W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Studia - przydatne czy nie

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • John Anthony
    Seksualnie Niewyżyty
    • Jul 2010
    • 271

    #46
    Oj no nie pochlebiaj mi tak, ja z matmy się uważam za człowieka co najwyżej przeciętnego. Tym niemniej, na potrzeby rozumowania nieautomatycznego - bo od filozofa typowo nie wymaga się użycia komputera do stworzenia systemu inferencyjnego który wykorzystuje logikę w sposób który nie jest zrozumiały dla praktycznie każdego człowieka z powołaniem ścisłym.

    Sam czasami wykorzystuję dość chore systemy logiczne do optymalizacji ciężkich segmentów generowanych automatycznie i wiem że zrobienie tego dobrze nie jest banalne - ale to już informatyka, a nie filozofia.
    A hard man is good to find

    Skomentuj

    • Eris
      Perwers
      • Feb 2009
      • 851

      #47
      Napisał outgoing
      Pasjonat archeolog/filozof/innej egzotyki znajdzie zawsze pracę i to najczęściej dobrze płatną w zawodzie lub okolicach.
      Prace w zawodzie otrzyma moze 1%. Czyli najlepsi z najlepszych. A te "okolice" to sa dlugie i szerokie. Jesli ktos jest kumaty to dobra prace znajdzie ale w zupelnie innej branzy.

      Tyle, ze jesli ktos studiowal archeologie, to nie po to by robic cos innego.

      Napisał outgoing
      A jak ktoś idzie na dziwne humany bo nie ma innego pomysłu na życie to później kończy tak a nie inaczej ale jest wyłącznie sobie winny. Przecież nie można ustawowo zakazać głupoty
      I ty myslisz, ze na filozofii nie ma ludzi, ktorzy nie maja pomyslu na zycie? O, naiwny Wiekszosc moich znajomych po filozofii (a roczniki nie sa zbyt liczne, wiec ci moi znajomi to pewnie 3/4 roku) nie ma pracy/mcpraca/praca w zawodzie z drugiego kierunku studiow/ucieka przed bezrobociem na doktorat. Jakos nie widac tej hordy ludzi sukcesu, ktorych co roku wypuszcza wydzial filozofii

      Napisał outgoing
      Filozofia swoją drogą to akurat mega trudny kierunek jest. Proponuję tak na wejście skumać Immanuela i logikę matematyczną, a później polewać z filozofii. Ze stricte "humanistycznych" kierunków w pojęciu społecznym ten jest imho jednym z, jeśli nie, najtrudniejszym.
      Nikt nie powiedzial, ze jest to latwy kierunek.


      Napisał outgoing
      Zresztą olej studia, bądź jak Sławek Peszko
      A kto mowi o olaniu studiow? Po prostu zastanawiam sie jaki poziom i jak powinny wygladac studia, by faktycznie rozwinely czlowieka i daly mu lepszy start w przyszlosc. Bo w tej chwili raczej tego nie zapewniaja.

      Skomentuj

      • e-rotmantic
        Perwers
        • Jun 2005
        • 1556

        #48
        Napisał John Anthony
        Out, co jest trudnego w logice matematycznej ?
        outgoing nie ma na myśli logiki na poziomie ameby, której uczą w ogólniaku, lub na poziomie szympansa, której uczą na klasycznych kierunkach technicznych. Chodzi o ciutkę bardziej złożone problemy.
        Napisał upocone jajka
        outgoing to dwa jabłka plus dwa jabłka to nie cztery?
        Nawet jeśli rozważać to tylko w "potocznej" algebrze, czyli w ciele liczb rzeczywistych, to tak nie jest. Dwa jabłka plus dwa jabłka to cztery jabłka, a nie cztery. Niby jedno słówko, a różnica kardynalna.
        Napisał John Anthony
        Sam czasami wykorzystuję dość chore systemy logiczne do optymalizacji ciężkich segmentów generowanych automatycznie i wiem że zrobienie tego dobrze nie jest banalne - ale to już informatyka, a nie filozofia.
        Starożytni nie rozróżniali matematyki, fizyki i filozofii. Wszystkie te dziedziny były filozofią. Nie bezpodstawnie.

        Skomentuj

        • John Anthony
          Seksualnie Niewyżyty
          • Jul 2010
          • 271

          #49
          Napisał e-rotmantic
          outgoing nie ma na myśli logiki na poziomie ameby, której uczą w ogólniaku, lub na poziomie szympansa, której uczą na klasycznych kierunkach technicznych. Chodzi o ciutkę bardziej złożone problemy.
          Podaj mi taki problem, bo nie do końca rozumiem o co chodzi.

          Starożytni nie rozróżniali matematyki, fizyki i filozofii. Wszystkie te dziedziny były filozofią. Nie bezpodstawnie.
          Osobiście uważam że starożytni byli znacząco mądrzejsi w kwestii filozofii polityczno/społecznej, ale jeśli chodzi o nauki ścisłe to raczej ich przebijamy metodologią.
          A hard man is good to find

          Skomentuj

          • outgoing
            Perwers
            • Apr 2009
            • 807

            #50
            Napisał Eris
            Prace w zawodzie otrzyma moze 1%. Czyli najlepsi z najlepszych. A te "okolice" to sa dlugie i szerokie. Jesli ktos jest kumaty to dobra prace znajdzie ale w zupelnie innej branzy.
            A skąd Ci się wziął akurat 1%, to w ramach akcji podaruj 1%??

            Napisał Eris
            Tyle, ze jesli ktos studiowal archeologie, to nie po to by robic cos innego.
            Widzisz i tu się nie rozumiemy. Studia to nie zawodówka, nie mają wyuczać tylko nauczać. To są dwa różne światy. Jeśli ktoś po studiach nie potrafi się odnaleźć w pokrewnej dziedzinie, lub zupełnie innej acz związanej, np. prowadzeniu prywatnegu muzeum (dla archeologa) czy np. pracowaniu w firmie konsultingowej to nie powinien iść na studia w pierwszej kolejności.

            Napisał Eris
            I ty myslisz, ze na filozofii nie ma ludzi, ktorzy nie maja pomyslu na zycie? O, naiwny Wiekszosc moich znajomych po filozofii (a roczniki nie sa zbyt liczne, wiec ci moi znajomi to pewnie 3/4 roku) nie ma pracy/mcpraca/praca w zawodzie z drugiego kierunku studiow/ucieka przed bezrobociem na doktorat. Jakos nie widac tej hordy ludzi sukcesu, ktorych co roku wypuszcza wydzial filozofii
            Kazdy sobie uczelnie i znajomych sam dobiera. Jakoś wśród moich nie ma bezrobotnych, a z tych co nie pracują w zawodzie/naukowo to są i firmy z wielkiej 4, i marketing, i press...

            Napisał Eris
            Nikt nie powiedzial, ze jest to latwy kierunek.
            A i twierdzisz, że w tych zdaniach

            Napisał Eris
            Dla mnie jednak nielogiczne jest, by studiowac archeologie/filozofie/inna egzotyke a pozniej w markecie na kasie zapieprzac albo w biurze za najnizsza krajowa. Czyli wyladowac w pracy, ktora nie rozwija.
            nie pejoratywizujesz filozofii?? Widać mamy jednak inne wyczucie języka. Ale cóż ja zawsze kiepski z polskiego byłem.

            Napisał Eris
            A kto mowi o olaniu studiow? Po prostu zastanawiam sie jaki poziom i jak powinny wygladac studia, by faktycznie rozwinely czlowieka i daly mu lepszy start w przyszlosc. Bo w tej chwili raczej tego nie zapewniaja.
            To był żart sytuacyjny. ****a mać, chcesz mieć dobre studia to zapłać i jedź do USA, albo na inny z powiedzmy top50 universitites. Nasze się pojawiają w tych rankingach pomiędzy 300-400 miejscem i to tylko UJ i UW. I owszem te rankingi nie są może do końca miarodajne ale na pewno sugestywne.

            Napisał John Anthony
            Podaj mi taki problem, bo nie do końca rozumiem o co chodzi.
            Graf jest k-kolorowalny, jeśli można pokolorować jego wierzchołki k kolorami w ten sposób, że dowolne dwa wierzchołki połączone krawędzią mają różne kolory. Pokaż, ze jeśli każdy skończony podgraf grafu G jest k-kolorowalny, to cały G też.
            0statnio edytowany przez outgoing; 07-09-11, 08:20.
            The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

            Skomentuj

            • PabloXM
              Gwiazdka Porno
              • Sep 2009
              • 1746

              #51
              Odnoszę wrażenie, że ludzie jadą po naukach społecznych (choć w sumie prawo, medycyna i psychologia jest poniekąd społeczną bo dotyczy ludzi), ponieważ nigdy ich nie poznali od środka. Wg. Eris - takie odnoszę wrażenie - filozofia to popierdółka bo nie przynosi nic konstruktywnego. Jednak wg. mnie każde studia czy nauka rozwijają umysł człowieka, jeśli tylko się wciągnie w to., zamiast przeczekiwać od dnia do dnia i prosić o przerwę świąteczną. Uciekanie przed bezrobociem jako doktoryzacja... Pięknie, pięknie A sądziłem, że wykładowca akademicki zdecydował się na taką a nie inną pracę (niezależnie od kierunku), ponieważ czuje bluesa i lubi takie warunki pracy
              Stay fresh, no matter where you are.

              Skomentuj

              • Eris
                Perwers
                • Feb 2009
                • 851

                #52
                Napisał outgoing
                A skąd Ci się wziął akurat 1%, to w ramach akcji podaruj 1%??
                No to moze wiecej/mniej. Generalnie uwazam, ze jesli prace w zawodzie znajdzie chociaz 1 osoba z roku - to jest juz niezle.


                Napisał outgoing
                Widzisz i tu się nie rozumiemy. Studia to nie zawodówka, nie mają wyuczać tylko nauczać. To są dwa różne światy. Jeśli ktoś po studiach nie potrafi się odnaleźć w pokrewnej dziedzinie, lub zupełnie innej acz związanej, np. prowadzeniu prywatnegu muzeum (dla archeologa) czy np. pracowaniu w firmie konsultingowej to nie powinien iść na studia w pierwszej kolejności.
                Nie rozumiemy sie nadal. Studia to nie jest zawodowka - pelna zgoda. Ale po pierwsze - pasja. Jesli ktos jest pasjonatem archeologii i idze na archeologie marzac o pracy archeologa to praca poza zawodem (chocby byla prestizowa i dobrze platna) jest porazka i moze byc przyczyna frustracji i niespelnienia.

                Do tego studia sa oplacane z naszych podatkow. Jak dla mnie wielkim nieporozumieniem jest to, ze za nasze pieniadze ksztalci sie armie sfrustrowanych bezrobotnych. Dopoki ja place za edukacje mam prawo zadac, by za moje pieniadze wypuszczano sensownych fachowcow a nie kilkuset pseudo-archeologow.

                Po drugie - to swiadczy o poziomie studiow, ze koncza je ludzie, ktorzy nie potrafia odnalezc sie w nowej sytuacji. Ja nie uwazam, ze ci ludzie nie powinni isc na studia - to uczelnie nie powinny ich przyjmowac.

                I tu dochodzimy do tego o czym wczesniej wspomnialam - jaki sens maja studia, skoro one nie rozwijaja, nie ucza sposbu myslenia, nie poszerzaja horyzontow? Ja wiem, ze z wrony nie zrobi sie orla i jak ktos jest debil, to studia mu nie pomoga. Ale ci, ktorzy skonczyli studia jako ludzie obrotni i zaradni, byli tacy juz w szkole sredniej (albo sie zmienili - ale nie dzieki studiom).

                Uczelnia wyzsza powinna rozwijac - czyli rozwinac bardziej tych, ktorzy i tak sa rozwinieci oraz obudzic potencjal w tych, ktorzy go maja. Ale tak sie nie dzieje.


                Napisał outgoing
                Kazdy sobie uczelnie i znajomych sam dobiera. Jakoś wśród moich nie ma bezrobotnych, a z tych co nie pracują w zawodzie/naukowo to są i firmy z wielkiej 4, i marketing, i press...
                Nie rozumiem czemu na mnie najezdzasz (tak jakbys sam w wieku 19 lat wybral Harvard). Znam roznych ludzi (dla mnie znajomy = czlowiek, ktorego znam, z ktorym rozmawialam, niekoniecznie ktos z kim pije piwo) - tych sukcesu rowniez. Ale statystyk nie oszukasz. Nie wszyscy, nawet nie 50% spoleczenstwa ma predyspozycje potrzebne do osiagniecia sukcesu. I to potwierdza moje przypuszczenia - tylko waska, wybrana grupa ludzi cos soba reprezentuje. I to cos nijak ma sie do tego czy i jakie studia skonczyli.


                Napisał outgoing
                nie pejoratywizujesz filozofii?? Widać mamy jednak inne wyczucie języka. Ale cóż ja zawsze kiepski z polskiego byłem.
                Nie. Po prostu uwazam, ze ludzie sukcesu to ulamek spoleczenstwa. Jesli ktos nie jest czlowiekiem sukcesu, to po filozofii siedzi na kasie w markecie. Madry czlowiek zna swoje slabosci. Jesli wie, ze nie jest na tyle obrotny/zaradny by sie odnalezc poza zawodem powinien wybrac takie studia badz szkole policealna, ktore dadza mu konkretny zawod i zapewnia dosc lagodne wejscie na rynek pracy. To samo tyczy pasjonatow. Jesli pasjonat jest madry, to ma plan B, C i D na wypadek gdyby plan A nie wypalil. Znaja mozliwosci, alternatywy.

                Na studia nie ida madrzy ludzie a co wazniejsze - same studia owej madrosci nie ksztaltuja skoro nawet inteligentne osoby wychodza z nich jako zyciowe *******y.


                Napisał outgoing
                To był żart sytuacyjny. ****a mać, chcesz mieć dobre studia to zapłać i jedź do USA, albo na inny z powiedzmy top50 universitites. Nasze się pojawiają w tych rankingach pomiędzy 300-400 miejscem i to tylko UJ i UW. I owszem te rankingi nie są może do końca miarodajne ale na pewno sugestywne.
                Nie uwazasz, ze jesli tylko 50 uczelni na swiecie cos daje, to jest tu jakis blad? To tak jakby tylko 50 szkol na swiecie uczylo pisac i czytac. Chyba nasze uczelnie nigdy nie byly wysoko a jednak jeszcze te 20 lat temu sytuacja absolwentow byla zupelnie inna.

                Napisał PabloXM
                Uciekanie przed bezrobociem jako doktoryzacja... Pięknie, pięknie A sądziłem, że wykładowca akademicki zdecydował się na taką a nie inną pracę (niezależnie od kierunku), ponieważ czuje bluesa i lubi takie warunki pracy
                To jest tylko teoria
                0statnio edytowany przez Eris; 07-09-11, 14:36.

                Skomentuj

                • e-rotmantic
                  Perwers
                  • Jun 2005
                  • 1556

                  #53
                  Napisał John Anthony
                  Podaj mi taki problem, bo nie do końca rozumiem o co chodzi.
                  Nie podam, bo w przeciwieństwie do niektórych obecnych w tym wątku, nie będę robił off-topu tylko po to, by leczyć swoje kompleksy i popisywać się przed ogółem jakim to ja jestem niesamowitym magiem od nauk ścisłych. NIE TEGO DOTYCZY TEN TOPIK!

                  Skomentuj

                  • John Anthony
                    Seksualnie Niewyżyty
                    • Jul 2010
                    • 271

                    #54
                    Napisał e-rotmantic
                    Nie podam, bo w przeciwieństwie do niektórych obecnych w tym wątku, nie będę robił off-topu tylko po to, by leczyć swoje kompleksy i popisywać się przed ogółem jakim to ja jestem niesamowitym magiem od nauk ścisłych. NIE TEGO DOTYCZY TEN TOPIK!
                    Nie wiem jak out, ale ja nie mam żadnych kompleksów - przyznaję otwarcie że w stosunku do ludzi zajmujących się profesjonalnie matematyką/działami teoretycznymi informatyki jestem w nich raczej słaby.
                    A hard man is good to find

                    Skomentuj

                    • lucas21
                      Erotoman
                      • Jun 2011
                      • 458

                      #55
                      Jeśli ma się plecy nie potrzebne..

                      Skomentuj

                      • e-rotmantic
                        Perwers
                        • Jun 2005
                        • 1556

                        #56
                        Poniekąd zgadzam się z tym, że takie humany jak psycho, socjo, filo itp. są bardzo "nierentowne". Ale u zarania problemu nie leży wybór takich kierunków przez studentów. Wiadomo, że większość na ogół racji nie ma i wybiera źle (to też jest kuriozum demokracji, ale to inna bajka). Problem tkwi w systemie edukacji. Dlaczego w ogóle dopuszcza się, aby takie tłumy studiowały te kierunki? W końcu nie jest tak, że na rynku pracy humaniści są w ogóle zbędni. Ci najlepsi nie tylko pracują w zawodzie, ale i zarabiają przyzwoicie. O nich, rzecz jasna, się nie mówi, w myśl panującej obecnie polskiej zasady mediów "dobra informacja słabo się sprzedaje". Znając polską mentalność, to zaraz ktoś mi na to odburknie, że nie najlepsi dostają pracę, ale ci, którzy mają znajomości. Uprzedzając zatem ten oklepany argument, proszę potencjalnego oponenta o przedstawienie mi dowodów takiej tezy w postaci stosownych badań na ten temat.
                        Sęk jest w tym, że dziedziny humanistyczne kompletnie zeszmacono. Wpuszcza się na te kierunki tłumy, z czego większość trafia na nie przez przypadek. Nie idzie za tym ani pasja, ani wiedza, ani poziom intelektualny. Ci ludzie bez przeszkód dostają się na te studia, obijają się na nich, robią lub kupują pracę dyplomową, której treść to stek truizmów znanych najpóźniej od poprzedniego wieku, potocznie znany jako "lanie wody". Ale czy ci ludzie są temu winni? Według mnie nie. Skoro są za głupi, żeby odpowiednio wybrać kierunek studiów i uczelnię, to z pewnością nie nadają się na studia w ogóle. Jednak ktoś tych ludzi dopuszcza do studiowania. Co gorsza, ktoś ich dopuszcza do dyplomu i daje tytuł licencjacki i/lub magisterski. I tu jest pies pogrzebany. Z tej racji, że na rynku najmniej potrzeba humanistów (ale jednak potrzeba), studia z tych kategorii powinny być najcięższe i najbardziej prestiżowe zarazem, aby kończyli je tylko nieliczni. Ci najlepsi, a więc ci, którzy po tych studiach spełnią się w swoich wyuczonych zawodach.
                        0statnio edytowany przez e-rotmantic; 07-09-11, 22:43.

                        Skomentuj

                        • Eris
                          Perwers
                          • Feb 2009
                          • 851

                          #57
                          Powyzszy post doskonale oddaje to, co chcialam powiedziec.

                          Nie moge stwierdzic, ze moje studia mnie nie rozwinely - skonczylam 1 stopien kierunku scislego, mocno matematycznego a to rozwija, porzadkuje i ladnie uklada myslenie.

                          Prawdziwa wartoscia moich studiow bylo jednak co innego - poniewaz skonczylam dosc niszowy kierunek, to nawet na jednej z lepszych, polskich uczelni blagano nas, bysmy studiowali. Niewiele wymagano (bo jak nie ma studentow to nie ma $$$) ale tez niewiele dawano od siebie. O profesorach inspirujacych studentow, wciagajacych ich w projekty badawcze, o naukowych imprezach czy grantach badawczych mozna bylo zapomniec. Do tego wszelakie dzialania ponad program nie byly dobrze widziane, bo to dodatkowa robota jest.

                          Ale to nauczylo mnie samodzielnosci. Wszyscy mieli mnie w dupie, wiec jesli chcialam cos zrobic, sama musialam sie zorientowac co moge zrobic, jak zrobic, jak i od kogo wyciagnac na to $$$, przed kim sie plaszczyc, do kogo usmiechnac a kogo omijac z daleka etc. Obecnie dzialam w branzy niezwiazanej ze studiami ale po czesci wiedza, sposob myslenia i twarda d przydaja sie. Zwlaszcza twarda d, trzezwe spojrzenie na wiele spraw, "wkrecanie sie" i umiejetnosc wynajdywania mozliwosci finansowania.

                          Ale szczerze mowiac nie tego sie spodziewalam po studiach. Liczylam raczej na rozwoj intelektualno-duchowy, etyki pracy i na fajne, procentujace na przyszlosc znajomosci i inne pierdy. A moj kierunek stal sie fabryka cynicznych frustratow o zelaznych tylkach. A ludzie roznie owa frustracje nakierowuja - jedni pozytywnie, inni niestety nie. Z perspektywy czasu wiem, ze moj wydzial (ktory nie posiadal ani grosza na badania) nie mogl nam dac niczego lepszego. Skoro nie mogl stworzyc odpowiednich warunkow, dal nam lekcje zycie.

                          Ja uchodze za pesymistke ale wiele moich prognoz sie sprawdza. Nabranie dystansu do wielu spraw bywa kluczowe. Natomiast o calym systemie edukacji (nie tylko w Polsce) nie mam najlepszego zdania. To jest ta negatywno-pozytywna czesc mojej frustracji

                          Skomentuj

                          • e-rotmantic
                            Perwers
                            • Jun 2005
                            • 1556

                            #58
                            Napisał Eris
                            poniewaz skonczylam dosc niszowy kierunek, to nawet na jednej z lepszych, polskich uczelni blagano nas, bysmy studiowali.
                            Napisał Eris
                            Niewiele wymagano (bo jak nie ma studentow to nie ma $$$)
                            I to jest rak polskiego szkolnictwa wyższego - płacenie od studenta. Z jednej strony racjonalne, ale z drugiej, prowadzi do wynaturzeń, jak właśnie opisuje Eris.

                            Skomentuj

                            • Hal
                              Perwers
                              • Oct 2010
                              • 1366

                              #59
                              Bywam pracodawcą i pierwszą rzeczą na którą patrzę rozpatrując ofertę to:
                              1. Kierunek ukończonych studiów, muszę mieć człowieka po właściwym kierunku, selekcji dokonują kadry.
                              2. Uczelnia ukończona, są „uczelnie” których absolwenci zupełnie mnie nie interesują, takie oferty odrzucam nie czytając ich.
                              3. CV i praktyka, ( praktyki nie traktuję jako warunek bezwzględnie konieczny ). Nade wszystko cenię sobie umiejętność uczenia się i otwartość na wiedzę i wyzwania.
                              Na ogół z setki kandydatów pozostaje 0 lub max kilku którzy rokują sensowną rozmowę kwalifikacyjną.
                              W trakcie rozmowy liczy się pozytywna autoprezentacja, spokój i opanowanie oraz bardzo ważna umiejętność prowadzenia swobodnej rozmowy. Wiedza fachowa – jedno dwa pytania. Czasem kandydat wykłada się na zupełnie banalnym przy którym wystarczy wyłącznie ciut pomyśleć.
                              Wnioski o sens studiowania w kontekście uzyskania pracy chyba nasuwają się same.
                              Czy studia są potrzebne oraz ich sens zależą od tego co się w życiu chce robić i jakie ma się ambicje.

                              Wynagrodzenie hmmm … no cóż, mamy rynek, rządzi prawo popytu i podaży.

                              Skomentuj

                              • outgoing
                                Perwers
                                • Apr 2009
                                • 807

                                #60
                                No ale wiecie w Polsce konstytucja gwarantuje powszechny dostęp do edukacji, a państwo chwali się że co drugi młody Polak studiuje. Już się kiedyś rozwodziłem, że dla w miarę ogarniętej osoby taki fakt powinien być powodem do wstydu. He he, ciekawy jestem co by się stało z ilością studentów w Polsce jakby finansowanie oprzeć na accountability pracowaników naukowych i absolwentów. Swoją drogą a propos zachęt to ja kiedyś się dobijałem do władzy bo chciałem zewaluować ten program kierunków zamawianych...niestety nikt nie był zainteresowany. Generalnie obserwuję kilka trendów aktualnie (w sumie to zaczęły się już za moich czasów z pojawieniem się matury międzynarodowej):

                                a. jak ktoś może to spierdziela za granicę, z małymi wyjątkami gdzie rzeczywiście jesteśmy bardzo dobrzy bądź to z natury studiów lub dlatego że jesteśmy dobrzy i.e. MIM UW, CM UJ, UM Poznań, UMK Astronomia, fililogia polska, UJ i UW historia, prawo, UW archeologia to z tych o których wiem ale pewnie parę innych też by się znalazło.

                                b. jak ktoś nie może od razu wyjechać to stara się zrobić pierwszy stopień w Polsce, pojechać na jakiegoś Erasmusa i zachaczyć się tam dalej na drugi stopień albo doktorat.

                                c. dobra kadra naukowa s******** w popłochu chyba, że ma zobowiązania rodzinne. Ci wykształceni na zachodzie nie wracają bo nie ma do czego.

                                d. gros społeczeństwa, władzy i akademii samej w sobie ma w dupie to że system się sypie bo im jest dobrze tak jak jest. Jak już ktoś pisał, wiele nie muszą robić a zarabiają relatywnie dobrze. Fakt profesor w Stanach zariabia i po 200k USD rocznie, a nasz tylko 40k USD rocznie, ale tam się za******** i naukowo i dydaktycznie, a u nas można sobie przyjść raz w tygodniu odklepać wykład, napisac opracowanie wykładów w postaci książki i być wielkim znawcom dziedziny. Choć jak popatrzeć na niektórych profesorów z mojej działki akurat to oni nawet tego nie muszą robić.

                                I tak to co napisałem to są zapewne uogólnienia i pewnie jak się ktoś postara to znajdzie w nich wyjątki, ale tu dochodzimy do sedna punktu d., nobody gives a shit, nikt nawet nie próbuje zbadać jak źle jest tak na prawdę.

                                Podsumowałbym to stwierdzeniem, tak studia są przydatne. W Polsce bardzo często tylko towarzysko, ale mimo wszystko wnoszą jakąś wartość dodaną. Natomiast mamy zdecydowanie za dużo studentów i dla wielu z nich jest to stracony czas, który mogliby wykorzystać na praktykę zawodową. Studia uczą obycia, często kombinowania etc., dobrze by jednak było żeby jeszcze tak jak na zachodzie uczyły przedmiotu no ale....

                                Swoją drogą też mnie kiedyś proszono żebym looknał na paru kandydatów. Selekcja była nad wyraz prosta, a do aplikacji trzeba było dodać rekomendację. Patrzyłem kolejno na:

                                1. Executive summary rekomendacji
                                2. Wykaz przedmiotów ze studiów (plus oceny, ale to miało drugorzędne zanczenie)
                                3. Doświadczenie
                                4. Na rozmowie proste pytania odróżniające cyfro****ków od myślących
                                5. Plus pytania filozoficzne, np. gdzie się ktoś widzi za 5 lat (osoby odpowiadające tendencyjnie w/g regułek podręcznikowych skreślaliśmy)

                                Ostały się 3 osoby, wszystkie dostały trial. W końcu zatrudnili dwie z nich bo jedna nie wytrzymała presji pracy.
                                0statnio edytowany przez outgoing; 08-09-11, 10:09.
                                The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                                Skomentuj

                                Working...