To może, żeby zachęcić do dyskusji innych na chwileczkę zejdę z tematu Hioba (który jest faktycznie dość wąski) i powiedm Wam co znalazłam:
Ze słów Józefa Flawiusza (I w n.e.) wynika, że to faryzeusze usiłowali pogodzić wiarę w przeznaczenie z wiarą w Boga i w to, że człowiek ma wolną wolę. (Wojna żydowska, II, VIII, 14 [162,163])
"Przed Augustynem [IV i V w. n.e.] nie było w chrześcijaństwie poważniejszych rozważań ta temat roli przeznaczenia." Ojcowie Kościoła poprzedzający Augustyna tacy jak Justym Męczennik, Orygenes bądź Ireneusz "nic nie wiedzieli o bezwarunkowym przeznaczeniu; nauczali o wolnej woli" (J. Hastings, Encyklopedia of Religion and Ethics, 1919, t. X s. 231). Napisano o nich, że "zwalczając gnostycyzm, wielokrotnie wyrażali przeświadczenie, iż człowiek został obdarowany wolną wolą, będącą cechą charakterystyczną osobowości, fundamentem odpowiedzialności moralnej, Boskim darem, dzięki któremu można samodzielnie wybrać to, co się podoba Bogu". (vide Hiob -> przyp. autora ) (The New Schaff-Herzog Encyclopedia of Religious Knowlege, red. S. Jackson, 1957, t. IX, s. 192, 193).
Wiara w przeznaczenie była zaś bardzo mocno rozpowszechniona wśród ludów pogańskich (Starożytna Grecja, Rzym -> kolebki filozofii)
Z mojego punktu widzenia zatem wiara w przeznaczenie jest typową naleciałością, wpływem pogańskim na chrystianizm. Efektem kompromisu jakiemu poddało się chrześcijaństwo na przełomie wieków. Stąd moje początkowe pytanie (wracamy do Kaznodziei) czy zdeklarowany chrześcijanin powinien rozważać filozoficzne aspekty przeznaczenia? Nie chodzi absolutnie o to, że popieram tzw. ciemnogród (bo również jestem osobą poszukującą odpowiedzi jak to widać na załączonym obrazku). Nie rozmawiam również z e-romantic po to, żeby postawić na swoim ale po to, żeby poznać pogląd innego człowieka i na tej podstawie poszukiwać dalej. Z tego powodu każda inna opinia związana z tematem jest dla mnie cenna. Nawet jeśli będzie w stylu: "Anuszko.. jesteś w absolutnym błędzie ponieważ... "
Koniec... i dłuugo się nie wtrącam.
Ze słów Józefa Flawiusza (I w n.e.) wynika, że to faryzeusze usiłowali pogodzić wiarę w przeznaczenie z wiarą w Boga i w to, że człowiek ma wolną wolę. (Wojna żydowska, II, VIII, 14 [162,163])
"Przed Augustynem [IV i V w. n.e.] nie było w chrześcijaństwie poważniejszych rozważań ta temat roli przeznaczenia." Ojcowie Kościoła poprzedzający Augustyna tacy jak Justym Męczennik, Orygenes bądź Ireneusz "nic nie wiedzieli o bezwarunkowym przeznaczeniu; nauczali o wolnej woli" (J. Hastings, Encyklopedia of Religion and Ethics, 1919, t. X s. 231). Napisano o nich, że "zwalczając gnostycyzm, wielokrotnie wyrażali przeświadczenie, iż człowiek został obdarowany wolną wolą, będącą cechą charakterystyczną osobowości, fundamentem odpowiedzialności moralnej, Boskim darem, dzięki któremu można samodzielnie wybrać to, co się podoba Bogu". (vide Hiob -> przyp. autora ) (The New Schaff-Herzog Encyclopedia of Religious Knowlege, red. S. Jackson, 1957, t. IX, s. 192, 193).
Wiara w przeznaczenie była zaś bardzo mocno rozpowszechniona wśród ludów pogańskich (Starożytna Grecja, Rzym -> kolebki filozofii)
Z mojego punktu widzenia zatem wiara w przeznaczenie jest typową naleciałością, wpływem pogańskim na chrystianizm. Efektem kompromisu jakiemu poddało się chrześcijaństwo na przełomie wieków. Stąd moje początkowe pytanie (wracamy do Kaznodziei) czy zdeklarowany chrześcijanin powinien rozważać filozoficzne aspekty przeznaczenia? Nie chodzi absolutnie o to, że popieram tzw. ciemnogród (bo również jestem osobą poszukującą odpowiedzi jak to widać na załączonym obrazku). Nie rozmawiam również z e-romantic po to, żeby postawić na swoim ale po to, żeby poznać pogląd innego człowieka i na tej podstawie poszukiwać dalej. Z tego powodu każda inna opinia związana z tematem jest dla mnie cenna. Nawet jeśli będzie w stylu: "Anuszko.. jesteś w absolutnym błędzie ponieważ... "
Koniec... i dłuugo się nie wtrącam.
Skomentuj