W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Studia - przydatne czy nie

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • upocone jajka
    Banned
    • May 2009
    • 5151

    Napisał Burbon2009
    nie nic mnie się nie pokręciło co do znajomej,osobiście już nie znam nikogo takiego co by zrobił większe pieniądze bez lepszych studiów/znajomości etc aczkolwiek mam kilku znajomych co zarabiają dosyć sporo(nie chwalą się ale na co roczne wakacje w ameryce południowej czy meśka nowego stać ich) i są to chłopaki po technikum samochodowym a obecnie mają komisy samochodowe zresztą mój region jest najbardziej znany chyba w polsce jeśli chodzi o ilość komisów więc może dlatego tak dobrze prosperują.

    moze to być klasyczny przykład polaczka co caly rok wpier**** ziemniaki z tłuszczem żeby potem blysnąc fotkami na nk z Tajlandii etc

    Skomentuj

    • outgoing
      Perwers
      • Apr 2009
      • 807

      Imputowałem tylko, że są uczelnie prywatne gdzie za płacenie czesnego dostaje się dyplom Nie pisałem o ogóle populacji. A co do wakacji w Am Pd czy Azji to akurat nie jest taki big deal. Masz 20k i poparzasz gdzie chcesz w ultra luksusach Na wakacje na karaiby mozna juz za 5k zrica about pojechać
      The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

      Skomentuj

      • e-rotmantic
        Perwers
        • Jun 2005
        • 1556

        Napisał Eris
        Wogole u nas pokutuje myslenie, ze od zarabiania pieniedzy sa ludzie po ekonomii i zarzadzaniu a po infie to takie nerdy sa, co maja myslec, siedziec, klepac i nie wychylac sie.
        No fakt, pokutuje. Ale czy to tylko stereotyp, czy jednak rzeczywistość? Jeśli inżynier chce się parać biznesem, musi być osobą obrotną, dobrze zorganizowaną. A taka osoba zrobi drugi kierunek w tych klimatach. Czy to równolegle, czy na zakładkę, czy jako podyplomówkę, ale zrobi. Mamy erę specjalizacji, i na jednym kierunku nie można uczyć programowania, biznesu, szydełkowania i gotowania.

        Skomentuj

        • Burbon2009
          Erotoman
          • Jun 2009
          • 571

          upocone - może być dokładnie tak jak mówisz tego nie neguje kwestia priorytetów,co do biznesu i studiów to żadne studia nam nie pomogą utrzymać się w danym biznesie bez odpowiednich znajomości w różnych kręgach/instytucjach więc oprócz wykształcenia ważne jest nawiązywanie/utrzymywanie znajomości bez których ciężko funkcjonować w biznesie.

          Skomentuj

          • Eris
            Perwers
            • Feb 2009
            • 851

            Napisał e-rotmantic
            No fakt, pokutuje. Ale czy to tylko stereotyp, czy jednak rzeczywistość? Jeśli inżynier chce się parać biznesem, musi być osobą obrotną, dobrze zorganizowaną. A taka osoba zrobi drugi kierunek w tych klimatach. Czy to równolegle, czy na zakładkę, czy jako podyplomówkę, ale zrobi. Mamy erę specjalizacji, i na jednym kierunku nie można uczyć programowania, biznesu, szydełkowania i gotowania.
            Z jednej strony - era specjalizacji, z drugiej - dziedziny sa coraz bardziej interdyscyplinarne.

            Tu nie chodzi o to, by uczyc sie wszystkiego po trochu ale by umiec to, co jest potrzebne.

            Jesli inzynier/informatyk ma kierowac projektem, zespolem ludzi to powinien posiadac pewna wiedze z zakresu zarzadzania. Nie oznacza to przeciez, ze ma umiec ekonomie tak jak outgoing albo - nie znac sie na niczym.

            Mysle, ze 1, gora 2 przedmioty biznesowe na semestr spokojnie by wystarczyly. Bo tu nie chodzi o robienie z kogos eksperta tylko o zaszczepienie pewnego sposobu myslenia.

            Zawsze uwazalam, ze wraz z wyzszym wyksztalceniem powinna isc w parze pewna zyciowa zaradnosc. Jasne - jedni ludzie sa bardziej przedsiebiorczy, drudzy mniej ale posiadanie ogromnej wiedzy z danej dziedziny nie powinno zwalniac z myslenia o rzeczywistosci. Wyksztalcony czlowiek powinien wiedziec w jaki sposob swoja wiedze przelozyc na $$$, jak przekonac do swojej wiedzy innych i jak zyc, jesli jego wiedza nie ma przelozenia na pieniadze.

            Smutna prawda jest tez taka, ze nawet najwiekszy ekspert z danej dziedziny (medycznej, technologicznej etc.) nie zarobi tyle, co dobry menadzer. To rowniez powinno dac do myslenia.

            Skomentuj

            • Burbon2009
              Erotoman
              • Jun 2009
              • 571

              Eris ponieważ nikt jeszcze nie wymyślił przepisu/kierunku studiów na dobry biznes,ojciec mój pracował kiedyś u faceta który był na liście 100najbogatszych polaków fakt faktem wykształcony bo inżynier transportu i cała jego wiedza/mase znajomości nie uchroniły go przed bankructwem więc sztuką nie jest dorobić się groma pieniędzy tylko jeszcze nie stracić ich ,dlatego tak ważna jest umiejętność zarządzania.

              Skomentuj

              • e-rotmantic
                Perwers
                • Jun 2005
                • 1556

                Napisał Eris
                Jesli inzynier/informatyk ma kierowac projektem, zespolem ludzi to powinien posiadac pewna wiedze z zakresu zarzadzania.
                OK, ale prosty rachunek. Wejdź do korpo i policz, ilu tam jest pracowników szeregowych, ilu team-leaderów, ilu managerów itd. Czy opłacalnym jest, żeby na studiach uczyć kierowania czy zarządzania wszystkich? Biznesowo rzecz ujmując, to się nie kalkuluje. Ci, co chcą rządzić, powinni sami dobrać sobie stosowną edukację / drogę. To z resztą logiczne. Ludzi, którzy chcą w przyszłości rządzić, nie można na dzień dobry przyzwyczajać do prowadzenia za rączkę. A coś takiego właśnie proponujesz.
                Napisał Eris
                Zawsze uwazalam, ze wraz z wyzszym wyksztalceniem powinna isc w parze pewna zyciowa zaradnosc.
                To nie idzie w parze. Wykształcenie jest jedną z alternatyw lub jednym z elementów życiowej zaradności. Innymi słowy, wykształcenie jest elementem lub podzbiorem całego zbioru, który zowie się zaradnością. Osobiście, bardzo mocno mnie w****ia, gdy ludzie interpretują to inaczej, tzn. że wykształcenie nie świadczy o zaradności lub, co gorsza, że świadczy o braku zaradności.

                Skomentuj

                • Burbon2009
                  Erotoman
                  • Jun 2009
                  • 571

                  odnośnie ostatniej wypowiedzi e-rotmantic w końcu sie zgadzam z tobą w 100%

                  Skomentuj

                  • Eris
                    Perwers
                    • Feb 2009
                    • 851

                    Napisał e-rotmantic
                    OK, ale prosty rachunek. Wejdź do korpo i policz, ilu tam jest pracowników szeregowych, ilu team-leaderów, ilu managerów itd. Czy opłacalnym jest, żeby na studiach uczyć kierowania czy zarządzania wszystkich? Biznesowo rzecz ujmując, to się nie kalkuluje. Ci, co chcą rządzić, powinni sami dobrać sobie stosowną edukację / drogę. To z resztą logiczne. Ludzi, którzy chcą w przyszłości rządzić, nie można na dzień dobry przyzwyczajać do prowadzenia za rączkę. A coś takiego właśnie proponujesz.
                    Nie proponuje. Idac twoim tokiem rozumowania - na studiach nie powinni niczego uczyc poza waska specjalnoscia, bo po co.

                    Kursy bisnesowe nie sa tylko po to, by ktos kims zarzadzal jako team leader w korpo, bo tu masz racje - prowadzenie za raczke jest bez sensu chociaz wg mnie dobrze jest posiadac jakakolwiek wiedze na start.

                    Przyjelo sie, ze wyksztalconu (ba - kazdy) czlowiek powinien posiadac elementarna wiedze o otaczajacym go swiecie. Szkola srednia ja w mniejszym badz wiekszym stopniu zapewnia - przynajmniej z nauk scislych i humanistycznych. Ale nauki prawne czy ekonomiczne leza i kwicza. Co pozniej odbija sie w doroslym zyciu - ludzie nie maja pojecia nt. swoich praw ani mozliwosci jakie im przysluguja. A to elementarna wiedza.

                    Po prostu uwazam, ze skoro studenci nauk scislych rozwiazuja trudne problemy po to, by cwiczyc analityczne myslenie to pare kursow biznesowych nie zaszkodzi, by rozwinac inny sposob myslenia. By taki student wchodzac w dorosle, zawodowe zycie mial juz pewna wiedze na start i umial sobie poradzic - z negocjacjami, z dostaniem dobrej pracy, z zalozeniem firmy, ze zmiana kwalifikacji, z otrzymaniem doplat etc.

                    Napisał e-rotmantic
                    To nie idzie w parze. Wykształcenie jest jedną z alternatyw lub jednym z elementów życiowej zaradności. Innymi słowy, wykształcenie jest elementem lub podzbiorem całego zbioru, który zowie się zaradnością. Osobiście, bardzo mocno mnie w****ia, gdy ludzie interpretują to inaczej, tzn. że wykształcenie nie świadczy o zaradności lub, co gorsza, że świadczy o braku zaradności.
                    To mozesz sie pow****iac, bo tyle o ile nie uwazam, ze wyksztalcenie swiadczy o braku zaradnosci (wtf? o.o) to nie zgodze sie z tym, ze wyksztalcenie automatycznie swiadczy o zyciowej zaradnosci.

                    To raczej dziala w odwrotna strone. Tak jak napisales - zaradny czlowiek moze wybrac sciezke edukacji wlasnie z powodu swojej zaradnosci. Ktos inny nie zdobedzie dyplomu a radzi sobie swietnie. To nie dziala w odwrotna strone. Nie kazdy z dyplomem jest zaradny. Ludzie z roznych powodow wybieraja studia. Czesto wlasnie dlatego, ze sa swiadomi swojej niezaradnosci.

                    No kurcze popatrz sobie na tych wszystkich bezrobotnych doktorow (o magistrach nie wspominajac) albo na tych, co robia za woly robocze za 2k na reke na polskich uczelniach. Jesli to wg ciebie swiadczy o zaradnosci, to klaniam sie nisko

                    Skomentuj

                    • Burbon2009
                      Erotoman
                      • Jun 2009
                      • 571

                      Popraw mnie eris jeśli źle zrozumiałem twoją wypowiedz ale jeśli uważasz że to jest dobre że w liceum uczymy się wszystkiego po trochu i na studiach jeszcze żeby nam wpajali po trochu ze wszystkiego to moim zdaniem to jest totalna głupota to że teraz w liceum uczą trochę tego trochę tego to już jest głupota moim zdaniem ktoś kto wie że chce iść na polibude to po kiego ma się uczyć recytować wierszy czy pisać wypracowania ? jak to podkreślił mój wykładowca w polsce kształtuje się dobrych rozwiązywaczy krzyżówek.


                      ps. 2k ? 2k to ma nauczyciel w gimnazjum więc nie przesadzaj.
                      0statnio edytowany przez Burbon2009; 14-10-11, 23:42.

                      Skomentuj

                      • e-rotmantic
                        Perwers
                        • Jun 2005
                        • 1556

                        Napisał Eris
                        Idac twoim tokiem rozumowania - na studiach nie powinni niczego uczyc poza waska specjalnoscia, bo po co.
                        Tak, właśnie to różni studia od ogólniaka.
                        Napisał Eris
                        Ludzie z roznych powodow wybieraja studia. Czesto wlasnie dlatego, ze sa swiadomi swojej niezaradnosci.
                        Ludzie często idą do pracy dla pieniędzy, bo są świadomi swojej biedy. Tak samo idiotycznie brzmi to, co napisałaś.
                        Napisał Eris
                        No kurcze popatrz sobie na tych wszystkich bezrobotnych doktorow (o magistrach nie wspominajac) albo na tych, co robia za woly robocze za 2k na reke na polskich uczelniach.
                        Może tych wołów roboczych na uczelniach to zostaw w spokoju. Pojęcia nie masz, ile mogą zarabiać na boku jako konsultanci. To po primo. Po secundo, nie wiesz, ilu wśród nich jest pasjonatów nauki, którym dynda, ile zarabiają, bo bardziej liczy się dla nich to, co robią.
                        A co do bezrobotnych, są zaradni na tyle, żeby skończyć studia, ale nie dość, żeby znaleźć pracę. Ot, co.

                        Skomentuj

                        • Eris
                          Perwers
                          • Feb 2009
                          • 851

                          Napisał Burbon2009
                          Popraw mnie eris jeśli źle zrozumiałem twoją wypowiedz ale jeśli uważasz że to jest dobre że w liceum uczymy się wszystkiego po trochu i na studiach jeszcze żeby nam wpajali po trochu ze wszystkiego to moim zdaniem to jest totalna głupota to że teraz w liceum uczą trochę tego trochę tego to już jest głupota moim zdaniem ktoś kto wie że chce iść na polibude to po kiego ma się uczyć recytować wierszy czy pisać wypracowania ? jak to podkreślił mój wykładowca w polsce kształtuje się dobrych rozwiązywaczy krzyżówek.


                          Tak - uwazam, ze liceum ogolnoksztalcace - jak sama jego nazwa wskazuje ksztalci w zakresie ogolnym i tak byc powinno. Nie wyobrazam sobie czlowieka legitymujacego sie tytulem magistra, ktory nie ma pojecia o otaczajacym go swiecie. To, ze ktos jest inzynierem nie oznacza, ze nie powinien umiec czytac, pisac czy chodzic do teatru. Do zrozumienia rzeczywistosci - czyli do funkcjonowania w niej potrzeba czegos wiecej niz glebokiej wiedzy z jednej, waskiej dziedziny.

                          Dla mnie inzynier, ktory nie ma pojecia o niczym poza swoja dziedzina i ani razu nie byl w kinie czy teatrze to prostak, ktorym w dodatku bardzo latwo manipulowac.

                          Nie oznacza to, ze system edukacji nie ma wad - ludzi faktycznie uczy sie faktow, duzej ilosci informacji zamiast myslena i zaciekawienia tematem. Mysle, ze to mial na mysli profesor mowiac o rozwiazywaczach krzyzowek.

                          A na studiach powinna byc specjalizacja ale po pierwsze nauka przedmiotu zawsze powinna isc od ogolu do szczegolu. A dwa - w pracy potrzeba czegos wiecej niz wiedzy kierunkowej. Jej - co za problem, by 70% materialu bylo ze specjalnosci a pozostale 30% z rzeczy powiazanych, rowniez potrzebnych?
                          Napisał Burbon2009
                          ps. 2k ? 2k to ma nauczyciel w gimnazjum więc nie przesadzaj.
                          A jakie sa widelki dla asystentow i doktorantow?

                          Napisał e-rotmantic
                          Tak, właśnie to różni studia od ogólniaka.
                          Ja nie postuluje nauki historii starozytnej na mechanice i budowie maszyn tylko rzeczy niezbednych dla kazdego absolwenta.

                          Napisał e-rotmantic
                          Ludzie często idą do pracy dla pieniędzy, bo są świadomi swojej biedy. Tak samo idiotycznie brzmi to, co napisałaś.
                          No nie.

                          Ludzie czesto ida na studia doktoranckie nie z wielkiej pasji do nauki ale dlatego, ze nikt ich nigdzie nie chce. Wielu z nich pozniej liczy, ze zostanie na panstwowym, gdzie beda mogli sie o********c.

                          Motywacje studentow sa rozne, niekoniecznie te szlachetne.

                          Napisał e-rotmantic
                          Może tych wołów roboczych na uczelniach to zostaw w spokoju. Pojęcia nie masz, ile mogą zarabiać na boku jako konsultanci.
                          Troche wiem, bo mam pewien wglad w to srodowisko. Konsultanci to nisza, niedostepna zreszta dla wszystkich dziedzin.

                          To, ze pare osob zarabia niezle jako konsultanci nijak nie zmienia faktu, ze wiekszosc zapitala jako woly robocze.

                          Napisał e-rotmantic
                          Po secundo, nie wiesz, ilu wśród nich jest pasjonatów nauki, którym dynda, ile zarabiają, bo bardziej liczy się dla nich to, co robią.
                          Jak ktos jest zaradnym pasjonatem nauki to:

                          a) siedzi za granica
                          b) ma granty dzieki ktorym zarabia niezle
                          c) ma jakies dodatkowe zrodlo dochodu dzieki ktoremu moze sie utrzymac

                          Plus - komus moze dyndac ile zarabia ale jak ma dzieci to powinien o nich pomyslec.

                          Napisał e-rotmantic
                          A co do bezrobotnych, są zaradni na tyle, żeby skończyć studia, ale nie dość, żeby znaleźć pracę. Ot, co.
                          Rownie dobrze mozesz powiedziec, ze sa ludzie zaradni na tyle, by znalezc prace, ale nie dosc, zeby skonczyc studia.

                          Skomentuj

                          • yachoo
                            Świntuszek
                            • Feb 2009
                            • 80

                            Studia, jak i cały tryb nauczania jest co do formy błędnie przeprowadzany. Student nie jest gotowy po studiach do zarabiania grubej kasy nie dlatego, że nie chce, tylko dlatego, że nie wie jak to zrobić. Nic dziwnego, skoro od 7 (6?) roku życia mówi się ludziom, że otaczająca ich rzeczywistość jest jedyną możliwością i czeka ich teraz 12, 15, 17, czy 20 lat ciężkiej pracy, żeby coś w życiu osiągnąć. Od 7 roku życia zamyka się nas na to, że może to być tylko i wyłącznie trudne. Wzmaga to tzw. lenistwo, a też osoba, która robi coś więcej, niż wymagane minimum jest automatycznie ściągana na ziemię, nazywana kujonem, czy jakkolwiek.

                            Na studiach uczy się studentów suchej teorii, nie pokazując jak można ją tworzyć. Jak student po studiach ma coś tworzyć, skoro nauczono go, że jedyna droga, to droga, której się nauczył, którą idą inni.

                            Oczywiście, że studia mogą być przydatne. Ale nie jeżeli to co się robi, to nie jest to co się kocha. Wtedy właśnie wszystko jest trudne i ciężkie. A jeżeli się to kocha, to jest to łatwe. Jak na dodatek wie się (lub czuje się) co można za pomocą takiej zdobytej wiedzy tworzyć, to życie staje się łatwe i znikają problemu typu niezaradność, czy bezrobocie.

                            Przecież bezrobotni to nie ludzie, którzy są "z natury" leniwi. To są ludzie, którzy od dziecka mieli powtarzane, że czeka ich ciężka praca, jeżeli chcą do czegoś w życiu dojść i że to co kochają nie może im przynieść spełnienia zawodowego.

                            Błędem jest to w systemie nauczania, że uczniom/studentom pokazuje się często problem i nie uczy ich twórczego rozwiązywania problemu. Często pokazuje się schematyczne rozwiązywanie problemu, jako to "jedyne możliwe".
                            Wolny. Szczery w stosunku do siebie. Otwarty. Szczęśliwy. Seksualny. Yeah!

                            Skomentuj

                            • Burbon2009
                              Erotoman
                              • Jun 2009
                              • 571

                              Ostatnio siedząc na klopie rozmyślałem sobie czy nie lepiej byłoby urodzić się gdzieś w dorzeczu amazonki,żyć sobie w jakimś plemieniu jedząc codziennie banany/ziemniaki i jedynym zmartwieniem moim byłoby żeby nie padało mi na głowę.

                              Widząc to co się dzieje w naszym świecie,ten cały wyścig po $$,depresje w jakie ludzie popadają z tego powodu czy nawet samobójstwa ( w Japonii w ostatnich latach przez ich szybki rozwój drastycznie wzrosła liczba samobójstw ponieważ ludzie nie wytrzymują presji ). Jestem ciekaw waszego zdania, zastanawialiście się kiedyś nad tym ?

                              Skomentuj

                              • e-rotmantic
                                Perwers
                                • Jun 2005
                                • 1556

                                Napisał Eris
                                Jej - co za problem, by 70% materialu bylo ze specjalnosci a pozostale 30% z rzeczy powiazanych, rowniez potrzebnych?
                                Od tego powinna być szkoła średnia i to tam leży problem.
                                Napisał Eris
                                Motywacje studentow sa rozne, niekoniecznie te szlachetne.
                                Zabrzmiało, jakby coniektórzy studiowali, żeby potem mordować.
                                Napisał Eris
                                Jak ktos jest zaradnym pasjonatem nauki to:
                                a) siedzi za granica
                                b) ma granty dzieki ktorym zarabia niezle
                                c) ma jakies dodatkowe zrodlo dochodu dzieki ktoremu moze sie utrzymac
                                Czy dla Ciebie zaradność przekłada się tylko na stan majątkowy? Bo jeśli tak, to w tej kwestii nasza dyskusja nie ma sensu.
                                Napisał Eris
                                Plus - komus moze dyndac ile zarabia ale jak ma dzieci to powinien o nich pomyslec.
                                O matulu, jak chcesz dzieci wychowywać, to nie cudze, a zrób se swoje.
                                Napisał Eris
                                Rownie dobrze mozesz powiedziec, ze sa ludzie zaradni na tyle, by znalezc prace, ale nie dosc, zeby skonczyc studia.
                                Z grubsza tak. Jako wspomniałem wyżej, jeśli przez zaradność rozumiesz stan majątkowy, lub umiejętność dochodzenia do niego, to nasza dyskusja nie ma sensu. A żeby Ci to inaczej pokazać. Studia się kończy po co? No, na ogół, żeby mieć dobrą pracę. A dobrą pracę ma się po co? No, żeby dobrze zarobić. No i ktoś skończy studia (albo i nie), ma dobrą pracę, dobrze zarabia, i uznajesz go już za zaradnego, tak? No to teraz weźmy tego pana zaradnego. Dorobił się i kupuje samochód. Czy jeśli kupi używany, który jest w tak opłakanym stanie, że musi wpakować w niego 200% tego, co za niego dał, to czy nadal będziesz twierdzić, że ów Pan jest zaradny? Albo, jeśli Pan zaradny kupi samochód na kredyt, który ktoś mu wcisnął, a który jest jedną z najgorszych możliwości na rynku, to czy nadal będziesz twierdzić, że ów Pan jest zaradny? A jeśli pan zaradny ma papier, super pracę, super płacę i mieszka na garnuszku u rodziców, bo w dalszym ciągu nie potrafi się wziąć za własne życie (np. wynająć / kupić mieszkania), to też nazwiesz go zaradnym?
                                Napisał yachoo
                                Student nie jest gotowy po studiach do zarabiania grubej kasy
                                A co rozumiesz przez "grubą" kasę? Bo według mnie studia nie są po to, żeby nauczyć robić "grubą kasę", a co najwyżej "przyzwoitą kasę".
                                Napisał yachoo
                                Wzmaga to tzw. lenistwo, a też osoba, która robi coś więcej, niż wymagane minimum jest automatycznie ściągana na ziemię, nazywana kujonem, czy jakkolwiek.
                                Kujona nie nazywa się kujonem dlatego, że się więcej uczy, czy stara się robić coś więcej niż minimum. To jest tylko pretekst. Chodzi o zupełnie coś innego. Ale to nie wątek o tym.
                                Napisał yachoo
                                Na studiach uczy się studentów suchej teorii, nie pokazując jak można ją tworzyć.
                                Na magisterce jest głównie o tym.
                                Napisał yachoo
                                To są ludzie, którzy od dziecka mieli powtarzane, że czeka ich ciężka praca, jeżeli chcą do czegoś w życiu dojść i że to co kochają nie może im przynieść spełnienia zawodowego.
                                Bo tak jest. Sobie wyobrażasz, że te wszystkie kobiety zrobiłyby karierę zawodową jako modelki / piosenkarki, a ci wszyscy faceci jako piłkarze / strażacy? No way, stary. Gdyby nie rodzice, to życie by ich tak samo sprowadziło na ziemię z tym samym, lub nawet gorszym skutkiem.

                                Skomentuj

                                Working...