W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Przyjaźń damsko-męska

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • jezebel
    Emerytowany Pornograf

    Zboczucha
    • May 2006
    • 3667

    kryc, wypchanyś stereotypami. Tyle u Ciebie zależności w tej przyjaźni, że się pogubić można. Od kiedy to przyjaźń w ogóle ma jakiekolwiek warunki? Ona się dzieje między ludźmi i nawet jeśli zachodzi jakaś intymność to nie musi psuć relacji między ludźmi. Przyjaźń nie rozróżnia i nie dzieli relacji na gej z gejem, gej z lesbą, lesba z hetero, hetero z hetero - rany.
    Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

    Skomentuj

    • kryc
      Świntuszek
      • Mar 2009
      • 50

      Ale Ty Alexandra + przyjaciółka to już nie przyjaźń damsko-męska

      Ja nawet nie mówię o seksie, ale o pogłębianiu znajomości (co zazwyczaj prowadzi do seksu lub uczynienia z kogoś znajomego ale nie przyjaciela).

      Problemem w dyskusji jest chyba jednak też to jak definiujemy "przyjaciela". Dla mnie to osoba której mówić mogę najbardziej intymne elementy życia, "odsłonić się". Przy takiej definicji trudno mieć przyjaciela kobietę, bo zazwyczaj (poza wyjątkami) dąży to do czegoś więcej (seksu też między innymi). Przyjaciół liczę na połowie palców jednej ręki i na pewno nie są nimi znajomi z którymi "tylko" chodzę na piwo.

      Jezebel - w przyjaźni nie ma warunków, ale w tym, żeby nie przerodziła się w coś więcej już tak. Ale żeby była jasność - to nie są sztywne reguły ogólnoświatowe, tylko rezultat moich doświadczeń i obserwacji i dotyczy MOJEGO sposobu postrzegania świata. Masz inny - super.
      0statnio edytowany przez kryc; 09-06-11, 19:56.

      Skomentuj

      • jezebel
        Emerytowany Pornograf

        Zboczucha
        • May 2006
        • 3667

        kryc, Ty dla mnie za ciasno utknąłeś - sorry.
        zgoda, ale to ryzykowne. Wymaga obustronnej porażki lub obustronnego sukcesu. W przeciwnym razie koniec "przyjaźni", która nie była tylko przyjaźnią, skoro popchnęła do seksu.
        Dla mnie przyjaźń to podwaliny i fundament miłości. Przyjaźń to emocjonalna więź, zaufanie, wzajemna troska, poczucie bezpieczeństwa, rękaw do wypłakania, szacunek - więc jeśli tylko zacznie mnie to kręcić, to mam to przekreślić i nazwać yyyyy (no jak to nazwać) bo nie mieści się w powszechnej definicji? Jesli przyjaźń popchnie mnie do seksu, to przestaje być przyjaźnią? Nie, nie zgadzam.
        Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

        Skomentuj

        • Dromader
          Emerytowany PornoGraf
          • Sep 2006
          • 523

          Napisał jezebel
          Dlaczego przyjęło się, że w przyjaźni nie może być mowy o pociągu seksualnym? Kiedyś wydawało mi się, że seks może wszystko zepsuć, dziś myślę, że może rozwiać wiele wątpliwości a przyjaźń na tym nie ucierpi ani trochę - wręcz zyska.
          Zwłaszcza gdy ktoś z dwojga jest w związku Może być mowa, ale to stąpanie po cienkim lodzie. Bo przy sprzyjających okolicznościach prawdopodobnie do czegoś dojdzie, mimo że obie strony się przed tym wstrzymują. A wtedy to już kończy etap klasycznej przyjaźni.

          O rety, dlatego nie lubię dyskutować na BT, bo zaraz ktoś wyskoczy z argumentem typu "byłam w fawelach Rio, nikt mnie nie okradł, więc to nie prawda, że mają wysoki poziom przestępczości" Mowa jest o ogólnej tendencji, a nie indywidualnych przypadkach, bo tak się do niczego nie dojdzie.
          0statnio edytowany przez Dromader; 09-06-11, 20:03.

          Skomentuj

          • Alexandra
            Banned
            • Mar 2011
            • 382

            Szkoda, że '*****' nie napisałaś, byłoby milej.

            Dla mnie to też taka osoba, z tym, że ja nawet jak jestem sama i mam koleżankę, to nie dążę do, jak to napisałeś, 'czegoś więcej'. Mam nadzieję, że też nie każdy facet. A ja jego bardziej jak brata traktuję, a jeśli on by coś chciał to trudno, ważne, że nic nie mówi i nie 'uszkodzi' to przyjaźni.
            Z jezebel także się zgadzam, chociaż w miłości musi być i przyjaźń, to przyjaźń nie musi pchać do łóżka, miłości.

            Dromader - jakie 'sprzyjające' okoliczności? Jak mówiłam, ja nad sobą panuję, jak mam 'sprzyjające okoliczności' to też nie bzyknę kumpeli.

            Skomentuj

            • kryc
              Świntuszek
              • Mar 2009
              • 50

              Napisał jezebel
              kryc, Ty dla mnie za ciasno utknąłeś - sorry.

              Dla mnie przyjaźń to podwaliny i fundament miłości. Przyjaźń to emocjonalna więź, zaufanie, wzajemna troska, poczucie bezpieczeństwa, rękaw do wypłakania, szacunek - więc jeśli tylko zacznie mnie to kręcić, to mam to przekreślić i nazwać yyyyy (no jak to nazwać) bo nie mieści się w powszechnej definicji? Jesli przyjaźń popchnie mnie do seksu, to przestaje być przyjaźnią? Nie, nie zgadzam.
              Nie utknąłem za ciasno Tylko Ty mnie nie rozumiesz. Jeśli przyjaźń pchnęła do seksu to jest to miłość. I bardzo dobrze że tak się stało. Gdzie ja piszę, żeby to przekreślać? Ale przestaje być przyjaźnią i zaczyna być miłością. W tym sensie przyjaźń damsko-męska nie istnieje moim zdaniem, bo zawsze prowadzi do czegoś więcej (poza wyjątkami). Ty natomiast chyba myślisz, że ja twierdzę, że kobiety nie nadają się na przyjaciół bo cośtam. Absolutnie nie! Natomiast taka przyjaźń z czasem rozwija się zazwyczaj do głębszego związku.

              Ja pytanie o przyjaźń damsko-męską rozumiem jako pytanie czy istnieje ona bez pogłębiania się w dalsze uczucie. W tym sensie - wątpię w to. Moim zdaniem to zawsze etap przejściowy do czegoś więcej (z poprawką na wyjątki).

              [...]jeśli on by coś chciał to trudno, ważne, że nic nie mówi i nie 'uszkodzi' to przyjaźni.
              To trochę egoistyczne z Twojej strony.

              Dromader - jakie 'sprzyjające' okoliczności? Jak mówiłam, ja nad sobą panuję, jak mam 'sprzyjające okoliczności' to też nie bzyknę kumpeli.
              Nie bzykniesz jej w "sprzyjających okolicznościach" bo najwyraźniej nie jest w Twoim typie.
              0statnio edytowany przez kryc; 09-06-11, 20:12.

              Skomentuj

              • jezebel
                Emerytowany Pornograf

                Zboczucha
                • May 2006
                • 3667

                Dromciu Jednogarbny, no już niestety tak jest, że by być wiarygodnym, to się z reguły w dyskusji na własnych doświadczeniach bazuje

                Alexandra, jeśli Cię to tak ubodło, to poszukaj jakiegoś perfidnego określenia na hetero i rzuć we mnie Wybacz, ja się czasem w subtelnej nomenklaturze nie kontroluję. Już niestety mniejszości czy to rasowe czy seksualne tak mają -jakbym afroamerykaninowi napisała ******ch, to też pewnie by mi zwrócił uwagę, to nie szkodzi, że w swoim otoczeniu używa tego słowa do przesady. Taki wtręt ino.

                Jeśli przyjaźń pchnęła do seksu to jest to miłość. I bardzo dobrze że tak się stało. Gdzie ja piszę, żeby to przekreślać? Ale przestaje być przyjaźnią i zaczyna być miłością.
                Ale ja go nie kocham, tylko poszłam zwyczajnie z przyjacielem do łóżka - potem z niego wyszłam i jakoś tak dalej sobie leci kabarecik :shock: No szybko, definicja - czym jest taka relacja?
                Nie, ja nie oceniam kobiet w ten sposób, czy się nadają czy nie, mogę oceniać ludzi i to tylko w stosunku do mnie.
                Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                Skomentuj

                • Alexandra
                  Banned
                  • Mar 2011
                  • 382

                  Nie no, ok, tylko dla mnie pewne określenia brzmią obraźliwie. Gdybyś napisała '******ch' to sama bym się wtrąciła.

                  kryc - dlaczego egoistyczne? Bo facet tak chce, to ja rzucę wszystko 'zmienię orientację' i pójdę z nim do łóżka, bo on tak chce? Gdyby coś powiedział i by sobie z tym nie radził to byśmy zerwali kontakt, tak by szybciej zapomniał i byłoby mu łatwiej. Nie interesuje mnie, czy chciałby się ze mną przespać czy nie, albo nic nie powie i nie uszkodzi przyjaźni, albo coś powie i to zakończy. Nie pójdę z kimkolwiek do łóżka tylko dlatego, że jak nie pójdę, to to egoizm.

                  Skomentuj

                  • kryc
                    Świntuszek
                    • Mar 2009
                    • 50

                    Napisał jezebel
                    Ale ja go nie kocham, tylko poszłam zwyczajnie z przyjacielem do łóżka - potem z niego wyszłam i jakoś tak dalej sobie leci kabarecik :shock: No szybko, definicja - czym jest taka relacja?
                    Skoro sobie żartujemy, że na wszystko jest definicja to ok:
                    To jest przyjaźń ale "skażona seksem" i do tego ryzykowna, że jedna ze stron będzie chciała czegoś więcej.

                    Nie twierdzę, że to niemożliwe. Wymaga jednak wyraźnego rozgraniczenia seks/uczucia u obu stron, albo relacje się zepsują.

                    kryc - dlaczego egoistyczne? Bo facet tak chce, to ja rzucę wszystko 'zmienię orientację' i pójdę z nim do łóżka, bo on tak chce? Gdyby coś powiedział i by sobie z tym nie radził to byśmy zerwali kontakt, tak by szybciej zapomniał i byłoby mu łatwiej. Nie interesuje mnie, czy chciałby się ze mną przespać czy nie, albo nic nie powie i nie uszkodzi przyjaźni, albo coś powie i to zakończy. Nie pójdę z kimkolwiek do łóżka tylko dlatego, że jak nie pójdę, to to egoizm.
                    Naprawdę czuję się w tym momencie totalnie niezrozumiany. Nie jest egoistyczne to, że nie chcesz przespać się z facetem! Egoistyczne jest to, że nie interesują Cię jego uczucia w tej materii póki Tobie w tym układzie jet dobrze, nawet gdyby się męczył, ale nic nie mówił. Tak odczytalem (może błędnie) Twoje słowa.

                    miłość to przyjaźń + pociąg seksualny, praktycznie - to nie jest takie jednoznaczne, ale nie jestem w stanie uchwycić w słowa tej różnicy.
                    Otóż właśnie o to mi chodzi. Stąd trudności z samą przyjaźnią między kobietą i mężczyzną, którzy się sobie podobają. Wtedy jedyne co utrzymuje taką przyjaźń to brak tych sprzyjających okoliczności.
                    0statnio edytowany przez kryc; 09-06-11, 20:25.

                    Skomentuj

                    • Alexandra
                      Banned
                      • Mar 2011
                      • 382

                      Ale co ja bym mu mogła poradzić, gdyby się zakochał? Albo się pogodzi, że nigdy nic z tego nie wyjdzie, albo się przyjaźń skończy. Trzeciej opcji nie ma.

                      Skomentuj

                      • kryc
                        Świntuszek
                        • Mar 2009
                        • 50

                        Napisał Alexandra
                        Ale co ja bym mu mogła poradzić, gdyby się zakochał? Albo się pogodzi, że nigdy nic z tego nie wyjdzie, albo się przyjaźń skończy. Trzeciej opcji nie ma.
                        Potwierdzasz zatem moje zdanie. Ja jedynie uważam, że przyjaźń (nie znajomość a przyjaźń właśnie) w połączeniu z atrakcyjnością fizyczną prowadzi do zakochania w większości przypadków.

                        Skomentuj

                        • Alexandra
                          Banned
                          • Mar 2011
                          • 382

                          Bo nic innego bym mu nie mogła poradzić. Masz jakieś zdanie co bym mogła zrobić w takiej sytuacji? To powiedz, na wszelki wypadek, może się kiedyś przyda, kto wie.
                          Ja po prostu wiem, że nie traktuje mnie w ten sposób, jestem dla niego jak siostra. 15 lat to kawał czasu i czasem można wyczuć, że ktoś chce czegoś więcej.
                          Po prostu są jeszcze ludzie, którzy przyjaźń traktują bez podtekstów seksualnych.

                          Skomentuj

                          • Dromader
                            Emerytowany PornoGraf
                            • Sep 2006
                            • 523

                            Napisał jezebel
                            Dromciu Jednogarbny, no już niestety tak jest, że by być wiarygodnym, to się z reguły w dyskusji na własnych doświadczeniach bazuje
                            Kiedy to wcale nie sprawia, że jesteśmy wiarygodni. Nie można opisywać danego zjawiska, bazując tylko na własnych doświadczeniach, bo można wysnuć błędne wnioski. Ja staram się nie polegać na tym, czego sam doświadczyłem. To tyle tytułem OT.

                            Skomentuj

                            • Alexandra
                              Banned
                              • Mar 2011
                              • 382

                              Ale nawet jak opiszesz jeden przypadek, to już on łamie regułę i nie można powiedzieć, że zawsze jest tak, jak myśleliśmy wcześniej.

                              Skomentuj

                              • jezebel
                                Emerytowany Pornograf

                                Zboczucha
                                • May 2006
                                • 3667

                                Jednogarbny, mówiąc o naszych doświadczeniach, nie mam na myśli wyłącznie jednego przypadku - nasze życie obfituje w doświadczenia, do nich należą obserwacje oraz wnioski wyciągane na podstawie spotkanych sytuacji. Jeśli wychodzić z podobnego założenia, że czyjeś doświadczenie nie potwierdza danego zdarzenia, to po co w ogóle wdawać się w dyskusję? trzeba zaliczyć jakąś określoną liczbę przypadków? Nie sądzę, no ale nie upieram się.
                                Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

                                Skomentuj

                                Working...