Witam wszystkich. Chciałem w tym temacie postawić pytanie i przedstawić hipotetyczne sytuacje. Rozwinąć kilka myśli, które nie dają mi spokoju i podyskutować na ten temat. Chciałbym aby w tym temacie wszyscy odstawili na bok romantyzmy i zastanowili się obiektywnie nad sytuacją. No więc... miłość, czy korzyści?
Załóżmy, że mamy do wyboru dwie kandydatki/kandydatów na partnerkę/partnera, w zależności od płci, czy preferencji. Z racji, że jestem facetem, będę mówił o kobietach. Mamy do wyboru:
a) kobietę, którą kochamy, potrafimy się ze sobą dogadać, cieszy nas wspólnie spędzony czas i jest między nami ta chemia, słaby kontakt z jej rodzicami, zwariowana wariatka, przebojowa, przez co może wzbudzać pokłady zazdrości u partnera i jest to osoba powiedzmy mniej zamożna. Mocno mniej.
b) kobietę, z którą również się dogadujemy, ale już nie tak bardzo, dobrze spędza nam się czas, ale to tylko namiastka przy porównaniu do poprzedniej osoby, a chemii nie ma zbyt dużo, bardziej przyzwyczajenie. Dobry kontakt z jej rodzicami. Osoba troszkę nudna, statyczna, bez fajerwerków i ta może nie pochodzi z zamożnej rodziny, ale powiedzmy, że ona, jak i rodzina, radzą sobie dosyć dobrze finansowo
W życiu każdego człowieka przychodzą pewne etapy. Zakładając, że ktoś wychowuje się bez rodziców, albo po prostu rodzice nie są w stanie wspomóc swojego dorosłego już dziecka finansowo w żadnych inwestycjach, czy ogólnie w życiu i osoba ta osoba poza oczywistym zarabianiem na siebie, nie otrzyma żadnej pomocy od swoich rodziców, to którą osobę z powyżej wymienionych lepiej wybrać do dzielenia z nią życia?
Gdy wybierzemy opcję "a" [przepraszam za takie przedstawienie sytuacji. Wiem, że ludzie, to nie obiekty na półkach sklepowych i nie lubię przedmiotowego traktowania, po prostu staram się w jakiś sposób nakreślić sytuację], mamy teoretycznie szczęście w związku, no bo w końcu mamy siebie, a mówi się, że miłość jest najważniejsza. Tylko kiedy opadnie kurtyna romantyzmu i przyjdą realia, jak codzienna praca w korpo, podatki, opłaty, chęć wybudowania domu, aby wynieść się z wynajmu, a przede wszystkim uzbierania funduszy na tak dużą inwestycję, problemy finansowe mogą przytłoczyć, no bo... jest miłość, ale czy miłość będzie udana, kiedy co chwilę będzie brakowało funduszy na wyjście gdzieś razem, na opłaty itd., czy nie zaczną się kłótnie na tym tle, ze względu na brak perspektyw poradzenia sobie z tymi problemami?
W przypadku opcji "b", nasze życie nie jest tak ciekawe, bo nie ma między dwiema osobami tej chemii, a przez to zaangażowania. Może nie ma kompletnej obojętności, ale rutyna, przyzwyczajenie i nudniejsze życie. Za to sytuacja finansowa jest stabilna. Możliwość odłożenia wspólnie finansów, co w przyszłości pozwoli na wybudowanie domu, stabilniejsze życie, bez strachu o kolejny dzień, pieniądz umożliwiający spędzanie czasu razem poza domem, tylko czy na tym polega życie? Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale w jakimś stopniu ułatwiają życie i pozwalają to życie spędzić ciekawiej.
Mam nadzieje, że zaangażuje tym postem chociaż kilka osób do dyskusji. Najbardziej zależałoby mi na opinii osób starszych, które mają za sobą już kilka związków, albo doświadczyli obu sytuacji i wybrali, aczkolwiek opinia każdego jest dla mnie istotna. Do posta dodałem poglądową ankietę, można kliknąć, po zapoznaniu się z tematem. Pozdrawiam, XYZ.
Załóżmy, że mamy do wyboru dwie kandydatki/kandydatów na partnerkę/partnera, w zależności od płci, czy preferencji. Z racji, że jestem facetem, będę mówił o kobietach. Mamy do wyboru:
a) kobietę, którą kochamy, potrafimy się ze sobą dogadać, cieszy nas wspólnie spędzony czas i jest między nami ta chemia, słaby kontakt z jej rodzicami, zwariowana wariatka, przebojowa, przez co może wzbudzać pokłady zazdrości u partnera i jest to osoba powiedzmy mniej zamożna. Mocno mniej.
b) kobietę, z którą również się dogadujemy, ale już nie tak bardzo, dobrze spędza nam się czas, ale to tylko namiastka przy porównaniu do poprzedniej osoby, a chemii nie ma zbyt dużo, bardziej przyzwyczajenie. Dobry kontakt z jej rodzicami. Osoba troszkę nudna, statyczna, bez fajerwerków i ta może nie pochodzi z zamożnej rodziny, ale powiedzmy, że ona, jak i rodzina, radzą sobie dosyć dobrze finansowo
W życiu każdego człowieka przychodzą pewne etapy. Zakładając, że ktoś wychowuje się bez rodziców, albo po prostu rodzice nie są w stanie wspomóc swojego dorosłego już dziecka finansowo w żadnych inwestycjach, czy ogólnie w życiu i osoba ta osoba poza oczywistym zarabianiem na siebie, nie otrzyma żadnej pomocy od swoich rodziców, to którą osobę z powyżej wymienionych lepiej wybrać do dzielenia z nią życia?
Gdy wybierzemy opcję "a" [przepraszam za takie przedstawienie sytuacji. Wiem, że ludzie, to nie obiekty na półkach sklepowych i nie lubię przedmiotowego traktowania, po prostu staram się w jakiś sposób nakreślić sytuację], mamy teoretycznie szczęście w związku, no bo w końcu mamy siebie, a mówi się, że miłość jest najważniejsza. Tylko kiedy opadnie kurtyna romantyzmu i przyjdą realia, jak codzienna praca w korpo, podatki, opłaty, chęć wybudowania domu, aby wynieść się z wynajmu, a przede wszystkim uzbierania funduszy na tak dużą inwestycję, problemy finansowe mogą przytłoczyć, no bo... jest miłość, ale czy miłość będzie udana, kiedy co chwilę będzie brakowało funduszy na wyjście gdzieś razem, na opłaty itd., czy nie zaczną się kłótnie na tym tle, ze względu na brak perspektyw poradzenia sobie z tymi problemami?
W przypadku opcji "b", nasze życie nie jest tak ciekawe, bo nie ma między dwiema osobami tej chemii, a przez to zaangażowania. Może nie ma kompletnej obojętności, ale rutyna, przyzwyczajenie i nudniejsze życie. Za to sytuacja finansowa jest stabilna. Możliwość odłożenia wspólnie finansów, co w przyszłości pozwoli na wybudowanie domu, stabilniejsze życie, bez strachu o kolejny dzień, pieniądz umożliwiający spędzanie czasu razem poza domem, tylko czy na tym polega życie? Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale w jakimś stopniu ułatwiają życie i pozwalają to życie spędzić ciekawiej.
Mam nadzieje, że zaangażuje tym postem chociaż kilka osób do dyskusji. Najbardziej zależałoby mi na opinii osób starszych, które mają za sobą już kilka związków, albo doświadczyli obu sytuacji i wybrali, aczkolwiek opinia każdego jest dla mnie istotna. Do posta dodałem poglądową ankietę, można kliknąć, po zapoznaniu się z tematem. Pozdrawiam, XYZ.
Skomentuj