Na początek Chciałam sie przywitać. Od długiego czasu obserwuje forum więc przyszedł czas aby załozyć swoje konto. Tak więc Witam i od razu przechodze do tematu jaki mnie nurtuje. Z góry przepraszam że długo i być może chaotycznie.
Być może uznacie że moje niepokoje są bezpodstawne. Jednak chciałabym się troszę wyżalić i wygadać, a także nie ukrywam że liczę na jakiekolwiek rady.
Cała sprawa rozchodzi się o mój niepokój w związku z oziębłością emocjonalna u Partnera (P). Jesteśmy już razem 6 lat, oboje po dość dziwnych doświadczeniach z poprzednich związków (ja mam za sobą agresywnego partnera a także związki bi, on-zdrady i kłamstwa), jednak wydaje mi się zależy na sobie nawzajem i na relacjach jakie nas wiążą.
Martwi mnie natomiast brak okazywania uczuć z jego strony. Zastanawiam sie czy nie jest to wina wychowania?
P. jaki i jego brat był wychowywany jak na moją ocene na sposób tzw zimnego chowu. Z opowieści wiem że nie mieli żadnego wsparcia ze strony rodziców a zwłaszcza ojciec był osobą despotyczną i wypraną z uczuć. W szczegóły wdawać się nie bedę, bo gdy sama myślę o tym co usłyszałam to aż mnie trzęsie.
P gdy tylko mógł opuścił dom rodzinny (studia z dala od rodzinnego miasta), jest człowiekiem oczytanym i niesamowicie inteligentnym.
Problemem jest jednak właśnie okazywanie uczuć. Zauważyłam że bardzo ciężko przychodzi mu przyznaje się do swoich uczyć a także ma opory przed czułościami. Sam nigdy pierwszy nie wspomni o miłości do mnie ani spontanicznie nie przytuli. Gdy nie zapytam o opinie to nigdy sam nie wspomni czy dobrze wyglądam lub czy smakuje mu to co przygotowałam. Rozumiem że mężczyżni miłość i oddanie niejednokrotnie okazują w inny sposób. Jednak brak czułości stało się to już dla mnie okropnie męczące.
Mam wrażenie że stałam się ciekawym wyposażeniem mieszkania, zarabiam, sprzątam, gotuje więc jest ok.
Kilka miesięcy temu zmieniliśmy miejsce zamieszkania i od tamtej pory nie mam co liczyc na sex, moje próby zachęcenia do zbliżeń są ignorowane lub wprost odtrącane. Na początku tłumaczyłam to sobie zmianą pracy i przemęczeniem jednak sytuacja sie nie poprawia.
Między nami tak jak i w każdym innym związku nieraz dochodzi do różnic zdań. Co ciekawe jeśli nie wymuszę rozmowy na temat konfiktu to P zachowuje sie jakby został obrażony i traktuje mnie jak intruza w swoim otoczeniu.
Czasem przyznaje że wymiana zdań jest z mojej winy i wtedy po uspokojeniu się, przepraszam i staram się naprawić swój błąd. Jednak gdy P ewidentnie zawini, obrazi mnie lub zrani w inny sposób to niestety okazuje się że nic się na stało i przechodzi natychmiast do pożadku dziennego, a moje ciche zachowanie lub unikanie go odbiera jako atak na swoja osobę.
Zazwyczaj kończy się to tym że to ja mam dość Jego humorów i kolejny raz to ja przepraszam.
Wiem że nie powinnam ale sami wiecie jak to bywa w związkach.
Próbowałam od począt przełamać niechęc P do czułości. Przytulalam, okazywałam dużo zainteresowania jego osobą i zainteresowaniami (tak się składa że oboje uwielbiamy tą sama literature), okazywałam spontanicznie czułości (oczywiście z umiarem i raczej w czterech ścianach), starałam przyzwyczajać go do mojej bliskiej obecności. Próbowałam wspierać w trudnych wyborach lub sytuacjach.
Niestety nic nie pomaga. Nie moge się przytulić, pogłaskać po ramieniu czy złapać za dłoń w kinie. Moje słowa wsparcia są zbywane. Sama natomiast nie mam co liczyć na podobne gesty.
W ramach ciekawostki napomknę że rodzice P dowiedzieli się o naszym związku i wspólnym zamieszkaniu przez szperanie w znanym portalu internetowym, ponieważ P o niczym im nie powiedział.
Obecnie mieszamy razem niczym "stare małżeństwo", dażę P naprawdę dużym uczuciem i zależy mi na jego osobie i współnym związku. Niestety coraz częsciej boli mnie Jego zachowanie i brak wsparcia z Jego strony.
Proszę Was wszystkich o rade co jeszczę mogę spróbować zrobić? Mi już ręce opadają...
Być może uznacie że moje niepokoje są bezpodstawne. Jednak chciałabym się troszę wyżalić i wygadać, a także nie ukrywam że liczę na jakiekolwiek rady.
Cała sprawa rozchodzi się o mój niepokój w związku z oziębłością emocjonalna u Partnera (P). Jesteśmy już razem 6 lat, oboje po dość dziwnych doświadczeniach z poprzednich związków (ja mam za sobą agresywnego partnera a także związki bi, on-zdrady i kłamstwa), jednak wydaje mi się zależy na sobie nawzajem i na relacjach jakie nas wiążą.
Martwi mnie natomiast brak okazywania uczuć z jego strony. Zastanawiam sie czy nie jest to wina wychowania?
P. jaki i jego brat był wychowywany jak na moją ocene na sposób tzw zimnego chowu. Z opowieści wiem że nie mieli żadnego wsparcia ze strony rodziców a zwłaszcza ojciec był osobą despotyczną i wypraną z uczuć. W szczegóły wdawać się nie bedę, bo gdy sama myślę o tym co usłyszałam to aż mnie trzęsie.
P gdy tylko mógł opuścił dom rodzinny (studia z dala od rodzinnego miasta), jest człowiekiem oczytanym i niesamowicie inteligentnym.
Problemem jest jednak właśnie okazywanie uczuć. Zauważyłam że bardzo ciężko przychodzi mu przyznaje się do swoich uczyć a także ma opory przed czułościami. Sam nigdy pierwszy nie wspomni o miłości do mnie ani spontanicznie nie przytuli. Gdy nie zapytam o opinie to nigdy sam nie wspomni czy dobrze wyglądam lub czy smakuje mu to co przygotowałam. Rozumiem że mężczyżni miłość i oddanie niejednokrotnie okazują w inny sposób. Jednak brak czułości stało się to już dla mnie okropnie męczące.
Mam wrażenie że stałam się ciekawym wyposażeniem mieszkania, zarabiam, sprzątam, gotuje więc jest ok.
Kilka miesięcy temu zmieniliśmy miejsce zamieszkania i od tamtej pory nie mam co liczyc na sex, moje próby zachęcenia do zbliżeń są ignorowane lub wprost odtrącane. Na początku tłumaczyłam to sobie zmianą pracy i przemęczeniem jednak sytuacja sie nie poprawia.
Między nami tak jak i w każdym innym związku nieraz dochodzi do różnic zdań. Co ciekawe jeśli nie wymuszę rozmowy na temat konfiktu to P zachowuje sie jakby został obrażony i traktuje mnie jak intruza w swoim otoczeniu.
Czasem przyznaje że wymiana zdań jest z mojej winy i wtedy po uspokojeniu się, przepraszam i staram się naprawić swój błąd. Jednak gdy P ewidentnie zawini, obrazi mnie lub zrani w inny sposób to niestety okazuje się że nic się na stało i przechodzi natychmiast do pożadku dziennego, a moje ciche zachowanie lub unikanie go odbiera jako atak na swoja osobę.
Zazwyczaj kończy się to tym że to ja mam dość Jego humorów i kolejny raz to ja przepraszam.
Wiem że nie powinnam ale sami wiecie jak to bywa w związkach.
Próbowałam od począt przełamać niechęc P do czułości. Przytulalam, okazywałam dużo zainteresowania jego osobą i zainteresowaniami (tak się składa że oboje uwielbiamy tą sama literature), okazywałam spontanicznie czułości (oczywiście z umiarem i raczej w czterech ścianach), starałam przyzwyczajać go do mojej bliskiej obecności. Próbowałam wspierać w trudnych wyborach lub sytuacjach.
Niestety nic nie pomaga. Nie moge się przytulić, pogłaskać po ramieniu czy złapać za dłoń w kinie. Moje słowa wsparcia są zbywane. Sama natomiast nie mam co liczyć na podobne gesty.
W ramach ciekawostki napomknę że rodzice P dowiedzieli się o naszym związku i wspólnym zamieszkaniu przez szperanie w znanym portalu internetowym, ponieważ P o niczym im nie powiedział.
Obecnie mieszamy razem niczym "stare małżeństwo", dażę P naprawdę dużym uczuciem i zależy mi na jego osobie i współnym związku. Niestety coraz częsciej boli mnie Jego zachowanie i brak wsparcia z Jego strony.
Proszę Was wszystkich o rade co jeszczę mogę spróbować zrobić? Mi już ręce opadają...
Skomentuj