Tweetnij
Masaż jako prezent dla kobiety? Tak/nie?
Mam od lat średnio-bliską ni to znajomą, ni przyjaciólkę (niektórzy w przyjaźń damsko-męską wszak nie wierzą), relację dość żażyłą, ale jednocześnie z granicami i zdystansowaną. Od razu zaznaczam, że ja też dostaję od owej kobiety ładne, dopasowane i drogie lub w podobnym pułapie cenowym, albo to czego chcę, więc zaznaczam od razu że nie jestem łosiem ani sponsorem. Taka tradycja robienia sobie ładnych prezentów przy każdych urodzinach.
Ostatnio dostałem narzędzie do uprawiania swojego hobby (wartość około 0,5k), kiedyś bon na pobyt w kabinie deprawacyjnej.
Teraz jest moja kolej. Myślałem o masażu, bo to zapracowana, zmęczona kobieta
Oczywiśćie niespecjalnie chcę wersję dla par (nie jesteśmy parą, aczkolwiek widzieliśmy się nago) czy do tego zmierza - ciężko powiedzieć, raczej uważam ją za dobrą przyjaciółkę i nie biorę pod uwagę, bo jestem zbyt odległy towarzysko, ale wiem, że bon na masaż może jej się spodobać.
Problem w tym, że może i mam zryty mózg pornografią (głównie szczycąca się "100% real" seria CzechMassage), ale - cholera, no, jak to jest z erotycznym napięciem w takiej pracy? Nie mówię, że masowanie kobiety przez profesjonalnego, zawodowego masażystę nie jest pracą i praca masażysty to cud, miód i orzeszki ale po prostu mam obawy czy masaż taki z salonu to faktyczny masaż taki kojący czy często kamuflaż dla świadczenia usług erotycznych? Wiecie, ja korzystam z takich usług często, od dziecka gdy miałem problemy z kręgosłupem, potem w wieku dorosłym z różnych form masażu i nigdy się nie zastanawiałem jak to wygląda z perspektywy kobiety, które częściej są bardziej niedotykalskie i nie aż tak zmęczone. Po prostu nie chciałbym, by był to bon na macanie i ruchanie, ale może mam zbyt bujną wyobraźnię, nie chciałbym jej jednocześnie zakłopotać. Co o tym sądzicie?
Ostatnio dostałem narzędzie do uprawiania swojego hobby (wartość około 0,5k), kiedyś bon na pobyt w kabinie deprawacyjnej.
Teraz jest moja kolej. Myślałem o masażu, bo to zapracowana, zmęczona kobieta
Oczywiśćie niespecjalnie chcę wersję dla par (nie jesteśmy parą, aczkolwiek widzieliśmy się nago) czy do tego zmierza - ciężko powiedzieć, raczej uważam ją za dobrą przyjaciółkę i nie biorę pod uwagę, bo jestem zbyt odległy towarzysko, ale wiem, że bon na masaż może jej się spodobać.
Problem w tym, że może i mam zryty mózg pornografią (głównie szczycąca się "100% real" seria CzechMassage), ale - cholera, no, jak to jest z erotycznym napięciem w takiej pracy? Nie mówię, że masowanie kobiety przez profesjonalnego, zawodowego masażystę nie jest pracą i praca masażysty to cud, miód i orzeszki ale po prostu mam obawy czy masaż taki z salonu to faktyczny masaż taki kojący czy często kamuflaż dla świadczenia usług erotycznych? Wiecie, ja korzystam z takich usług często, od dziecka gdy miałem problemy z kręgosłupem, potem w wieku dorosłym z różnych form masażu i nigdy się nie zastanawiałem jak to wygląda z perspektywy kobiety, które częściej są bardziej niedotykalskie i nie aż tak zmęczone. Po prostu nie chciałbym, by był to bon na macanie i ruchanie, ale może mam zbyt bujną wyobraźnię, nie chciałbym jej jednocześnie zakłopotać. Co o tym sądzicie?
masaż to masaż
Skomentuj