W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Studia - przydatne czy nie

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Eris
    Perwers
    • Feb 2009
    • 851

    Kontynuujac dalej temat - jakie studia uwazacie za lepsze: takie, ktore ucza czy takie, ktore stwarzaja mozliwosci do nauki?

    W moim pojeciu studia, ktore ucza charakteryzuja sie duzym obciazeniem godzinowym zajec obowiazkowych (30-40 h wykladow i cwiczen tygodniowo) i wysokimi wymaganiami ze strony wykladowcow. Innymi slowy - przez caly okres nauki student chodzi skrupulatnie na zajecia a w domu nie wystawia nosa z ksiazek, by ogarnac podany material (ktory jest zazwyczaj wystarczajacy) i na nic innego specjalnie czasu nie ma.
    Niewatpliwa zaleta takich studiow jest podejscie "umiesz przyzwoicie - skonczysz studia, nie umiesz - odpadasz".


    Studia, ktore stwarzaja mozliwosci do nauki sa ich przeciwienstwem - male (15-25 h tygodniowo) obciazenie zajeciami, ktorych zadaniem jest nakreslenie tematu. To student (jesli jest zainteresowany) musi siegnac do ksiazek i poglebic wiedze. Poniewaz material do ogarniecia jest mniejszy niz w przypadku studiow, ktore ucza, student ma czas wziac udzial w roznych ponadprogramowych zajeciach oferowanych przez wydzial - projekty badawcze (badz komercyjne na zasadzie wspolpracy uczelni z przemyslem), kola naukowe, organizacje, staze, praktyki, wyklady i dyskusje prowadzone przez znane osobistosci, wizyty w roznych osrodkach etc. - dzieki ktorym moze zdobyc specjalistyczna wiedze z interesujacego go zakresu i nawiazac kontakty. Plusem takich studiow jest nauka samodzielnosci, selekcji informacji etc. minusem - ze jesli sie komus nie chce i uczy sie tylko na wyklady, to moze takie studia skonczyc bez wysilku (inna sprawa, ze pozniej nigdzie pracy nie znajdzie).

    Ktora forma studiow jest wg was lepsza?

    Skomentuj

    • outgoing
      Perwers
      • Apr 2009
      • 807

      Żadna, drugie powinny być dopełnieniem pierwszych. Swoją drogą zaczynam się postrzegać jako terminatora bo skończyłem typ studiów pierwszych (nawet prawie dwa takie przypadki), a mimo to robiłem wiele rzeczy z typu drugiego t.j. koła, research, projekty policy i badawcze, a po drodze testowanie wódki, wina, piwa, whisky, mieszanki, marry, imprezy i kobitki
      The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

      Skomentuj

      • Eris
        Perwers
        • Feb 2009
        • 851

        Napisał outgoing
        Żadna, drugie powinny być dopełnieniem pierwszych. Swoją drogą zaczynam się postrzegać jako terminatora bo skończyłem typ studiów pierwszych (nawet prawie dwa takie przypadki), a mimo to robiłem wiele rzeczy z typu drugiego t.j. koła, research, projekty policy i badawcze, a po drodze testowanie wódki, wina, piwa, whisky, mieszanki, marry, imprezy i kobitki
        Ale jest jak jest. O powrocie do dawnej edukacji nie masz co marzyc, wiec tak - na obecne czasy jestes terminatorem.

        Skomentuj

        • e-rotmantic
          Perwers
          • Jun 2005
          • 1556

          Napisał Eris
          Innymi slowy - przez caly okres nauki student chodzi skrupulatnie na zajecia a w domu nie wystawia nosa z ksiazek, by ogarnac podany material (ktory jest zazwyczaj wystarczajacy) i na nic innego specjalnie czasu nie ma.
          Taki scenariusz znam jako możliwy tylko w dwóch przypadkach. Pierwszy, to gdy chodzi o wyjątkowo trudny kierunek. I tu nie przychodzi mi do głowy nic innego jak medycyna (nie mylić z pielęgniarstwem) lub prawo (nie mylić z administracją). Jeśli powodem nie jest trudność kierunku, to zostaje sam student. Jeśli musi on ślęczeć całymi dniami nad książkami przez cały okres nauki, to jest po prostu intelektualną miernotą. Średnio rozgarniętemu człowiekowi na większości kierunków wystarczy przysiąć na tydzień przed egzaminem / kolokwium. No, w ekstramalnych przypadkach są to dwa tygodnie. Mi się zdarzało uczyć dwa tygi na egzam, ale ja byłem naprawdę kiepskim studentem.
          Napisał Eris
          Ktora forma studiow jest wg was lepsza?
          Żadna. To wszystko zależy od kierunku studiów. Na ten przykład, tylko pod bezpośrednią groźbą śmierci wybrałbym się do lekarza uczonego według drugiego przedstawionego przez Ciebie modelu.
          Poza tym, wypaczyłaś, jak mniemam, celowo, pierwszy model. Tradycyjne studia składają się nie tylko z wykładów i ćwiczeń, lecz również laboratoriów, projektów i praktyk zawodowych.

          Skomentuj

          • Eris
            Perwers
            • Feb 2009
            • 851

            Napisał e-rotmantic
            Taki scenariusz znam jako możliwy tylko w dwóch przypadkach. Pierwszy, to gdy chodzi o wyjątkowo trudny kierunek. I tu nie przychodzi mi do głowy nic innego jak medycyna (nie mylić z pielęgniarstwem) lub prawo (nie mylić z administracją).
            Dokladnie takie kierunki mialam na mysli. Ale sa kierunki czasochlonne - niektore inzynierskie czy filologiczne, gdzie trzeba duzo ksiazek czytac badz robic sprawozdania na laboratoria - a te nie daja tego, co dalby projekt badawczy.

            Napisał e-rotmantic
            Średnio rozgarniętemu człowiekowi na większości kierunków wystarczy przysiąć na tydzień przed egzaminem / kolokwium. No, w ekstramalnych przypadkach są to dwa tygodnie. Mi się zdarzało uczyć dwa tygi na egzam, ale ja byłem naprawdę kiepskim studentem.
            Przy obecnym poziomie studiow wystarczy 1, gora 2 dni (glownie dlatego, ze testy wyparly egzaminy ustne). Ale nawet ten tydzien-dwa to nie jest straszne. Ale ponoc kiedys wymagania byly wieksze. Wiec gdzie jest haczyk? W laboratoriach? Pytaniach egzaminacyjnych wymagajacych myslenia?

            Napisał e-rotmantic
            Poza tym, wypaczyłaś, jak mniemam, celowo, pierwszy model. Tradycyjne studia składają się nie tylko z wykładów i ćwiczeń, lecz również laboratoriów, projektów i praktyk zawodowych.
            Na prawie nie masz praktyk czy projektow - sa tylko zawodowe, ktore trwaja bodaj miesiac, co jak na 5 lat studiow jest nic. Cwiczenia laboratoryjne sa tak zrobione, ze kazdy debil da sobie rade (instrukcja krok po kroku) - bo celem laboratoriow nie jest rozwiniecie umiejetnosci tworczego myslenia tylko nauka tworzenia dokumentacji projektu/raportu a projekty zostaly wypaczone i sprowadzone do poziomu prezentacji w power poincie. Dlatego imo jedyna szansa sa normalne, "prawdziwe" projekty - badawcze badz komercyjne, bo tam faktycznie mozna cos zrobic.

            Skomentuj

            • e-rotmantic
              Perwers
              • Jun 2005
              • 1556

              Napisał Eris
              Dokladnie takie kierunki mialam na mysli.
              Skoro "dokładnie" te kierunki miałaś na myśli (medycyna, prawo), to według mnie, w tych przypadkach takie studiowanie na zasadzie spontanicznego zgłębiania wiedzy to byłaby katastrofa. Specyfika tych zawodów jest taka, że nie ma innego wyjścia, jak między innymi ostre "wkuwanie". Bez tej całej ciężkiej teorii się nie obejdzie. No - przynajmniej sobie tego nie wyobrażam.
              Napisał Eris
              Ale sa kierunki czasochlonne - niektore inzynierskie czy filologiczne, gdzie trzeba duzo ksiazek czytac badz robic sprawozdania na laboratoria - a te nie daja tego, co dalby projekt badawczy.
              Co do filologii, to jak sobie wyobrażasz filologa, który nie przeczytał choćby kilkuset kluczowych dla jego zawodu książek? One, rzecz jasna, nie dają dużo, ale są absolutnie niezbędnym punktem wyjścia dla filologa. No nie ma bata. Poza tym, o ile się orientuję, dla wprawnego "czytacza" nie jest większym problemem przebrnąć przez setkę pozycji w roku akademickim. A przyszyły filolog, według mnie, takim wprawnym "czytaczem" być powinien. Jeśli nie jest, to minął się z powołaniemm.
              A co do laboratoriów, to nie spotkałem się, żeby sprawozdania z nich były jakieś specjalnie czasochłonne. Są upierdliwe, to fakt, ale robi się je w rozsądnym czasie.
              Napisał Eris
              Cwiczenia laboratoryjne sa tak zrobione, ze kazdy debil da sobie rade (instrukcja krok po kroku)
              Yyyy, zgubiłem się. Przed chwilą pisałaś, że są czasochłonne. Skoro jest instrukcja krok po kroku, to jak mogą być czasochłonne?

              Generalnie, o ile jeszcze mam jakiś kontakt z młodszymi ode mnie inżynierami, to w przypadku tych lepszych uczelni, jak najbardziej prowadzi się egzaminy ustne, pisemne otwarte, projekty badawcze, solidne, nieschematyczne laboratoria czy projekty wychodzące poza PowerPointa. To, o czym piszesz, to domena głównie uczelni prywatnych i tych państwowych, o których wszyscy wiedzą, że są do dupy. A na taką uczelnię z dupy mało kto idzie z przypadku. Najczęściej są to Ci, którzy nie dostali się na porządną uczelnię lub Ci, którzy chcą byle jaki papier.

              Skomentuj

              • Eris
                Perwers
                • Feb 2009
                • 851

                Napisał e-rotmantic
                Skoro "dokładnie" te kierunki miałaś na myśli (medycyna, prawo), to według mnie, w tych przypadkach takie studiowanie na zasadzie spontanicznego zgłębiania wiedzy to byłaby katastrofa. Specyfika tych zawodów jest taka, że nie ma innego wyjścia, jak między innymi ostre "wkuwanie". Bez tej całej ciężkiej teorii się nie obejdzie. No - przynajmniej sobie tego nie wyobrażam.
                No i ok. Po prostu szkoda mi ludzi przynajmniej po prawie. Bo taka medycyna to wystarczy skonczyc i juz - robota jest. Nawet gowniana ale taki, ktory by po medycynie pracowal w call center jeszcze sie chyba nie urodzil. Z prawem jest inaczej. Bo zdac egzamin to jedno, a trafic pozniej w dobre miejsce, by nie musiec dokladac do interesu to drugie. Wiec raczej mniej niz wiecej tymi prawnikami zostanie. Pozostali beda musieli zadowolic sie "typowa praca humanisty" czyli wszelakie hry, pr czy obsluga klienta a ta ciezko dostac bez doswiadczenia - tyle ze "studia ciezkie, caly czas trzeba sie bylo uczyc, to nie bylo kiedy tego doswiadczenia nabrac".

                Akurat w stanach jest to fajnie zrobione - isc na prawo mozna dopiero po licencjacie, studia sa kosztowne ale jak je skonczysz to tym prawnikiem zostajesz.

                Napisał e-rotmantic
                Co do filologii, to jak sobie wyobrażasz filologa, który nie przeczytał choćby kilkuset kluczowych dla jego zawodu książek? One, rzecz jasna, nie dają dużo, ale są absolutnie niezbędnym punktem wyjścia dla filologa. No nie ma bata. Poza tym, o ile się orientuję, dla wprawnego "czytacza" nie jest większym problemem przebrnąć przez setkę pozycji w roku akademickim. A przyszyły filolog, według mnie, takim wprawnym "czytaczem" być powinien. Jeśli nie jest, to minął się z powołaniemm.
                Ja sie zgadzam ale znow - filologow jest jak mrowkow a pracy nie ma. To juz lepiej skonczyc jakis shit w stylu stosunki miedzynarodowe i zalapac sie do projektow studenckich - bo to bardziej procentuje na przyszlosc. Takiego z expem <przez exp rozumiem nie tylko prace zawodowa ale wlasnie dzialalnosc w kolach, projektach etc.> po stosunkach szybciej wezma niz "golego" filologa.


                Napisał e-rotmantic
                A co do laboratoriów, to nie spotkałem się, żeby sprawozdania z nich były jakieś specjalnie czasochłonne. Są upierdliwe, to fakt, ale robi się je w rozsądnym czasie.

                Yyyy, zgubiłem się. Przed chwilą pisałaś, że są czasochłonne. Skoro jest instrukcja krok po kroku, to jak mogą być czasochłonne?
                Bardziej chodzilo mi o sprawozdania - ciagle zwroty, dowalanie sie do marginesow czy zmudne pomiary - czyli upierdliwa sprawa. Kolejna upierdliwia sprawa to cwiczenia z tzw. dupy. Podobno dawno temu na kazdym kierunku politechnicznym byla geometria wykreslna. Na potrzeby systemu bolonskiego zostala zastapiona przez kurs obslugi cada. Samo w sobie nie jest zle (chociaz specyfika niektorych kierunkow jest taka, ze nigdy po cada nie siegna) ale czasami pewne cwiczenia bardziej przypominaja sztuke dla sztuki. Nie wiem jak to okreslic....po prostu cos mozna zrobic szybciej a chca bys robil na okolo.

                Wiekszosc kierunkow na politechnice nie jest specjalnie czasochlonna ale sa wyjatki - np. budownictwo czy architektura. Nie wiem dokladnie co oni tam robia ale ciagle maja cos do roboty. Tyle o ile w przypadku budownictwa absolwenci sa brani do pracy, tak z architektura ciezko jest. Moj znajomy opowiadal mi, ze absolwenta architektury i tak trzeba uczyc od poczatku. To jest bezsens.


                Napisał e-rotmantic
                Generalnie, o ile jeszcze mam jakiś kontakt z młodszymi ode mnie inżynierami, to w przypadku tych lepszych uczelni, jak najbardziej prowadzi się egzaminy ustne, pisemne otwarte, projekty badawcze, solidne, nieschematyczne laboratoria czy projekty wychodzące poza PowerPointa.
                Ktory rocznik? Czy sa to ludzie, ktorzy szli systemem dwustopniowym?

                Napisał e-rotmantic
                To, o czym piszesz, to domena głównie uczelni prywatnych i tych państwowych, o których wszyscy wiedzą, że są do dupy. A na taką uczelnię z dupy mało kto idzie z przypadku. Najczęściej są to Ci, którzy nie dostali się na porządną uczelnię lub Ci, którzy chcą byle jaki papier.
                Moja uczelnia jest w czolowce. Ale prawda jest taka, ze nie uczelnia a wydzial/kierunek sie liczy. W obrebie jednej uczelni, jednego wydzialu moga byc prowadzone kierunki o diamtralnie roznych stopniach trudnosci i jakosci prowadzonych zajec. Wiem, bo w ramach jednego kierunku studiowalam na 4 wydzialach i 2 uczelniach. Najlepsze sa te popularne a najgorsze te niszowe, ktore musza zatrzymac studentow latwym dyplomem, by istniec.

                Dam taki przyklad <nie z mojej uczelni> - jesli powiesz, ze studiujesz matematyke/informatyke badz jakas laczona hybryde na UW to masz szacun na dzielni. Ale jak fizyke to wszyscy beda mieli radoche, ze poszedles na kierunek dla debili, gdzie biora z ulicy. Ale taka prawda - obnizaja poziom, co wiem z wiarygodnych zrodel. To samo pewnie na pw. Na informatyce cisna ale na wielu kierunkach jest luz, bo inaczej by studentow nie bylo.

                Skomentuj

                • Burbon2009
                  Erotoman
                  • Jun 2009
                  • 571

                  z tego co ja wiem to u nas informatyka jest dla idiotów ale ok

                  Skomentuj

                  • Eris
                    Perwers
                    • Feb 2009
                    • 851

                    U was tj. na UW? Wiec co jest uznawane za kierunek dla madrych?

                    Skomentuj

                    • Burbon2009
                      Erotoman
                      • Jun 2009
                      • 571

                      u nas tj w polsce ,a u mnie w mieście najchętniej zatrudniany informatyk to samouk

                      Skomentuj

                      • Eris
                        Perwers
                        • Feb 2009
                        • 851

                        Serio? Ja mam inne doswiadczenia. Chociaz fakt faktem - i tak uczyc sie trzeba samemu.

                        Skomentuj

                        • outgoing
                          Perwers
                          • Apr 2009
                          • 807

                          Oj Burbon2009 ponownie chyba nie wiesz o czym piszesz, akurat infa na UW to jeden z najlepszych kierunków w Polsce i jeden z niewielu kierunków w Polsce, który może konkurować z podobnymi w Stanach czy na zachodzie. Poza tym, akurat Polscy informatycy są bardzo chętnie zatrudniani na zachodzie jak i w kraju bo są zwyczajnie bardzo bardzo dobrzy. Zatem jeśli już cokolwiek studiowac w Polsce to właśnie takie rzeczy jak infa oraz kilka jeszcze innych kierunków o których już gdzieś pisałem.





                          Polskie uczelnie i firmy oferuj&#261; takie mo&#380;liwo&#347;ci wybitnym informatykom, &#380;e ci nie musz&#261; ju&#380; szuka&#263; kariery za granic&#261; - informuje
                          0statnio edytowany przez outgoing; 12-10-11, 17:07.
                          The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                          Skomentuj

                          • e-rotmantic
                            Perwers
                            • Jun 2005
                            • 1556

                            Napisał Eris
                            filologow jest jak mrowkow a pracy nie ma.
                            No tak, ale to jest inny problem. Nie wynika to z modelu samego studiowania.
                            Napisał Eris
                            Nie wiem dokladnie co oni tam robia ale ciagle maja cos do roboty.
                            Projekty badawcze mają.
                            Napisał Eris
                            Moj znajomy opowiadal mi, ze absolwenta architektury i tak trzeba uczyc od poczatku.
                            Rozumiem, że rzeczony znajomy studiów nie skończył żadnych?
                            Napisał Eris
                            Ktory rocznik? Czy sa to ludzie, ktorzy szli systemem dwustopniowym?
                            Ot, choćby ostatni, dwustopniowy. Ale może ja mam takie dziwne szczęście, że obracam się wśród niesfrustrowanych, spełnionych ludzi, którzy twierdzą, że dużo wynieśli ze studiów.
                            Napisał Eris
                            Ale prawda jest taka, ze nie uczelnia a wydzial/kierunek sie liczy.
                            To fakt. Tu za bardzo uogólniam.
                            Napisał Burbon2009
                            z tego co ja wiem to u nas informatyka jest dla idiotów
                            Weź się zamknij i wylewaj swoje frustracje do kibla, a nie na forum.

                            Skomentuj

                            • Eris
                              Perwers
                              • Feb 2009
                              • 851

                              Napisał e-rotmantic
                              No tak, ale to jest inny problem. Nie wynika to z modelu samego studiowania.
                              Po prostu wychodze z zalozenia - jesli sa to studia zawodowe, ksztalcace w konkretnym fachu, po ktorych praca jest - to faktycznie moga isc tym modelem no 1.

                              Ale takie malo konkretne powinny raczej isc w strone modelu drugiego - by dac czas i mozliwosci studentom na to, by odnalezli sie na rynku pracy.

                              Napisał e-rotmantic
                              Projekty badawcze mają.
                              mhm

                              Napisał e-rotmantic
                              Rozumiem, że rzeczony znajomy studiów nie skończył żadnych?
                              Nah, tez architekture ale za dawnych czasow. A teraz? Co zrobisz z setka nowych "architektow", ktorych co roku wypuszcza uczelnia?

                              Napisał e-rotmantic
                              Ot, choćby ostatni, dwustopniowy. Ale może ja mam takie dziwne szczęście, że obracam się wśród niesfrustrowanych, spełnionych ludzi, którzy twierdzą, że dużo wynieśli ze studiów.
                              To, ze nie jestem ze swoich studiow (tych 1 stopnia, bo 2 za krotko studiuje, by porownac) zadowolna, nie oznacza ze jestem sfrustrowanym, niespelnionym debilem z miernej uczelni.

                              Uczelnia nie jest mierna, debilizm to kwestia dyskusyjna a spelniona jestem w tym, co w tej chwili robie. Natomiast sfrustrowana - owszem, samym faktem, ze ktokolwiek do takiej sytuacji dopuscil (nie tylko na mojej uczelni, gdzie wszyscy z mojego rocznika pouciekali na 2 stopien na inne wydzialy badz do innych miast. Zaobserwowalam poglebiajaca sie frustracje u studentow/absolwentow z innych uczelni.) Wszystko, co wynioslam ze studiow zawdzieczalam sobie - temu, co sama sie nauczylam i zorganizowalam. To, co studenci innych uczelni mieli podstawione pod nos, ja musialam zorganizowac i wywalczyc (nie, ze bylam kiepska ale dlatego ze takich mozliwosci po prostu nie bylo). A nie lubie miec pod gorke, bo niby z jakiej racji? Kierunek wczesniej nie mial zlej opinii (lata temu jego absolwenci ladowali na czolowych zagranicznych uczelniach jako profesorowie) chociaz byly niewyrazne sygnaly, ze cos jest nie tak ale wszystko sie zawalilo dopiero po wprowadzeniu systemu bolonskiego.

                              Powiem, ze idac na studia bylam dosc naiwnym dzieckiem, ktore myslalo ze poszerzy swoja wiedze w doborowym, intelektualnym towarzystwie pod okiem madrych profesorow. Podejscie "wszyscy mamy wszystko w dupie ale nie robimy problemow z zaliczeniem, tylko prosze sie nie wychylac przed szereg" bylo dosc brutalnym sprowadzeniem na ziemie.

                              Ale bede sprawiedliwa - studia byly cenna lekcja pt. "jak sobie poradzic, zdobyc to, na czym ci zalezy i wybic sie bez zaplecza, gdy wszyscy maja cie w d i nikt ci nic nie da". Umiejetnosc pewnego sposobu myslenia i dzialania to rzecz bezcenna, warta wiecej niz sama wiedza z konkretnej dzialki. Teraz dzialam w branzy o takiej specyfice, ze ta umiejetnosc jest kluczowa do przetrwania.


                              Skoro juz spuscilam swoje frustracje do forumowego kibleka, mozna wrocic do dyskusji
                              0statnio edytowany przez Eris; 12-10-11, 18:56.

                              Skomentuj

                              • Burbon2009
                                Erotoman
                                • Jun 2009
                                • 571

                                hahahaha padłem na ziemie reakcja dorosłego faceta o matko a najlepsze jest że zanim wszedłem na twój profil mówię sobie a tego co ugryzło pewnie udaje że jest informatykiem,i co się okazało ? no jakby inaczej urażona duma bo jest napisane w profilu informatyk haahahha leże.

                                ps. do bycia dobrym informatykiem studia są zbędne a ci co na nie idą marnują 5lat życia.

                                Skomentuj

                                Working...