlaczego wlasciwie tak jest?
Generalnie nie kumam wielu rzeczy, ktore dzieja sie w naszym kraju i mam cicha nadzieje, ze ktos mi je wyjasni + moze sie rozwinie jakas ciekawa dyskusja
Czego nie rozumiem:
- niejawnosc zarobkow
Gdyby na calym swiecie tak bylo, potrafilabym sobie to jakos logicznie wytlumaczyc. Ale w cywilizowanych krajach na kazdej szerokosci geograficznej w ogloszeniu o prace podaje sie zarobki w formie przedzialu badz konkretnej kwoty z zaznaczeniem czy jest do negocjacji. U nas robi sie wielka tajemnice a przy zatrudnieniu podpisuje sie umowe, ze sie zarobkow nie zdradzi. OMG
- olewczy stosunek rekruterow
Byc moze jesli sie startuje na prezesa duzej firmy, sprawa wyglada inaczej ale w przypadku studentow i absolwentow sposob prowadzenia rekrutacji wola o pomste do nieba mimo iz moje czy moich znajomych stanowiska podchodza pod kategorie "specjalista".
Przyklady:
- w indywidualnym (nie zbiorczym) emailu rekruter zwraca sie do mnie w jednym zdaniu w formie meskiej i zenskiej jednoczesnie i niestety nie jest to jednorazowy przypadek mimo iz odhaczona mam plec zenska a nie "nie wybrano" lub "inna"
- brak zwrotu kosztow dojazdu na rozmowe do innego miasta. Malo tego - po rozmowie kwalifikacyjnej rekruter nie wysila sie, by poinformowac kandydatow (nawet zbiorczym mejlem), ze kogos juz znalezli na ich miejsce
- zglaszamy sie na praktyki do jednej firmy. Dostajemy mejla zwrotnego, ze praktyki rozpoczynaja sie w terminie X a w terminie Y zadzwonia, by ustalic szczegoly. Mija termin X, Y - cisza. Przychodzi termin Z (w xuj czasu po X i Y) dostaje mejla, ze oni do mnie wydzwaniali ale nie odbieralam (klamstwo) ale teraz chetnie mnie przyjma.
To sa przypadki moje i moich znajomych z jakimi spotkalismy sie w roznych firmach (ale zadna nie jest firma "krzak" zajmujaca sie handlem pietruszka).
Ktos moze powiedziec, ze brak skilla ale nikt z nas nie startuje od zera. Tak na dobra sprawe jak mi jeszcze troche skill podrosnie, to spokojnie moge wlasna dzialalnosc zakladac i miec innych gdzies - co mnie cieszy, bo nie chce po studiach pracowac w firmach, ktore tak traktuje potencjalnych pracownikow.
Mimo wszystko za granica wyglada to zupelnie inaczej. Nie rozumiem czemu u nas jest tak "dziko". Spotkaliscie sie z czyms takim? Dlaczego wlasciwie tak jest?
Skomentuj