W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito).

Socjotechniki w zwiazku

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • e-rotmantic
    Perwers
    • Jun 2005
    • 1556

    Socjotechniki w zwiazku

    O fuck! Nie dość, że psycholog, to jeszcze pasjonat NLP. No to masz, kobieto, do czynienia z mega kombosem. Jeśli Twój partner wykorzystuje NLP w związku (a niemal na pewno wykorzystuje), to ja Ci szczerze współczuję, bo to prze****na sprawa jest. Jak ktoś próbuje do mnie startować z tymi żałosnymi sztuczkami, to mam ochotę takiego pajaca rozstrzelać na miejscu. Jeja, aż mi ciśnienie podniosło.

    A tak ogólnie w temacie, to jest to takie kółko zamknięte. Na związek ma wpływ charakter ludzi, którzy go tworzą. Ten sam charakter w dużym stopniu decyduje o rodzaju wykształcenia jak i późniejszym zawodzie czy wykonywanej pracy. W pracy z kolei spotyka się dużo ludzi podobnego pokroju, co na zasadzie sprzężenia zwrotnego wzmacnia pewne cechy charakteru. Tak więc tutaj wszystko ma wpływ na wszystko - generalnie jest to wzajemna interakcja charakteru, związku i zawodu.

    Oczywiście, pewne zawody również zmieniają charakter. Głównie są to stanowiska narażone na zwiększony stres czy rywalizację, ale nie tylko. W ogóle temat jest mega szeroki i można tu robić wywody doktorskie.
  • Kata
    PornoGraf

    Orthografische Polizei

    • Feb 2009
    • 2691

    #2
    Napisał Mind's_elation
    ...widzę ogromny wpływ psychologii (w szczególności NLP) na jego formę. Nigdy się nie kłócimy (nie krzyczymy na siebie) tylko długo dyskutujemy przy sprawach spornych, mówimy otwarcie o swoich potrzebach, upodobaniach seksualnych, rozmawiamy o dosłownie wszystkim. Mamy jasno ustalone reguły, strategie postępowania w mogących zaszkodzić związkowi sytuacjach, chodzimy na szkolenia związane z komunikacją, inteligencją finansową...
    Napisał e-rotmantic
    ...Jeśli Twój partner wykorzystuje NLP w związku (a niemal na pewno wykorzystuje), to ja Ci szczerze współczuję, bo to prze****na sprawa jest. Jak ktoś próbuje do mnie startować z tymi żałosnymi sztuczkami, to mam ochotę takiego pajaca rozstrzelać na miejscu.
    Nie miałam co prawda do czynienia z NLP, ale ze słów Mind's elation wnioskuję raczej, że mogę jej pozazdrościć niż współczuć. Jeśli faktycznie ich związek opiera się na spokojnych, rzeczowych rozmowach, jeśli nie ma w nim typowych kłótni z krzykiem i rzucaniem talerzami, to zdecydowanie nie ma czego współczuć.

    Skomentuj

    • Ćwierćnuta
      Emerytowany PornoGraf
      • Feb 2009
      • 1870

      #3
      Kata, zależy... Ja jestem laikiem w tej dziedzinie, ale są dwie opcje. Albo faktycznie to się opiera na spokojnych, rzeczowych rozmowach, albo facet wykorzystuje te techniki, żeby nakłaniać ją do swojego zdania. Ale nie zamierzam go osądzać, bo go zwyczajnie nie znam. Wiem tylko, że czasem są pozory spokojnego związku, a jedna strona jest kompletnie zmanipulowana przez drugą. Ale powtarzam - nie twierdzę, że to ten przypadek. Tylko że to, o czym napisał e-rotmantic wcale nie musi się wykluczać z opisaną sytuacją.
      Ssanie na czekanie.

      Skomentuj

      • Kata
        PornoGraf

        Orthografische Polizei

        • Feb 2009
        • 2691

        #4
        To widocznie muszę pojąć to całe NLP i przejąć stery w związku, hej! W końcu nikt mi się nie będzie stawiał

        A tak poważnie, to Mind's jak dotąd nie wydawała mi się manipulowana, więc może u nich jest więcej psychologii stosowanej niż wykorzystywania sztuczek do złych celów?

        Żeby nie odbiegać od tematu, powiem, że u mnie raczej nie widać wielkiego wpływu kierunków na relacje. Fakt, ja muszę więcej siedzieć nad książkami w tygodniu i przy złym dniu strasznie mnie to wnerwia, ale to nic nadzwyczajnego.

        Skomentuj

        • e-rotmantic
          Perwers
          • Jun 2005
          • 1556

          #5
          Napisał Kata
          Nie miałam co prawda do czynienia z NLP, ale ze słów Mind's elation wnioskuję raczej, że mogę jej pozazdrościć niż współczuć. Jeśli faktycznie ich związek opiera się na spokojnych, rzeczowych rozmowach, jeśli nie ma w nim typowych kłótni z krzykiem i rzucaniem talerzami, to zdecydowanie nie ma czego współczuć.
          Nie wiem, jak to wygląda w przypadku autorki wątku. Ogólnie jednak, zdecydowanie wolę, jak nie traktuje mnie się jak jakiejś bezmózgiej marionetki i albo się milczy, albo mi się powie na przykład Weź się, ****a, nie o********j, tylko pozmywaj te naczynia, bo się można zabić o ten syf! zamiast Ale jestem wykończona, a muszę jeszcze kuchnię ogarnąć, bo tam się już wejść nie da. Nie wiem, może to przez moje kompleksy, a może przez kłopoty z asertywnością, ale jak się na mnie próbuje używać socjotechniki, NLP czy innego badziewia, to mam ochotę zabić. Stukroć bardziej wolę pożądną kłótnię.

          Skomentuj

          • Kata
            PornoGraf

            Orthografische Polizei

            • Feb 2009
            • 2691

            #6
            Napisał e-rotmantic
            Ale jestem wykończona, a muszę jeszcze kuchnię ogarnąć, bo tam się już wejść nie da.
            A taka wypowiedź to socjotechnika? To mój facet jest na nią cholernie oporny...
            Osobiście wolałabym taką grzeczną aluzję niż przysłowiowe Podaj mi piwo, kobieto, bo po takim czymś można się spodziewać mojej dokładnie odwrotnej reakcji.

            Skomentuj

            • Mind's_elation
              Erotoman
              • Feb 2009
              • 485

              #7
              Napisał e-rotmantic
              Ogólnie jednak, zdecydowanie wolę, jak nie traktuje mnie się jak jakiejś bezmózgiej marionetki i albo się milczy, albo mi się powie na przykład Weź się, ****a, nie o********j, tylko pozmywaj te naczynia, bo się można zabić o ten syf!
              No cóż jak to kiedyś usłyszałam od pewnego mądrego człowieka "Tylko bardzo kochająca Cię osoba potrafi do********* ci za brudny dywan"

              Co do manipulacji to mam na jej temat trochę inny pogląd niż kiedyś. Tak naprawdę wywieramy na siebie wpływ cały czas, a NLP między wieloma innymi czynnikami wyjaśnia jak w sposób świadomie możemy to w dużym stopniu kontrolować.
              A ja nie chciałabym nieświadomie dowalać ukochanej osobie, czy też kojarzyć ze sobą odczuwane przez nią negatywne emocje.

              Na początku związku rzeczywiście ciężko mi było w tak przemyślany i logiczny sposób argumentować swoje zdanie w sprawach spornych. Jednak szybko nauczyłam się tego i nasze rozmowy stały się w pełni partnerskie Nigdy również nie unikał, a wręcz z przyjemnością dzielił się ze mną wiedzą na temat NLP i psychologii ogólnej, a wakacje poszliśmy razem na Praktyka (szkolenie).

              Jestem szczęśliwa w tym związku, jak w chyba każdym są lepsze i gorsze chwile (kto wie czy kiedyś nie założę tu jakiegoś topic'a na wyżalenie ) , ale choćby słuchając o problemach znajomych, czy czytając niektóre tematy na BT upewniam się, że egzystujemy całkiem dobrze.
              "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
              Janusz Leon Wiśniewski

              Skomentuj

              • e-rotmantic
                Perwers
                • Jun 2005
                • 1556

                #8
                Napisał Kata
                A taka wypowiedź to socjotechnika? To mój facet jest na nią cholernie oporny...
                Jak najbardziej socjotechnika, i o ile się nie mylę (a znawcą nie jestem), to jest już NLP. Twój facet jest oporny, bo te techniki dopasowuje się do danej osoby. Na jednych działa to, na innych co innego. Do jednej osoby łatwiej będzie trafić "stopą w drzwiach", do innych "kontrastem", a do jeszcze innych "szantażem emocjonalnym".
                Napisał Kata
                Osobiście wolałabym taką grzeczną aluzję niż przysłowiowe Podaj mi piwo, kobieto, bo po takim czymś można się spodziewać mojej dokładnie odwrotnej reakcji.
                To nie jest aluzja tylko perfidna manipulacja. Niestety, wy, kobiety, jesteście w tym mistrzyniami - robicie to wręcz bezwiednie.
                Napisał Mind's_elation
                Co do manipulacji to mam na jej temat trochę inny pogląd niż kiedyś. Tak naprawdę wywieramy na siebie wpływ cały czas, a NLP między wieloma innymi czynnikami wyjaśnia jak w sposób świadomie możemy to w dużym stopniu kontrolować.
                KONTROLOWAĆ - i w tym sęk właśnie. Oczywiście, ogólnie rozumiana manipulacja jest cechą chyba wszystkich ludzi. Używamy jej na codzień, ale robimy to w sposób naturalny. Czym innym natomiast jest, jeśli dzwoni do mnie telemarketer i z góry zakłada, że jestem imbecylem - w tym momencie tak mi ciśnienie skacze, że omal mi żyłka nie pęka.
                Napisał Mind's_elation
                Na początku związku rzeczywiście ciężko mi było w tak przemyślany i logiczny sposób argumentować swoje zdanie w sprawach spornych. Jednak szybko nauczyłam się tego i nasze rozmowy stały się w pełni partnerskie Nigdy również nie unikał, a wręcz z przyjemnością dzielił się ze mną wiedzą na temat NLP i psychologii ogólnej, a wakacje poszliśmy razem na Praktyka
                Wiem, o czym mówisz. Znam ten klimat. Moja narzeczona jest tylko po pedagogice resocjalizacyjnej. Na tym kierunku ledwo co liznęła psychologię. I to wystarczyło, żeby relacje między nami ułożyły się podobnie jak u Was. Ona również dzieli się ze mną tą wiedzą (tym bardziej, że psychologia to jej hobby), nasze porozumienie jest dzięki temu głębsze, lepiej się rozumiemy nawzajem, bez niepotrzebnych emocji potrafimy wyjaśnić sobie wiele rzeczy itd. I to jest z jednej strony bardzo pozytywne. Ale z drugiej strony, często mam tego dość. Czuję się jak pod permanentnym rentgenem, nic nie zostaje tylko dla mnie. W takich momentach, niczym Żyd osrany przez ptaka, dziękujący Bogu, że krowy nie latają, ja dziękuję losowi, że moja narzeczona nie jest po psychologii. Ale udało mi się ustalić pewne sprawy. M. wie, że za celową manipulację jestem w stanie zabić i jak dotąd udaje jej się powstrzymywać - wyżywa się na innych.

                Skomentuj

                • Kata
                  PornoGraf

                  Orthografische Polizei

                  • Feb 2009
                  • 2691

                  #9
                  Napisał e-rotmantic
                  Do jednej osoby łatwiej będzie trafić "stopą w drzwiach", do innych "kontrastem", a do jeszcze innych "szantażem emocjonalnym".
                  Nie wiem, co oznaczają te określenia, ale możesz takie opracować na moje potrzeby, może nie będę musiała wymuszać krzykiem zmywania naczyń.
                  Niestety, wy, kobiety, jesteście w tym mistrzyniami - robicie to wręcz bezwiednie.
                  o.O Czyżbym nie była kobietą?

                  Skomentuj

                  • e-rotmantic
                    Perwers
                    • Jun 2005
                    • 1556

                    #10
                    Napisał Kata
                    Nie wiem, co oznaczają te określenia, ale możesz takie opracować na moje potrzeby, może nie będę musiała wymuszać krzykiem zmywania naczyń.
                    Dobrze, opowiem to, jak to w szkole się mawia, własnymi słowami.

                    Wymienione metody służą do uzyskania od drugiej osoby aby coś zrobiła lub na coś się zgodziła. Na potrzeby opisu nazwę to prośbą docelową. Żeby wyjaśnienia były bardziej zrozumiałe, niech osobą proszącą o coś będzie Małgosia, a osobą proszoną - Jaś.

                    Stopa w drzwiach
                    Przed prośbą docelową wystosowuje się jedną lub więcej próśb poprzedzających. Prośby poprzedzające są mniejsze od docelowej. Każda kolejna prośba jest większa aż dojdzie się do prośby docelowej. Pierwsza prośba poprzedzająca musi być taka, co do której Małgosia ma pewność, że Jaś się zgodzi. Idea polega na tym, aby wprowadzić Jasia w taką ścieżkę potwierdzeń. Na małą prośbę na ogół się zgadzamy. Człowiek ma zakodowaną konsekwencję, dlatego istnieje szansa, że w miarę kolejnych próśb, w magiczny sposób również będzie się zgadzał.

                    Przykład
                    Małgosia: Kochanie, mógłbyś wytrzeć stół? Strasznie się tu lepi.
                    Jaś: Jasne!
                    M.: A byłbyś tak kochany i wyrzucił jeszcze śmieci?
                    J.: OK.
                    M.: Kotku, jeszcze jedna rzecz. Mógłbyś pozmywać?

                    W podanym przykładzie chodzi o wykonanie pracy, co powoduje, że Jaś jest urabiany naprawdę po chamsku. Jaś w ogóle nie miał nic robić. Kolejne, coraz większe prośby powodują, że cały czas jest zajęty, a przy ostatniej, największej prośbie, Jaś jest uradowany, że to już ostatnia rzecz i zaraz będzie wolny.

                    Zasada kontrastu
                    Ta metoda jest odwrotna do stopy w drzwiach. Małgosia wystosowuje prośbę poprzedzającą, która jest nieproporcjonalnie duża do prośby docelowej. Małgosia musi mieć pewność, że Jaś na tę prośbę się nie zgodzi. Po uzyskaniu odmowy, Małgosia wystosowuje prośbę docelową, która jest dużo mniejsza. Jaś się zgadza, bo w porównaniu do poprzedniej prośby, ta druga to pestka. To jest właśnie kontrast. Najpierw duża prośba, a potem, dla uzyskania kontrastu - mała prośba. W tej metodzie prośba poprzedzająca jest, oczywiście, tylko jedna.

                    Przykład
                    M.: Kochanie, trzeba umyć okna. Dałbyś radę dzisiaj?
                    J.: Oj nie, jestem skonany.
                    M.: To chociaż pozmywaj, dobrze?

                    Szantaż emocjonalny
                    Metoda ta polega na tym, że Małgosia gra na wyrzutach sumienia Jasia.

                    Przykład
                    M.: Jestem zmordowana, a jeszcze muszę pozmywać. Tak mi się nie chce...



                    Wiem, że to potężny OT, ale zrozumcie - to w imię edukacji społecznej.
                    0statnio edytowany przez e-rotmantic; 13-11-09, 19:33.

                    Skomentuj

                    • Mind's_elation
                      Erotoman
                      • Feb 2009
                      • 485

                      #11
                      Napisał e-rotmantic

                      To nie jest aluzja tylko perfidna manipulacja. Niestety, wy, kobiety, jesteście w tym mistrzyniami - robicie to wręcz bezwiednie.
                      Szantaż emocjonalny jest najmniej ekologiczną (moralną) z technik wobec bliskiej osoby. Świadczy również o małej wiedzy z zakresu komunikacji, a w skrajnych przypadkach może prowadzić do patologii. "Nie rzucaj mnie albo się zabiję", "Jeśli mnie kochasz to nie rób tego i tamtego"

                      Jasne, że robimy (kobiety) to bezwiednie, bo jest to elementem nieświadomego/świadomego 'testowania' faceta, czy ma mentalne jaja, czy też będzie pi** na każde zawołanie. Mniej nas obchodzi tyłek mężczyzny, bardziej to, żeby umiał być dominujący i zaradny. Jest to złe, ale na samym początku zalotów efektywne. Mądry facet nie da sobie wejść na głowę, a wręcz z uśmieszkiem zwróci uwagę kobiecie, że nie z nim takie numery. Wtedy ona przestanie, bo zdał ostatecznie 'test'. Oczywiście to tylko jedna z mniej lub bardziej uświadomionych technik i również nie należy zakładać, że wszystkie kobiety tak robią.


                      Napisał e-rotmantic

                      Czuję się jak permanentnym rentgenem, nic nie zostaje tylko dla mnie.
                      Rozwiń co masz przez to na myśli?
                      Wydaje mi się, że chodzi ci tutaj o reakcję niektórych ludzi, gdy dowiadują się, że ktoś zajmuje się psychologią + na 'straszne' słowo manipulacja tj. włącza im się czerwona lampka "Toż on mnie non-stop analizuje!".Wtedy stają się nienaturalni i zważają na słowa i gesty. Śmieszne, aczkolwiek według mnie to znika wraz z poznaniem osoby. Także dziwi mnie występowanie tego w związku :> Ale może nie o to ci chodziło?



                      P.S OT się rozwija, ale nie do mnie należy decyzja czy pozwolić mu tu rosnąć.
                      0statnio edytowany przez Mind's_elation; 13-11-09, 19:50.
                      "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
                      Janusz Leon Wiśniewski

                      Skomentuj

                      • e-rotmantic
                        Perwers
                        • Jun 2005
                        • 1556

                        #12
                        Napisał Mind's_elation
                        Jasne, że robimy (kobiety) to bezwiednie, bo jest to elementem nieświadomego/świadomego 'testowania' faceta, czy ma mentalne jaja, czy też będzie pi** na każde zawołanie. Mniej nas obchodzi tyłek mężczyzny, bardziej to, żeby umiał być dominujący i zaradny. Jest to złe, ale na samym początku zalotów efektywne. Mądry facet nie da sobie wejść na głowę, a wręcz z uśmieszkiem zwróci uwagę kobiecie, że nie z nim takie numery. Wtedy ona przestanie, bo zdał ostatecznie 'test'.
                        Nigdy tak na to nie patrzyłem, chociaż coś w tym jest, bo często bywa, że kobieta jeździ po facecie, a potem ma go dość, bo mięczak.
                        Miałem jednak na myśli, że kobiety postępują tak w życiu nie tylko w stosunku do swoich lub potencjalnych partnerów.
                        Napisał Mind's_elation
                        Oczywiście to tylko jedna z mniej lub bardziej uświadomionych technik i również nie należy zakładać, że wszystkie kobiety tak robią.
                        No tego nie zakładam. Mówię, że ogólnie, kobiety są w tym lepsze.
                        Napisał Mind's_elation
                        Rozwiń co masz przez to na myśli?
                        Wydaje mi się, że chodzi ci tutaj o reakcję niektórych ludzi, gdy dowiadują się, że ktoś zajmuje się psychologią + na 'straszne' słowo manipulacja tj. włącza im się czerwona lampka "Toż on mnie non-stop analizuje!".Wtedy stają się nienaturalni i zważają na słowa i gesty. Śmieszne, aczkolwiek według mnie to znika wraz z poznaniem osoby. Także dziwi mnie występowanie tego w związku :> Ale może nie o to ci chodziło?
                        Nie, nie o to mi chodziło. To, o czym Ty piszesz, to taka standardowa reakcja na słowo "psycholog". Ja nie mam tego problemu. To, że jestem prześwietlony na wskroś to nie są moje domysły czy obawy, ale fakty. M. wcale tego przede mną nie kryje. Sama mi tłumaczy źródło i motywy mojego postępowania. Nic nie pozostaje dla mnie w tym sensie, że czuję się jak po sekcji - pocięty i przeanalizowany komórka po komórce. Nie chodzi o to, że mam coś przed nią do ukrycia. To po prostu bywa męczące.

                        Skomentuj

                        • Mind's_elation
                          Erotoman
                          • Feb 2009
                          • 485

                          #13
                          Napisał e-rotmantic

                          To, że jestem prześwietlony na wskroś to nie są moje domysły czy obawy, ale fakty. M. wcale tego przede mną nie kryje. Sama mi tłumaczy źródło i motywy mojego postępowania.
                          O widzisz, tutaj właśnie widać jedną z różnic pomiędzy NLP a inną dziedziną psychologii (chociaż NLP chyba nawet nie jest oficjalnie uznawane za dziedzinę psychologii...ale dla potrzeb wątku niech będzie) - psychologowie wierzą, że są w stanie zgeneralizować dane zachowanie względem jakiejś teorii, wyników takich a takich badań,
                          trenerzy, praktycy NLP chcąc się dowiedzieć skąd wynikło zachowanie zakładają, że każdy inaczej odbiera otaczajacą go rzeczywistość (ma własną mapę rzeczywistości), ma inne strategie myślowe*. Nie narzucają: "A wiesz zachowałeś się tak, bo np. w dzieciństwie coś tam ci się wydarzyło... " tylko zadają pytania pomocne w określeniu strategii myślowych tej osoby i to ją wypytują skąd wzięło się to zachowanie (oczywiście na podstawie strategii, z którymi się zetknęli, ale nie sugerują rozwiązania). W jaki sposób to już zależy od przypadku i wiedzy osoby.

                          Wspomniałam o tym, bo to rozróżnienie jest jedną z najlepszych rzeczy jaką dała mi nauka NLP.
                          Nie bawię się w czytanie ze szklanej kuli, nigdy nie zakładam, że mój partner (czy ktokolwiek inny kogo pragnę poznać) zrobił, powiedział coś, bo pewnie....nie lubi mnie, lubi mnie, kocha mnie, ma zły/dobry humor tylko dociekam jego/jej sposobu rozumienia świata.
                          Zakładanie motywów zachowań zostawiam na osoby, z którymi nie zależy mi na bliskim kontakcie, bo nawet jeśli źle ją ocenię nic nie tracę.

                          *
                          np. Jeden chcąc się zmotywować do pracy najpierw widzi oczami wyobraźni obraz siebie, gdy wykonał tę czynność, potem siada do kompa (Visual->Kinestetic). Drugi, aby zrobić to samo najpierw słyszy w głowie dziesiątki ludzi krzyczących "Dasz radę", potem widzi jakiś obraz, potem siada do pracy (Audio->Visual->Kinestetic) - w uproszczeniu
                          0statnio edytowany przez Mind's_elation; 13-11-09, 20:13.
                          "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
                          Janusz Leon Wiśniewski

                          Skomentuj

                          • e-rotmantic
                            Perwers
                            • Jun 2005
                            • 1556

                            #14
                            Mind's_elation, pozwolę sobie częściowo się z Tobą nie zgodzić. NLP w tym kontekście jest krokiem wstecz i dlatego między innymi nie jest to formalny nurt psychologiczny. Psychologia próbuje opisać człowieka pewnymi schematami w celu ułatwienia diagnozy, a nie w celu jej postawienia. Psycholodzy klasyczni często popełniają ten błąd, że za szybko szufladkują człowieka, ale to nie znaczy, że psychologia sama w sobie czyni takie założenia. Mniemam, że przyczyna takiego stanu rzeczy leży w zbyt taśmowym kształceniu psychologów.

                            Podczas diagnozy psychologicznej czyni się pewne założenia, ale należy je ZWERYFIKOWAĆ, a nie przyjąć za pewnik.

                            Skomentuj

                            • Mind's_elation
                              Erotoman
                              • Feb 2009
                              • 485

                              #15
                              Napisał e-rotmantic
                              Mind's_elation, pozwolę sobie częściowo się z Tobą nie zgodzić. NLP w tym kontekście jest krokiem wstecz
                              Nie mam dostatecznej wiedzy na temat tego jak przebiega terapia u psychoanalityka, behawiorysty czy innego psychologa, więc mogę się tylko odnieść do tego jak wygląda ona w przypadku NLP.
                              I wiem, że podstawową różnicą jest to, że nie cofamy się w przeszłość. Kogoś kto ma np. arachnofobię nie drąży się miesiącami, aby w końcu przypomniał sobie, że jak miał 3 latka to wszedł na taras pełen krzyżaków i bardzo się przestraszył. Po takim czasie w głowie osoby zostaje jedynie schemat, że np. widzi pajączka na żywo, w głowie robi mu się obraz wielkiej, jasnej, bliskiej tarantuli itp. i to wywołuje w nim lęk. Gdy odkryjemy elementy reakcji można popracować nad zmniejszeniem nasilenia bodźca, bądź zastąpić jeden z elementów w przyjemny. Ba, nawet sam pacjent może wybrać co chciałby czuć zamiast tego lęku.
                              A zaraz potem (jeśli to możliwe) kładzie się mu pająka na rękę, żeby sprawdzić czy pomogło
                              Takim sposobem pacjent nie musi kilkanaście razy przeżywać tych samych negatywnych emocji. - również w skrócie (po dokładniejszy opis jakbyś chciał odsyłam do "Magia z działaniu" Richard Bandler")

                              Co do tego, czemu nie jest dziedziną psychologii to słyszałam, że główną przyczyną jest brak dokładnych badań wykazujących skuteczność NLP.

                              Aczkolwiek myślę, że tradycyjnymi metodami łatwiej zdiagnozować przypadki wymagające leczenia psychiatrycznego.
                              "Większość granic przekracza się przecież z powodu prowokacji"
                              Janusz Leon Wiśniewski

                              Skomentuj

                              Working...